Author: Irena Wilczek Sowa
Gmina Tymbark – realizacja programu usuwania azbestu
W ostatnich dniach, w ramach programu usuwania wyrobów zawierających azbest z terenu Gminy Tymbark, zostały zabrane płyty azbestowo-cementowe z pow. 3 100 m2 pokryć dachowych o wadze 47 ton przez Firmę Handlowo Usługową „AZ-BEST” z Chełmca. Wartość usługi blisko 32,5 tys. zł.
Informacja/zdjęcie: UG Tymbark
Parafia Podłopień – święto Ofiarowania Pańskiego
Święto Objawienia Pańskiego, zwane popularnie Matki Bożej Gromnicznej, nawiązuje to do słów starca Symeona, który wziął na ręce małego Jezusa i nazwał go Światłem – na chwałę i oświecenie ludu. Uważa się, że to właśnie Maryja sprowadziła to Światło na ziemię i ochrania nim wiernych. Stąd też zwyczaj stawiania świec gromnicznych w oknach w trakcie burzy, aby świeca chroniła przed piorunami, inaczej gromami, skąd wywodzi się jej nazwa.
Święto Ofiarowania Pańskiego jest jednym z najstarszych świąt katolickich.
W Parafii Podłopień Msza św. wieczorna sprawowana w tym dniu była w intencji całego Apostolatu „Margaretka” (do którego należy spora grupa parafian, ale także osób spoza parafii np. Tymbarku) o potrzebne łaski oraz o łaski dla księży objętych przez Apostolat modlitwą, w tym księdza proboszcza Janusza. Stąd przed adoracją Najświętszego Sakramentu, jaka miała miejsce po zakończonej Mszy św., ksiądz proboszcz odczytał Akt Zawierzenia Apostolatu Margaretka Niepokalanemu Sercu Maryi, ściśle zjednoczonemu z Sercem Jezusa.
Eucharystię sprawował ks.proboszcz Janusz Balasa, który na wstępie poświęcił przyniesione przez wiernych gromnice, i który też wygłosił homilię.
IWS
Ofiarowanie Jezusa w świątyni – „Oto ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu”
Po przepisanych Prawem Mojżeszowym dniach Maryja i Józef przynoszą Jezusa do jerozlimskiej świątyni, aby poświęcone pierworodne dziecko przedstawić Panu i złożyć przewidziana Prawem ofiarę. Przed nimi staje Symeon, który błogosławi ich i mówi do Maryi: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.
zdjęcia: IWS
„Spółdzielność w Tymbarku” – z przedwojennej historii Tymbarku
Artykuł Stanisława Wcisło (1930-2022), opublikowany w 2002 roku GT nr 44-45
SPÓŁDZIELCZOŚĆ W TYMBARKU
Spółdzielczość to – według uproszczonej definicji – ruch społeczno-gospodarczy, powstały w połowie XIX wieku, jako forma samopomocy i samoobrony uboższych warstw społeczeństwa. Uformował się on w naszych stronach bardzo wcześnie – już pod koniec XIX wieku. Za jego początek na tym terenie uznać należy zorganizowanie, przez ks. Szymona Kumorka w 1896 roku, Kółka Rolniczego. Działalność tego Kółka nie trwała długo, gdyż ludzie nie byli jeszcze dostatecznie wyrobieni społecznie, by należycie pracować zespołowo. Każdy z członków Kółka pragnął natychmiast czerpać korzyści dla siebie, co powodowało niesnaski i kłótnie, które doprowadziły do upadku Kółka.
Dopiero w roku 1905, również dzięki proboszczowi Kumorkowi, zorganizowany został nowy typ spółdzielni pod nazwą Kasa Raiffeisena, która nieco później znana była powszechnie jako Kasa Stefczyka (od nazwiska polskiego działacza spółdzielczego Franciszka Stefczyka, który w roku 1890, na wzór Kasy Raiffeisena, zorganizował na ziemiach polskich wiejską spółdzielnię oszczędnościowo-pożyczkową).
Hasło naczelne Kasy Stefczyka brzmiało: ,,Miejscowy pieniądz na miejscowe potrzeby”.
Ten rodzaj spółdzielczości szybko został zaakceptowany przez tymbarskie społeczeństwo, które widząc pozytywne skutki takiej formy gospodarowania zaczęło przekonywać się do roli spółdzielczości w ogóle.
Należy tu podkreślić duży wpływ miejscowych księży, którzy w rozwój tymbarskiej spółdzielczości włożyli wiele wysiłku.
Szczególne uznanie należy się w tym względzie proboszczom Szymonowi Kumorkowi i Józefowi Szewczykowi.
Współzałożycielem, a zarazem pierwszym kierownikiem Kasy Raiffeisena w Tymbarku był Jan Kapturkiewicz.
Praca mleczarni oparta była na normach szwajcarskich. Również budynki tej spółdzielni powstały w oparciu o wzory szwajcarskie. Spółdzielnia Mleczarska w Tymbarku stała się modelowym ośrodkiem ruchu spółdzielczego, z działalności którego czerpano wzorce dla wielu innych spółdzielni tego typu.
,,Owocarnia” rozpoczęła swą działalność w oparciu o Spółdzielnię Mleczarską, która stanowiła dla niej ,,poligon doświadczalny”. Pierwsze próby skupu i przechowywania owoców przeprowadzono właśnie w magazynach mleczarni, a na podstawie ich wyników opracowano program działania ,,Owocarni” w zakresie sadownictwa, szkółkarstwa, przechowywania oraz przetwarzania owoców i warzyw, a także obrotu tymi surowcami. Poprzez swoją działalność ,,Owocarnia” wywarła ogromny wpływ na życie nie tylko społeczeństwa tymbarskiego, ale jej oddziaływanie sięgało znacznie dalej, obejmując swym zasięgiem znaczny rejon podhalańskiej ziemi. Wpłynęła na podniesienie kultury ogrodniczo-sadowniczej, zatrudnienie bezrobotnych, nowe budownictwo, a także na oświatę i kulturę.
Niestety, wybuch drugiej wojny światowej zahamował rozwój ruchu spółdzielczego, choć nie zniweczył go całkowicie. Doszło do tego dopiero po jej zakończeniu. Wprawdzie zaraz po opuszczeniu tych terenów przez okupanta ruch spółdzielczy natychmiast rozpoczął swą działalność i to z jeszcze większą energią. Powstały nowe spółdzielnie, jak: Spółdzielnia Zdrowia, Spółdzielnia Wyrobu Materiałów Budowlanych, Spółdzielnia Obrotu Zwierzętami Rzeźnymi, a także Spółdzielcze Liceum Przetwórstwa i Handlu Ogrodniczego II stopnia. Niedługo jednak funkcjonowały one w nowym ustroju. Stopniowo zostały upaństwowione lub przyporządkowane centralnym ośrodkom w Warszawie. Aktywni działacze spółdzielczości zostali odsunięci od pełnienia kierowniczych funkcji, a nawet aresztowani, jak w przypadku Jana Macki.
Inż. Józef Marek został również usunięty – nie tylko z funkcji prezesa zarządu ,,Owocarni”, ale po wielu przykrych doznaniach i upokorzeniach ze strony władz politycznych, w dniu 5 listopada 1949 r., po uprzednim pozbawieniu go wszelkich wpływów na Spółdzielnię, zwrócono mu jego udziały w tejże Spółdzielni. Mgr Józef Kulpa musiał uciekać z domu i przez szereg miesięcy tułać się po obcych stronach, gdyż groziło mu aresztowanie i prawdopodobnie również zesłanie za działalność AKowską.
Efekty ich pracy jednak pozostały. To dzięki tym ludziom zmieniło się życie tutejszego społeczeństwa i to pod każdym względem – począwszy od warunków bytowych, do podniesienia poziomu oświaty i kultury w pełnym tego słowa znaczeniu.
Fresk w tymbarskim kościele -zabłąkana owca
„Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych.”
zdjęcie: IWS
Gmina Tymbark złożyła wniosek o dofinansowanie remontu i modernizacji infrastruktury wodociągowej
„Wczoraj Gmina Tymbark złożyła wniosek o wartości 3,2 mln zł do Programu ,,Fundusze Europejskie dla Małopolski” na dofinansowanie remontu i modernizacji infrastruktury wodociągowej obejmującej następującej odcinki:
- Podłopień – os. Zagonie w stronę Zawadki” oraz os. Zagonie – Kowalówka”
- Tymbark – os. Podwisiołki” oraz od skrzyżowania drogi Kwaśniakówka wzdłuż drogi powiatowej w stronę rynku.
- Modernizacja zbiornika w m. Podłopień (dz. e.w nr 3338/1)
- Modernizacja linii zasilającej zbiornik na Podłopieniu
- Zamieście – os. Brodkówka- Malarzówka-Szwabówka”
- Zawadka – os. Przymiarki”
– informuje Paweł Ptaszek, Wójt Gminy Tymbark
Uchronić przed złomem. Miłośnicy zabytkowej kolei otrzymają cenne elementy modernizowanej linii kolejowej Chabówka–Nowy Sącz
przedruk fragmentu artykułu Remigiusza Szurek, z portalu gazetkakrakowska.pl
„Linia kolejowa na trasie Chabówka – Nowy Sącz, która w tym roku będzie świętować 140-lecie, jest obecnie poddawana modernizacji, w związku z tym wymieniane są poszczególne zabytkowe elementy infrastruktury (m.in. w Mszanie Dolnej). Już pod koniec ub. roku z prośbą o wsparcie i nagłośnienie sprawy zwrócili się do naszej redakcji przedstawiciele Stowarzyszenia Kolejowo-Historycznego „Galicjanka”, którzy nie kryją, że chcieliby ocalić przez zniszczeniem wspomniane elementy dawnej i zabytkowej infrastruktury. Napisali w tej sprawie listy do Polskich Linii Kolejowych. Jak się okazuje jest nadzieja, choć nie od początku tak było.
Jak przekazali nam jeszcze w grudniu ub. roku członkowie stowarzyszenia, wszystkie elementy dawnej i zabytkowej infrastruktury miały trafić na złom. Miłośnicy retro-kolei zwrócili się więc do PKP PLK z prośbą o zachowanie i przekazanie im poszczególnych części na cele muzealne – otwarte na ich przyjęcie jest Muzeum Regionalne Ziemi Limanowskiej. Niestety, jak informowaliśmy wówczas, a jak wynikało ze słów fanów kolei, zarządca narodowej sieci kolejowej miał nie być zainteresowany takim rozwiązaniem. Kolejne pisma miały nie przynosić skutku, ale teraz okazuje się, że sprawa znajdzie zapewne swój szczęśliwy finał!
– Czekamy na odpowiedź i mamy nadzieję, że ona nadejdzie. Póki co otrzymaliśmy dwie odpowiedzi odmowne. Z semaforami było już za późno… Lampy naftowe wedle przekazu PLK miały być jeszcze używane, ale przecież każdy wie, że tak nie będzie… – mówił nam w ub. roku Czesław Szewczyk, przedstawiciel stowarzyszenia „Galicjanka” zarejestrowanego wiosną 2023 roku natomiast działającego nieformalnie już wcześniej. Jak dodał podobna sytuacja panuje w całej Polsce. Stowarzyszenia z całego kraju mają borykać się z podobnymi przeciwnościami.
W styczniu nadeszły pozytywne wieści. – Około tydzień temu odbyliśmy spotkanie z dyrektorem PLK. Zgadzają się na przekazanie nam tych eksponatów, ale, co dla nas było zaskoczeniem, całe tory, semafory, tzw. infrastruktura nie są własnością PLK, ale holdingu PKP z siedzibą w Warszawie. Będziemy pisać w tej sprawie wniosek. PLK nas wesprze. Myślę, że sprawa znajdzie swój szczęśliwy finał, ale trzeba spełnić wymogi formalne. To zapewne potrwa, ale najważniejsze, że mamy szansę na ocalenie tych zabytkowych elementów. One są obecnie w magazynach. Jeśli wszystko się uda, my spiszemy listę i wybierzemy co nam będzie pasować – uśmiecha się nasz rozmówca, z którym rozmawialiśmy w poniedziałek 29 stycznia. W planach jest ponadto utworzenie muzeum kolejowego w Męcinie.
– Chcemy to zachować dla przyszłych pokoleń, bo przecież nie tylko dla siebie – zauważa Szewczyk. Przypomina, że w Czechach i Austrii w przeciwieństwie do naszego kraju zachowało się sporo elementów kolejowych z dawnych lat, choćby z czasów austro-węgierskich. Mowa m.in. o semaforach, lampach kolejowych, sygnalizacji, XIX-wiecznych kawałkach szyn czy wyposażeniu nastawni.
– To ostatnia szansa, by coś z tej linii zostało. Dla mnie to skandal, że z czasów austro-węgierskich nie zachowało się u nas praktycznie nic, poza częścią szyn. Polskie Linie Kolejowe jako firma państwowa w założeniu powinna mieć to na uwadze. Można takie elementy zabytkowej infrastruktury przekazać na rzecz muzeum, by cieszyło oko nasze i przyszłych pokoleń, przekazywało bezcenną historię – wylicza.
… ”