Tymbark – Gminne Obchody Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych

W Bibliotece Publicznej w Tymbarku miała dzisiaj miejsce uroczystość związana z Narodowym Dniem Żołnierzy Wyklętych, obchodzonym w Polsce 1.marca.

Przybyłych gości oraz licznie zgromadzoną młodzież przywitał Robert Nowak prowadzący całość uroczystości. Słowem wstępu do uczestników zwrócił się Wójt Gminy Tymbark dr Paweł Ptaszek.

Następnie zostały wręczone, przez Wójta Pawła Ptaszka oraz przedstawiciela IPN Kraków Rafała Opulskiego,  medale i nagrody uczestnikom zawodów strzeleckich zorganizowanych z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych. Zawody prowadzili: ppłk. Dariusz Jeż, nauczyciel PW w Zespole Szkół im. KEN w Tymbarku, Barbara Janczy, nauczyciel WF w SP Tymbark, Rafał Kasperski, Andrzej Leśniak i Adam Wilczyński (sekcja LOK). W zawodach wzięło udział 79  zawodników. Wyniki poniżej.

Najważniejszym punktem uroczystości był wykład dr. Rafała Opulskiego z Oddziału IPN w Krakowie pt. „Zapomniana historia Żołnierzy Wyklętych”,

IWS

 

IWS

Pozycja książkowa polecana przez IPN: 

https://ipn.gov.pl/pl/publikacje/ksiazki/13223,Od-niepodleglosci-do-niepodleglosci-Historia-Polski-19181989.html

fragment opisu książki:  „Marzeniem Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej (od red. ówczesnego tj. Janusza Kurtyki) było podarowanie młodzieży polskiej przystępującej do matury popularnego wykładu najnowszej historii Polski, w którym ujęto by szerzej niż w szkolnych podręcznikach zagadnienia szczególnie ważne dla narodowej pamięci. Wybrani przez Niego do realizacji tego zamierzenia historycy przedstawili osiągnięcia i niepowodzenia niepodległego państwa polskiego, odbudowanego w 1918 r. po ponadwiekowej niewoli, zmagania obywateli Rzeczypospolitej z niemieckim nazizmem i sowieckim komunizmem, a później społeczeństwa polskiego z powojennym zniewoleniem komunistycznym.”

 

 

„Zarys dziejów klasztoru cystersów w okresie średniowiecza” – Bogusław Karol Sowa (1955-2019)

klasztor w Szczyrzycu

Zarys dziejów klasztoru cystersów w okresie średniowiecza

Zanim cystersi przybyli do Szczyrzyca, nieco wcześniej – bo w 1235 r. – nastąpiła ich lokacja w Ludźmierzu na Podhalu.
Warunek rozwoju osadnictwa to nie tylko ukształtowanie terenu, ale jakość ziemi i stopień jej urodzajności. Otóż kotlina podhalańska spoczywa na podłożu piaskowcowym, a częściowo i łupkowym. Cienka warstwa urodzajnej próchnicy znajdującej się na szutrowatej glinie (zmieszanej ze znajdującym się pod nią szutrem polodowcowym), zmniejsza się w miarę wzniesień, gdyż jest z nich zmywana przez wodę.
Cienkość warstwy próchnicy i dość żyznej glinki szutrowatej znajdującej się na wzniesieniach, nieco grubsza ich warstwa w rejonie dolin rzecznych – to niewielkie obszary nadające się pod uprawę (uszczuplane dodatkowo torfowiskami). Jeżeli do tych ubogich gleb dodamy surowe warunki klimatyczne (chłodna zima i wiosna, deszczowe lato), to cała kotlina podhalańska nie mogła rokować większych nadziei na szybkie osadnictwo.
Nim rozpoczął się proces osadniczy, być może, istniała na tym terenie miejscowa ludność, z tym, że bardzo nieliczna. Była ona zasilana przez przybyszów, najczęściej uciekających przed książęcą lub możnowładczą ręką sprawiedliwości. Zbyt trudne warunki klimatyczne wymagały niemałej pracy do wyżywienia rodziny. Wśród surowej przyrody ludność żyła głównie z myślistwa, pasterstwa i ze zbójnictwa. Prądy osadnicze docierały od wschodu doliną Dunajca oraz od północy wzdłuż Skawy i Raby.

Można je odnieść do XII w., bo cały szereg rzek i potoków na obszarze Beskidu i Nowotarszczyzny w XIIIw. posiada już swoje nazwy. W przywileju z 1234 r. wydanym przez Henryka Brodatego dla Teodora wojewody krakowskiego spotykamy Biały Dunajec, Czarny Dunajec, Ostrowsko, Rogoźnik czy Lepietnicę.
Rzecznikiem fali kolonizacyjnej idącej doliną Raby stał się wojewoda Teodor Gryfita. Jemu to zapewne Henryk Brodaty powierzył akcję mającą na celu obronę granic południowych stoków Beskidu. 

Książęta i ich urzędnicy wytyczali małopolskim cystersom program kolonizacji i misji religijnej na tej południowej rubieży młodego jeszcze państwa polskiego.
Lokację cysterską zaczęli zakonnicy, zakładając w 1223 r. na Spiszu w miejscowości Szczawnik ośrodek religijno-cywilizacyjny, który nie przetrwał długo i z przyczyn ekonomicznych uległ samoistnej zagładzie.
Na dzikie tereny i słabo zaludnione Gryfita powołał cystersów z Jędrzejowa i osadził w Ludźmierzu. Jego pierwotna nazwa brzmiała Ludomir, co w języku starosłowiańskim oznaczało ,,ludowi pokój”.
W roku 1235 ten stan rzeczy zatwierdziła kapituła generalna. W latach 1243-45 klasztor opustoszał i został przeniesiony bliżej ośrodków władzy centralnej do Szczyrzyca. Wiele jest powodów, które zmusiły cystersów do przeniesienia się w inne, dogodniejsze miejsce. Niewątpliwie czynniki ekonomiczne oraz kwestie bezpieczeństwa odegrały tutaj znaczną rolę.

Chodziło o to, że: -klasztor był położony na odludziu i daleko od szlaków handlowych (Sącz, Kraków),
-narażony był na napady rozbójników, o których pisał Jan Długosz, opierając się o wiarygodną tradycję,
-narażony był wylewami Dunajca niszczącymi dobytek tak osadników, jak i cystersów,
-nastąpił brak napływu osadników i znaczne wyludnienie w Małopolsce po najeździe tatarskim w 1241 r.,
-zaznaczył się brak oparcia o fundatorów Gryfitów, w znacznej części poległych w walkach z Tatarami,
-wystąpił brak stabilizacji politycznej w związku z nasilającą się walką o tron krakowski pomiędzy książętami,
-mało wydajna ziemia, surowy klimat nie pozwalały rozwinąć kultury rolniczej.

Dzieje Szczyrzyca są prastare i jego początki często owiane legendą. O starych dziejach może świadczyć pobliskie grodzisko-resztki okazałego niegdyś grodu szczyrzyckiego  „castrum de Cyrich”, o którym mamy wzmiankę w dokumencie z 1270 r.
W ciągu minionych wieków udokumentowanej historii zmieniały się tak dzieje, jak i nazwa tej miejscowości: Cirice, Cyrich, Chirich, Cyrzyc, Schyricz, Scirzycz, Cyris, Czirzicz, w XIX w. Szczyrzyce.

Gród szczyrzycki, położony na wierzchołku stromej góry Grodzisko (618 m), istniał już w okresie kultury łużyckiej. Po ludności tamtej kultury grodzisko (osadę?) przejęli Słowianie i rozbudowali go dla swoich potrzeb. Był niewątpliwie jednym z najsilniejszych grodów obronnych, a także centrów administracyjnych państwa Wiślan. Odgrywał też znaczną zapewne rolę w Państwie Wielkomorawskim i za czasów pierwszych Piastów.

O jego znaczeniu świadczy obronne położenie, co w tamtych czasach było faktem znaczącym, jak też rozbudowany system sztucznych umocnień. Stanowiły go dwa pierścienie potężnych wałów. Wał górny otaczający płaski szczyt góry o pow.0,6 ha był wysoką na ok. 7 m konstrukcją drewnianą wzmocnioną ziemią i kamieniami. Wał dolny składał się z wysokiego na 3 metry muru kamiennego, uzupełnionego także drewnianą konstrukcją z ziemią. Na przełęczy prowadzącej od Cietnia dostęp do wałów był łatwiejszy. Znajdowały się tam 3 wały zaporowe i głęboki rów.
Gród ten musiał być tak, jak i całe opole szczyrzyckie, dobrze zagospodarowany i zaludniony w czasach Bolesława Chrobrego, gdyż wg relacji Jana Długosza, przed rokiem 1010 krakowski biskup Lambert pobierał stąd dziesięciny snopowe (później zaś klasztor Benedyktynów w Sieciechowie). Jak można wnioskować gród ten pod względem obronności i znaczenia strategicznego nie ustępował samemu ówczesnemu Wawelowi.
Do najstarszych osad opola szczyrzyckiego należały wsie: Słupia, Stróża i SkrzydIna. Jeżeli tak, to były to zapewne siedziby wojów o charakterze strażniczym w systemie obronnym ziemi szczyrzyckiej, które od południa osłaniały gród wawelski.
Gród szczyrzycki pełnił jeszcze swą rolę w XIII w., lecz wg źródeł w 1329 r. był już opustoszałą ruiną. Prawdopodobnie został spalony przez Tatarów podczas ich najazdu na Małopolskę w 1287 r.
Po nim, oprócz nielicznych już dzisiaj ruin, pozostały podania ludowe. Jedno z nich głosi, że zamek w Grodzisku był wielki, miał też posiadać liczne podziemia, w których były przechowywane skarby zdobyte na wyprawach wojennych.
 
Już w tym czasie Szczyrzyc odgrywał dość poważną rolę jako siedziba bogatego opactwa, a później jako siedziba jednego z największych powiatów w województwie krakowskim. Od czasu założenia opactwa cystersów historia Szczyrzyca ściśle wiąże się z dziejami tegoż klasztoru i opactwa. Od klasztoru rozpoczyna się pisana historia Szczyrzyca. Jan Długosz w Liber beneficiorum wspomina, że Teodor alias
Cedron z Ruszczy Gryfita wojewoda krakowski, po założeniu (lokacji) klasztoru Cystersów w Ludźmierzu w 1245 r. z powodu częstych napadów rozbójniczych przeniósł powyższy klasztor do miejscowości Szczyrzyc. 
 
Jakie zatem walory posiadał Szczyrzyc – było ich kilka; posterunki w Słupi i Stróży dające ochronę nowoosiadłym zakonnikom, gęściej zaludnione tereny, w tym osada na Grodzisku, położenie miejscowości na szlaku handlowym Kraków-Dobczyce-Sącz, bogatsza w minerały, a tym samym urodzajniejsza ziemia, łagodniejszy klimat nad Stradomką.
Jest to jeszcze raz potwierdzenie, że przeniesieniem opactwa kierowały czynniki ekonomiczne. Nie należy jednak nie docenić roli, jaką cystersi odegrali w dolinie nowotarskiej. Długosz wyraźnie twierdzi, że cystersi szczyrzyccy na Podhalu odegrali doniosłą rolę w osadnictwie na tym terenie. Wymienia także miejscowości do nich należące: Nowy Targ, Szaflary, Waksmund, Porębę koło Klikuszowej, Niedźwiedź, Podobin, Olszówkę, Mszanę, Kasinę k. Mszany, Ogonówkę, Dębno, Ostrowsko, Wilcze Pole.
Jednak nie można się z nimi w pełni zgodzić, gdyż cystersi chociaż przeniesieni do Szczyrzyca nie rezygnowali z rozpoczętej pracy. Jednak oddalenie musiało ujemnie wpłynąć na proces kolonizacyjny, skoro dokument z 1254 r. mówi o sześciu (campos et prata) wsiach: Długopole, Ludźmierz, Dębno, Ostrowiec, Ostrowsko i Wilcze Pole.
Wynika z tego jasno, że nie stałe osady były w ich ręku, ale pólka porozrzucane na polanach obsiane zbożem, bądź łąki uzyskane przez wyręby i karczowanie lasów.
Pierwszy etap działalności cystersów w tej części Małopolski w sferze gospodarczej zakończył się niepowodzeniem.
 
Wieś Szczyrzyc Teodor Gryfita nabył od Sulisława, kanonika krakowskiego, syna Jana za 100 grzywien srebra. Wówczas to biskup krakowski Jan Prandota Odrowąż z Białaczowa nadał cystersom dziesięciny snopowe i konopne, dotąd dawane biskupowi z Poznachowic, Glichowa i ze 100 łanów frankońskich w Czarnym Lesie.
W 1251 r. (21 czerwca) Bolesław Wstydliwy nadał klasztorowi przywilej, w którym uwolnił poddanych klasztornych od przewozu stróży, poradlnego, targowego i od sądów grodzkich.
W 1252 r. tenże książę potwierdził przywilej nadany w 1234 r. Teodorowi wojewodzie przez Henryka, księcia krakowskiego, śląskiego na zakładanie wsi na Podhalu. Ten to przywilej Teodor przekazał cystersom ze Szczyrzyca.
W tym czasie opat Tycelin (Theoclinus) kupił od klasztoru zwierzynieckiego wieś Kurdwanów, a od Klemensa i Marka synów wojewody krakowskiego – uzyskał potwierdzenie darowizny uczynionej przez tegoż Teodora na rzecz klasztoru.
Dyplom (Kodeks Małopolski) wymienia wsie klasztorne: Szczyrzyc, Pobrzęcin, Abramowice, Podolany, Godusza, Krzyszkowice, Kurdzbanów, Mogilany, Głogoczów, Cisów, Ściborzyce oraz pola i łąki: Długopole, Ludźmierz, Dębno i Ostrowsko na Podhalu.
Sam klasztor nie został zbudowany na miejscu surowym, gdyż oddalona o 2,5 km od samego Szczyrzyca Góra św. Jana była już parafią. Już w 1238 r. jako Cziricz alias Gora Sameti była osadą parafialną. W niedalekiej przyszłości, gdy zbudowano klasztor, prawo patronatu kościoła w Górze przeszło od Gryfitów – poprzednich właścicieli – do rąk opata klasztoru szczyrzyckiego, który to, niezależnie od już istniejącej parafii, założył własną parafię klasztorną. Z pewnością nie istniała ona długo, gdyż brak o niej wzmianki tak w spisach świętopietrza z XIV w., jak też w dokumentach klasztornych. Należy przypuszczać, że być może jej zanik wiąże się z powstaniem innej parafii – w sąsiedniej wsi Skrzydlnej.
Znaczenie i sława wcześniej wymienionej osady, a także zlokalizowanie tutaj ośrodka wskazuje na ścisły związek z niedalekim Grodziskiem.
 
W 1369 mamy wiadomości o ruinach tegoż zamku, podobna wzmianka pochodzi jeszcze z 1408 r. Znaczenie tego grodu przed wiekami wpłynęło na fakt, że Szczyrzyc stał się nie tylko stolicą dekanatu, ale też stolicą powiatu szczyrzyckiego i to największego w całym województwie krakowskim. Trzeba zwrócić tutaj uwagę, że klasztor miał grunt gotowy do dalszego rozwoju wbrew starej legendzie, która być może została lub urodziła się na czyjeś życzenie. W 1296 r. miał miejsce spór opata cystersów a Ratołdem synem Jana Żyły o patronat nad kościołem w Szczyrzycu. 
 
Spór został rozstrzygnięty przez biskupa Jana Znakowskiego na korzyść klasztoru. Wydaje się, że prawdziwy rozwój klasztoru nastąpił na początku XIV stulecia.
Stało się to za sprawą Władysława Łokietka, który w 1308 r. nadał klasztorowi przywilej zezwalający na zakładanie wsi w lasach klasztornych na prawie niemieckim i innym. Przywilej ten potwierdził w 1333 r. król Kazimierz Wielki.
Należy nadmienić, że w 1324 r. klasztor odwiedził sam Łokietek (wg niejasnych informacji miał to uczynić aż czterokrotnie). Zapewne opaci szczyrzyccy mieli kłopoty z zabezpieczeniem swych posiadłości i ich zaludnieniem, skoro starali się o poparcie u monarchy.
Opactwo 12 V 1329 r. uzyskało potwierdzenie swych dzierżaw u Jana XXII w Avinionie.
Nabył też opat sołtystwo Ściborzyce od Jana z Obrowiecz za 30 grzywien groszy, a następnie uzyskał od Łokietka potwierdzenie tej transakcji. W 1329 r. opat wydzielił Mikołajowi 17 tanów frankońskich nad Lepietnicą (dopływ Czarnego Dunajca) w celu lokacji Ludźmierza (na prawie średzkim).
Przywilej z 1308 r. dał owoce, co wynika z dokumentów lokacyjnych z 1327 r. dla Długopola i Ludźmierza z 1338 r. Wynika z tego jeden wniosek, polskie osadnictwo na tym terenie rozwijało się słabo.
Okres panowania Kazimierza Wielkiego był ciężki dla cystersów. W latach 30. z bliżej nie wyjaśnionych przyczyn klasztor toczył spory o dziesięciny z Krzyszkowa, Głogoczowa i Włosania (1368), które to rozstrzygał kanonik krakowski Dzierżko.
 
O wiele boleśniejszym dla opactwa był cios, jaki go spotkał na Podhalu. Kazimierz Wielki po raz kolejny polecił lokować Nowy Targ, miał tego dokonać wójt Dytryk. Ów przywilej z 1336 r. świadczy, że król odebrał cystersom szczyrzyckim całą nizinę nowotarską, lecz okoliczności tej rewindykacji nie są bliżej znane. Ostateczny cios cystersom na Nowotarszczyźnie zadał Ludwik Węgierski w 1380 r. odbierając im znaczną część posiadłości. Otóż opat Henryk wydzierżawił Szaflary pewnemu Żydowi – przechrzcie, który zaczął wybijać fałszywe pieniądze, tak krajowe, jak i zagraniczne. Skargi okolicznej szlachty skłoniły króla do zdecydowanego zareagowania na ten fakt. Gdy nie pomogły napomnienia, wówczas siłą usunięto fałszerza i spalono go na stosie, czego dokonał Sędziwoj z Szubina. On to po dokonaniu egzekucji z polecenia królewskiego zajął dobra klasztorne: Szaflary, Dębno, Ostrowsko, Wilczepole, Waksmund, Długopole, Klikuszową, Porębę, Niedźwiedź, Podobin, Olszówkę, Kasinkę, Górę i Ogonówkę z przeznaczeniem na skarb królewski. Przy cystersach pozostał tylko Ludźmierz, Krawszów i wyprocesowany Rogoźnik. Wówczas to w zaognionej i dość przykrej sytuacji w klasztorze posunięto się do podrobienia dokumentów, by rościć sobie pretensje do utraconych posiadłości. Proceder ten nie był w tamtych czasach rzadkością. Dokumenty te podrobiono na daty z 1238 i 1252 r.
 
Po porażce jaką ponieśli cystersi na Podhalu, wspomniany opat Henryk udał się do Budy, by prosić króla o zwrot dóbr. Tam niewiele wskórał, gdyż zwrócono jedynie Ludźmierz i Krawszów, na które to otrzymał dokumenty królewskie. Jednak nie powrócił do Szczyrzyca, miał umrzeć w okolicach Szczawnicy. Ponieważ ani następny opat, ani biskup krakowski, ani Gryfici nie upominali się o zwrot swych posiadłości, król Władysław Jagiełło sądząc, że to dobra królewskie, zastawił je szlachcie lub też podarował (Długosz). Wydaje się to raczej podejrzane, by po utracie tak znacznych terenów nikt z następnych opatów o nie się nie upominał.
 
Jednak już w kilkadziesiąt lat później niektóre wsie nie należały do klasztoru, a były nimi: Ściborzyce (w proszowickim) nad Dłubnią, gdyż w 1581 r. należały do Kłoczowskich, Kurdwanów do probostwa św. Ducha w Krakowie, Krzyszkowice – do klasztoru Bożego Ciała na Kazimierzu, Mogilany i Głogoczów – do kasztelana krakowskiego, Droginia do Stanisława Jordana, a Popowice do Adama Jordana.
 
Wiadomo ze źródeł oraz od Długosza, że osadą klasztorną była Góra św. Jana i często była identyfikowana ze Szczyrzycem. Oprócz klasztoru tam też mieściło się centrum życia kulturalnego i gospodarczego na tym terenie. Na prośbę skierowaną do króla Władysława Jagiełły przez opata Mikołaja Suchorabskiego, 10 sierpnia 1417 r., wydana została lokacja Góry na prawie magdeburskim na gruncie dawnej wsi. Ten to przywilej nadawał tutejszej miejscowości (miastu) bardzo wiele: targ tygodniowy, dwudniowy jarmark na odpust w tutejszym kościele tj. na św. Jana Chrzciciela. Przywilej ten był być może i korzystny, ale brak dokładnych informacji na ten temat, podobnie jak nieznane są bliżej losy tej lokacji. W 1468 r. na skutek skargi Dobczyc u króla przeniesiono targ tygodniowy z niedzieli na czwartek. Jednak niska frekwencja kupców z okolicznych miast skłoniła opata Jana do poczynienia starań o przeniesienie tegoż targu na sobotę, co też miało miejsce w 1519 r., lecz musiano tego nie wprowadzić w życie, gdyż w 1523 r. ponownie następuje skarga Dobczyc na opata ze Szczyrzyca, iż w jego miasteczku odbywają się targi czwartkowe, które godzą w interesy handlowe mieszczan Dobczyc.
Jednak targi te musiały mieć pewne znaczenie gospodarcze, gdyż przyjęła się do powszechnego użycia szczyrzycka miara zbożowa, o czym mamy wzmiankę z 1529 r.
Poza sporadycznymi dokumentami targowymi brak jednak śladów świadczących o tym, by Góra św. Jana była miastem. Nie wynika to z Długosza, który pod miejscowością Gora alias Szczyrzyc zanotował tylko 2 łany kmiece, 1 folwark, 1 młyn, kilku zagrodników i łąki plebańskie. Porównując taki stan wyposażenia z innymi okolicznymi miastami, jest raczej wątpliwe, by Góra była miasteczkiem. Jako wioskę traktują ją rejestry poborowe z XVI w., oraz źródła kościelne.
 
Klasztor w owym czasie zabiegał nie tylko o dobra doczesne, tak przecież nieodzowne w funkcjonowaniu tej instytucji, zapewne dbał o swoją kulturę, jej rozwój i propagowanie w swoich włościach i nie tylko.
Owo krzewienie nowej kultury odbywało się na dwóch płaszczyznach: duchowej i świeckiej. Ta ostatnia była podporządkowana tej pierwszej i trudno się temu dziwić, z uwagi na to, że okoliczna ludność mogła zebrać możliwe informacje tylko z dwóch źródeł: kościoła i od przybywających kupców.
 
Jednym z elementów składających się na całokształt tamtejszej kultury to liczne legendy związane z danym miejscem, klasztorem, bądź z daną osobą. Legendy były tworem średniowiecznych opowiadań o złych i dobrych wydarzeniach, pozytywnych i negatywnych charakterach mnichów, rycerzy, mieszczan, włościan itp. przy współudziale czynników nadprzyrodzonych. Bez wątpienia stały się one w znacznej mierze wytworem środowiska cysterskiego. Pytanie w jakim celu? Zapewne po to, by podkreślić oddziaływanie sił nadprzyrodzonych, a tym samym wzbudzić lęk przed innymi wierzeniami okolicznej ludności. Należy pamiętać, iż proces chrystianizacji po 966 r. trwał nadal, chociażby z uwagi na to, że w XIV i XV wieku na teren byłego powiatu szczyrzyckiego przybywała ludność tak od wschodu, jak i od południa, o czym posiadamy pisemne potwierdzenia tego zjawiska w tych stronach.
Do podstawowych obowiązków ówczesnego chrześcijanina należała modlitwa, post, zaangażowanie się w życie liturgiczne roku kościelnego, jak udział we mszy świętej w niedziele i święta. Modlitwa polegała na umiejętności odmówienia prostych pacierzy i poprawnego czynienia znaku krzyża. Tych rzeczy cystersi uczyli tak praktycznie, jak i teoretycznie w dwojaki sposób: przez działalność duszpasterską i naukę dzieci w szkółkach parafialnych. Według ówczesnych i późniejszych wierzeń modlitwa mogła zdziałać rzeczywiście cuda. Dużą rolę odgrywały poszczególne psalmy i ewangelie, na nie to składano przysięgi, a po odczytaniu danego jej fragmentu nad głową klęczącego wyrażano błogosławieństwo.
 
Istnieje też podanie, które motywuje przeniesienie klasztoru cystersów z Ludźmierza do Szczyrzyca.
Otóż powodem wcześniejszego lokowania klasztoru w Ludźmierzu miał być fakt, że pod Grodziskiem, gdzie obecnie znajduje się „Klasztorzysko” mieszkała i działała kolonia mnichów benedyktyńskich. Miała do nich należeć praca duszpasterska na tych terenach. Jest to niezgodne z powiedzeniem: św. Benedykt ukochał góry, a św. Bernard doliny. Benedyktyni w tamtych czasach nigdy nie zakładali klasztoru w dolinach.
Kolejna opowieść jest ubarwiona udziałem sił nadprzyrodzonych. Według niej pierwotne fundamenty klasztoru miały być położone na Bugaju (obecnie szkoła im.Władysława Orkana). Decyzję zmieniono, gdyż braciszek odźwierny zobaczył dziwne, blade płomyki unoszące się nad trzęsawiskiem położonym opodal. Przestraszony miał zbudzić mnichów, by zobaczyli to zjawisko, które powtórzyło się tej nocy kilkakrotnie. Pośród tych rozognionych obłoków miała się ukazać Niepokalana Maryja.
Wtedy opat Tycelin miał powiedzieć, że nie tu, ale tam na tych bagnach stanie świątynia, a dolina szczyrzycka będzie się zwać jej doliną.
 
Z klasztorem wiąże się też inna jeszcze legenda posiadająca typowe cechy realistyczne i fantastyczne charakterystyczne dla tamtego okresu.
Zamek w Grodzisku miał być wielki, piętrowy o licznych podziemiach i sklepieniach, w których rycerze przechowywali liczne skarby, a kupcy towary. Lud wierzył w Światowida, któremu śpiewano smutne pieśni, zaś Ładzie oddawano cześć i proszono o szczęście w wyprawach wojennych.
Pewnego razu władca tego zamku wraz z wojami podążył na wyprawę i przepadł bez wieści. Po długich latach jego nieobecności żona zwątpiła w możliwość powrotu i zaczęła żyć z innym mężczyzną. Gdy niespodziewanie mąż jej wrócił, żona nie chciała go wpuścić do zamku. Nastąpić miało oblężenie, a niewierna żona z kochankiem miała stanąć na czele obrońców. Wtedy pan podłożył żagwie i wszczął pożar, w którym zginąć mieli wszyscy obrońcy z niewierną żoną i kochankiem.
W wiekach późniejszych (XVII-XVIII), to wydarzenie przyporządkowano czasom Bolesława Śmiałego, gdyż zamek ten miał spłonąć po powrocie swego pana (wojewody?) z wyprawy na Kijów. Fantazja ludowa w taki to sposób ustroiła losy grodu w romantyczne szaty zdradzonej miłości.
 
I jeszcze jedna opowieść związana z samym klasztorem i ,diablim kamieniem”.
Gdy cystersi przybyli do Szczyrzyca i zaczęli krzewić nową cywilizację nawracając pogańską ludność, złe duchy (diabły) miały to dzieło unicestwić. Koło północy diabeł za namową Lucyfera miał unieść wielki kamienny głaz i rzucić nim na klasztor. Jednak północne bicie dzwonów i modlitwy mnichów sprawiły, iż głaz stał się tak ciężki, iż wymknął się ze szponów biesa. Zamiar złych potęg przez modlitwę został unicestwiony, a kamień zwany diabelnym do dziś jest odwiedzany przez turystów.
Owa legenda, która chyba najbardziej utwierdzona przez cystersów (spośród innych) na przestrzeni wielu stuleci znalazła odzwierciedlenie w sztuce ludowej, zachowanej w tamtejszym muzeum. Oprócz eksponowania sił nadprzyrodzonych i modlitwy mówi jeszcze o czymś więcej.
 
W powyższym podaniu, jak i we wcześniejszych można doszukać się jednego wspólnego wątku. Jest nim bez wątpienia obraz trudnego procesu chrystianizacji tych terenów w średniowieczu. Jasno widzimy, że ścieranie się dwóch kultur starosłowiańskiej z chrześcijańską było procesem długofalowym.
Praca cystersów w okolicach Szczyrzyca odbywała się na płaszczyźnie gospodarczej. Należy wspomnieć, że w rejonie Podhala, jak i okolic Szczyrzyca w XII i XIII wieku podstawowym zajęciem ludności było pasterstwo i zbieractwo połączone z elementami łowiectwa. Brak było wykształconej kultury rolnej. Cystersi przybywający do Szczyrzyca nieśli nową cywilizację z innych rejonów, gdzie już w wiekach wcześniejszych ukształtował się tryb osiadły w oparciu o rolnictwo. 
 
Rozwój cywilizacyjny to także szkoły. Ich początki wiążą się z początkami organizacji kościelnej. Brak danych by przy samym kościele klasztorze w Szczyrzycu istniała jakakolwiek szkoła. Z pewnością istniały szkoły parafialne przy kościołach parafialnych, jak w Górze św. Jana czy w Ludźmierzu. O tym, że w XIV-XV w. powstawały szkoły parafialne w okolicznych terenach, dowiadujemy się ze źródeł sąsiednich miejscowości.
Szkoła w owych wiekach na pierwszym planie służyła Kościołowi i częściowo przez klasztor lub parafię była utrzymywana. Dopiero na dalszym planie stawały interesy nauki, mieszczan lub pozostałej ludności. Zwykle prowadzący szkołę nauczyciel był podporządkowany i w całości uzależniony od Kościoła, za dobrą pracę z pewnością Otrzymywał dom, a w nim mieszkanie i izbę do nauki, obok niego (domu) posiadał ogród. Czasami od bogatszych pobierał ok. 10 gr za naukę, od uboższych mniej.
Już w owych czasach naukę zaczynano i kończono modlitwą, uczono zachowania młodzieży, postępowania na co dzień, uczestnictwa w liturgii kościelnej, zachęcano do praktykowania zaleceń religijnych. 
 
Bogusław Karol Sowa