Przyroda wokół nas – storczyk lub orchidea

Storczyk lub orchidea (obydwie nazwy są poprawne, to synonimy). Z reguły kojarzymy te nazwy z pięknymi kwiatami sprzedawanymi w kwiaciarniach, a spotkać je możemy w naszych lasach i na łąkach, „nasze” może, nie są tak okazałe jak te doniczkowe, ale i tak robią wrażenie kolorystyką, a niektóre pięknym zapachem. Na świecie rośnie ponad 25 tys. gatunków storczyków (podobno prawie co roku odkrywany jest co najmniej jeden), w Polsce można spotkać około 50. Storczyki uważane są za pasożyty jednak niezasłużenie ponieważ, co prawda żywią się innymi roślinami, ale już obumarłymi. W Polsce wszystkie objęte są ochroną całkowitą lub częściową, najczęściej spotykane u nas to te przedstawione na zdjęciach.

Podkolan biały jest byliną, jak większość storczyków, występuje prawie w całej Europie (z wyjątkiem rejonu Morza Śródziemnego i Kotliny Panońskiej) oraz Azji i północnej Afryce. W Polsce można go spotkać na całym obszarze do wysokości 500 m, jest jednak coraz rzadziej spotykany. Występuje w świetlistych lasach liściastych i zaroślach, na polanach i porębach, na świeżych, średnio próchnicznych glebach. Jest ciekawą roślinką i to z wielu powodów, korzeń zawsze składa się z dwóch bulw z których jedna jest tegoroczna, druga z poprzedniego roku. Z zeszłorocznej bulwy wyrasta pęd nadziemny, natomiast tegoroczna bulwa gromadzi substancje zapasowe dla przyszłorocznego pędu.
Roślina kwitnie od maja do lipca. Kwiaty zapylane są przez motyle nocne czyli ćmy, które wabione są za pomocą intensywnego zapachu podobnego trochę do zapachu wiciokrzewu pomorskiego. Nasiona rozsiewa wiatr. W latach 1946–2014 gatunek był w Polsce pod ochroną ścisłą, od 2014 roku jest objęty ochroną częściową. Zagrożenie dla gatunku stanowi zalesianie polan, melioracja wilgotnych łąk oraz gospodarcze użytkowanie lasów. Podkolan biały – dosyć często tworzy mieszańce z gółką długoostrogową i z podkolanem zielonawym.

Kukułka krwista (inne nazwy to: stoplamek krwisty, storczyk krwisty, kukułka krwista typowa, stoplamek krwisty typowy, storczyk krwisty typowy). Kukułka krwista typowa występuje w Europie. Jej zasięg to: północna granica biegnie przez północną Skandynawię, południowa przez północną Hiszpanię, środkowe Włochy i wschodnią Grecję. Występuje również w niektorych rejonach Hiszpanii, na Krymie, Bałkanach i w północno-wschodniej Europie.Spotkać ją można również w niektórych krajach Azji. W Polsce roślina dość pospolita (bardzo do niej podobna jest kukułka szerokolistna) głównie na niżu. Od 2014 roku roślina jest objęta w Polsce częściową ochroną gatunkową. W latach 1983–2014 gatunek znajdował się pod ochroną ścisłą. Roślinie tej zagrażają: melioracje, osuszanie gruntów, jak również zarastanie łąk przez wysokie byliny i krzewy, jednak na dzisiaj wydaje się, że jej istnienie nie jest zagrożone wymarciem bo jest stosunkowo liczną rośliną.

materiał nadesłany 

 

„Matka Boska Kapłańska” – artykuł (w tym księża związani z Parafią Podłopień) ks.kanonika Franciszka Malarza

(artykuł z cyklu “Okruszyny” księdza kanonika Franciszka Malarza) 

Święta siostra Faustyna oprócz wizji obrazu Jezusa Miłosiernego widziała Matkę Boską Kapłańską. Pan Jezus polecił jej namalować taki obraz.

Czytamy w Dzienniczku: „W jasności wielkiej ujrzałam Matkę Bożą w białej sukni, przepasaną złotym pasem, a drobne gwiazdki także złote były po całej szacie i rękawy na trójkąt wyłożone złotem. (…) Na lewym ręku trzymała Dziecię Jezus. Takiej Matki Bożej jeszcze nie widziałam. Wtem spojrzała na mnie łaskawie  i rzekła: Jestem Matką Boską Kapłańską. Wtem Jezusa spuściła z ręki na ziemię, a prawą rękę podniosła w niebo i rzekła : Boże, błogosław kapłanom. I znów rzekła do mnie : Powiedz to, coś widziała, kapłanom” (Dz. 1585).

Po rozeznaniu woli Bożej błogosławiony  ks. Michał Sopoćko całym sercem zaangażował się w realizację  dzieła Miłosierdzia  Bożego zleconego  św. s. Faustynie. W swoim dzienniku tak napisał: „Żądania Pana Jezusa  kierowane do siostry Faustyny pośrednio mnie też dotyczą.” „Ja już nie mam sił, ani potrzebnych funduszy, by to zrealizować. Tak bym chciał, by to ktoś w przyszłości namalował ”Stąd wielkie było zatroskanie o sprawy miłosierdzia do ostatnich dni jego życia (Ksiądz Sopoćko zmarł 15 lutego 1975 r.)

W latach siedemdziesiątych mówił siostrom  w Myśliborzu o niezrealizowanym jeszcze poleceniu  danym przez Matkę Bożą s. Faustynie.Testament ks. Michała został zrealizowany przez  Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego dopiero w 2001 roku. Obraz Matki Boskiej Kapłańskiej namalowała  pani Ewa Mika z Torunia dokładnie według wizji s. Faustyny podanej w Dzienniczku (1585). Oryginał obrazu Matki Boskiej Kapłańskiej znajduje się obecnie w klasztorze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu.

W przesłaniu Bożego Miłosierdzia, przekazanym przez św. Faustynę, kapłani  zajmują  miejsce szczególne. Nie jesteśmy  w stanie ogarnąć jej wielkości, ale możemy nieco z niej zrozumieć. Ułatwia to lektura  „Dzienniczka” św. Faustyny.  Wręcz  szokująco  brzmi  zapewnienie Jezusa: „Przyszedłem pełnić  wolę  Ojca  Posłuszny byłem  rodzicom, posłuszny  katom, posłuszny jestem kapłanom.                                                                                                                                                   Jezus  jest  posłuszny  decyzjom , które kapłani podejmują  w autorytecie swojego  urzędu!

O wyjątkowości  tego  autorytetu wiele  mówi  zdarzenie z  ostatniego  roku życia Faustyny, gdy  przebywała  w szpitalu. Ponieważ przez pewien czas  nie  przychodził  do niej ksiądz z Komunią, zastępował  go…serafin. Pewnego razu gdy zjawił  się przed nią anioł z Ciałem Pańskim, w Faustynie obudziła się wątpliwość,  co do  czystości  swojego  serca. Zapytała o to Jezusa. ”Nie mając  odpowiedzi, rzekłam do Serafina: Czy byś mnie nie wyspowiadał? –  A  on mi  odpowiedział: Żaden duch na niebie  nie ma tej  władzy”– czytamy w „Dzienniczku”.

Żaden duch – jedynie kapłani.

Cud Bożego miłosierdzia dokonujący się u kratek konfesjonału uświadamia nam, że kapłan jest tylko koniecznym narzędziem w rękach Jezusa Miłosiernego, który uwalnia człowieka obciążonego grzechami z największej niewoli i przywraca mu najcenniejszy dar łaski uświęcającej. W kapłańskich dłoniach dokonuje się podczas każdej Mszy św. cud Bożego Narodzenia i w sposób bezkrwawy uobecnia się tajemnica męki, śmierci krzyżowej, ale i chwalebnego Zmartwychwstania  Chrystusa, który otwiera dla nas w tej tajemnicy zdroje miłosierdzia.

Wierny sługa Jezusa Miłosiernego św. Jan Maria Vianney  zauważa, że „Dobry pasterz, ukształtowany według serca Boga, jest największym skarbem, jaki Bóg może przydzielić parafii. Jest to najcenniejszy dar Bożego miłosierdzia’’. Mimo poczucia swej niegodności mówi wprost, że ‘’po Bogu kapłan jest wszystkim’’ i przestrzega zarazem przed lekkomyślnym podejściem do posługi kapłana: ‘’Pozostawcie przez dwadzieścia lat jakąś parafię bez księdza, a zacznie się tam oddawać cześć zwierzętom. To realne niebezpieczeństwo spoganienia  poszczególnych osób i całych narodów daje o sobie znać w różnych częściach świata. Mając tę świadomość, pragniemy wspólnie dziękować miłosiernemu Panu za ten „najcenniejszy dar Bożego miłosierdzia’’  i prosić Go pokornie o dar nowych powołań do posługi kapłańskiej.

W księdze doznanych łask i próśb przy kościele w Podłopieniu jest umieszczona prośba „Boże spraw, abym przed śmiercią mogła się dobrze wyspowiadać i przyjąć Komunię Świętą”, i słusznie. Bo w innych sprawach dam sobie radę sam, ale jeżeli chodzi o zbawienie to koniecznie jest potrzebny kapłan. 

Święta  siostra Faustyna: O, jak wielką  mam  cześć  dla kapłanów i proszę  Jezusa, Najwyższego Kapłana, o wiele łask  dla nich.     

Warto pamiętać, że wezwanie s. Faustyny działo się w czasach wojującego komunizmu na wschodzie i na zachodzie Europy. Obecnie przeżywamy czas pogańskiego liberalizmu.  Cieszy fakt, że w naszej miejscowości funkcjonuje właściwy obraz Chrystusowego Kapłaństwa. Przeżywamy czas  oczyszczenia  Kościoła, dlatego proponuję  całkowite zawierzenie  swego życia Maryi. Ona nie była rozgoryczona słabością  apostołów, których nie było pod krzyżem, ale modliła się z nimi w Wieczerniku.  Patrząc na obraz Matki Boskiej Kapłańskiej codziennie prośmy Matkę Bożą by mocno nas trzymała za rękę, byśmy jak dotychczas tak i w przyszłości – Bogu i Maryi dochować wierności.                                            

3. Przypominam kapłanów pochodzących z terenu parafii Podłopień
(uwaga: księża nie mieli tytułów „magister”, gdyż państwo polskie nie zgadzało się go nadawać księżom po studiach teologicznych)

  1. O.PROF. BERTRAND CZYRNEK – Z JASNEJ – PROWINCJAŁ DOMINIKANOW W KRAKOWIE.
  2. KS.WŁADYSŁAW PACHOWICZ -Z ZAWADKI – PROBOSZCZ W SAMOCICACH
  3. O.LUDWIK PACHOWICZ – Z ZAWADKI- GWARDIANIN W KROŚNIE
  4. O.WŁADYSŁAW ŚWIĄTEK – WERBISTA W BOLIWII- Z ZAWADKI
  5. KS. JÓZEF RYŚ – Z ZAWADKI – PROBOSZCZ W GORZOWIE
  6. O.JAN WINCENTY KUREK – Z PODŁOPIENIA – CYSTERS W JĘDZRZEJOWIE
  7. KS.JAN SURDZIEL – Z PODŁOPIENIA – PROBOSZCZ W STRZELCACH OPOLSKICH
  8. KS. STEFAN DUDA – Z PODŁPOIENIA ZMARWYCHWSTANIEC – KUSTOSZ SANKTUARIUM W GDAŃSKU
  9. KS. FRANCISZEK MALARZ  -Z ZAWADKI – PROBOSZCZ I KAPELAN W WYSOWEJ ZDROJU
  10. KS. CZESŁAW SZEWCZYK – Z JASNEJ – PROBOSZCZ W OSOBNICY KOŁO JASŁA
  11. KS. TADEUSZ GÓRKA – Z PODŁOPIENIA – PROBOSZCZ W JADOWNIKACH
  12. KS. JAN PIĘTOŃ – Z PODŁOPIENIA – W DOMU KSIĘŻY RENCISTÓW  W TARNOWIE
  13. KS. JAN KRZYŚCIAK – Z PODŁOPIENIA SERCANIN – MISJONARZ NA FILIPINACH

Kapłani, których rodzice pochodzą z parafii Podłopień

  1. PROF. JERZY SMOLEŃ –PSYCHOLOG-WYKŁADOWCA NA UNIWERSYTECIE „IGNATIANUM” W KRAKOWIE – MATKA CZESŁAWA PALKA Z JASNEJ
  2. KS. JERZY BERDYCHOWSKI – KAPELAN ARESZTU ŚLEDCZEGO W KRAKOWIE – MATKA ZOFIA DUDA – Z PODŁOPIENIA
  3. KS. ZYGMUNT ROBERT BERDYCHOWSKI – DYREKTOR LICEUM W PIEKARACH KOŁO KRAKOWA – MATKA ZOFIA DUDA – Z PODŁOPIENIA
  4. KS. RYSZARD PLUTA – PROBOSZCZ W BUCZU- MATKA TERESA SZEWCZYK Z JASNEJ
  5. KS. KRZYSZTOF W0ŹNIAK – WIKARIUSZ W MIELCU – MATKA MARIA BOKOWA Z ZAWADKI
  6. KS. JERZY NAWŁÓKA – WIKARIUSZ W NOWEJ HUCIE – MATKA JANINA SMOLEŃ z GÓR
  7. KS. MICHAŁ KULIG- FILIPIN, PROBOSZCZ W GOSTYNIU– MATKA TERESA DUDA Z PODŁOPIENIA

Kapłani pracujący w parafii Podłopień

Parafia w Podłopieniu została erygowana przez biskupa Jerzego Ablewicza 27 marca 1984, który wydzielił ją z Parafii Tymbark. O tą decyzję starał się ks. Teofil Świątek dziekan w Tymbarku.

Pierwszym proboszczem został ks. Czesław Bachula , jeszcze w tym samym roku zastąpiony przez ks. Tadeusza Machała, który jest budowniczym kościoła i plebanii.

1984-2005 – KS. TADUESZ MACHAŁ – PROBOSZCZ

1995-2007 – KS. JAN FARON – WIKARIUSZ

2005-2006 – KS. JÓZEF WĘGRZYN – PROBOSZCZ

2006-2023 – KS. WIESŁAW ORWAT– PROBOSZCZ

2007-2010 – KS. EUGENIUSZ CHMURA – WIKARIUSZ

Od 2023 – KS. JANUSZ BALASA – PROBOSZCZ

Od 2010 – KS. FRANCISZEK MALARZ – REZYDENT

Ks. Fr.Malarz 

 

„Otrzymaliście Jego moc” – ks.kanonik Franciszek Malarz

(artykuł z cyklu „Okruszyny” księdza kanonika Franciszka Malarza) 

Wieczernik przypominał apostołom o radości ostatniego tam spotkania z Panem Jezusem, kiedy to Pan Jezus przyszedł, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam!, a to powiedziawszy pokazał im ręce i bok. Ta właśnie sytuacja musiała krążyć w umysłach i sercach apostołów, kiedy oczekiwali na Zesłanie Ducha Świętego.

Przedziwna Boża Opatrzność dla Nas dzisiaj, bo ten obraz, który mieli apostołowie w sercu. Właśnie Ten obraz Pan Jezus nakazał namalować świętej Faustynie. Obraz Jezu Ufam Tobie. Obraz Jezusa Miłosiernego.

Co apostołowie wtedy dostrzegli w Panu Jezusie albo co widzieli na tym obrazie? Na pewno widzieli to co Pan Jezus chce powiedzieć: Pokój wam!

To znaczy widać Jego opromienioną twarz i przenikliwe, przemawiające spojrzenie. Widać Jego serce przebity bok, z którego wypływają krew i woda. Krew-symbol zabitego baranka, woda-symbol Ducha Świętego. Widać Jego dłonie uniesione w wymownym, pełnym tryumfu i miłości geście. Widać Jego stopy zbliżające się ku nam, krok po kroku i mówiące, że to On się przybliża. Że to jest Ten który był, który jest, i który przychodzi.

Usta, serce, dłonie, stopy są to cztery atrybuty miłosiernego kapłana. Gdy apostołowie czekali Zesłania Ducha Świętego to oczekiwali również tego, że Pan Jezus ześle na nich te cztery dary swojego kapłańskiego ducha. Oczekiwali tego, że będą mieli Jezusowe usta, Jezusowe serce, Jego dłonie, Jego stopy.

Czytając tekst Dziejów Apostolskich, poznajemy owoce przyjęcia Ducha Świętego.
Owoc pierwszy. Apostołowie umieją przemawiać z mocą. To jest pierwszy wspaniały owoc. Do tego czasu mówili przy pomocy swoich ludzkich słów: towarzyszyli Chrystusowi i przygotowywali tereny do dalszej działalności misyjnej na terenie Palestyny, ale ich słowo nie posiadało jednak mocy przemieniającej ludzkie serce. W Zesłaniu Ducha Świętego to ich słowo zostało wyposażone w zdumiewającą moc. Stało się skuteczne nie jako słowo ludzkie, ale jako słowo Ducha Świętego.
Drugi owoc: Nie obawiają się cierpienia. Nie w tym znaczeniu, aby nie odczuwali cierpienia albo otrzymali gwarancję, że nie będą cierpieć. Wręcz przeciwnie, cierpienie jest nierozerwalnie złączone z głoszeniem prawdy. Tak, jak cierpiał Chrystus, i oni będą cierpieć. Człowiek w oparciu o własną moc nigdy nie potrafi przygotować się do cierpienia. Jest potrzebne specjalne umocnienie Ducha Świętego, aby podjął trud cierpienia dla wielkich wartości. Kto z zewnątrz obserwuje człowieka cierpiącego za wartości duchowe, zastanawia się, skąd on ma moc sprostania cierpieniu oraz jak wielką wartość on posiada, skoro stać go na takie cierpienie. To jest właśnie świadectwo.
Trzeci owoc: Potrafią bronić Chrystusa i Ewangelii. Pan Jezus, przygotowując ich do trudnej misji, wyraźnie zaznacza, że będą was prowadzić przed sądy i wtedy nie myślcie co i jak macie mówić, bo zostanie wam to dane. Duch Święty, który będzie z wami, pokieruje rozmową. Czytając Dzieje Apostolskie widzimy jak zaszokowany jest sanhedryn, kiedy Piotr, prosty rybak, potrafi niezwykle celnie odpowiadać na bardzo trudne pytania, czyniąc to z taką mocą, że cały wielki trybunał sądowy Izraela staje bezradny. To jest właśnie owoc bierzmowania, umocnienia przez Ducha Świętego, który ich wypełnił. Wyobraźmy sobie lekarza, który staje w obliczu wielkiej epidemii i nie ma szczepionki. Jest świetnie przygotowany i jest bezradny. Szczepionka jest bronią, przy jej pomocy można odnieść wielki sukces w czasie epidemii, ratując tysiące ludzi. Właśnie Duch Święty udzielony w bierzmowaniu chrześcijanom jest tą „szczepionką”. Sam człowiek jest bezradny wobec zła, a po bierzmowaniu dysponuje Bożą mocą. Inny obraz. Ktoś widzi olbrzymie morze potrzeb, ale w jego kieszeni jest pusto, ma tylko swoje ręce i dobrą wolę. Nie potrafi zaradzić nieszczęściu tylu ludzi. Ktoś inny dysponuje pięcioma milionami dolarów i on natychmiast potrafi zorganizować pomoc, ponieważ dysponuje bogactwem, może więc działać tysiące razy skuteczniej. To nie są tylko jego ręce, one są uzbrojone bogactwem, którym dysponuje.
W momencie bierzmowania chrześcijanin zostaje wyposażony w takie Boże konto. To, że z niego człowiek nie korzysta, to jego sprawa, to że może za mało w Kościele potrafimy podprowadzić pod umiejętność wykorzystania tego konta, to jest jeszcze inna sprawa, ale my jesteśmy niezwykle bogatymi ludźmi, którzy w konkretnych sytuacjach zachowują się jak nędzarze. Nie sięgamy po to bogactwo, które jest nam dane. Jest wielu, którzy mają wielkie konto i nie potrafią go wykorzystać. Do tego jest potrzebna mądrość i odwaga.
Przypominam, że sakrament bierzmowania udziela szczególnej łaski potrzebnej do dawania świadectwa wierze w Chrystusa Zmartwychwstałego. Chodzi o uświęcenie otoczenia, w którym człowiek żyje, o przekaz wiary drogą świadectwa. Dawne katechizmy stwierdzały, że Duch Święty w bierzmowaniu umacnia chrześcijanina, aby wiarę swoją mężnie wyznawał, bronił jej i według niej żył. Chodzi więc o trzy
wymiary świadectwa: o wyznanie wiary wtedy, kiedy to jest potrzebne, o jasne stwierdzenie: jestem katolikiem, jestem człowiekiem wierzącym; o obronę wiary wtedy, kiedy przy nas poszczególne prawdy wiary są atakowane; i chodzi o świadectwo wiary dane czynem. W wielu sytuacjach nie trzeba mówić, iż się jest katolikiem, a jednak zajęta przez nas postawa wyraźnie o tym świadczy. Do takiego świadectwa jest potrzebna mądrość i odwaga. W sakramencie bierzmowania Duch Święty uzdalnia nas do składania tego świadectwa.

ks.Fr.Malarz 

 

 

25-Lecie Święceń Kapłańskich Księdza Prałata Tomasza Atłasa

25-Lecie Święceń Kapłańskich
Księdza Prałata Tomasza Atłasa
z Tymbarku

Ten pamiętny dzień 22-23 maja 1999 w Tarnowie
utrwalił się na całe Życie.
Ks.Biskup Wiktor Skworc przekazał Tomaszowi
Chrystusowe Kapłaństwo, wyświęcony od tej chwili
sprawuje posługę Chrystusa dla Jego kościoła.
Bogu na chwałę i ludziom na uświęcenie.
Poświęcając się w dziele misyjnym w Polsce, Afryce a obecnie
w całym świecie.
Twoje poświęcenie w służbie dla bliźniego, wiele lat gorliwej
pracy, pobożności, realizacji Swojego powołania, na pewno
wydaje wiele dobrych owoców, które są znane Bogu
Miłosiernemu.
Dziękujemy ks. dr. prałacie Tomaszu za przyjaźń pamiętamy i doceniamy Twoje sąsiedztwo.
Jesteśmy dumni, wyrażając uznanie i wdzięczność za ten dar Boży,
którym jesteś obdarzony.
Gratulujemy tak bogatego kapłaństwa.
Życzymy wszelkich łask Bożych, a Maryja i Józef niech pośredniczą
i mają Cię w swej opiece.
Wpierają w zdrowiu i wszelkiej pomyślności.
Wspieramy modlitwą; Niech Bóg Wszechmocny błogosławi w
każdej chwili życia i potrzebie.
Wdzięczni sąsiedzi z bliska z Pasterników a zarazem z daleka z
Argenteuil, Francji.
 

Szczęść Boże

Dudzikowie W.J.F
Argenteuil, 23.05.2024

XIV Beskidzkie Camino – (część druga)

Wspomnienia z pielgrzymki

O Beskidzkim Camino ze Słopnic do Ludźmierza dowiedziałem się przypadkiem. Będąc w drugą niedzielę maja tego roku na mojej kolejnej wycieczce w Beskidzie Wyspowym idąc szlakiem ze Słopnic na Mogielicę w Zaświerczu trafiłem na stojącą tam tablicę informacyjną. Zatrzymałem się i zapoznałem się z jej treścią, ponieważ zauważyłem wzmiankę o Ludźmierzu, z którego pochodzę. Przeczytałem dokładnie informację i tak się złożyło, że kolejna pielgrzymka ma się odbyć dokładnie za tydzień to jest 19 maja. Po powrocie do domu wygooglowałem w necie dodatkowe informacje o Camino. Również o tegorocznym Camino dowiedziałem się z serwisu informacyjnego radia RDN, którego jestem od czasu do czasu słuchaczem. Znając przebieg i skalę trudności trasy pielgrzymkowej postanowiłem wziąć w niej udział, mimo moich obaw, czy będę w stanie ją pokonać. Do tej pory moje jednodniowe wypady w góry zazwyczaj nie przekraczały 30 km. Skontaktowałem się więc telefonicznie z jej organizatorem Andrzejem, który zaprosił mnie do wzięcia w niej udziału i obiecał pomoc w dotarciu na miejsce startu.

Niedzielne całodniowe pielgrzymowanie przy dopisującej pogodzie było dla mnie ciekawym przeżyciem zarówno pod względem krajoznawczym jak i duchowym. Piękne krajobrazy i żywa natura Beskidu Wyspowego i Gorców ubogaciły jeszcze bardziej moje estetyczne wrażenia. Towarzysząca modlitwa (różaniec, modlitwa Wesel się Królowo Nieba, koronka do Bożego Miłosierdzia) przypominały mi o religijnym charakterze tego wydarzenia i z pewnością pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Życzliwość i bezpośredniość uczestników pielgrzymki była dla mnie miłym zaskoczeniem, za co w tym miejscu pragnę im podziękować. Mam nadzieję, że jeszcze spotkamy się na beskidzkim Camino. Ukoronowaniem wędrówki papieskimi szlakami było szczęśliwe i bezpieczne dotarcie do sanktuarium Maryjnego w Ludźmierzu, za które podziękowałem Ojcu niebieskiemu uczestnictwem we Mszy świętej.

Moją wędrówkę ofiarowałem, oprócz ogólnej intencji o pokój na świecie, w sprawie osobistej Bogu wiadomej.

Maciej.

A tak wspomina Barbara

To mój trzeci udział w Beskidzkim Camino, choć niezupełny, gdyż jeszcze nie wędrowałam z grupą od startu ze Słopnic. Wyruszyłam z moją ekipą: Wiolą i Anią z Lubomierza -Rzeki . Po niecałej godzinie doszliśmy do polany, na której stoi chata „Papieżówka”. W oczekiwaniu na pielgrzymów przeczytałyśmy na kamiennej tablicy , upamiętniającej pobyt w leśnej chacie Księdza Karola Wojtyły, słowa późniejszego już papieża Jana Pawła II: ” Pilnujcie mi tych szlaków”! W głowie pojawia mi się myśl: „choć szlaków może uda nam się upilnować przed zniszczeniem, ale czy ustrzeżemy wiary katolickiej w Polsce?”

Po chwili przychodzi refleksja, że w tej lichej chatce mieszkał „Święty Polak” i własnymi rękoma układał ścieżkę z kamieni wokół domku. To „zabytkowe kamienie”, niemalże jak „nieme relikwie”…

Pierwszy na polanie pojawił się Sylwester. Chociaż go nie znałam, od razu zawiązuje się między nami nic sympatii. Myślę sobie: „pokrewna Dusza”. Nie myliła się moja intuicja, bo do końca pielgrzymki wiele razy okazał się życzliwy, pomocny i do tego rozmodlony. Wtem na horyzoncie pokazał się Antek niosący krzyż, jak to zawsze ma w zwyczaju. Pędzę się przywitać, a w głowie szybko przelatują ostatnie doniesienia, od prezydenta miasta Warszawy, o zarządzeniu zabraniającym używania symboli religijnych i Krzyża w miejscach pracy. 

Moje serce wspomina oazową pieśń: „Nie zdejmę krzyża z mojej ściany za żadne skarby świata, bo na nim Jezus ukochany grzeszników z niebem brata.

Nie zdajemy Krzyża z mego serca, choćby mi umrzeć trzeba. Choćby mi groził kat- morderca, bo Krzyż to klucz do nieba .(…)

A gdy zobaczę w poniewierce Jezusa Krzyż i ranę, która otwiera Jego serce- w obronie Krzyża stanę!”

Ale czy na pewno? Czy nie zabraknie mi odwagi w godzinie próby? Czy nie zawiodę?

Wreszcie na końcu grupy, jak przystało opiekunowi bezpiecznej wędrówki, idzie Andrzej z dwiema flagami zatkniętymi przy plecaku: biało- żółtą, papieską i biało-czerwoną, polską. Bystrymi oczyma już mnie dostrzega i serdecznym gestem rozłożonych rąk, wita się jak brat z siostrą. Wielu pielgrzymów pamięta mnie z poprzednich lat: najstarszy pielgrzym -pan Władysław, Basia z Ochotnicy i Ewa z mężem. To miłe! Chyba dlatego, że jestem” gadułą” i dość łatwo mnie skojarzyć. Z radością rozpoznaję Wojtka- najmłodszego uczestnika wyprawy wraz z tatą Marcinem. Chcę jeszcze wspomnieć o Arku- to łodzianin.”Szaleniec” prawie nie spał, prosto z podróży wyruszył w trasę i przeszedł już 20 km. To człowiek, któremu nie schodzi uśmiech z twarzy. Dobrze się z nim wędruje, gdyż potrafi słuchać innych i sam ma wiele do powiedzenia.

Po odpoczynku siostra Justyna- Nazaretanka prowadzi modlitwę. W rozważaniach nawiązuje do intencji z jaką w tym roku wędrujemy: „o  pokój na świecie, a szczególnie w naszej ojczyźnie”. Siostra dodaje jeszcze: „o pokój w naszych rodzinach, wspólnotach i miejscach pracy”.

Razem intonujemy ulubioną pieśń Ojca Świętego ” Barkę „i ruszamy w stronę Turbacza. Tempo jest dość dynamiczne, więc trzeba się mobilizować do marszu. Pod górę trudno prowadzić rozmowy, więc w myślach przedstawiam Bogu osobiste intencje, a powierzam je przez pośrednictwo Maryi. Nagle mam skojarzenie:” idziemy w intencji pokoju!”, a ja właśnie niedawno wróciłam z pielgrzymki do Medjugorie, gdzie objawia się Maryja Królowa Pokoju ( GOSPA-KRALICA MIRA) prosząc w orędziach o modlitwę i pokój na świecie.

Odpoczynek na Przełęczy Borek i 0 12.00 modlitwa Regina Caeli. Siostra Justyna przypomina, że od jutra znów będziemy odmawiali Anioł Pański, a ja uświadamiam sobie, że to nasz Papież- Polak nadał taką wyjątkową rangę tej południowej modlitwie i od jego pontyfikatu istnieją niedzielne transmisje tego nabożeństwa.

Ruszamy dalej! Przed szczytem Turbacza, przy Szałasowym Ołtarzu kolejna tajemnica Różańca Świętego. Siostra kieruje nasze myśli do uczczenia Maryi – Królowej Nieba i Ziemi. Naszej Królowej również teraz, tu na Ziemi! Mądre przesłanie! Muszę zapamiętać, by zwracać się do Matki Bożej jak do mojej Królowej!

Na Turbaczu dopada nas burza i deszcz , ale trzeba iść dalej. 

Zakładamy peleryny i schodzimy ,mokrym już żółtym szlakiem w dół.

Chwila refleksji przy Kaplicy Papieskiej, usytuowanej z drugiej strony Turbacza, gdzie w sezonie letnim są msze święte przy ołtarzu polowym, i schodzimy na Kowaniec . Deszcz nas rozdzielił. Idziemy grupkami. Trochę opadłam z sił, ale Sylwester częstuje nas z francuską białą czekoladą z orzechami. Wyśmienicie smakuje, więc od razu składamy zamówienie na taką samą za rok.

Wybija godzina 15:00 i, jak to mamy zakodowane, wzywa nas –katolików do modlitwy Koronką do Bożego Miłosierdzia. We czwórkę odmawiamy Ją na trasie: Wiola, Ania ,Sylwester i ja. Nawet śpiewamy: „Jezu ufam Tobie!” Pozostali pielgrzymi odmówili tę modlitwę w Kościele MB Anielskiej na Kowańcu przed Najświętszym Sakramentem. Znów się spotykamy i szybkim marszem pokonujemy Kowaniec, Grel i wzdłuż rzeki Dunajec, zmierzamy do Ludźmierza. Przed Bazyliką Mniejszą Matki Bożej Gaździny Podhala, widnieje pomnik klęczącego Ojca Świętego, upamiętniający Nabożeństwo Różańcowe podczas pielgrzymki do ojczyzny w 1997 roku. To wówczas Jan Paweł II patrząc w kierunku Turbacza prosił, by pilnować dla niego tych górskich szlaków! Wchodzimy do kościoła, a tam już na nas czeka Madonna z Dzieciątkiem: ” zawsze piękna uśmiechnięta, o pielgrzymach swych pamięta”! To też fragment religijnej piosenki.

Ostatnim punktem naszej pielgrzymki jest msza święta o 18:00. Otarte palce u stóp u mnie (u Ani bąble między palcami) i zmęczenie, przeszkadzają w koncentracji.

Mobilizuję swój umysł do uczestnictwa i wychwycenia cennych słów z homilii. Przecież to niedziela Zesłania Ducha Świętego, więc proszę: Duchu Święty, działaj! Już wiem co najcenniejszego miałam dziś usłyszeć: Duch Święty zwany „PARAKLETEM”, nie tylko znaczy tyle co „POCIESZYCIEL”, ale także „OBROŃCA”! To mi daje większą nadzieję na rozwiązanie niektórych ważnych spraw! Wielkie Dzięki Duchu Święty!!!

Po błogosławieństwie następuje zasłonięcie figury Matki Bożej ruchomym obrazem przy śpiewie ludźmierskiego hymnu do Gaździny Podhala. W drugiej części dobrzmiewają takie słowa w podzięce: „… za Twoją opiekę, której doświadczały wszystkie Twoje dzieci, w trudach przez dzień cały…” Myślę wtedy: „to o nas jest ten fragment pieśni „.

Dziękuję ci Maryjo, że doszłam i intencje zostały zaniesione przed Twój tron, a Święty Jan Paweł II został uczczony!

Barbara