Kilka refleksji o Bogusławie Sowie w rocznicę Jego śmierci
Tomasz Jacek Lis
Kilka refleksji o Bogusławie Sowie w rocznicę Jego śmierci
Profesor Janusz Leon Wiśniewski naukowiec i autor wielu książek pisał, że: Wielu ludzi wkracza w nasze życie zupełnie przypadkowo. Niektórzy pojawiają się na kilka dni, inni niekiedy nawet tylko na kilka godzin. Nieliczni pozostają z nami na zawsze. Na zawsze pozostanie ze mną Bogusław Sowa, pedagog, historyk i mój Mistrz.
Boży plan bywa czasem bardzo przewrotny. Kiedy w wakacje 2004 myślałem o nadchodzącym nowym roku szkolnym, bardzo chciałem uniknąć wymagającego nauczyciela historii. Gimnazjum, które z różnych przyczyn było dla mnie trudnym czasem, nie przygotowało mnie odpowiednio. Miałem wiec świadomość własnych braków. Dlatego gdy okazało się 1 września, że moim nauczycielem historii, a na dodatek wychowawcą, będzie Profesor Bogusław Sowa moja nastoletnia głowa wręcz wrzała od obaw o to co dalej będzie. Już wtedy uchodził On za najbardziej wymagającego historyka we wszystkich limanowskich szkołach średnich. Bardzo szybko okazało się, że w istocie tak było. Pierwsze spotkania z Profesorem Sową udowodniły, że plotki nie były przesadzone. Najlepszym dowodem na to było wymaganie od nas wiedzy, którą czerpać mieliśmy z podręczników akademickich. Mimo to w krótkim czasie lekcje historii, stały się najlepszym czasem jaki spędziłem w „Ekonomie”. Dziś będąc doktorem historii, absolwentem Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i pracownikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego uważam, że niewysłuchana modlitwa z lata 2004 była jednym z największych darów jakie otrzymałem. A może właśnie wysłuchana, tylko w inny, przekorny sposób?
Z racji wykonywanego na co dzień zawodu jestem „otoczony” historią i historykami. Niektórzy spośród poznanych mi osób są wybitnymi specjalistami, znanymi w międzynarodowych kręgach, autorami publikacji o zasięgu globalnym. Wielu z nich nie można odmówić pasji, jednak tylko Profesor Sowa był osobą, która potrafiła miłość do Klio przekazać w tak niepowtarzalny, unikatowy sposób. Zarazić nią młodych ludzi, a nie zrazić, co niestety w szkole często ma miejsce. Pod tym względem stanowi on dla mnie, jako nauczyciela, niedościgniony wzór. Łatwość przekazywania informacji, objaśniania, nierzadko skomplikowanych historycznych procesów, były efektem nie tylko wieloletniego doświadczenia, ale przede wszystkim wrodzoną umiejętnością. Bogusław Sowa był osobą, która zaznajomiła mnie z akademicką historią. To właśnie pod jego okiem powstał mój pierwszy niezgrabny historyczny tekst, do którego przygotowania dawał mi wskazówki. Mówiąc krótko – to Profesor nauczył mnie miłości do historii.
Choć Bogusława Sowy nie ma od kilku lat między nami, to pozostanie ze mną, tak jak i z setkami swoich uczniów, na zawsze. Mimo, że od jego śmierci minęło kilka lat, wciąż z trudem przychodzi mi pisanie o nim w czasie przeszłym. Żałuję, że nie będę mógł już nigdy usiąść z nim i pogawędzić o historii. Pewnie nie we wszystkim byśmy się zgodzili, może nawet udałoby się o coś posprzeczać. Tak czy inaczej uczta intelektualna byłaby jednak wyśmienita, gdyż Profesor był wielkim erudytą. Umiejętność łączenia faktów i towarzysząca temu wrodzona błyskotliwość powodowały, że rozmowa z Nim była czystą przyjemnością. Był postacią nietuzinkową, niepowtarzalną, obok której nie sposób było przejść obojętnie. Szerokość horyzontów i posiadana wiedza budziły i wciąż budzą mój podziw i szacunek.
Niestety, takiej dyskusji już nigdy nie przeprowadzimy, mimo to cieszę się, że dane mi było poznać Profesora Bogusława Sowę. Czasem miewamy takie momenty, które stanowią zwrotny moment w całym naszym życiu. Spotkanie z nim, było właśnie takim momentem. Jestem pewien, że bez Profesora dziś nie byłbym tym, kim jestem. Bo choć wielu rzeczy nauczyłem się już w trakcie studiów i później, to jednak miłość do historii i zainteresowanie przeszłością były Jego zasługą. Pokazał bogactwo przeszłości, które zgłębiam do dziś.
Dlatego kończąc, pozwolę sobie zwrócić się personalnie – dziękuję Panie Profesorze – mając nadzieję, że w jakiś sposób moje słowa wdzięczności do mojego Mistrza trafią.
(autor fotografii nie jest znany)