Przyroda Beskidu Wyspowego

Żmijaaa!!! Spokojnie…

Na samo brzmienie tego słowa większość z nas odczuwa obawę, niechęć, wręcz strach, bo przecież to wąż i do tego jadowity. Spośród 7830 gatunków gadów żyjących na świecie, występujących głównie w strefie gorącej, w środowisku naturalnym naszego kraju żyje tylko 9 z tej liczby. Wśród nich jest oczywiście żmija zygzakowata, jedyny jadowity wąż występujący na obszarze całej Polski. W rejonach północno- wschodnich występuje zdecydowanie rzadziej niż np. w stosunku do naszej południowej części. Długość dorosłych osobników rzadko dochodzi do 80 centymetrów; w większości są to okazy w granicach 60- 70 centymetrów. Samice są od samców dłuższe o około 10 centymetrów, ale z kolei bardziej wyrazisty u samców jest biegnący na grzbiecie czarny zygzak, tzw. wstęga kainowa.
Żmij nigdy specjalnie nie szukałem, ale mimo tego spotkałem je w swoim życiu kilkanaście razy; ostatni raz dwa lata temu przy zejściu z Jasienia w kierunku Półrzeczek. Zawsze były to okazy o barwie brązowej, czyli te najczęściej u nas występujące, natomiast nie spotkałem żmii w kolorze srebrno szarym, a tym bardziej jeszcze rzadziej występującej w kolorze czarnym.
Na temat tego węża krąży w naszym środowisku wiele opowieści: widziałem gniazdo żmij, skoczyła na mnie żmija, ekolodzy wypuścili w rejonie Łopienia kilka worków żmij- to tylko niektóre z przykładów. Odnieśmy się do pierwszego sformułowania. Gniazdo w przyrodzie kojarzy nam się przeważnie z jakąś misternie wykonaną budowlą lub ze skupiskiem małych zwierząt pod opieką matki. Być może ktoś rzeczywiście widział kłębowisko żmij i skojarzył ten widok właśnie tak. Jeżeli był świadkiem takiej sytuacji w kwietniu lub maju, to prawdopodobnie trafił na wężowe gody mające formę swoistych „zapasów”. Nie ma w tym pojedynku kąsania z użyciem jadu, lecz dochodzi do wzajemnego oplatania się samców wraz z próbą dociśnięcia przeciwnika do ziemi. Przegrany opuszcza teren walki, a zwycięzca, w kontakcie z samicą zadba o przedłużenie gatunku. Żmija rodzi w jesieni raz na dwa, trzy lata od kilku do kilkunastu młodych, ale gniazda nie buduje. Narodziny młodych są równoczesne z procesem wyklucia, czyli przerwania osłonek w których dorastały i natychmiastowym usamodzielnieniem się, nie wymagającym dalszej opieki.
A jak to jest z tym „skokiem” żmii? W czasie ataku z poziomu ziemi może dosięgnąć naszej kostki lub niewiele wyżej. Ona jednak nigdy na nas nie czyha, nie czai się, ani tym bardziej nie skrada by nas zaatakować. Występuje w miejscach dobrze nasłonecznionych, na obrzeżach lasów, pośród leśnych polan, na rumowiskach skalnych, drogach i ścieżkach leśnych oraz przy ciekach wodnych, bo jest znakomitym pływakiem. Wędrując po takich miejscach najlepiej mieć na nogach wysokie buty i coraz bardziej popularne kije do nord walking, którymi wykonujemy „krok wyprzedzający” czyli płoszący. To jest taka daleko posunięta profilaktyka, bo już same drgania spowodowane naszymi krokami powinny spowodować ucieczkę tego bardzo ostrożnego, płochliwego i bojącego się człowieka węża. Jednak może się zdarzyć, na nasze nieszczęście, że możemy przypadkowo na żmiję nadepnąć, a wtedy wpisanym w jej instynkt zachowaniem jest błyskawiczny atak. Pierwszy jest tak zwany suchy, w którym dochodzi do ukąszenia i zaaplikowania od 0 do 20% posiadanego jadu. Ta oszczędność wynika z prostej przyczyny; wytworzenie jadu, jak również wszelki ruch wymaga bardzo dużego nakładu energetycznego. Śmiertelna dawka jadu, żółtawej oleistej cieczy, którego skład nie jest do końca znany wynosi około 6,5 mg na 1 kg wagi ciała człowieka, natomiast żmija dysponuje dawką o pojemności około 30 mg. Łatwo wyliczyć, że nawet zaaplikowana cała dawka nie powinna teoretycznie doprowadzić do śmierci człowieka. Ukąszenie żmii jest jednak niebezpieczne dla małego dziecka, osoby starszej, mało odpornej lub uczulonej na jad. Istotne jest też miejsce ukąszenia; inne skutki mogą być po ukąszeniu w kostkę, a daleko inne i bardzo niebezpieczne po ukąszeniu w szyję. W takich przypadkach nie wolno „spanikować”, bo strach tylko spowoduje wzrost tętna, a tym samym trucizna będzie się szybciej rozprzestrzeniać w organizmie. Przede wszystkim należy unieruchomić kończynę, zacisnąć opaską powyżej ukąszenia, ale w taki sposób, by nie ograniczyć przepływu krwi i starać się jak najszybciej nawiązać kontakt z lekarzem.
A ekolodzy z workami żmij? Kto chce, niech wierzy w takie absurdalne opowieści. Na temat liczebności żmij w Polsce bardzo trudno o jakieś wiarygodne dane, ale z roku na rok odnotowuje się znaczny spadek lub całkowity ich zanik w różnych rejonach. Ten proces jest spowodowany trwałymi przekształceniami siedlisk, a także przez intensywną penetrację /turystyka, gospodarka leśna, pozyskiwanie runa itp./. Żmija w ekosystemie pełni pożyteczną rolę, ograniczając np. populację gryzoni uważanych za szkodniki. Nie ma naturalnych wrogów, chociaż nie do końca; zagrożeniem dla niej jest spotkanie z jeżem, dużym ptakiem drapieżnym i oczywiście… z człowiekiem. Gdy więc ją spotkamy, bo akurat weszliśmy na jej terytorium, nie panikujmy, nie róbmy jej krzywdy i potraktujmy ją jak na przyzwoitego człowieka przystało… spokojnie.

Stanisław Przybylski

żmija2

źródło zdjęcia: www.abc-survival.pl
żmija zygzakowata