Jakie cnoty pielęgnować w rodzinie – część IV

Wstęp

Jan stał na drugim brzegu Jordanu , a wraz z nim dwóch jego uczniów. A gdy ujrzał przechodzącego Jezusa , rzekł „oto baranek Boży!” obaj uczniowie słyszeli jak mówił i poszli za Nim. Gdy Jezus się odwrócił i spostrzegł, że idą za Nim , zapytał ich „Czego szukacie?” Oni rzekli: „Rabbi – to znaczy nauczycielu – gdzie mieszkasz?”. Odpowiedział im „Chodźcie, zobaczcie”. Poszli i zobaczyli , gdzie mieszkał. I w tym dniu pozostali u Niego. (J1,35-39). 

Ten urywek Ewangelii mowie że Boga człowiekowi wskazuje drugi człowiek.  I zastanawiające – Jezus nie odpowiada na pytanie uczniów gdzie mieszka. Dlaczego? Przecież mógłby to zrobić i w ten sposób spełnić ich prośbę. A jednak tego nie czyni, bo nie wystarczy tylko przekazanie wiedzy o Bogu – nawet bardzo dogłębnej i zatrzymanie się na tym etapie.  Jak więc mamy przekazywać wiarę naszym dzieciom?. Żeby to robić owocnie trzeba mieć świadomość, że oprócz wiedzy potrzebne jest jeszcze świadectwo naszego życia. Tylko tak będziemy wiarygodni. Pogłębiona wiedza religijna jest nieodzowna, by mówienie o Bogu było prawdziwe i niebanalne. Inaczej narazimy się na śmieszność!

Jeśli nie będziemy pogłębiać wiedzy religijnej i nie będziemy żyć zgodnie z wyznawanymi zasadami, nie przekażemy dzieciom wiary. Obydwa aspekty są ważne – wiedza i świadectwo życia.

Jeśli my rodzice zaniedbujemy pogłębianie naszej wiary , to zaniedbujemy również religijne wychowanie dzieci.( Z pustego nawet Salomon nie naleje).

W niniejszym, ostatnim odcinku z tej serii rozważymy te cnoty, które możemy przekazać naszym dzieciom poprzez przykład własnej postawy na co dzień. 

Cierpliwość  – to powstrzymywanie się od gniewu, napastliwości, gniewy czy kłótliwości. To również wytrwałość w dążeniu do dobra. Uzbrojenie się w cierpliwość nie oznacza przyzwolenia na to aby być permanentnie poddanym przemocy fizycznej , słownej, bądź psychicznej. Nie oznacza zgody na przedmiotowe traktowanie. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego jesteśmy niecierpliwi, wszystko nas drażni i prowadzi do reakcji agresywnych?  Tak może się dziać, gdy stawiamy siebie w centrum i wymagamy by ludzie w naszym otoczeniu zachowywali się wyłącznie tak jak to my sobie wyobrażamy.

Żądanie by relacje międzyludzkie były idylliczne to utopia, ale prowadząca do frustracji i zdenerwowania.  Oczekujemy by ludzie byli doskonali.

Gdy nie będziemy dbali o cierpliwość, to zawsze znajdziemy wymówki, aby reagować gniewem i w końcu staniemy się ludźmi nieznośnymi, a dom rodzinny stanie się polem nieustannej bitwy. Cierpliwość i wytrwałość umacnia się gdy uznamy ,że druga osoba ma prawo do życia ze mną, do rozwoju swoich zdolności, zainteresowań, pasji, nawet gdy jej  pomysły są dla nas irytujące.

Każda osoba jest autonomiczną odrębnością, jednością i zagadką, a nie naszym wyobrażeniem o niej, które jest tylko w naszej głowie.

Pochodną cierpliwości jest życzliwość, wyrażająca się w gotowości służenia pomocą. Objawia się ona radością z powodu dobra innych, docenia osiągnięcia innych i nie odczuwa ich jako zagrożenia dla siebie. Przeciwieństwem życzliwości jest zazdrość. Nie rozwija w sobie postawy życzliwości kto zawsze musi się porównywać lub współzawodniczyć z innymi, nawet ze swoim współmałżonkiem, aż po skrywaną radość z jego czy jej porażek .

Życzliwość akceptuje fakt, że każdy ma inne drogi życiowe i różne drogi do szczęścia.

Życzliwość wyklucza pychę i wpisuje się w sprawiedliwość poprzez odrzucenie sytuacji, gdy niektórzy mają dużo, a inni cierpią niedostatek. Taka postawa nie jest wyrazem zazdrości, lecz niezgodą na drastyczne i niesprawiedliwe  różnice w poziomie życia.

Życzliwość nie wyklucza oburzenia. Oburzenie jest zdrowe, gdy reagujemy wobec poważnej niesprawiedliwości, ale staje się szkodliwe, gdy ma skłonność dominującą do osądzania i przenikania wszelkich naszych postaw wobec innych. Żywienie takiego oburzenia staje się naszą wewnętrzną agresją przeciwko innym. Powoduje zaciemnienie rozumu, niemoc i doprowadza najczęściej do wycofania i samoizolacji z poczuciem zgorzknienia i pesymizmu.

Trzecia cecha to uprzejmość.  Pojmowana jako typ relacji międzyosobowych w których słowa, gesty, sposób bycia są sympatyczne i miłe, a nie grubiańskie, sztywne czy opryskliwe. Nie jest możliwa uprzejmość, gdy panuje pesymizm i swoiste polowanie na błędy i wady drugiego, być może by zrekompensować własne kompleksy. Uprzejmość jest szkołą wrażliwości i bezinteresowności wymagająca takiego kształtowania umysłu i zmysłów by nauczyć się czuć i mówić a niekiedy milczeć. Wchodzenie w życie drugiego poprzez relacje z innymi osobami (Ja – Ty), jest częścią naszego życia, wymaga delikatności, czułej subtelności i postępowania w sposób afirmujący godność drugiej osoby.. W tym drugim człowieku poprzez moją z Nim relację czynię jego i siebie równocześnie szlachetniejszym ,mądrzejszym życzliwszym itp. On mnie i siebie współtworzy ze mną. „Z jakim się wdajesz takim się stajesz” mówi przysłowie. Uprzejmość jest afirmatywna, pocieszająca, budująca nadzieję, niosąca ulgę.

Hojność  ( nie mylić z rozrzutnością) Hojność wyraża się gotowością niesienia pomocy w różnych  formach np. wsparcia  materialnego czy w innej formie np. finansowego Hojność i ofiarność to jak dwie siostry. Mówimy aby kochać innych trzeba najpierw pokochać samego siebie. Ten kto nie potrafi kochać samego siebie napotyka też na trudności w miłowaniu innych „ Kto jest zły dla siebie, czyż będzie dobry dla innych” ( Mądrość Syracha 14. 5 ) Miłuj bliźniego swego jak siebie samego, a nie bardziej, ale unikaj również przyznawania pierwszeństwa miłości dla samego siebie, jakby miłość siebie samego była szlachetniejsza niż dar z siebie dla innych.

Przebaczanie  abyśmy mogli przebaczać innym trzeba umieć przebaczyć sobie. To nie znaczy zbanalizować tego zła którego się dopuściliśmy. Przebaczenie odbywa się w prawdzie.

Co się dzieje, gdy nasze błędy, (nie)uzasadnione krytyczne uwagi o nas spowodowały utratę naszego szacunku do samych siebie?. Prowadzi to do wystrzegania się kontaktów z ludźmi, samoizolacji, powstawania lęku w relacjach międzyosobowych, a obwinianie innych przynosi fałszywą ulgę. Trzeba żyć i modlić się z własną historią, powierzyć ją Bogu, zaakceptować siebie, być świadomym własnych ograniczeń i także przebaczyć sobie, abyśmy mogli przebaczać innym. Taka postawa jest doświadczeniem Bożego przebaczenia, usprawiedliwienia danego za darmo, a nie za nasze zasługi. To trudna droga do przejścia, ale jedyna i owocna.

Słuszna obrona własnych praw i własnej godności nie może przekształcić się w uporczywą i stałą chęć odwetu .Dzieje się tak gdy mamy skłonność do szukania poza sobą coraz to więcej win, wyobrażania sobie coraz to więcej niegodziwości, zakładania wszelkich złych intencji i przypisywaniu wszystkiemu takiej samej wagi, co grozi tym, że będziemy tak samo okrutni wobec każdej, nawet drobnej niezręczności. Przebaczenie nigdy nie jest łatwe! Jak mamy przebaczać? Na kolanach? Nie! Wystarczy mały gest, mała rzecz, mała pieszczotka bez słów i wraca zgoda w rodzinie. Wewnętrzną reakcją wobec przykrości winno być błogosławieństwo w sercu, pragnienie dobra drugiej osoby, proszenie Boga aby ją i mnie wyzwolił i uzdrowił. Jeśli mamy walczyć ze złem, róbmy to ze sprzeciwem wobec przemocy wewnętrznej próbującej zagnieździć się w naszym sercu. Mówimy ”miłość ci wszystko wybaczy” to nie oznacza że nie bierze pod uwagę zła. Mam tu na myśli przede wszystkim używanie języka. Małżonkowie którzy się kochają mówią dobrze jedno o drugim, starają się pokazać dobrą stronę drugiej osoby, a nie tylko słabości i niedomogi. Zachowują milczenie, by nie psuć dobrego obrazu współmałżonka. Nie jest to naiwność, która udaje że nie widzi słabych punktów drugiej osoby. Wie, że wady i przywary są tylko częścią, a nie całością drugiej osoby. Nieprzyjemne zdarzenia nie są całością relacji, jedynie jej fragmentami. Współmałżonek jest nie tylko tym który mnie tylko denerwuje. Jest czymś znacznie więcej. Kocha mnie takim jakim jest, jak potrafi ze swoimi ograniczeniami, ale to nie oznacza że jego miłość jest fałszywa, czy też że jest nierzeczywista. Jest rzeczywista, ograniczona i doczesna. Współistnieje z niedoskonałością, wybaczeniem i potrafi zamilczeć w obliczu ograniczeń umiłowanej osoby.

Zaufanie – to życie w prawdzie i odpowiedzialności, ale nie łatwowierność. Nie chodzi tylko o wyzbycie się podejrzeń że druga osoba kłamie, oszukuje. Małżonkowie winni mieć obszary autonomii, otwartości na świat i nowe doświadczenia by wzajemne relacje miedzy nimi były ciągle na nowo odkrywane i bogate. Mogą dzielić się tym co dobrego i pięknego odkrywają poza kręgiem rodzinnym. Kiedy ktoś wie że inni mu ufają i doceniają jego dobroć, to ukazuje się takim jakim jest bez udawania i przybierania maski. W przeciwnym wypadku będzie wolał zachować swoje sekrety, ukryć swoje upadki i udawać kogoś kim nie jest. W rodzinie w której zawsze powraca zaufanie mimo wszystko, ujawnia się prawdziwa tożsamość jej członków i spontanicznie odrzucane jest oszustwo fałsz i kłamstwo.

Pobożność w rodzinie          Każde pobożne życie polega na modlitwie. Modlitwa rodzinna ma swoje cechy specyficzne. Jest modlitwą wspólną męża, żony i dzieci, często również dziadków. Wspólnota rodzinna w modlitwie jest owocem modlitwy i warunkiem jej istnienia, zapoczątkowanej dwoma sakramentami – chrztu i małżeństwa. Modlitwa rodzinna może wyrażać się w różny sposób, gdyż wiele jest dróg prowadzących do Boga. Czasami będą to proste modlitwy nauczone przez matkę innym razem modlitwy liturgiczne, bądź krótkie zwyczajowe – np. modlitwa przed jedzeniem, wspólna modlitwa wieczorna, modlitwa różańcowa. Chodzi o rożne zwyczaje zależne od miejsca, ale zawsze trzeba się starać aby modliła się  cała rodzina w sposób prosty, naturalny i bez świętoszkowatości.

Rodzice winni korzystać z różnych okazji codziennego życia aby rozwijać kulturę modlitwy: z narodzin, imienin, urodzin zaręczyn, śmierci krewnych itp.  Te chwile stanowią sposobność dziękczynienia i oddania się Bogu. Paweł VI przypomniał ojcom i matkom: „Matki, czy uczycie swoje dzieci modlitw chrześcijanina? Czy przygotowujecie w uzgodnieniu z kapłanami swoje dzieci do pierwszych sakramentów : Spowiedzi, Komunii Św. Bierzmowania? Czy przyzwyczajacie je , kiedy są chore, do myślenia o Chrystusie, który cierpi? Do wzywania pomocy najświętszej Maryi Panny i świętych? Czy odmawiacie różaniec w rodzinie?

A wy ojcowie, czy potraficie modlić się z waszymi dziećmi z całą wspólnotą rodzinną, przynajmniej czasami? Wasz przykład prawości myślenia i postępowania poparty wspólną modlitwą ma znaczenie nauki życia, ma znaczenie aktu kultu o szczególnym znaczeniu; w ten sposób wnosicie pokój w mury domostwa (Pokój temu domowi) Pamiętajcie: w ten sposób budujecie Kościół.

Rodzina poza domem winna uczestniczyć w życiu sakramentalnym a w szczególności w sakramencie pojednania i Eucharystii.

Kilka przykładów pobożności w rodzinie, życia liturgicznego i sakramentalnego.

  1. Wszczepiać dzieciom od najmłodszych lat miłość do Najświętszego Sakramentu i Najświętszej Maryi Panny.
  2. Starać się aby wszelkie praktyki pobożne zawierały treści teologiczne, nawet jak dzieci ich nie rozumieją . To wymaga pogłębionej wiedzy religijnej.
  3. Rodzice winni uczyć modlitwy, ale winni wyjaśniać do kogo się zwracają i dlaczego należy się modlić.
  4. Starać się by dzieci odmawiały wraz z nimi codzienne modlitwy (przed jedzeniem Anioł Pański, modlitwy wieczorne)
  5. Modlitwę rodzinną należy odmawiać z wielką czcią. Rodzice winni zadbać o należną postawę dzieci, upominać je , gdy okazują oznaki rozproszenia. To nie to samo co zabawa. Modlitwa może być krotka , ale nie może być byle jak odmawiana!.
  6. Należy znaleźć jakiś sposób wspólnego odmawiania Różańca w rodzinie. Najmłodsze dzieci mogą odmawiać np. jedną tajemnicę, a w miarę jak dorastają niech modlą się więcej.
  7. Powierzać dzieciom prowadzenie modlitwy!.
  8. Chodzić z dziećmi na Mszę Św. wspólnie kiedy to możliwe i stopniowo wprowadzać je w cztery rodzaje modlitwy ( cztery cele ) Mszy Sw. – uwielbienia dziękczynienia wynagrodzenia i błagania (prośby), aby ją coraz bardziej doceniały.
  9. Dopilnować ich należytej postawy w kościele. Uświadomić im, że tu jest rzeczywiście i prawdziwie obecny Chrystus.
  10. Zadbać o ich strój. Do kościoła nie powinno się chodzić jak na rewię „kusego ciała” lub niedbale jak na piknik grillowy.
  11. Pomagać im w przyjęciu i przygotowaniu się do Komunii Św. poprzez przestrzegania postu eucharystycznego, odmawianie aktów żalu i miłości do Jezusa.
  12. Nauczyć dzieci należytego dziękczynienia po przyjęciu Komunii Św. by sobie uświadomiły obecność Chrystusa w nich samych, aby podczas modlitwy dziękczynnej adorowały Go w sobie i powierzały Mu wszystkie sprawy.
  13. Wyjaśniać dzieciom od najmłodszych lat znaczenie świąt liturgicznych
  14. Uczyć je, aby swoje cierpienia przeciwności, wysiłki, pracę traktowały jako wynagrodzenie Bogu za wszystkie grzechy. Mówić im, że w ten sposób współuczestniczą z Chrystusem w dziele Odkupienia. To w przyszłości będzie im służyć jako oparcie w życiu.
  15. Wyrabiać w nich stałość i wytrwałość modlitwie  i praktykach pobożnych.
  16. W kanon modlitewny włączać Sześć prawd wiary oraz przykazania Boże i kościelne
  17. Zadbać o to by- kiedy zaczną wchodzić w życie otoczenia – nie wstydziły się swojej wiary i pobożności, nie kierowały się względami ludzkimi, lecz były apostołami swojego środowiska.
  18. Zachęcać dzieci, by poznały życiorysy swoich patronów, których imiona noszą.

   Jan Plata

W ramach cyklu „ Jakie cnoty rozwijać w rodzinie” omówiono następujące tematy.

Część I

  1. Męstwo
  2. Wstrzemięźliwość
  3. Pracowitość
  4. Prostota
  5. Szczerość

Część II

  1. Lojalność
  2. Porządek
  3. Wielkoduszność
  4. Pokora

Część III

  1. Radość
  2. Posłuszeństwo i uległość
  3. Dystans do rzeczy doczesnych
  4. Czystość i wstydliwość

Część IV

  1. Cierpliwość
  2. Życzliwość
  3. Uprzejmość
  4. Hojność
  5. Przebaczanie
  6. Zaufanie
  7. Pobożność w rodzinie.

KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

 ŚWIĘTY JÓZEF 

obraz (grafika) został przywieziony do Tymbarku w roku 1909 z terenu Moraw jako wiano Franciszki (Czeszki właśnie tam zamieszkałej), która wyszła za mąż  za jednego z mieszkańców Tymbarku, którzy na przełomie XIX i XX wieku licznie emigrowali za chlebem min. do czeskich kopalni