Parafia Tymbark – trzeci Dzień Krzyżowy, nabożeństwo w kaplicy „Na Górach”

W ostatni dzień modlitwy błagalnej o urodzaje, zachowanie od klęsk  i o błogosławieństwo we wszelkiej pracy ludzkiej, wierni z Parafii Tymbark udali się  procesją błagalną, pod przewodnictwem ks.proboszcza Jana Banacha, z tymbarskiej świątyni do kapliczki „Na Górach”.

Przy kapliczce było nabożeństwo majowe, a następnie została sprawowana Msza święta koncelebrowana pod przewodnictwem ks.proboszcza Parafii Tymbark Jana Banacha. W koncelebrze Eucharystię sprawowali proboszcz Parafii Podłopień ks.Janusz Balasa oraz ks.Szczepan Depowski. 

IWS

IWS 

zdjęcia: St.Przybylski

zdjęcia: IWS

Patron dnia: Święty Stanisław, fresk w tymbarskim kościele

św. Stanisław, fresk w tymbarskiej świątyni

Stanisław urodził się w Szczepanowie prawdopodobnie około 1030 r. Podawane imiona rodziców: Wielisław i Małgorzata lub Bogna nie są pewne. Stanisław miał pochodzić z rodu Turzynów, mieszkających we wsi Raba i Szczepanów koło Bochni w ziemi krakowskiej. Wioska Szczepanów miała być własnością jego rodziny. Swoje pierwsze studia Stanisław odbył zapewne w domu rodzinnym, potem być może w Tyńcu w klasztorze benedyktyńskim. Nie jest wykluczone, że dalsze studia odbywał zgodnie z ówczesnym zwyczajem za granicą. Wskazuje się najczęściej na słynną wówczas szkołę katedralną w Leodium (Liege w Belgii) lub Paryż. Święcenia kapłańskie otrzymał ok. roku 1060.
Biskup krakowski, Lambert Suła, mianował Stanisława kanonikiem katedry. Na zlecenie biskupa Stanisław założył, jak się przypuszcza, Rocznik krakowski, czyli rodzaj kroniki katedralnej, w której notował ważniejsze wydarzenia z życia diecezji. Po śmierci Lamberta (1070) Stanisław został wybrany jego następcą. Wybór ten zatwierdził papież Aleksander II. Konsekracja odbyła się jednak dopiero w roku 1072. Dwa lata przerwy wskazywałyby, że mogło chodzić w tym wypadku o jakieś przetargi, których okoliczności bliżej nie znamy.
O samej działalności duszpasterskiej Stanisława wiemy niewiele. Dał się poznać jako pasterz gorliwy, ale i bezkompromisowy. Pewnym jest, że w swojej rodzinnej wiosce wystawił drewniany kościół pod wezwaniem św. Marii Magdaleny, który dotrwał do XVIII wieku. Dla biskupstwa nabył wieś Piotrawin na prawym brzegu Wisły. Jest bardzo prawdopodobne, że wygrał przed sądem książęcym spór o tę wieś ze spadkobiercami jej zmarłego właściciela. Opowieść o wskrzeszeniu Piotra jest legendą.
Na pierwszym miejscu jednak największą zasługą Stanisława było to, że dzięki poparciu króla Bolesława Śmiałego, który go protegował na stolicę krakowską, udał się do papieża Grzegorza VII wyjednać wskrzeszenie metropolii gnieźnieńskiej. W ten sposób raz na zawsze ustały automatycznie pretensje metropolii magdeburskiej do zwierzchnictwa nad diecezjami polskimi. Św. Grzegorz VII przysłał do Polski 25 kwietnia 1075 r. swoich legatów, którzy orzekli prawomocność erygowania metropolii gnieźnieńskiej z roku 999/1000 oraz jej praw. Prawdopodobnie ustanowili też oni na stolicy arcybiskupiej św. Wojciecha nowego metropolitę, którego jednak imienia nie znamy.
W centrum zainteresowania kronikarzy znalazł się przede wszystkim fakt zatargu Stanisława z królem Bolesławem Śmiałym, który zadecydował o chwale pierwszego, a tragicznym końcu drugiego. Trzeba bowiem przyznać, że Bolesław Śmiały, zwany również Szczodrym, należał do postaci wybitnych. Popierał gorliwie reformy Grzegorza VII. Po zawierusze pogańskiej odbudował wiele kościołów i klasztorów. Sprowadzał chętnie nowych duchownych do kraju. Koronował się na króla i przywrócił Polsce suwerenną powagę.
Gall Anonim tak opisuje morderstwo Stanisława: „Jak zaś król Bolesław został z Polski wyrzucony, długo byłoby opowiadać. Lecz to wolno powiedzieć, że nie powinien pomazaniec na pomazańcu jakiegokolwiek grzechu cieleśnie mścić. Tym bowiem sobie wiele zaszkodził, że do grzechu grzech dodał; że za bunt skazał biskupa na obcięcie członków. Ani więc biskupa-buntownika nie uniewinniamy, ani króla mszczącego się tak szpetnie nie zalecamy”. Z tekstu wynika, że Gall sympatyzuje z królem, a biskupowi krakowskiemu przypisuje wyraźnie zdradę. Nie można się temu dziwić, skoro kronikarz żył z łaski książęcej. Pisał bowiem swoją historię na dworze Bolesława Krzywoustego, bratanka Bolesława Śmiałego.
Mamy jeszcze jedną kronikę, napisaną przez bł. Wincentego Kadłubka, który był kolejnym biskupem krakowskim – a więc miał dostęp do źródeł bezpośrednich, których my dziś nie posiadamy. Według jego relacji sprawy miały przedstawiać się w sposób następujący: „Bolesław był prawie zawsze w kraju nieobecny, gdyż nieustannie brał udział w zbrojnych wyprawach. Historia to potwierdza faktycznie. I tak zaraz na początku swoich rządów (1058) udaje się do Czech, gdzie ponosi klęskę. Z kolei dwa razy wyrusza na Węgry, aby poprzeć króla Belę I przeciwko Niemcom (1060 i 1063). W roku 1069 wyruszył do Kijowa, aby tam poprzeć księcia Izasława, swojego krewnego, w zatargu z jego braćmi. W latach 1070-1072 widzimy znowu króla Bolesława w Czechach. Podobnie w latach 1075-1076. Po śmierci Beli I w roku 1077 Bolesław wprowadza na tron węgierski jego brata, św. Władysława. Wreszcie wyprawa druga do Kijowa (1077) przypieczętowała wszystko”. Wincenty Kadłubek pisze, że te wyprawy były powodem, że w kraju szerzył się rozbój i wiarołomstwo żon, a przez to rozbicie małżeństw i zamęt. Kiedy podczas ostatniej wyprawy na Ruś rycerze błagali króla, aby powracał do kraju, ten w najlepsze całymi tygodniami się bawił. Wtedy rycerze zaczęli go potajemnie opuszczać. Kiedy Bolesław wrócił do kraju, zaczął się okrutnie na nich mścić. Fakt targnięcia się na św. Stanisława w kościele, w czasie odprawiania Mszy świętej, świadczy najlepiej o tym, jak nieopanowany był jego tyrański charakter. Wincenty Kadłubek przytacza ponadto, że Bolesław nakazywał wiarołomnym żonom karmić piersiami swymi szczenięta.
Kiedy król szalał, aby złamać opór, Stanisław jako jedyny – według kroniki Kadłubka – miał odwagę upomnieć króla. Kiedy zaś ten nic sobie z upomnienia nie czynił i dalej szalał, biskup rzucił na niego klątwę, czyli wyłączył króla ze społeczności Kościoła, a przez to samo zwolnił od posłuszeństwa poddanych. To zapewne Gall nazywa buntem i zdradą. Ze strony Stanisława był to akt niezwykłej odwagi pasterza, ujmującego się za swoją owczarnią, chociaż zdawał sobie sprawę z konsekwencji, jakie mogą go za to spotkać.
Autorytet Stanisława musiał być w Polsce ogromny, skoro według podania nawet najbliżsi stronnicy króla Bolesława nie śmieli targnąć się na jego życie. Król miał to uczynić sam. 11 kwietnia 1079 roku Bolesław udał się na Skałkę i w czasie Mszy świętej zarąbał biskupa uderzeniem w głowę. Potem kazał poćwiartować jego ciało. Ówczesnym zwyczajem bowiem ciało skazańca niszczono. Duchowni ze czcią pochowali je w kościele św. Michała na Skałce. Fakt ten jest dowodem czci, jakiej wtedy męczennik zażywał. Czaszka Stanisława posiada wszystkie zęby. To by świadczyło, że biskup zginął w pełni sił męskich. Mógł mieć ok. 40 lat. Na czaszce widać ślady 7 uderzeń ostrego żelaza, co potwierdza rodzaj śmierci, przekazany przez tradycję. Największe cięcie ma 45 mm długości i ok. 6 mm głębokości. Stanisław został uderzony z tyłu czaszki.
Na wiadomość o dokonanym w tak ohydny sposób mordzie na biskupie, przy ołtarzu, w czasie sprawowania Najświętszej Ofiary, cały naród stanął przeciwko królowi. Opuszczony przez wszystkich, musiał udać się na banicję. Bolesław Śmiały usiłował jeszcze szukać dla siebie poparcia na Węgrzech u św. Władysława. Ten mu jednak odmówił. Zmarł tamże zapewne w 1081 roku. Istnieje podanie, że dwa ostatnie lata król spędził na ostrej pokucie w klasztorze benedyktyńskim w Osjaku, gdzie też miał być pochowany.
W 1088 roku dokonano przeniesienia relikwii św. Stanisława do katedry krakowskiej. Kadłubek przytacza legendę, że ciała strzegły orły, wspomina też o cudownym zrośnięciu się porąbanych części ciała.
Pierwsze starania o kanonizację św. Stanisława podjął już św. Grzegorz VII. Sam jednak papież musiał wkrótce opuścić Rzym i iść na dobrowolną banicję. Potem Polska została podzielona na dzielnice (1138). Tak więc chociaż kult św. Stanisława istniał od dawna, to jego kanonizacją zajął się formalnie dopiero biskup krakowski Iwo Odrowąż w 1229 r. On to polecił dominikaninowi Wincentemu z Kielc, aby napisał żywot Stanisława. Tego bowiem przede wszystkim żądał Rzym do kanonizacji. Sam biskup, bawiąc w Rzymie, gdzie starał się o wznowienie metropolii krakowskiej, poczynił pierwsze starania w sprawie kanonizacji Stanisława.
Nie mniej energicznie sprawą kanonizacji zajął się kolejny biskup krakowski, Prandota. Zaprowadzono wówczas księgę cudów. W roku 1250 papież Innocenty IV wyznaczył do przeprowadzenia procesu specjalną komisję. Wynikiem jej pracy był sporządzony protokół, z którym w roku 1251 zostali wysłani do Rzymu mistrz Jakub ze Skarszewa, doktor dekretów, i mistrz Gerard, w towarzystwie franciszkanów i dominikanów. Wyniki komisji nie zadowoliły papieża. Wysłał do Polski franciszkanina, Jakuba z Velletri, aby ponownie zbadał księgę cudów i sprawdził, czy Świętemu cześć była oddawana nieprzerwanie. Po dokonaniu rewizji procesu w roku 1253 wyruszyło do Rzymu nowe poselstwo, do którego dołączono świadków cudów, zdziałanych za przyczyną św. Stanisława. Z nieznanych nam bliżej przyczyn stanowczy opór stawił kardynał Rinaldo Conti, późniejszy papież Aleksander IV (1254-1261). Właśnie od procesu Stanisława wprowadzona została praktyka „adwokata diabła” (łac. advocatus diaboli), którego zadaniem było wyciąganie na jaw wszystkich niejasności i zarzutów przeciw kanonizacji.
Opór kardynała ostatecznie przełamano i dnia 8 września 1253 roku w kościele św. Franciszka z Asyżu papież Innocenty IV dokonał kanonizacji. Na ręce dostojników Kościoła w Polsce papież wręczył bullę kanonizacyjną. Wracających z Italii posłów Kraków powitał uroczystą procesją ze wszystkich kościołów. Na następny rok biskup Prandota wyznaczył uroczystość podniesienia relikwii Stanisława i ogłoszenia jego kanonizacji w Polsce. Uroczystość odbyła się dnia 8 maja 1254 roku. Stąd liturgiczny obchód ku czci Stanisława w Polsce przypada właśnie na 8 maja (w Kościele powszechnym na 11 kwietnia – dzień męczeńskiej śmierci).
Św. Stanisław jest głównym patronem Polski (obok NMP Królowej Polski i św. Wojciecha, biskupa i męczennika); ponadto także archidiecezji gdańskiej, gnieźnieńskiej, krakowskiej, poznańskiej i warszawskiej oraz diecezji: lubelskiej, płockiej, sandomierskiej i tarnowskiej. Św. Jan Paweł II nazwał go „patronem chrześcijańskiego ładu moralnego”. W ciągu wieków przywoływano legendę o zrośnięciu się rozsieczonego ciała św. Stanisława. Kult Świętego odegrał w XIII i XIV wieku ważną rolę historyczną jako czynnik kształtowania się myśli o zjednoczeniu Polski. Wierzono, że w ten sam sposób – jak ciało św. Stanisława – połączy się i zjednoczy podzielone wówczas na księstwa dzielnicowe Królestwo Polskie.

źródło tekstu: www.brewiarz.pl

 

 

Konrad Ligas odniósł sukces w Bangkoku wykonując utwór tajskiego kompozytora we własnej aranżacji na akordeon

W świecie muzyki nowe interpretacje klasycznych dzieł ożywiają tradycję i otwierają nowe możliwości artystyczne. To właśnie uczynił pochodzący z Tymbarku  akordeonista Konrad Ligas, przekształcając III Sonatę Fortepianową ”SIAM SONATA” autorstwa wybitnego tajskiego kompozytora i pianisty Nata Yontararaka na utwór akordeonowy.

Swoje nowe, wspaniałe, dzieło zaprezentował publiczności w marcu tego roku w Bangkoku.

„Siam Sonata” to muzyczne połączenie czterech regionów Tajlandii (Centralny, Północno – Wschodni, Północny, a kończąc na Południowym) w solowej sonacie fortepianowej. W kompozycji pokazana jest różnorodna kultura Tajów z każdego regionu. Nowa interpretacja utworu jest jednocześnie hołdem dla
kompozytora, kultury Tajów, jak i odkryciem nowego wymiaru brzmienia.

Przekształcenie na akordeon kompozycji napisanej oryginalnie na fortepian to duże i trudne wyzwanie, które Konrad zrealizował w sposób, który wzbudził zachwyt u publiczności, jak i kompozytora dzieła, krytyków i muzyków.
Dzięki artyście udało się połączyć dziedzictwo muzyki klasycznej z nowoczesnymi środkami wyrazu, przynosząc publiczności niezapomniane doznania muzyczne.

Tegoroczny występ to już drugie zaproszenie Konrada Ligasa do Bangkoku, do prestiżowej, jednej z najlepszych akustycznych sal koncertowych w całej Tajlandii, otoczonej tajemniczym urokiem – Sala Sudasiri Sobha w Bangkoku.

Tak o swoim występie mówi Konrad: Dla mnie występ w tak wyjątkowym miejscu jest nie tylko okazją do prezentacji pracy związanej z utworem, ale również do wpisania się w historię tego znakomitego obiektu. Na koncercie w 2019 roku wykonałem IV część Sonaty Fortepianowej oraz własny utwór „Suitę Patriotyczną”. Wcześniejszy występ porwał publiczność, pozostawiając  niezatarte wrażenie, a w tym roku oczekiwania były jeszcze wyższe. W czasie mojego tegorocznego występu obecny był również sam kompozytor Nat Yontararak, co dodatkowo dodawało wyjątkowego znaczenia temu wydarzeniu.
Miałem możliwość spotkać się z nim kilkukrotnie prywatnie przed koncertem, aby uzyskać cenne wskazówki i uwagi dotyczące interpretacji jego dzieła na akordeonie. Powiedział, że niektóre fragmenty utworu brzmią na tym instrumencie nawet dużo lepiej. Spotkanie to nie tylko dostarczyło mi inspiracji, ale także pogłębiło zrozumienie i szacunek dla tej wyjątkowej kompozycji, tworząc jeszcze bardziej osobiste i autentyczne wykonanie. Przekształcenie sonaty fortepianowej na akordeon to nie lada wyzwanie. Ten trwający około 50 minut utwór składa się z czterech różnorodnych fakturalnie części i jest niesamowicie trudny kondycyjnie do zagrania. Pracowałem nad nim 8 miesięcy i niektórych fragmentów nie dało się wiernie odtworzyć, więc wymyśliłem swoje wersje oczywiście na bazie oryginalnych. Długa i żmudna praca nad transkrypcją każdej nuty, każdego akordu, wymagała wytrwałości i precyzji.
Druga część koncertu to wykonanie utworu Miłosza Magina – „Carnaval des Poupées” (Karnawal Lalek) również zaaranżowanego przez Konrada. Utwór został wykonany w duecie z wybitnym skrzypkiem Bartoszem Dworakiem.

Krótkie życiorysy artystów:
Konrad Ligas – akordeonista.  Ukończył studia na akordeonie w Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie prof. Janusza Patera. Jest uczestnikiem i laureatem międzynarodowych i krajowych konkursów akordeonowych. Laureat Nagrody Wójta Gminy i Miasta Dobczyce za osiągnięcia na polu oświaty. W
2018 roku skomponował „Jazzową Suitę Patriotyczną” na akordeon, fortepian, klarnet, kwartet smyczkowy, kontrabas i perkusję z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Utwór powstał na zamówienie Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów w ramach programu „Zamówienia Kompozytorskie” finansowanego przez Instytut Muzyki i Tańca.
Bartosz Dworak – skrzypek. Dworak zdobył Grand Prix I Międzynarodowego Jazzowego Konkursu Skrzypcowego im. Zbigniewa Seiferta. Znajduje się w czołówce sondaży czytelników Jazz Forum – JAZZ TOP 2015 i JAZZ TOP 2016 – obok takich gwiazd jak Adam Bałdych i Michał Urbaniak. W 2010 roku
założył sygnowany jego imieniem kwartet muzyczny („Bartosz Dworak Quartet”). W 2013 roku ukończył Akademię Muzyczną im. K. Szymanowskiego pod kierunkiem skrzypka dr Henryka Gembalskiego. Świetnie czuje się grając różnorodne gatunki muzyczne. Dzięki temu może brać udział w wielu różnorodnych, stylistycznych projektach performatywnych. Koncertuje w wielu krajach Europy, a także w Azji, Ameryce Północnej czy Afryce. Od 2007 roku współpracuje z Teatrem Witkacego w Zakopanem. Od 2012 roku jest członkiem grupy Klezzmates (jazz, world music). W 2015 roku został uhonorowany
Nagrodą Kulturalną TEMI Bogusława Wojtowicza. Bartosz jest także laureatem XII edycji Programu Stypendialnego MŁODZIEŻ POLSKA. Obecnie uczy w Nat Studio w Tajlandii.

https://www.bangkokpost.com/life/arts-and-entertainment/2752476/sala-sudasiri-sobha-presents-atha

Ambasador Polski w Tajlandii Artur Dmochowski z żoną dr. Moniką Dmochowską , kompozytor Nat Yontararak, skrzypek Bartosz Dworak i manager sali Łukasz Kurzydło

Konrad Ligas z Z kompozytorem Natem Yontararakiem

Konrad Ligas Ze skrzypkiem Bartoszem Dworakiem

Parafia Tymbark – drugi dzień modlitw o urodzaje

W drugim dniu tzw.Dni Krzyżowych, po zakończonej Eucharystii, wierni pod przewodnictwem księdza proboszcza Jana Banacha, z procesją błagalną z modlitwą o urodzaje, o zachowanie od klęsk żywiołowych, za kraje głodujące oraz o uświęcenie pracy ludzkiej, udali się do kapliczki koło Floradu. 

Tam została odśpiewana Litania Loretańska.

IWS

zdjęcia: St.Przybylski

zdjęcia: IWS

 

Pierwsza sesja Rady Gminy Tymbark, Pani Iwona Toporkiewicz została przewodnicząca Rady

 

7 maja br. w Bibliotece Publicznej w Tymbarku miała miejsce pierwsza sesja Rady Gminy Tymbark kadencji 2024-2029. 

W wyniku przeprowadzonych głosowań Przewodniczącą Rady Gminy Tymbark została Iwona Toporkiewicz (radna z Podłopienia), a zastępcami Mateusz Smoter (radny z Piekiełka) oraz Marek Twaróg (radny z Zamieścia).

poniżej kadr z transmisji obrad https://tymbark.isesja.pl/

 

Parafia Tymbark – pierwsze nabożeństwo Dni Krzyżowych 2024 z mocnym końcowym akcentem

Poniedziałek był pierwszym dniem tzw.Dni Krzyżowych czyli dni błagalnej modlitwy o urodzaje i zachowanie od klęsk żywiołowych, o  zachowanie od głodu oraz o błogosławieństwo we wszelkiej pracy.

Wierni pod przewodnictwem księdza Szczepana, modląc się Litanią do Wszystkich Świętych, udali się do kapliczki przy ul.Kazimierza Wielkiego, gdzie odśpiewano Litanię Loretańską. 

Pogoda była niepewna, widać było zbliżający się deszcz, ale szczęśliwie na czas procesji było spokojnie, z wyjątkiem… końcowego mocnego akcentu czyli grzmotu pioruna, który uderzył w niedalekiej odległości. Ulewny deszcz nadszedł po dobrym kwadransie, tak, że wszyscy mogli spokojnie się rozejść do swoich domów.

IWS

i

IWS

„Pod biało-czerwoną”

Strzelcy z Jednostki Strzeleckiej nr 2007 im. kpt. Tadeusza Paolone ZS „Strzelec” OSW w Tymbarku: drużynowa ZS Emilia Krzyściak, starszy strzelec ZS Agnieszka Hamerska, strzelec ZS Mateusz Macheta oraz dowódca plutonu, starsza plutonowa ZS  Beata Hanusiak, tym razem w strażackim galowym mundurze, wzięli udział w akcji  „Pod biało – czerwoną” .

To piękny wyraz patriotyzmu wśród młodego pokolenia. Tak trzymać!

Robert Nowak

Podróże z plecakiem – Beskid Wyspowy – Kostrza

Dzisiejszą wędrówkę rozpoczynamy na  Owsianej, obok przystanku pomiędzy Zawadką a Wilkowiskiem, skąd bez szlaku udajemy się asfaltową drogą w kierunku Świnnej Góry.
Świnna Góra i bliźniacza Kamionka to szczyty potrzebne dla kolekcji 102 wysp Beskidu Wyspowego. Idąc, warto się oglądać za siebie, bo panoramy są naprawdę piękne. Oba szczyty są praktycznie zalesione i pozbawione widoków, ale za to porasta je przepiękny o tej porze roku las liściasty, bukowo – grabowy. Korzystamy z mapy turystycznej online, żeby w gąszczu dróg i ścieżek wybrać te właściwe.
Ze szczytu Kamionki, na przykład, prowadzi piękna ścieżka biegnąca  granią, której nie ma na mapie, ale schodząc nią wydłużylibyśmy sobie dojście do szlaku zielonego i Jakubowego niebieskiego, które przez jakiś czas idą równolegle. Mogliśmy jednak iść tą ścieżką po grani i asfaltem dojść do szlaku, bo ostatnie metry drogi widniejącej na mapie okazały się zarośnięte i czekał nas chaszczing, czyli taki najmniej pożądany odłam turystyki, ale cel, czyli szlak zielony został osiągnięty.
Schodzimy szlakiem rzecz jasna, jeszcze w dół, aż do potoku  Kostrzy, nad którego brzegami rośnie czosnek niedźwiedzi w imponującej ilości :).  Dochodzimy do miejsca biwakowego z zadaszonym źródełkiem.
Ale Kostrza to nie tylko rezerwat ze wspaniałą buczyną karpacką, ale też malownicze stawy. Aby do nich dotrzeć, trzeba kierować się od miejsca biwakowego w lewo do kapliczki Św.Huberta. Staw przy drodze jest przedzielony groblą, po której można przejść do stawu numer 2 powyżej, który też jest przedzielony groblą. Są ławeczki, można w ciszy kontemplować piękno otoczenia. Po drugiej stronie stawów pomiędzy dwoma starymi dębami, znajduje się kapliczka Św.Huberta należąca do Koła Łowieckiego „Szarak” z Jodłownika. Na dębach wiszą budki lęgowe dla ptaków. Wszędzie są budki. Obok kapliczki jest pasieka w której tętni życie. Jest pięknie, klimatycznie jak u Mistrza Jana z Czarnolasu przed wiekami… .Wracamy się jeszcze by  na prawo od szlaku odwiedzić jeszcze jeden staw.
Wchodzimy z powrotem na szlak, który prowadzi nas przez wyjątkowo piękny o tej porze roku las. Jest to ostoja starej buczyny karpackiej. Szare pnie i jasna zieleń liści buków oszałamia swym pięknem a przy ścieżce rośnie pełno czosnku niedźwiedziego. Kostrza wiosną jest najpiękniejsza. Na Kostrzy krótki odpoczynek, podziwiamy rozległe panoramy i znów musimy opuścić szlak, bo chcemy dojść do jeszcze jednego stawu. Korzystając z mapy cyfrowej kierujemy się wprawo cały czas schodząc w dół, aż do do miejsca,  gdzie mapa pokazuję nam, że poniżej jest jeziorko. Ten staw jest piękny. Jest świetnym miejscem na piknik. Są ławy, jest spokój , wszędzie pełno…czosnku niedźwiedziego, a nieopodal znajduje się małe torfowisko.
Dochodzimy do szlaku i przez Bednarki kierujemy się w stronę Dudówki. Tu już znamy każde drzewo, ale zgodnie ze szlakowskazem kierujemy się w prawo na szczyt Stronia . Jest to kolejny szczyt do kolekcji 102 wysp Beskidu Wyspowego .Tą drogą możemy też dojść ” Do Aniołka”. Przy drodze  po prawej stronie jest kopczyk z kamieni ,do którego dokładamy kolejne, aby ułatwić innym zdobywcom dojście do szczytu, nam już bardzo dobrze znanego. Poniżej tego szczytu była kiedyś świetna miejscówka -urocza polaną z poziomkami i borówkami, z której można było podziwiać  zachodzące słońce w najdłuższym dniu roku – idealnie nad Grodziskiem…Potem się już cofało, a dni stawały się coraz krótsze… Niestety widać jak las zabiera  co jego, widać cykle lat nasiennych… . Być może to tu kiedyś, przychodzili niemieccy osadnicy spoglądać tęsknie  w kierunku swojej ojczyzny ,bo kolejny szczyt to Zęzów a nazwa szczytu podobno pochodzi od niemieckiego „sehnsucht” znaczącego dokładnie” tęsknota, pragnienie”…Na szczyt Zęzowa idziemy grzbietem porośniętym lasem jodłowym i docieramy już dobrze po zmroku. Do Tymbarku schodzimy stromym czarnym szlakiem. W drugą stronę toż to prawie kolejna „ściana płaczu”  W ten sposób mamy zdobyte 5 „wysp” i 23 pkt GOT i naładowane akumulatory na kolejne dni, do następnego razu. 
MS 
 
zdjęcia: Grzegorz Stapiński