O możliwości wsparcia budowy Sierocińca i Domu Starców w Peru

 W tymbarskim kościele, podczas niedzielnych Mszy św., do parafian zwrócił się ks. Wiesław Tworzydło, misjonarz w Peru. 

Ks. Wiesław Tworzydło, pochodzący z pobliskiej Królówki, na misje wyjechał już w 1996 roku. Obecnie podjął się trudu budowy Dominikańskiego Centrum Miłosierdzia Bożego w Peru, w skład którego wchodzić będzie kościół, sierociniec oraz dom starców.

Bliżej o tym zadaniu opowiedział ks.Wiesław:

Dzieło ma polską stroną FB , link : TUTAJ 

Budowę centrum można wspierać modlitwą, jak też finansowo:

dane do ewentualnego przelewu znajduje się poniżej:

Poniższe zdjęcia pochodzą ze strony FB księdza Wiesława:

 

Zaproszenie na VI BESKIDZKIE SURSUM CORDA

 Wędrówkę rozpoczniemy w sobotę, 10 września 2022,   Mszą św., na  którą serdecznie  zapraszamy do  Tymbarku,   na godz. 6.30. Msza św. sprawowana będzie  w intencji wszystkich uczestników i ich rodzin. Po Mszy św., ok. godz. 7.10, przejazd busem (koszt 20 zł) do Lubomierza-Rzek,  na polanę Trusiówka.
Z polany podejdziemy do Papieżówki.  Tak zaśpiewamy ukochaną „Barkę” Jana Pawła II oraz  zapalimy znicz ku czci Świętego.
O  godz. 8.00 wyruszymy przez Jasień,  Mogielicę, Łopień do Tymbarku. 
Trudy pielgrzymowania zawsze ofiarujemy za naszą Ojczyznę, i tym razem będzie tak samo, prosząc o pokój w ojczyźnie i na Ukrainie, o pokój serca dla agresorów.
   
 Wędrówka ma charakter pielgrzymkowy. Każdy uczestnik wędruje na własną odpowiedzialność wzorem EDK.
Prosimy o zabranie flag papieskich (żółto – białe), chusty w kolorze żółtym, wodę wraz z jedzeniem, wygodne buty
i plecak pełen radości.  Info pod nr tel 696 323 303.
 
Papieżówka to budynek w dolinie rzeki Kamienica, przy zboczu Gorca, który pierwotnie pełnił funkcję schronu dla
robotników leśnych. W sierpniu 1976 roku ówczesny metropolita krakowski  kard. Karol Wojtyła mieszkał w nim przez dwa  tygodnie, odbywając rekolekcje przed kongresem eucharystycznym w Stanach Zjednoczonych.
 
Opiekunem szlaku BESKIDZKIE SURSUM CORDA  jest OSP Piekiełko.
 
Andrzej Czernek

Zaginęła mała kotka!

Zaginęła mała kotka, być może jest w okolicy Rynku, Zaolzia, Sołtystwa albo „owocarni”. Kotek miał koci katar, przyjmuje antybiotyk i ma zaropiałe czerwone oczka. Bardzo prosimy o informację jeśli ktokolwiek go widział 😢
Tel. 507 127 055

Ostry mecz z Ostrą i wygrana Harnasia!

Beniaminek A klasy OSTRA OLSZÓWKA RABA NIŻNA przyjechał do Tymbarku szukać pierwszego zwycięstwa w sezonie. Postawa gości zaskoczyła harnasi, którzy dali sobie strzelić na początku spotkania 2 bramki. Kontaktowego gola w pierwszej połowie zdobył Krzysztof Kordeczka i do szatni harnasie schodzili przy wyniku 1:2 . Na drugą połowę wyszli bardziej skoncentrowani co zaowocowało wyrównującą bramką z rzutu wolnego Damiana Zapały. Harnaś dalej atakował, stwarzając zagrożenie pod bramką rywala i marnując kilka stuprocentowych sytuacji bramkowych. W końcówce spotkania niezawodny Krzysztof Kordeczka najpierw wykorzystał rzut karny a następnie wykończył indywidualna akcję ustalając wynik meczu na 4:2 i zapewniając zasłużone zwycięstwo HARNASIA!
O tym, że był to ostry mecz  świadczą kontuzje Adriana Stajndera  oraz Szymona Woźniaka, po których musieli opuścić boisko oraz dwie czerwone kartki , które obejrzeli zawodnicy przyjezdnych. 
 
Na zwycięstwo Harnasia pracował cały zespół ! Bramki: Krzysztof Kordeczka oraz   Damian Zapala 
 
HARNAŚ TYMBARK – OSTRA OLSZÓWKA RABA NIŻNA 4:2
 
Skład naszego zespołu:
Piotr Łącki – Albert Nowak, Eryk Sobczak, Damian Zapala, Grzegorz Niezabitowski – Maciej Golonka, Mateusz Duda, Maciej Czernek, Szymon Woźniak – Adrian Stajnder, Kordeczka Krzysztof.
Rezerwowi: Bartłomiej Kuc, Filip Michalik, Marek Bubula, Maks Puchała, Kacper Wnękowicz, Łukasz Piętoń
 
 
Informacja/zdjęcia: KS Harnaś

Tradycyjne wesele

Poniżej przedruk relacji Jana Lacha (rocznik 1917) oraz Jana Liszki (rocznik 1927), jaka została spisana przez Jana Wielka (dyrektora Muzeum Regionalnego Ziemi Limanowskiej ). Relacja ta została opublikowana  w Zeszycie Muzeum Regionalnego Ziemi Limanowskiej Nr 1 (z cyklu Etnografia), wydanym w Limanowej w 1991 roku.  Panowie opisali jak wyglądało tradycyjne wesele w Dobrej.  Jednakże z uwagi na sąsiedztwo można przyjąć, iż wiele elementów u nas  było podobnych. Przykładem to zwyczaj wychodzenia z muzyką przed dom pani młodej, gdy przychodził po nią pan  młody. Lub  tzw.słazy, które były jeszcze praktykowane w latach 70/80 ubiegłego wieku na niejednym weselu w Tymbarku i  w okolicznych miejscowościach. 

IWS

Tradycyjne wesele z Dobrej

Rel. Jana Lacha – ur. 1917 r.
i Jana Liszki – ur. 1927 r.

Gdy dawniej chłopak chciał ożenić się w dalszej miejscowości wysyłał starą, bałkotliwą babę na tzw. przewiady. Kobieta ta opowiadała o położeniu materialnym kawalera, o jego zaletach. Z kolei kawaler później wypytywał się owej kobiety o majątek dziewczyny, urodę. Później szedł do jej domu w odwiedziny z flaszką wódki. Zapytany po drodze przez znajomego o cel swej wędrówki, odpowiadał najczęściej, że idzie kupić krowę. Czasem zabierał z sobą starszego sąsiada lub krewnego.
Gdy przychodzili do mieszkania dziewczyny, to zagabywali gospodarza: ze tez tu pono mocie jałówecke na sprzedaj, może by my kupili. Gospodarz wiedząc o jaką jałówecką chodzi, odpowiadał: jest – moze sie udo.
Następnie częstowano gości jadłem i piciem. Kawaler też wyjmował flaszkę wódki i przedstawiał się.

Właściwe ugodzenie się co do posagu, spłat, itp. następowało w umówionym dniu, przy udziale rodziców z obu stron i innych osób. Nazajutrz narzeczeni szli do proboszcza dać na zapowiedzi. Przez te niedziele co ksiądz ogłaszał zapowiedzi, niektóre narzeczone nie szły do kościoła, by ich nie słyszeć, bo by sie im w przyszłości gorki tłukły.

Na kilka dni przed weselem panna młoda z najbliższą druhną szła prosić wszystkich krewnych i drużbów na wesele, mówiąc: kazali wos tez tu prosić, zebyście tez przyśli. Moiściewy, przyjdźcie tyz. To samo czynił pan młody.

W dzień wesela do wszystkich zaproszonych wysyłano drużbów, którzy częstowali ich wódką, a nawet pomagali się im ubrać, czyszczono buty i ubranie (jeśli oczywiście była tego potrzeba). Gospodarze podawali przekąskę i wódkę. Kiedy byli już gotowi do drogi wychodzili i drużbowie, prowadzili ich śpiewając na całe gardło. Po gości wychodziła przed dom weselny muzyka i wprowadzała ich do domu. Drużbowie usadzali swych gości za stołem i podawali im jedzenie. Kiedy usłyszano, ze pan młody idzie po panią młodą, wszyscy wychodzili przed dom.

Przed domem pani młodej goście z jej strony zagradzali drogę żerdziami. Czasem to ogrodzenie było solidne i goście pana młodego by dojść do domu – musieli okupić się wódką. Gdy weszli do domu pani młodej, rozpoczynały się tańce. Najbliższy zaś drużba szukał pani młodej, która się chowała w stodole, stajni lub nawet czasem w piwnicy.
Szukanie trwało czasem i godzinę. Czasami też wszystkie drużki razem z panną młodą kryły się do ciemnej komórki i najstarszy drużba musiał po ciemku wybrać panią młodą i wyprowadzić ją na światło dzienne. Często wyprowadzał inną, to mówił: ta nie bedzie bo krzywo, ta garbato, ta za mało itp. I tak po kilku próbach wyprowadzał pannę młodą, mówiąc: to bedzie, bo ładna, prosta i gładka.
Po czym zaczynano zbierać się do kościoła. Gdy wychodzili z domu, pani młoda żegnała się z rodzicami, którzy błogosławili parę młodą i wszystkich weselników.

Drużba weselny lub inny z gości śpiewał:

Pobłogosław matko moja,
Bo idziemy do kościoła,
Do kościoła, do Bożego
I do stanu małżeńskiego.

Następnie matka wesela pokrapiała wodą święconą młodą parę i wszystkich weselników.

Młodego Pana do ołtarza prowadziła najbliższa drużka, a młodą panią drużba. Pierwszy starosta wnosił do kościoła różdżkę zrobioną z wierzchołka jodełki, który musiał mieć obowiązkowo pięć wystających rożków. 
Całe drzewko ubrane było mirtem, kwiatami i kolorowymi wstążkami.
Na końce rożków wbijano serki z owczego sera oscypki, mające najczęściej kształt kogutków.
Po ślubie wszyscy wracali do domu, orszak szedł lub jechał ze śpiewem, muzyką i hukaniem. W domu najpierw spożywali obiad: ziemniaki z rosołem, mięso, okraszoną kapustę i krupy z flakami, po czym gości częstowali piwem i wódką.
Wieczorem przychodzili z całej wsi nieproszeni chłopcy, a czasem i dziewczęta. Jest to tzw. słaza. Robili wiele hałasu koło domu, śpiewali, płatali różne psoty. Nieraz zapełniali całą izbę tak, że goście weselni nie zawsze mieli miejsce się bawić. Z tego też powodu często dochodziło do krwawych bijatyk.
Późnym wieczorem zaczynały się tzw. cepiny. Przed obrzędem tym pani młoda chowała się podobnie, jak to miało miejsce przed wyjściem do ślubu. Kiedy ją znaleźli rozpoczynały się tańce.

Najpierw z panią młoda tańczyli po kolei wszyscy drużbowie, śpiewając na jej cześć skomponowane przez siebie przyśpiewki, jak choćby ta:
Nie turbuj sie Maryś, nie bedzies mieć głodu,
Bo Jaś ma w sąsiedzku przegródecko bobu. 

Po tańcach drużbów z panią młodą, tańczyły z nią drużki.

Wesele w Tymbarku, fot.Roman Kapica, zdjęcie z KOLEKCJI PRYWATNEJ TYMBARK