święto zwane też świętem Matki Boskiej Zielnej

Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny łączy się również (od X w.) z błogosławieństwem ziół leczniczych.   Zielnej
Zwyczaj ten nawiązuje do najstarszej tradycji wschodniej, która święto 15 sierpnia łączyła z błogosławieństwem pol.  Nie inaczej jest w tymbarskiej parafii. Dzisiaj, oprócz snopków, bukietów pełnych kwiatów i ziół, mieszkanki wsi Piekiełko przyniosły wieniec żniwny, upleciony w formie feletronu, na którym z jeden strony znajduje się obraz  Jezusa Miłosiernego, a na drugiej ilustracja głównego obrazu znajdującego się w kościele tj. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Delegacja wsi Zamieście przyniosła chleb oraz wiązanki kwiatów.

IWS

zdjęcia: RM

aktualizacja: 20.08.2015

Tymbarczanki w kadrze narodowej

Nie wiele osób w Tymbarku wie, że mamy dwie zawodniczki w kadrze narodowej w jednej z najszybciej rozwijającej się dyscyplin sportowych na świecie – LACROSSE.

Aleksandra Bubula

L6Studentka Transportu i Logistyki na Politechnice Krakowskiej. Wychowała się w Tymbarku, obecnie mieszka w Krakowie, ale w weekendy wraca do swojej rodzinnej miejscowości jakim jest Tymbark. Jest kapitanem Kraków Lacrosse Queens i gra na pozycji POMOC/ATAK.

– Obecnie z siostrą Ewą Bubula jak i z dwiema koleżankami z klubu Anną Kaciczak(mieszkanka Koninek) oraz Karoliną Czarnotą(mieszkanka Poręby Wielkiej) gramy z orzełkiem na piersi, ponieważ po pierwszym zgrupowaniu zostałyśmy powołane do kadry na turniej mający miejsce w Kopenhadze, Dania – mówi Aleksandra Bubula. Turniej odbywający się 7-9 sierpnia był dla nas ogromną nauką i zbieraniem doświadczenia. Jesteśmy ogromnie wdzięczne za pracę jaką włożył w nasze przygotowanie nasz trener jak i sztab szkoleniowy. Wdzięczne jesteśmy również rodzicom za wsparcie jakie nam okazali i za umożliwienie nam spełniania marzeń.

Ewa Bubula

Studentka Inżynierii Chemicznej i Procesowej na Politechnice Krakowskiej. Wychowała się również w Tymbarku, obecnie mieszka w Krakowie, ale jak siostra Aleksandra co weekend wraca do Tymbarku. Obecnie nasz kraj  L7reprezentuje na pozycji BRAMKARZA i jest jednocześnie filarem Krakowskiej drużyny lacrosse. Ta pozycja w drużynie to nieustanne zmaganie się z pokonywaniem barier bólowych gdyż piłka pędzi z prędkością 100 km/h z odległości 2,5 metrów w jej stronę. Posiada bardzo szybki refleks i instynkt zawodowego bramkarza.

Zawodniczki z Tymbarku są zdeterminowane aby osiągnąć postawione przez siebie cele. Ta dyscyplina sportowa to ich pasja, coś wyjątkowego. Wiemy że bardzo trudno jest pogodzić naukę na studiach technicznych z pracą i jeszcze treningami. Osiągnięcia sportowe Aleksandry i Ewy potwierdzają tezę że ciężką pracą można dojść do celu. Panie są wzorem do naśladowania dla młodego pokolenia mieszkańców Tymbarku.

– Kraków Lacrosse Queens jest naszym domem, naszą rodziną. Tak samo jak Tymbark, gdzie znajduje się nasz rodzinny dom podkreślają zgodnie Aleksandra i Ewa Bubula.

Tymbarczanki są w kadrze narodowej i przygotowują się na Mistrzostwa Świata w sportach nieolimpijskich The Word Games 2017 , które odbędą się w Polsce we Wrocławiu. Gratulujemy i życzymy powodzenia.

Robert Nowak

Zdjęcia:

Reprezentacja Polski Lacrosse – Copenhagen Cup 2015.
Zgrupowanie Reprezentacji Polski w Katowicach.
Kraków Lacrosse Queens – Silesia Cup 2015.
Zgrupowanie Reprezentacji Polski w Katowicach
Copenhagen Cup, zawodniczki Kraków Lacrosse Queens-reprezentacja Aleksandra Bubula, Anna Kaciczak, Ewa Bubula, Karolina Czarnota (wszystkie z powiatu limanowskiego)

 

 

Cud nad Wisłą

25 lat temu, 15 sierpnia 1920 roku, wojska polskie odniosły jedno z największych zwycięstw w historii. W bitwie pod Warszawą, lub jak chcą inni, na jej przedpolach (Ossów, Radzymin, Komarów), wojska bolszewickie zostały pokonane przez wojsko polskie. Nieco wcześniej, bo w latach 1917 – 1918, bolszewicy drogą rewolucji zdobyli władzę w Rosji, a następnie ich zamiarem było objęcie władzy w całej Europie, zaprowadzając najbardziej zbrodniczy system – komunizm.
13 sierpnia 1920 r. rozpoczęła się decydująca bitwa wojny polsko – sowieckiej. Bitwa rozgrywała się według koncepcji marszałka Józefa Piłsudskiego przy uwzględnieniu opinii Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i jego szefa gen. Tadeusza Rozwadowskiego.
Przebieg bitwy to trzy fazy. Pierwsza to zacięte boje obronne wojsk polskich na przedpolach stolicy oraz Modlina. Pod naporem wielokrotnie liczniejszych wojsk bolszewickich dowodzonych przez Michaiła Tuchaczewskiego wojska polskie zostały zmuszone do wycofania się w rejon Radzymina na linię frontu Nieporęt – Rembertów. Obronna faza bitwy trwała do 14 sierpnia, kiedy to 5.armia dowodzona przez gen. Władysława Sikorskiego przystąpiła do szeregu działań zaczepnych, odnosząc wiele zwycięstw, odbijając wiele miast z rąk wroga (Nasielsk, Pułtusk, Serock, Ciechanów, Przasnysz, Mława).
Druga faza to inne krwawe walki, które trwały w tym czasie w rejonie Radzymina i Ossowa. Tymi walkami dowodził gen.Józef Haller przy współudziale gen. Lucjana Żeligowskiego.
O polskim sukcesie zadecydowała  faza trzecia, czyli kontrnatarcie znad Wieprza w kierunku Kałuszyna, Mińska Mazowieckiego oraz Białej Podlaskiej. Było ono dziełem grupy manewrowej (5 dywizja piechoty i brygada kawalerii) dowodzona przez Józefa Piłsudskiego. To ona w rejonie Kocka i Cycowa brawurowo przełamała front obrony przeciwnika, całkowicie rozbijając całe lewe skrzydło, dzięki czemu znalazła się na tyłach wojsk bolszewickich atakujących Warszawę. Ten manewr był wystarczający by ocalić stolicę i przejść do działań pościgowych za agresorem.
Należy dodać, że Polska w tym czasie walczyła sama ( zresztą niejeden raz jak pokazały wcześniejsze, jak i późniejsze wydarzenia), nikt na tzw.Zachodzie nie wierzył w zwycięstwo wojsk polskich nad siłami komunistycznych bolszewicko-azjatyckich hord. Dlatego rozpoczęła się ewakuacja dyplomatów ze stolicy. Wyjątkiem był nuncjusz Stolicy Apostolskiej Achille Ratti, który pozostał w Warszawie (notabene nuncjusz później został papieżem Piusem XI i do końca swojego pontyfikatu był przyjacielem Polski).
Ten triumf zastał nazwany „Cudem nad Wisłą”. Polacy widzieli ten sukces jak wynik modlitw, jakie zanosili do Boga Polacy i inni wierni w Europie (o co prosił ówczesny papież Benedykt XV) oraz nieugiętości i bezpardonowej walki obrońców, którzy walczyli w imieniu „Boga i Ojczyzny”.
Bitwa Warszawska został nazwana osiemnastą bitwą decydującą o losach świata, ponieważ gdyby nie udało się powstrzymać bolszewików, zagrożona byłaby suwerenność nie tylko Polski, ale też innych krajów europejskich. Zagrożone też byłoby chrześcijaństwo oraz cała europejska cywilizacja.
Dla polskiej tożsamości narodowej zwycięstwo w 1920 roku pozwoliło na lepszą integrację po wiekowym rozdarciu na zabory, a także przyczyniło się do wzrostu poczucia wartości narodowej, tym bardziej, że takiej victorii Rzeczpospolita nie odniosła od czasów odsieczy wiedeńskiej z 1683 roku.

Zatem 15 sierpnia świętujmy  Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, jak też Święto Wojska Polskiego!

Bogusław Sowa

mapa

bitwa

 

 

 

 

 

 

 

bitwa2Polska pozycja pod Miłosną, wieś Janki

źródło fotografii:www.polskieradio.pl

Zopiski starego gazdy c.d.

SCYNŚĆ BOZE pedziała pewnikom Maciyjowo jak spłotkała starom Kospszycke jak zbiyrała zielska na między, na łociypecke na Matki Boskij Zielnyj co to pszypodo piytnostygo  siyrpnia, DEJ BOZE, pewnikom Kospszycka jij pedziała.
No tak, pszecio cza beło jesce dozbiyrać selkik tero kfitnoncyk zielsk, bo nojpiykniejse kłosy cy to s pszonicy, cy zyta, cy łofsa, cy tys jocmienia, nie fspomne ło lnie, jus  natargane.
A ki pies to syćko poczemne?, ano właśnie som f roku dwa takie łokresy co się zielsko śfioci;
nojpszot to na zakłońcenie łoktawy  BOZYGO CIAŁA. Na kłoniec łoktawy śfiociuło się zielska które kfiutły na kłońcu wiesny, cyli; roschłodnik, rumianek, dziko roza, chabry, płolne maki, miotka kłonicyna, macierzonka, kłopytnik, cy tys grzmłotnik, i s tygo syćkigo robiuło się wionek;
a na Zielnom? Na Zielnom robiuło się takom małom łociypecke coby mozno jom beło wzionć na norocek; ale tu się zbiyrało zielska co to kfiutły pot kłoniec lata, i beły to zielska co to miały być  na selkie niemoty ze zdrowiom; beły to : dziorawiec, piołun ,miotka, macierzonka, dziewanno, krwawnik, wrotyc, cy tys bylica, do tygo syćkigo dodawały gaździne –bo to łone ryktowały te łociypecki, lebo łogrobki– jesce kfiotki z łogrodka ,bo pszecio pszy kazdyj chałpie beły  i nieśmiertelniki, i nagietki , i miecyki, i floksy, i to syćko musiało się razym s kłosami zboz znalyś  f tym „łogrobku” a na środku beło wbite japko i jesce jenna lebo dwie gałonski piykne cyrwonawe jarzymbiny; łoj barz piykne beły te „ bukiety”

A tak na marginesie, jako ze tradycyjo ginie to może Wojt  wysupło pora dutkof i wybiere nojpiykniesy „ŁOGROBEK”, coby tys s roku na rok beło coros wiocy i coros piykni na tom ZIELNOM  bo pszecio tradycyjo Palmowe Niedzieli dało się potczymać.

Kospszycka zbiyrała i  kfiotki i zielska bo godała ze na MATKI BOSKIJ ZIELNYJ kłozdy kfiotek i zielsko woło ; coby go zabrać do kłościoła;
Pewniko co niektorzy się dziwujom locego to syćko robili ludziska, ano co poniektorzy powiedzom ze to gusła, ze cary, no jak kcom, to niek tak wierzom, ale wiara lucko miała tys i moc natprzyrodzonom, ludziska barz wierzyli w moc poświoconyk i zioł i kfiotkof, wiedzieli ze dziorawiec  cyli  ziele śfiotojańkie to jak brzuch boloł, a na roboki u dziatfy to warzyli wrotyc, a piołun chroniuł zagrode pszed pożogom łognia i swlkigo zła, co tys mogli doświadcyć  łosobiście, bo nie beło dohtorof, nie beło weterynorzy, jeno beła wiara i zielska, i wiedzieli na co które zielsko,a do tygo jak beło jesce s pietyzmom zebrane, s sercom zrobione i śfioconom wodom pokropione to sfojom moc musiało mieć, i miało,niek  se godo kłozdy, co kto kce.
Łogrobek jus pośfiocony to tys  nojpszot wbijało się f zogon kaj miała być sadzono kapusta, coby piekne głowy miała i robole się jij nie chytały, a puźni wynsiuło się na strych ifkładało za poświocony łobroz, bo na kłozdym strychu taki łobroz wisioł, i sknołse ton łogrobek, a jak beła poczeba to się sło i brało łodpowiednie zielsko, jak  krowa zaniemogła po łocieloniu to się warzyło cy to wionek, z łoktawy cy tys zielny i dawało zie krowie pić, łokodzali tys takom krowe, kfoka jak miała młode to tys się jij dawało ukrusonygo zbozo, coby się łopiekowała młodymi, ukrusone zboze dodawało się do pośfioconygo w SIYWNOM pszonice, no ji co tys ludzie nojbardzi wierzyli  i się boli to urokof   i czarof  pszet cym te zielska miały chronić.
Na łostatniom droge umiyrajoncymu dawali pod zogłowek pora witek poświoconyk zioł , coby mu ulzyć f skonaniu a po śmierci mioł spokoj dusy.
Na jakom łokazyje robi się te łogrobki;  Nieboscka Kospszycka godałą ze to syćko na pamiotke Matki Boskie, ze to syćko pszes to ze jak Apostoły pośli po trzek dniak do grobu kaj pochowali Maryje to nie znależli ciała, jeno barz dużo selkij maści pochnoncyk zioł i kfiotkof  f tym grobie.

Dzisiok tradycjo „ŁOGROBKOF’” zaniko jesce starse gazdzine mozno spotkać f tradycyjny kiecce, cyli f kfiecisty spodnicy i haftowany bioły blusce, s narzuconom hustom na plecak i czymajoncon na norocku łociypecke, piyknom kolorowom, łociypecke”
„Na Matki Boski Zielne kłońcy  gazda zencie”
cdn…..

bukiet2

Hajstra odleci za kilka tygodni

Hajstra, czyli bocian czarny zimuje w południowo- wschodniej Afryce, więc powoli szykuje się do dalekiej wędrówki stałymi szlakami. Piękny i rzadki ptak, nazywany często negatywem bociana białego, a powodów tego określenia jest kilka. Pierwszym jest jego ubarwienie; w większości miejsc białych u pospolitego boćka on ma połyskujące, mieniące się ciemnozielone i czarne barwy. Jego zachowanie również jest odmienne, bo jest bardzo płochliwy i stroni od ludzi i ich siedzib. Swoje gniazda zakłada na wysokich drzewach w głębi rozległych kompleksów leśnych o mieszanym drzewostanie. Gniazdo jest okazałe, ma średnicę od jednego do dwóch metrów, a jego budową zajmują się obydwoje przyszli rodzice. Wysiadywanie jaj trwa od pięciu do sześciu tygodni, a wyklute młode opuszczają gniazdo po dwóch miesiącach. Przy słonecznej pogodzie, w czasie żerowania można zaobserwować  ciekawe zachowanie bociana czarnego. Brodząc po płytkim strumieniu z na wpół otwartym dziobem w wodzie, rozkłada skrzydła, by cień rzucony przez nie poprawił mu widoczność w penetracji dna i ułatwił zdobycie potencjalnej ofiary. Polska populacja tego ptaka liczy sobie około dwa tysiące par, więc spotkanie z nim jest nie lada przyrodniczą gratką. Hajstrę możemy spotkać i u nas, w okolicach Tymbarku; albo szybującego dostojnie ponad naszymi głowami, albo żerującego w płytkich wodach Łososiny lub Słopniczanki. Kto go spotkał i do tego miał okazję sportretować niech ma świadomość, że zetknął się z przyrodniczą osobliwością Beskidu Wyspowego.

Stanisław Przybylski

Zdjęcia autora wykonane telefonem komórkowym na Słopniczance w maju 2015 roku