Lata 2008 i 2009 w historii Tymbarskiego Tonu – fragment publikacji Stanisława Przybylskiego o działalności orkiestry
„Rok 2008 Rokiem Jubileuszy”- pod takim hasłem przebiegała nasza strażacka działalność, bo chcieliśmy wspólnie uczcić 130-lecie jednostki oraz 15-lecie działalności orkiestry, która liczyła wtedy 45 osób. Jednak przed świętowaniem był realizowany harmonogram stałych wydarzeń: wyjazd do Laskowej i trzecie miejsce, później Wadowice, gdzie znów zjechały setki muzyków z całej Polski, by oddać hołd Temu, który mnożył dobro, dzielił się nim i proroczo do nas mówił. Po koncercie, dzięki Ryszardowi Gawronowi, z rąk Ewy Filipiak, ówczesnej burmistrz Wadowic, został nam przekazany Papieski Dąb Pamięci z odpowiednim certyfikatem.
Pisałem wcześniej, że w tym okresie stałym przewoźnikiem orkiestry był Władysław Zielonka, dla kolegów i dla mnie po prostu Wiesiu. Niezawodny, dyspozycyjny na każde rzucone hasło, a do tego lubiący muzykę, szczególnie tą graną przez orkiestry dęte. Dzięki jego rodzinnym powiązaniom zaproponował, by wyjechać w ostatni czerwcowy weekend w Bieszczady. Wszystko pozałatwiał; m. in. miejsce w ogrodzie u swojej rodziny na rozbicie namiotów i oczywiście zapewnił transport w obydwie strony. Wieczorem biesiada przy muzyce, a rano zagraliśmy na porannej, niedzielnej, Mszy Świętej w najstarszym w Bieszczadach, XVI-wiecznym drewnianym kościele, w Średniej Wsi i co ciekawe, pod takim samym wezwaniem, jak nasz tymbarski. Po zakończeniu Eucharystii był koncert przed świątynią i przemarsz razem z wiernymi na miejsce biwaku. Tam koncert trwał nadal. Uczestnicy wyjazdu, szczególnie ci bardzo młodzi w tamtym czasie, do dzisiaj wspominają, że chętnie pojechali by tam jeszcze raz.
Uroczystości jubileuszowe poprzedzone były obozem i zawodami sportowo pożarniczymi zorganizowanymi w Tymbarku, z udziałem młodzieżowych drużyn pożarniczych z naszej gminy oraz z Chorwacji, Serbii, Węgier i Słowacji. Dowódcą obozu był Dariusz Molek, nasz strażak i zarazem oficer PSP Limanowa.
Obchody naszych jubileuszy rozpoczęliśmy w sobotę, 26 lipca, zbiórką przy remizie i zasadzeniem Dębu Papieskiego. Potem nastąpił wymarsz do kościoła przy akompaniamencie dwóch orkiestr dętych: ze Spiskich Vlach na Słowacji i naszej. Dalsza część rozpoczęła się w godzinach popołudniowych na rezerwowym boisku KS Tymbark. Były podziękowania i odznaczenia, które z grona członków orkiestry otrzymali: Władysław Juszczak- Złoty Medal za Zasługi dla Pożarnictwa, jego syn Mirosław, Andrzej Majchrzak. Ówczesny starosta Jan Puchała oraz Stanisław Ryś otrzymali srebrne medale. Na wniosek tymbarskiej straży srebrny medal otrzymał Stjepan Srsic, prezes straży z Bizowaca na Chorwacji.
Wydawało się, że jubileuszowy czas 15-lecia zapisze się jako rekordowy w ilości wydarzeń z udziałem naszych muzyków, ale ważne okazje spowodowały, że w 2009 roku orkiestra występowała jeszcze częściej. Już nawet nie przypominam świątecznego grania w kościele, bo ono było i jest od zarania, więc opiszę inne, niektóre zupełnie nowe. W połowie czerwca znów udział w konkursie orkiestr w Laskowej. Koncert oceniony został przez jurorów na II miejsce. Pod koniec miesiąca, wraz z członkami zarządu, pojechaliśmy do Spisskich Vlach na Słowacji. To był wspaniały kilkudniowy czas relaksu i sympatycznych spotkań, nawiązane zostały wtedy kontakty z tamtejszymi ochotnikami słowackimi. U nas jest OSP, czego tłumaczyć nie trzeba, a u nich DHZ, czyli Dobrowolny Hasicki Zbor. Otrzymaną wtedy koszulkę z takim nadrukiem mam do dzisiaj. Koncert naszej orkiestry, na przemian z muzykami słowackimi, był w strugach deszczu, ale nikt nie narzekał. Do Spiskich Vlach przyjechaliśmy wypełnionym po brzegi autobusem Firmy Gawron Pasyk, a za kierownicą osobiście zasiadł jej właściciel Roman Pasyk. Z pomocą materialną pospieszył także w czasie pobytu na Słowacji Czesław Czyrnek z Zamieścia, który dokumentował nasz pobyt sprzętem foto i wideo. W kolejnych latach też powstawały filmy i niezliczona ilość zdjęć wykonanych przez pana Czesława w czasie najważniejszych wydarzeń z życia straży i orkiestry. To są bardzo bogate zasoby, które okazały się szczególnie pomocne przy pisaniu tego tekstu.
Wrócę jeszcze do kwestii pomocy obydwu panów świadczonej straży i orkiestrze przez lata. Trudno policzyć ile razy pan Czesław spieszył z ekspresowymi naprawami strażackich samochodów i tylko za słowo „dziękujemy”. Podobnie rzecz wygląda w przypadku pana Romana. Ufundowana perkusja, trąbka, saksofon, a do tego świadczone usługi transportowe na wyprawy orkiestry na Słowację, do Gostynia i Lichenia, wielokrotna pomoc przy organizacji naszych uroczystości. Mamy to w pamięci na zawsze, ale niech również w tym miejscu będzie to zapisane.
St.Przybylski