Zaproszenie na X Turniej w Kręgle Fińskie z okazji Narodowego Święta Trzeciego Maja – przypomnienie
![☀️](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t6d/1/16/2600.png)
![🌤](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t4d/1/16/1f324.png)
W miniony weekend (27 kwietnia) mieszkańcy Tymbarku spędzali wolny czas w Beskidzie Sądeckim. Doskonała pogoda sprzyjała pieszym wędrówkom i odkrywaniu malowniczych miejsc. Wyjazd rodzinny stanowił rozgrzewką przed sezonem turystycznym, a odbywał się pod opieką przewodnika , Anny Dyląg.
Po przyjeździe do Wierchomli Małej wszyscy swoim tempem udali się na spacer do Bacówki PTTK nad Wierchomlą. W schronisku był czas na wypoczynek przy kawie i herbacie. Po rekreacji na urokliwych polanach, podziwianiu panoram górskich, przez Długie Młaki wróciliśmy do autokaru, by udać się do Piwnicznej-Zdrój. W klimatycznym miasteczku część osób zwiedzała rynek, pozostali wypoczywali w parku zdrojowym i pijali wód.
Wypoczęci, pełni pozytywnych wrażeń z dużą dawką zdrowej energii wróciliśmy do swoich codziennych obowiązków domowych. Wyjazd udał się zorganizować dzięki wsparciu finansowemu Gminnej Komisji ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Gminy Tymbark.
Ewa Skrzekut
Przemysław Bystrzycki w 1999 roku wydał książkę „Oddanie broni”. Jest to autobiograficzna opowieść o walorach dokumentalnych. Autor, oficer łączności specjalnej, Cichociemny. Jeden z wyszkolonych i przerzuconych do Polski żołnierzy ze specjalnością w dywersji, łączności oraz wywiadzie. Przemysław Bystrzycki był w łączności. W grupie zostali zrzuceni w listopadzie 1944 roku w Beskidzie Wyspowym. Celem ich było utrzymanie łączności radiowej ze Sztabem Naczelnego Wodza w Londynie, w ramach powstającego antysowieckiego podziemia, po ustąpieniu Niemców i rozwiązaniu Armii Krajowej.
Mogli oni działać dzięki temu, że pomagała im miejscowa ludność. Mieszkali też na Podłopieniu, w chałupie pod Rydznikiem, jak też pod Kostrzą. Pomocą służyła min. rodzina Drożdżów (rodzina Pani Genowefy Drożdż-Kęska z Tymbarku), Owocarnia z inż. Józefem Markiem i inni.
Przemysław Bystrzycki napisał „Oddanie broni” w podziękowaniu za wszelką pomoc, dobroć, poświęcenie i narażenie życia, jaką doświadczyli Cichociemni od mieszkańców Beskidu Wyspowego.
O autorze: ur. 23 maja 1923 w Przemyślu, zm. 7 października 2004 w Poznaniu – podporucznik, pisarz, dziennikarz, oficer Wojska Polskiego, Armii Polskiej gen. Andersa, Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Armii Krajowej, Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, dowódca radiostacji 1 Pułku Piechoty Strzelców Podhalańskich AK, żołnierz wyklęty, więzień NKWD, sowieckich łagrów: Panowka, Kuszmurun (1940-1941), cichociemny. W dniu wybuchu wojny miał 16 lat; w dacie skoku do Polski 31 lat. Syn inżyniera, wiceprezydenta Przemyśla. (powyższe informacje z portalu: Cichociemni elita dywersji,)
Zacytuję fragmenty powieści. Dzisiaj pierwszy.
Broń oddaliśmy w Górze św. Jana, małej podtymbarskiej miejscowości z czerwoną wieżą kościoła. Beskidzki powsinoga znalazłby tam przytulisko. Przygarnęli i nas, kiedy zeszliśmy z gór: spływaliśmy obrzeżami Szczawy, a Szczawa to koniec świata, gdzie już nie ma nic, tylko lądowiskowe darnie i partyzancki las; wpłynęliśmy małym oddziałem liczącym osiemnastu ludzi (w tym trzy kobiety), wydzieleni z 1. pułku strzelców podhalańskich Armii Krajowej, z 1. baonu tegoż pułku. Grupa nazywała
się „Pelikany”. Równie dobrze tę garstkę ludzi mogli nazwać Marabuty albo Flamingi. Dlaczego ,,Pelikany”? Nazwa zapożyczona z wojskowej gwary, utrwalona przez czas, nacechowana ironią i humorem nie pozbawionym złośliwości. ,,Pelikany” stacjonowały na skraju gorczańskiego ubocza, roztoką spływał potok. Tą roztoką-wąwozem Niemcy próbowali podejść w czasie,,kampy”. Nastąpiła ewakuacja. Część zrzutowych pieniędzy odwiozłem wcześniej ze strzelcem na furze dokądś tam; to, co
zostało u ,,Pelikanów”, starczyło na zawrót głowy: pół miliona zrzutowych dolarów. Skoczkowie, radiostacja dla łączności krajowej, druga dla łączności z Włochami, z Wielką Brytanią. Owi skoczkowie kwaterujący w pułku po zrzucie na polanie po drugiej stronie rzeki Kamienicy i wsi Szczawa w oczekiwaniu na przydziały, radiowy „punkt gry”, pieniądze – wszystko to w partyzanckich oczach dodawało grupie prestiżu, oddzielało grupę od batalionu, napawało dumą. Cóż:,,pelikany, pelecanidae, rodzina ptaków z rzędu wiosłonogich; 6 gatunków; długość 127-183 cm;[…] upierzenie białe, brązowe lub szare; dziób duży, prosty, ze skórzastym workiem; nogi krótkie, palce spięte błoną; żywią się rybami; gniazda w koloniach, zwykle na bagnach, w trzcinie lub na piaskach, skalistych
wybrzeżach…”*
Mieszkaliśmy w chałupce beskidzkiego górala, nogi mogły nam się skrócić od długich marszy, beskidzkie podejścia są szczególną uciążliwością dla mięśni. Pogoda mogła nas oblec w biel. Brakowało skórzastego
worka i palców spiętych błoną. Encyklopedyczny zapis najmniej dotyczył naszych dziobów; za to wśród mrocznych gór srebrzonych świerczyną ruszyłoby się po słońce – po słońce i na piaszczyste wybrzeże… Pakowaliśmy majdan, z roztoki wędrowały cienie, szliśmy w północne lasy.
Broń oddaliśmy w Górze św. Jana. Kompanie podhalańskiego baonu, po przebiciu niemieckiej zapory, ruszyły w swoją stronę. „Pelikany” wędrowały oddzielnie. Znaleźli krótki popas u „,Florka” – starego kompana, leśnego żołnierza; chałupa jak gospoda, oddana służbie, ze skrzynką kontaktową, usadowiona ,,na dziale”. Stamtąd to już w dół, cały czas ino w dół, do Słopnic Szlacheckich, do Słopnic Królewskich – dwie wsie zlane w jedną, podwójnym ciągiem nieprzytomnie długie.
Dopiero z soboty na niedzielę, wieczorem, zaszliśmy do chałupy. Śnieżyło. Wszystko to zatarł czas – pamięć utrwaliła skutki, nie zachowała ani przyczyn, ani procesu. Stanęliśmy nad drogą, odległą o pół kilometra. Nie odnalezioną na mapie. Był to pewnie trakt z Podłopienia do Tymbarku.
Marsz nocą omrocznionym lasem w bieli stoków – zamazana topografia pochodu, jakiż plan mógł pomóc w takim miejscu. Tylko dalekie światełko, jak świętojański robaczek – zanikające, nierzeczywiste. Rzeczywiste było zmęczenie, chrobot broni, cmokanie woźnicy na konia u fury, szept cichych komend dla wysuwanej szpicy. Straż przednia wracała, meldowała równie po cichu: nic nie widać, droga chyba wolna. Ruszamy!
W sobotę 20 stycznia 1945, późnym wieczorem stanęliśmy nad tą drogą. A wokół tylko śnieg, schronienie ze śniegu, trakt ze śniegu i śnieżni ludzie. Znów padało. Zasłonił się nam ostatecznie cały świat: nam, zmęczonym, opuszczonym w beznadziei odwrotu. Niby to po zwycięskiej walce – akurat sprzed tygodnia – tyle że pole bitwy nie zostało przy nas.
Sowiecka ofensywa odepchnęła od naszych leży wojska generała Harpego, które z trzech stron zachodziły siedzibę batalionu na gorczańskich uboczach. Frontowy żołnierz nacierał dobrze, wspomagany oddziałami SS.
W Świetlicy Wiejskiej w Zamieściu druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Tymbarku Karol Natonek i Tomasz Sobczak przeprowadzili zajęcia szkoleniowe dla dzieci wraz z rodzicami z zakresu udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Fachowe zajęcia obejmowały część teoretyczną oraz ćwiczenia praktyczne z fantomem oraz pokaz użycia defibrylatora.
– Bardzo dziękujemy panom Karolowi Natonkowi i Tomaszowi Sobczakowi za wykazanie się dużą dozą cierpliwości, uśmiechu i poczucia humoru! Najlepszą częścią zajęć były oczywiście ćwiczenia praktyczne, które cieszyły się dużym zainteresowaniem szczególnie wśród najmłodszych uczestników tego tak bardzo ważnego szkolenia – podkreśla Aneta Wower z Świetlicy w Zamieściu, organizator szkolenia. Tego typu zajęcia wśród młodzieży szkolnej prowadzą również druhowie z jednostek OSP w Podłopieniu i Zawadki.
Robert Nowak
Na strzelnicy LOK w Limanowej, odbył się IV Memoriał Strzelecki im. Wojtka Struzika. W zawodach wzięła udział rekordowo duża ilość zawodników, ok. 150 osób, w tym ponad 30 osobowa grupa mieszkańców Gminy Tymbark. Zawody zorganizowano pod honorowym patronatem starosty powiatu limanowskiego Mieczysława Urygi. Zmagania sportowe zawodników obserwowała również Jolanta Juszkiewicz nowo wybrana burmistrz Miasta Limanowa. Najmłodszy uczestnik zawodów miał 6 lat.
114 Batalion Lekkiej Piechoty WOT w Limanowej przygotował namiot promocyjny, gdzie można było poznać elementy uzbrojenia oraz sprawdzić swoich sił w składaniu karabinu.
Fotografie z organizowanych zawodów są autorstwa Pana Henryka Kapery, Prezesa Zarządu MZKiM Limanowa.
Zawody zorganizowali: LOK Limanowa oraz Memoriał Wojtka Struzika – Iga Struzik przy wsparciu Starostwa Powiatowego w Limanowej, Miasta Limanowa, Gminy Limanowa, Gminy Tymbark oraz licznej grupy sponsorów.
Ostateczna klasyfikacja zawodów przedstawia się następująco:
ZWYCIĘZCY
grupa wiekowa :
˗ dziewczęta
˗ chłopcy
II grupa wiekowa :
˗ dziewczęta
˗ chłopcy
III grupa wiekowa:
˗ dziewczęta
˗ chłopcy
DOROŚLI
I grupa wiekowa
– kobiety
– mężczyźni
II grupa wiekowa
– kobiety
– mężczyźni
III grupa wiekowa
– kobiety
– mężczyźni
NAGRODY SPECJALNE:
Nagroda im. BARBARY STRUZIK – Jadwiga Kossakowska
Nagroda im. ARTURA STRUZIKA – Józef Kwiatkowski
NAJMŁODSZY UCZESTNIK – Witold Biedroński
MISTRZ PUSTEJ TARCZY – Zofia Wilk, Adrianna Szewczyk