Jak to było 40 lat temu – artykuł o bazie surowcowej Owocarni

1983 rok – artykuł opublikowany w  czasopiśmie „Hasło ogrodnicze”,  w jubileuszowym wydaniu  (z okazji 50-lecia działalności „Hasła”) 

W TYMBARKU u naszego  rówieśnika 

Podczas, gdy w Tarnowie rodziło się ,,Hasło Ogrodniczo-Rolnicze”, w niezbyt od niego odległym rejonie limanowskim przebywał już od paru lat inżynier Józef Marek. Napisanie „przebywał” jest zresztą wprost obraźliwe dla tego energicznego człowieka. Poprawmy więc: żył i pracował. Nad czym? Między innymi nad doprowadzeniem do tego, by chłop miał większy pożytek ze swej pracy. Pracując najpierw w Wydziale Powiatowym w Limanowej, a później ucząc w Górskiej Szkole Rolniczej w Łososinie Górnej, obserwował życie i pracę górali. Widział, że nie wszystko, co akurat można było zrobić, by sobie ulżyć już zrobiono. Między innymi widział, że owoce z podgórskich sadów bogacą nie właścicieli drzew, ale przeróżnych handlarzy skupujących towar za grosze i sprzedających go w Krakowie, a nawet w dalekim Wrocławiu za dobrą cenę. Dlaczego górale nie mieliby sami tego robić pytał inżynier Marek (też góral, spod Kalwarii Zebrzydowskiej). Tak długo chodził, przekonywał, namawiał i ,,pytoł” (czyli po góralsku „prosił”), aż doprowadził do zawiązania się Podhalańskiej Spółdzielni Owocarskiej w Tymbarku.

Stało się to w 1935 roku. Statut podpisało 26 członków założycieli. Pierwszy zarząd miał,  jak na gusta pana starosty w Limanowej, stanowczo za dużo ludowców i wszelkich innych radykałów. Konieczne stało się więc przeprowadzenie nowych wyborów. Nowy zarząd spółdzielni (z właścicielką dóbr w Tymbarku -Zofią Turską, zamożnymi rolnikami Janem Macko i Władysławem Kucem oraz Józefem Markiem też już gospodarzem wżenionym w gospodarkę we wsi Piekiełko) doprowadził do końca korowody z rejestracją w sądzie i ostatecznie od 1937 roku spółdzielnia mogła zająć się już tylko swoimi sprawami. Otrzymała prawo zakupu i sprzedaży, przerobu owoców, dzierżawienia ogrodów owocowych, rozprowadzania narzędzi i sprzętu ogrodniczego. Statut zobowiązywał członków do działań na rzecz ,,podnoszenia dobrobytu członków, stanu ogrodów owocowych, współdziałania w rozwoju kulturalnym wsi i zrzeszeń ogrodniczych”.

Podhalańska Spółdzielnia Owocarska powstawała w terenie już przygotowanym do tego typu działalności. Tymbark miał już Kasę Stefczyka i Spółdzielnię Mleczarską. Były więc wzory, byli ludzie obeznani z tego rodzaju działalnością; mieszkańcy okolicznych wsi znali już tę formę wspólnego działania, Spółdzielnia rozpoczęła swoją pracę od brania jesienią owoców w komis. Chłop otrzymywał zaliczkę, a ostateczne rozliczenie następowało wiosną, po wyprzedaży zgromadzonych zapasów.
Pierwszy sezon przechowalniczy umożliwili sadownikom spółdzielcy mleczarze, odstępując dojrzewalnię serów na przechowywanie jabłek. Zarząd i główny księgowy Spółdzielni Owocarskiej pracowali społecznie, za darmo, Wkrótce, mając pierwsze wpływy, PSO przystąpiła do budowy własnej siedziby na parceli odkupionej od Zofii  Turskiej. Zaczął powstawać budynek, w którego piwnicach mieściła się przechowalnia owoców, na parterze magazyny i hala produkcyjna, na piętrze biura, a poddasze zajmowane było przez mieszkania pracowników. Do wybuchu wojny jego budowy nie ukończono, ale produkcję marmolad i soków zdążono uruchomić. Obecnie w budynku tym mieści się administracja ,,Owocarni” , tak bowiem do dzisiaj ludność nazywa zakład.

Ale skąd wziął się duży zakład przetwórczy? Spółdzielnia, mając do tego prawo, zajęła się przetwarzaniem owoców, które podczas przechowywania straciły wartość handlową. Zamiast czekać aż zgniją – i wyrzucać, robiono powidła, marmolady, soki, wina. I tak zaczęła się historia przetwórstwa owocowego w Tymbarku. Spółdzielnia, a od 1951 roku Państwowy Zakład Przemysłu Owocowo-Warzywnego rozpoczęła od zagospodarowywania lokalnego surowca. Głównie były to jabłka i śliwki, które w regionie tym uprawiano już tak dawno, że najstarsi górale nie pamiętają od kiedy. ,,Owocarnia” rozrastała się zresztą, jak na polskie warunki nie tylko szybko, ale i harmonijnie. Dziś jest w miarę doinwestowanym wielkim przedsiębiorstwem produkującym dużo i nowocześnie. Wyposażenie techniczne umożliwia uzyskiwanie produktów najwyższej jakości oraz takie sposoby produkcji, przy których nie ma w Tymbarku np. sezonowości zatrudnienia (a utrzymanie stałej załogi jest w tym zakładzie szczególnie trudne z powodu wąskiego asortymentu produkowanych przetworów). Jak u początków istnienia, tak i dzisiaj wytwarza się tutaj soki owocowe, wina, powidła i marmolady. Od pewnego czasu doszły jeszcze koncentraty soków (np. z buraków ćwikłowych), mrożonki i soki w proszku.

Technologie dużego zakładu dyktują konieczność zmian w doborze surowca. W pierwszych, ręcznych jeszcze tłoczniach wyciskano sok z jabłek i moszcz winny. Tymbark chciał jednak produkować soki i wina szlachetniejsze, a do tego konieczny jest dodatek owoców kolorowych. Początkowo do lat pięćdziesiątych korzystano z owoców runa leśnego. Jednak ta baza surowcowa kurczyła się stale: przedsiębiorstwo ,,Las” krzepło, aż w końcu stało się monopolistą w pozyskiwaniu i przetwarzaniu tych gatunków. Nie było rady  zakład czekał –  należało stworzyć własną bazę surowcową.
Pierwsze próby upraw porzeczek i agrestu, które miały uszlachetniać tymbarskie soki i wina, rozpoczęto w 1954 roku. Po rozwiązaniu Polskiego Związku Ogrodniczego – działacze społeczni związani z ogrodnictwem, popierani przez władze młodego jeszcze państwowego przemysłu owocowo–warzywnego i z błogosławieństwem resortu rolnictwa przystępują do tworzenia kół plantatorów przy poszczególnych zakładach przetwórczych. Głównym realizatorem tej koncepcji był Władysław Fijałkowski. Niestrudzenie krążył po kraju przygotowując grunt pod powstanie nowej organizacji ogrodników, skupionych wokół zakładów przetwórczych.

Tymczasem w Tymbarku instruktor Józef Wilczek odwiedzał (na rowerze autobusy –  były rzadkością) wsie rejonu Tymbarku i szukał ryzykantów, którzy ośmieliliby się żyć z porzeczek. Co prawda drzewa i krzewy (jak już wspomniano) nie były tu żadną nowością, ale też nie były podstawą egzystencji żadnego gospodarstwa. ,,Cóż to porzycki bedziesz jodł?”-pytali z prześmiewką sąsiedzi tych, którzy jednak się odważyli. W Szyku uprawiać zaczął porzeczki Franciszek Toporkiewicz, w Łukowicy Jan Wnękowicz, w Kostrzy Franciszek Piwowarczyk, w Lasocicach Stanisław Kowacz. Nieco później w Roztoce rozpoczął uprawę Stanisław Iwan, a w Wilkowisku Józef Papież.

Założone przez nich – dobrze prowadzone – plantacje miały odegrać ważną rolę. Kiedy okazało się, że ci pionierzy nie muszą sami jeść swoich porzeczek, lecz jeszcze mają z tego pieniądz – machina ruszyła. Zaczęto zawierać umowy kontraktacyjne, zbierać zamówienia na krzewy, rozprowadzać je.

Zakład dostarczał sadzonki i narzędzia, udzielał pomocy instruktażowej i finansowej. Tak, jak w czasach Józefa Marka (kiedy to każdy mógł otrzymać drzewka ze szkółki spółdzielni owocarskiej, a po siedmiu latach obowiązany był dostarczyć za każdą sztukę 5 kg jabłek), również w przypadku porzeczek związanie się z zakładem umożliwiło dostęp do środków produkcji i różnych ulg. W październiku 1957 roku zakład w Tymbarku miał 15 plantatorów. W maju następnego roku przyjeżdża do Tymbarku Władysław Fijałkowski. Odbywa się zebranie rolników współpracujących z zakładem. Powstaje Koło Plantatorów, pierwsze w Polsce, jedno z kilkudziesięciu, które utworzą wkrótce Krajową Radę Plantatorów. Pierwszym jego prezesem zostaje Józef Kulpa jednak na krótko, bo po śmierci inż. Józefa Marka zostaje wybrany prezesem spółdzielni ogrodniczej. Koło wybiera więc nowego prezesa Franciszka Toporkiewicza z Szyku. Dzięki jego działalności i osobistemu przykładowi wieś ta ma dzisiaj najbardziej skoncentrowane uprawy czarnej porzeczki w całej tymbarskiej bazie. Rośnie ich w Szyku ponad 100 ha!
Z innej, również z „porzeczkowej” wsi, pochodzi obecny prezes Koła Czesław Śliwa zawiadujący sprawami tymbarskich plantatorów od czerwca 1970 roku. Gdy obejmował-tę godność, ,,Owocarnia” skupowała rocznie około 900-1000 ton porzeczek i agrestu (pięć lat wcześniej, po 10 latach prowadzenia kontraktacji – 98 ton). Konsekwentna polityka zakładu wobec plantatorów zaczęła więc procentować. Zawsze dbano tu, by wytworzyć u producentów pewność, że ich owoce zostaną kupione i że otrzymają za nie godziwą zapłatę. Dlatego nawet w latach „klęsk urodzajów” zakład stara się wszelkimi sposobami utrzymać ustalone wcześniej z kołem plantatorów ceny. Udało się to również w 1982 roku z jabłkami, choć np. w sąsiedniej Kalwarii zakład odstąpił od umowy i jednostronną decyzją obniżył cenę skupu.

Oczywiście nie zawsze nad Tymbarkiem świeci radośnie słoneczko. Długa, dwudziestoletnia uprawa porzeczek w dużej koncentracji spowodowała, że stopniowo nasilały się  choroby i szkodniki tego gatunku. Ostatnio problemem stał się tutaj wielkopąkowiec porzeczkowy. Kłopoty sprawia nie tylko to, że jest on szkodnikiem, którego występowanie trudno jest choćby ograniczyć (nie mówiąc już o całkowitym wyeliminowaniu z plantacji). Nie bardzo jest czym go zwalczać. Co prawda ostatnio łatwiej jest kupić Thiodan, ale nadal brakuje opryskiwaczy – nawet plecakowych, ręcznych. Jest to kolejna bariera w rozwoju bazy porzeczkowej. Pierwszą był problem zachwaszczenia plantacji. Instruktorzy zakładu pod kierunkiem dyrektora ds. surowcowych Józefa Wilczka zaproponowali mieszanie Gesatopu z nawozami mineralnymi. Z braku sprzętu do ochrony i ta metoda okazała się pomocna na małych obszarach. Drugi, znacznie groźniejszy kryzys w uprawie czarnych porzeczek jest związany z nieustannym, szybkim wzrostem kosztów robocizny. Bez zmechanizowania zbioru grozi Tymbarkowi regres –  produkcja na słabszych plantacjach staje się nieatrakcyjna w porównaniu ze zbożami czy ziemniakami. Niestety, jest to już problem, którego nie rozwiąże dyrekcja z zarządem Koła Plantatorów. Zakład sprowadził co prawda 500 szt. wiertarek z Celmy, czeka teraz na końcówki otrząsające ze Skierniewic. Wypróbowuje się zestaw jasielski, śledzi prace ,,Rometu”.  Skierniewicki KPS Łoś nie jest ,,zwierzęciem górskim” – potrzebuje dużych, płaskich terenów, których tu na lekarstwo.

I tak kłopotami dnia dzisiejszego zakończyliśmy wspólnie z prezesem Koła Plantatorów w Tymbarku Czesławem Śliwą i wicedyrektorem Józefem Wilczkiem wspominki z dziejów Tymbarku ,,Qwocarni” i związanych z nią ludzi: dawnych spółdzielców i dzisiejszych plantatorów. Nasz podhalański rówieśnik (Podhalańskie Zakłady Przemysłu Owocowo-Warzywnego w Tymbarku są o 2 lata tylko młodsze od ,,Hasła”) jest ciągle młody, krzepki, a jego naczelny dyrektor inż. Mieczysław Czeczótka –  wychowany w duchu spółdzielczych ideałów –  myśli o produkcyjnym jutrze: nowych asortymentach, nowych rynkach i nowych ludziach, którzy zechcą współpracować z zakładem.

Wspominki spisał: PIOTR GREL
 

Gmina Tymbark – program „Laptop dla ucznia”

Do uczniów IV klas szkół podstawowych prowadzonych przez Gminę Tymbark trafiły już laptopy, przekazane w ramach Rządowego programu.

Komputery otrzymało na własność 69 czwartoklasistów ze szkół podstawowych w Tymbarku, Zawadce i Podłopieniu.

„Program „Laptop dla ucznia” to rządowa inicjatywa, której celem jest wsparcie dzieci i młodzieży w rozwoju kompetencji cyfrowych.

Realizowany przez Ministerstwo Cyfryzacji program zakłada, że każdy uczeń IV klasy szkoły podstawowej w Polsce otrzyma na własność bezpłatny laptop. Sprzęt może być wykorzystany do nauki, rozwoju kompetencji cyfrowych oraz talentów i zainteresowań. Wsparciem objęci zostaną uczniowie szkół publicznych i niepublicznych.

Otrzymany w ramach programu laptop będzie służył w kolejnych etapach edukacji. Dzięki temu uczniowie zyskają równy i łatwiejszy dostęp do zasobów internetowych, e-booków, kursów i innych materiałów, które poszerzą ich wiedzę, umiejętności, a także zainteresowania.”

Więcej szczegółów dotyczących programu, w tym zasady użytkowania i gwarancji znajdziecie Państwo na stronie www.laptopdlaucznia.gov.pl

Informacja/zdjęcie: UG Tymbark 

Kapliczka w Piekiełku

Kapliczka w Piekiełku, w niej znajduje się figura Matki Bożej Fatimskiej oraz obraz św. Stanisława  Papczyńskiego-  założyciela i pierwszego przełożonego generalnego  Zgromadzenia Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, do którego należy ks. Bogusłąw Binda, inicjator postawienia kapliczki, jak też krzyża św.Zachariasza stojącego obok kapliczki (postawiony w czasie tzw.pandemii). 

IWS

zdjęcie: IWS

Otwarty Turniej Tenisa Stołowego

W hali sportowej w Tymbarku  27. września 2023 roku odbył się Otwarty Turniej Tenisa Stołowego, w ramach Europejskiego Tygodnia Sportu oraz Sportowego Turnieju Miast i Gmin.

     W zawodach udział wzięło 28 osób. Mecze rozegrano w czterech kategoriach wiekowych, systemem do dwóch przegranych oraz „każdy z każdym” .

Ostateczne wyniki sportowej rywalizacji w poszczególnych kategoriach wiekowych przedstawiają się następująco:

  • klasy I-VI

I miejsce : Florek Barbara, Rybka Jakub

II miejsce : Jamróz Liliana, Jamróz Jakub

III miejsce : Martyna Poręba, Mikołaj Urbański

  • klasy VII-VIII

I miejsce : Zuzanna Piwowarczyk, Mikołaj Wolfinger

II miejsce : Joanna Trzupek, Patryk Łaciak

III miejsce : Laura Wilczyńska,

  • kategoria OPEN

I miejsce : Adam Wilczyński

II miejsce : Daniel Sułkowski

III miejsce : Aleksandra Wilczyńska

Gratulujemy i zapraszamy na Mikołajkowy Turniej Tenisa Stołowego.

zdjęcia: Organizatorzy

 

Strzelcy w Krakowie – nagroda za zaangażowanie podczas Gwiaździstego Zlotu Turystycznego Szlakami Jana Pawła II

Drużyna Strzelców z Jednostki Strzeleckiej nr 2007 im. kpt. Tadeusza Paolone ZS „ Strzelec „ OSW w Tymbarku, będąca uczniami klas wojskowych tymbarskiego Zespołu Szkół pod opieką chorążego ZS Józefa Banacha uczestniczyła w zajęciach z paintballa w ośrodku Interskills w Krakowie Brzegach oraz rejsie statkiem po Wiśle. Ta forma wypoczynku i sportowej rywalizacji była nagrodą, jaką Strzelcy otrzymali od organizatorów Gwiaździstego Zlotu Turystycznego Szlakami Jana Pawła II za wkład i zaangażowanie w organizację zlotów. Transport do Krakowa zapewnił wójt Gminy Paweł Ptaszek, któremu tymbarscy strzelcy składają serdeczne podziękowania.

Robert Nowak

zdjęcia: Organizatorzy

Św. Wacław wzorem dla kierujących losami wspólnot i narodów

Dzisiaj Kościół katolicki wspomina św. Wacława patrona Czech, Moraw, Pragi, katedry krakowskiej

Św. Wacław, urodził się około 907 r. jako syn księcia czeskiego Wratysława I. Został wychowany przez swoją babkę św. Ludmiłę. Objął rządy po śmierci ojca, mając jedynie 18 lat. Wspomagał misjonarzy, którzy nawracali na chrześcijaństwo pogan. Był hojny dla ubogich i życzliwy dla prostych. Miał przeciw sobie opozycję o tendencjach odśrodkowych i tradycyjno-pogańskich. Zginął z rąk ludzi nasłanych przez rodzonego brata Bolesława Okrutnego w Starym Bolesławcu. Mordu miano dokonać u bram kościoła. Jego relikwie spoczywają w katedrze praskiej. 

Poniżej fragment kazania (wygłoszonego w  Starym Bolesławcu) papieża Benedykta XVI z 2009 roku wygłoszonego podczas pielgrzymki do Czech. 

…”Dziś rano gromadzi nas wokół ołtarza chwalebne wspomnienie św. Wacława, męczennika, którego relikwiom oddałem cześć przed Mszą św. w bazylice pod jego wezwaniem. On przelał krew na waszej ziemi, a jego orzeł, który wybraliście na symbol dzisiejszej wizyty — o czym przypomniał przed chwilą kardynał arcybiskup — widnieje w historycznym godle szlachetnego narodu czeskiego. Ten wielki święty, którego zwykliście nazywać «wiecznym» księciem Czechów, zachęca nas, byśmy zawsze i wiernie naśladowali Chrystusa, zachęca nas, byśmy byli święci. On sam jest wzorem świętości dla wszystkich, szczególnie dla tych, którzy kierują losami wspólnot i narodów. Pytamy jednak: czy w naszych czasach świętość jest jeszcze ważna? Czy raczej jest tematem mało atrakcyjnym i niezbyt istotnym? Czyż nie bardziej cenione są dziś sukces i sława u ludzi? Jak długo trwa jednak i ile jest wart sukces doczesny?

W minionym stuleciu — wasza ziemia była tego świadkiem — doszło do upadku wielu mocarzy, którzy jak się wydawało, wznieśli się na wyżyny niemal niedosiężne. Nagle zostali pozbawieni władzy. Wydaje się, że ten kto odrzucił i nadal odrzuca Boga, a w konsekwencji nie szanuje człowieka, ma łatwe życie i sukcesy materialne. Lecz wystarczy zajrzeć pod zewnętrzną warstwę, by dostrzec, że te osoby są smutne i niespełnione. Jedynie ten, kto zachowuje w sercu świętą «bojaźń Bożą», pokłada ufność także w człowieku i swe życie poświęca budowaniu świata bardziej sprawiedliwego i braterskiego. Dziś potrzeba osób «wierzących» i «wiarygodnych», gotowych szerzyć w każdym środowisku społecznym owe chrześcijańskie zasady i ideały, które inspirują ich działania. Na tym polega świętość, będąca powszechnym powołaniem wszystkich ochrzczonych, która skłania do wypełniania obowiązków wiernie i z odwagą, mając na względzie nie własny egoistyczny interes, ale wspólne dobro, i w każdym momencie starając się rozpoznać wolę Bożą.”…

Św. Wacław jest też patronem Pana Wacława Dudzika, który poprzez portal dzieli się z nami swoimi wspomnieniami, przemyśleniami.

Wacław Dudzik

Z tej okazji składam życzenia obfitych Łask Bożych, wielu lat w zdrowiu,

 wśród kochających Go osób.

Irena Wilczek-Sowa