Author: Irena Wilczek Sowa
Interesujące odkrycie na cmentarzu parafialnym w Tymbarku (przypomnienie artykułu z maja br.)
Podczas prac inwentaryzacyjnych na Starym Cmentarzu Parafialnym w Łososinie Górnej, natrafiono na nagrobek wykonany przez wybitnego krakowskiego kamieniarza i rzeźbiarza Fabiana Hochstima (1825-1906). Odkrycie w dolinie Łososiny pracy tego znamienitego rzemieślnika, zainspirowało autora niemniejszego szkicu do poszukiwań jego dzieł na okolicznych cmentarzy. I tak trafił on do Tymbarku, gdzie do dziś można jeszcze odnaleźć kilka starych zabytkowych kamiennych nagrobków. Szczegółowa inwentaryzacja wszystkich zachowanych pomników nie doprowadziła jednak do odnalezienia żadnego dzieła sygnowanego jego nazwiskiem. Wydawałoby się zatem, że wyprawa, jakkolwiek bardzo inspirująca, zakończyła się niepowodzeniem. Nic bardziej mylnego. Otóż, ku ogromnemu zaskoczeniu okazało się bowiem, iż tymbarska nekropolia skrywa inną równie interesującą historię, tudzież dzieło nie mniej utalentowanego krakowskiego kamieniarza. I tak oto odnaleziono pracę Edwarda Stehlika (1825-1888), właściciela zakładu kamieniarskiego, który uczestniczył we wszystkich ważniejszych pracach kamieniarskich i dekoracyjnych w Krakowie. Szerzej na temat tej postaci napiszemy w dalszej części niniejszego szkicu.
Praca tego wybitnego krakowskiego rzeźbiarza znajduje się na mogile ks. Antoniego Tomasza Kapturkiewicza jak się wydaje zapomnianego dziś duszpasterza. Urodził się 1 grudnia 1844 r. w Tymbarku w rodzinie mieszczańskiej Wojciecha i Magdaleny z d. Kapturkiewicz. Naukę w podstawowym zakresie pobierał w rodzinnym domu, po czym dalej kształcił się w C. K. Wyższym Gimnazjum w Nowym Sączu. Ukończył je pozytywnie zdanym egzaminem maturalnym.
W 1869 r., rozpoczął studia teologiczne w Seminarium Duchownym w Tarnowie i tutaj po czterech latach nauki 13 lipca 1872 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bpa. Józefa Alojzego Pukańskiego (1798-1885). Jego pierwszą placówką duszpasterską, którą objął jako neoprezbiter 13 lipca 1872 r. był wikariat w parafii pw. Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Ślemieniu. W trakcie pobytu w Ślemieniu podjął i ukończył w 1875 r. studium diecezjalne na kierunku biblistyka. Po trzech latach pracy został w 1876 r. skierowany na kolejną placówkę duszpasterską, tym razem do parafii pw. Świętego Michała Archanioła w Mszanie Dolnej. Obok funkcji wikarego pozostawał również nauczycielem w szkole parafialnej, otrzymując z tego tytułu wynagrodzenie.
Pod koniec 1878 r. został powołany na administratora parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Słopnicach. Ostatnią placówką na której pracował od 22 września 1879 r. była parafia pw. św. Jadwigi w Dębicy. Po niespełna trzech latach pobytu ok. 1882 r. z powodów zdrowotnych wyjechał do domu rodzinnego w Tymbarku. Tutaj niestety w wieku 37 lat zmarł 14 lipca 1881 r. Ciało ks. Kapturkiewicza po uroczystej mszy świętej zostało odprowadzone na miejsce wiecznego spoczynku i złożone w ziemnej mogile na miejscowym cmentarzu parafialnym. Na jego grobie staraniem rodziny i krewnych wzniesiono kamienny pomnik z marmurową tablicą. Po 140-stu latach, nie bez trudu, udało się odczytać jej treść:
ks. ANTONI KAPTURKIEWICZ
UR: 1844 R.
KAPŁAN GORLIWY
A Z CZYSTEGO I NIEWINNEGO
ŻYCIA
ZASNĄŁ W PANU PO 9 LETNIEJ
NIEZMORDOWANEJ PRACY
WE WINNICY PAŃSKIEJ
D: 18 LIPCA 1881
NA ŁONIE SWEJ MATKI
W TYMBARKU
SPOKÓJ JEGO DUSZY
Wykonania pomnika na grobie ks. Antoniego Kapturkiewcza rodzina zleciła Edwardowi Stehlikowi, jednemu z najznamienitszych rzeźbiarzy i kamieniarzy krakowskich. Warto w tym miejscu przybliżyć mieszkańcom Tymbarku tę postać.
Edward Stehlik urodził 4 lutego 1825 r. w Krakowie. Był synem Józefa, krakowskiego kupca, i Teresy z Kremerów. Pochodził z mieszkającej w Czechach niemieckiej rodziny Stehlik von Treistet Czenckow, nobilitowanej przez cesarza Rudolfa II na przełomie XVI i XVII wieku, w XVIII wieku osiadłej w Olkuszu. Studiował w krakowskiej Szkole Malarstwa i Rzeźby Instytutu Technicznego w Krakowie u Karola Ceptowskiego. Następnie wiele podróżował. Pomimo rozległej praktyki zagranicznej, nie odbył jednak obowiązkowej rocznej praktyki u mistrza kamieniarskiego w Krakowie i dlatego nie mógł zostać przyjęty do cechu. Paradoksalnie nie mógł takowej odbyć, gdyż w roku jego powrotu do Krakowa tj. w 1848 r. nie było w nim ani jednego mistrza kamieniarskiego. Cech murarzy i kamieniarzy mimo kar i nacisków miasta nie zgodził się na jego przyjęcie. Sehlik postanowił zatem odwołać się do Lwowa do Namiestnika hr. Agenora Gołuchowskiego. Cech przegrał i ostatecznie mógł on otworzyć swój warsztat kamieniarski.
Edward Stehlik pracował między innymi przy restauracji kościoła Św. Katarzyny (1852 – 1864) oraz Sukiennic (odkuł tu kapitele roślinne); zrealizował neogotyckie ołtarze w kościele Dominikanów i w kościele Franciszkanów (1861) oraz obramienie tablicy upamiętniającej oswobodzenie Wiednia na zachodniej ścianie kościoła Mariackiego (model Pius Weloński). W kościele św. Anny, w nawie zachodniej, znajduje się odkute przez niego w kamieniu epitafium Juliusza Słowackiego, ufundowane przez jego matkę Salomeę Bécu. Wykonał kilkaset pomników nagrobnych o zróżnicowanej formie na Cmentarzu Rakowickim (okazałe kaplice grobowe, nagrobki w formie poziomych lub pochylonych płyt na wolutach, krzyże, obeliski, sarkofagi, kompozycje architektoniczno-rzeźbiarskie o rozbudowanej ikonografii). Do odkuwania trudniejszych rzeźb zatrudniał najlepszych rzeźbiarzy krakowskich (A. Kurzawa. M. Korpal
Pracował na zamówienia zamożnych rodzin krakowskich (mieszczanie, ziemiaństwo, arystokracja). Tworzył w stylu neogotyckim, neoromantycznym, klasycystycznym, realistycznym. Opracował wzornik pomników nagrobnych i epitafiów, jego dziełem są między innymi neoromantyczna kaplica grobowa Lasockich, neogotyckie kaplice Heraszczenewskich (z neogotyckim drewnianym ołtarzem) i Jurjewiczów, eklektyczne kaplice rodzin Delaveaux i Rzewuskich, a także nagrobek S. Płońskiego nawiązujący formą do latarni zmarłych (1876). Na zamówienie społeczne wykonał grobowce weteranów powstań listopadowego i styczniowego. Zmarł 21 września 1888 r. w Krakowie i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim, jego epitafium, ufundowane przez żonę, znajduje się w kościele Św. Anny.
Odnalezienie na tymbarskiej nekropoli pracy Edwarda Stehlika oraz Fabiana Hochstima w Łososinie Górnej utwierdza autora w przekonaniu, że zamożniejsi mieszkańcy regionu korzystali z usług krakowskich pracowni kamieniarskich częściej niż się dotychczas wydawało. Wydaje się, że są to jedyne ich dzieła, jakie podczas dalszych poszukiwań być może uda się jeszcze odnaleźć. Póki co warto jednak pochylić i objąć ochroną zarówno pomnik sygnowany nazwiskiem Edwarda Stehlika, jak również inne równie ciekawe kamienne nagrobki z XIX i początku XX w. znajdujące się na cmentarzu parafialnym w Tymbarku. A jest ich naprawdę jeszcze wiele i wymagają szybkiej interwencji konserwatorskiej, jak choćby neogotycki nagrobek małżonków Michała (1831-1898) i Katarzyny Bubuli (1831-1897) oraz ich córki Marii (zm. 1898); pomnik na mogile ks. Jana Szczurka (1823-1889) proboszcza parafii w Tymbarku, czy nagrobek na grobie kolejnego proboszcza i dziekana tymbarskiego Szymona Kumorka (1854-1916) oraz Marcina Wikary (1828-1894) i wiele innych. Za każdym tym dziełem kryje się bowiem historią życia ludzkiego, ale także społeczności parafialnej czy miejscowości, w której dane im było mieszkać i pracować. Jest to także nasze wspólne dziedzictwo i warto o nie już dziś zadbać, aby kolejne pokolenia mogły się z nimi zapoznać.
Robert Kowalski,
Łososina Górna 12.05.2021
Październik w Przedszkolu Samorządowym w Tymbarku
https://www.youtube.com/watch?v=zfNPBdhK6rs
„Cmentarze”
„Cmentarze”, autor: Stanisław Wcisło, rok publikacji: 1997
„Wraz z likwidacją cmentarza zginęła część naszej historii” – powiedział w czasie rozmowy mój przyjaciel. Zgadzam się z nim w zupełności. Cmentarz to nie tylko miejsce ziemskiego spoczynku tych, którzy odeszli do wieczności. To także miejsce, gdzie można wiele dowiedzieć się o przeszłości i teraźniejszości, a nawet wnioskować o przyszłości społeczeństwa, które go użytkuje. Uświadomiłem to sobie bardziej, gdy wybrałem się pewnego listopadowego dnia na cmentarz. Wchodząc nań spojrzałem na majaczącą wśród drzew kaplice-grobowiec Myszkowskich, znajdującą się tuż przy drodze wiodącej od mleczami do rynku. Kaplica ta, wybudowana w 1875 roku, pamięta jeszcze stary cmentarz grzebalny. Znajdował się on przy, stojącym na miejscu obecnego Domu Parafialnego, kościółku drewnianym, który spłonął. A co ze starym cmentarzem? Czy uległ samozagładzie? Trudno na to pytanie odpowiedzieć definitywnie, gdyż brak jest dokumentów, które mogłyby dać wyjaśnienie. Wiemy natomiast, że obecny cmentarz powstał 120 lat temu (od redakcji: artykuł z 1997 roku). Datę znamy dokładnie dzięki wpisowi do Kroniki Parafialnej, w której na stronie 36 (tomu pierwszego) znajduje się notatka: Dnia 20 listopada 1877 r. był tu pan Mucharski sekretarz ze starostwa w Limanowej, w obecności jego odmierzono 400 sążni z gruntów plebańskich pod cmentarz. (Sążeń, według Wielkiej Encyklopedii Powszechnej, to naturalna staropolska miara długości, która od roku 1849 w Polsce wynosiła 2,134 m). Tak więc powstał nowy cmentarz, ale powraca pytanie – co ze starym?
Chodząc po najwcześniejszej części obecnego cmentarza napotykam nieliczne już stare stele, na których niestety nie da się już odczytać napisów. Jedynie na jednej z nich odnowiony napis: „Grób Antoniego Zborowskiego 1803-1865 i żony Marcyanny 1807-1870. Spokój ich duszy”.
A więc jest ślad świadczący o fakcie przenosin ze starego na nowy cmentarz przynajmniej niektórych zwłok. Więcej dowodów takich wypadków trudno znaleźć, W czasie, gdy zakładano nowy cmentarz, grobowce murowane były bardzo rzadkie. Kosztowne były również kamienne stele i tylko nieliczni mogli sobie na nie pozwolić. Groby ówczesne to przeważnie mogiły usypane w kształcie kopczyka, obłożone darnią, które znaczono drewnianymi krzyżami. Po kilkunastu latach, zwłaszcza jeśli specjalnie nie dbano o nie, po prostu znikały. Potwierdzeniem tego są dość liczne mogiły na obecnym cmentarzu, które spotyka ten sam los. Wracając do historii cmentarza-rychło okazał się on zbyt małym, gdyż już w 1910 roku został powiększony, o czym informuje nas także Kronika Parafialna na str. 99: (…) W tym roku przykupiono parcelę na poszerzenie cmentarza za kwotę 800 koron. Parcele owałowano i żywopłotem obsadzono. Poświęcenia cmentarza dokonało za pozwoleniem Biskupa w niedzielę 23 po Zielonych Świątkach w dniu 28 października 1910 po nieszporach. Po poświęceniu uroczystym do licznie zgromadzonego ludu przemówił w podniosłych słowach ks. Stanisław Rzepecki wikary miejscowy.
Nie będę tu wspominał o najnowszej części cmentarza, założonej przez ks. prałata Józefa Leśniaka, obecnego proboszcza tut. parafii, gdyż wprawdzie to również już historia, lecz wszyscy znamy ją dokładnie.
Wśród grobów wybija się wysmukla sylwetka cmentarnej kaplicy, w krypcie której spoczywają doczesne szczątki kilku księży.
Już sama kaplica godna jest omówienia, gdyż jej historia jest ciekawa. Projekt budowy kaplicy cmentarnej powstał podobno w głowie sp. ks. Andrzeja Bogacza, proboszcza tutejszego w latach 1935-1952, który nie mógł patrzeć na starą drewnianą kostnicę, stojącą tuż przy wejściu na cmentarz od strony ulicy. O plany budowy wystarał się wikariusz – a po śmierci ks. Bogacza – administrator parafii, ks. Eugeniusz Piech. Projekt wykonał Alojzy Podgórni ze Słopnic. Budowę rozpoczęto wiosną 1953 roku, kiedy proboszczem był ks. Józef Głodzik. Wykopy pod fundamenty, a zarazem pod kryptę grobową wykonali mieszkańcy Podłopienia. Na czas prac polowych roboty przerwano i dopiero we wrześniu przystąpiono do bicia fundamentów. W tym też czasie odwieziono proboszcza do szpitala w Nowym Sączu. Dalszej pracy pilnował miejscowy wikariusz ks. Wincenty Świerczek, bo czuł, że wnet będzie potrzebny grobowiec. W dniu 31 października położono płytę betonową nad kryptą. I rzeczywiście – na czas ukończono pracę, bo w dniu 12 grudnia tegoż roku ks. Józef Głodzik zajął pierwsze miejsce w grobowcu, Budowa kaplicy trwała dość długo, jako że czasy nie były łatwe dla budownictwa sakralnego. Ponadto brak było włodarza, aż do września 1955 r, kiedy to proboszczem w Tymbarku mianowano ks. Teofila Świątka. Dopiero od maja 1956 r. praca ruszyła całą parą i doprowadzono ją do końca.
Obecnie w krypcie pod kaplicą spoczywają zwłoki księży: Józefa Szewczyka, Andrzeja Bogacza, Józefa Głodzika, Teofila Świątka oraz Janusza Kęski. Ksiądz Janusz nie pracował w Tymbarku, jednakże pragnął spocząć w swej rodzinnej ziemi.
Warto wspomnieć, że na tymbarskim cmentarzu leży jeszcze kilku księży. Są to byli proboszczowie:
1. ks. Jan Szczurek (ur. 20.05.1823) proboszcz w Tymbarku w latach 1856-1889 oraz
2. ks. Szymon Kumorck (ur. 1854) – był proboszczem w Tymbarku w latach 1889-1916.
Szkoda, że parafianie powoli zapominają o grobach, w których spoczywają duchowni, którzy wiele zdziałali dla parafii tymbarskiej, zwłaszcza ksiądz Kumorek. Ten, poza gorliwą pracą duszpasterską, wsławił się jako pionier w organizowaniu życia spółdzielczego. To on właśnie zakładał pierwsze Kółka Rolnicze oraz uświadamiał ówczesnych mieszkańców Tymbarku, że konieczne jest organizowanie się i wzajemne współdziałanie, dzięki czemu wzrośnie dobrobyt i kultura ogólna. To on zlikwidował karczmę plebańską, stawiając trzeźwość parafian przed dochodem z tytułu sprzedaży alkoholu. Być może dlatego ktoś rozpuścił plotkę, że ksiądz Kumorek przeklął Tymbark. Może do jej powielenia przyczynił się fakt, że to on właśnie wpisał do Kroniki Parafialnej taką ciekawostkę: „…Podanie w tutejszej Parafii niesie, że pewien Pleban Tymbarski, którego Imię i nazwisko niewiadome, prowadząc procesy z mieszkańcami Tymbarskimi o różne rzeczy, gdy nie mógł z nimi dojść do końca wyszedł w komżę ubrany z krzyżem w ręku przed kościół przeklął miasto Tymbark, że odtąd przekleństwo ma ciążyć na miasteczku. czy to prawda? nie wiem, „relatare fero”, Widocznie coś takiego miało miejsce, gdyż Szczęsny Morawski w swej książce „1863, Sąndecczyzna” na stronie 406 potwierdza informację o przeklęciu Tymbarku i dodaje, że klątwa ta została zniesiona, co miało miejsce w połowie XVI wieku „…za księdza biskupa Andrzeja Zebrzydowskiego”.
Wróćmy jednak na cmentarz, gdzie poza wymienionymi księżmi spoczywają jeszcze inni kapłani – dzieci tej ziemi, którzy pracowali poza Tymbarkiem, ale prosili, by po śmierci pochowano ich na tutejszym cmentarzu.
Są to:
1. ks. Antoni Kapturkiewicz (1844 – 18.07.1881) pochowany jako pierwszy ksiądz na tym cmentarzu;
2. ks. Stanisław Płonczyński (31.08.1874. – 23.09.1925) – syn tymbarskiego organisty
3. Studiował w Rzymie. Prymicje odbył w Tymbarku 3 kwietnia 1899 r. (w drugi dzień świąt Wielkanocy). Pracował w Rybiu, a przez rok szkolny 1923/24 uczył religii w Zawadce:
4. ks. Stanisław Smaga (9.01.1932 – 20.09.1981) – kapłan od 29.06.1955. Pracował w Rzochowie, w Dobryninie, gdzie rozpoczął budowę kościoła, następnie w Mielcu i w Tylmanowej, gdzie proboszczował do końca swego życia;
5. ks. Jan Surdziel (6.09.1930-12.12.1989) – wyświęcony na kapłana w czerwcu 1955 w Opolu. Pracował w Oleśnie, Gliwicach, Prószkowie, Przysieczu, Luboszycach i Boguszycach. Ceniony był za swą pracowitość i umiejętności prowadzenia prac budowlano-remontowych obiektów sakralnych;
6. ks. Stefan Staniec (2.08.1948-26.06.1994) – pracował w archidiecezji warszawskiej, gdzie dał się poznać jako doskonały kaznodzieja oraz inicjator życia kulturalnego młodzieży.
Oni to rozsławiali w kraju przepiękną ziemię tymbarską i przysparzali jej wielu miłośników.
Rozglądając się dalej po cmentarzu, kieruję wzrok na wspaniały pomnik tych, którzy życie swe oddali za wolność Ojczyzny. I chociaż ich prochy nie spoczywają na tym miejscu, nie sposób zapomnieć o nich. Warto przeczytać napisy na tablicach i zastanowić się nad dziejami naszej ojczystej ziemi. Na pomniku widnieje duży napis: „Poległym i umęczonym za Polskę czasu II wojny światowej”. Na płycie pomnika dwie tablice z napisami:
Tablica I
„Polegli: płk. Stanisław Mirecki Pociej, kpt. Stanisław Wacławski Damian-Krzysztof. kpt. Józef Bednarczyk Bartłomiej, por. Adam Niesiołowski Gawina, Franciszek Kaletka Jodła, podp. Władysław Czyż Pokutnik, kpr.Józef Zapała Byk, kpr.podch. Zbigniew Pękos Śmiały , Helena Paradecka Łączniczka.
Tablica II – Umęczeni: Wacław Szyćko Wiktor, kpt. Tadeusz Paulone Lisowski, podp. Jan Sopczyk Sobal, st.sierż. Roman Kęska Ryszard, kpr.podch. Jan Zapała Osa, Stanisław Kuc Błyskawica, Józef Nowacki Bystry, Jadwiga Szwabe Matka, Elżbieta Brosz Orlątko, Stanisław Kurneta Motyl, Jan Tomasik Soból.
Zwieńczeniem pomnika jest wbity do połowy w ziemię miecz (jego rękojeścią jest orzeł), który – według zamierzeń fundatorów i inicjatorów pomnika, jest symbolem przesłania: aby po polskiej ziemi nie przetaczały się już nigdy, jakżeż bezsensowne, okropności wojny.
A tuż obok groby tych, którzy również oddali swe życie za naszą wolność: Jan Zapała i Franciszek Stanisz – obaj rozstrzelani w Rdziostowie k/Nowego Sącza, Wojciech Miśkowiec, Jan Palka, Stanisław Sobczak I, Stanisław Sobczak II – rozstrzelani w Słopnicach, Stanisław Zborowski – powieszony przez okupanta. Czy to już wszyscy? Tylu udało mi się odnaleźć. W podzięce za Ich cierpienia możemy tylko westchnąć do Boga i powiedzieć: Cześć Ich pamięci!
Tuż przy kaplicy kamienna kapliczka z Chrystusem Frasobliwym – symbolem cierpienia, którego nigdy nic brakowało spoczywającemu w tej mogile inż. Józefowi Markowi. Zaś krótka sentencja „Serce dał Bogu – rozum Ojczyźnie” charakteryzuje całe jego życie, jakże bogate w ważne dla całej Ziemi Tymbarskiej wydarzenia.
Nieopodal groby wielu znanych działaczy społecznych i spółdzielców: Franciszka Bubuli, Józefa Kulpy. Józefa Hładkuliga, Franciszka Ociepki, zaś nieco dalej – Józefa Wilczka, Jana Macko oraz Karola Turskiego, męża byłej właścicielki dóbr tymbarskich – Zofii Turskiej, Bliżej wyjścia na ulicę rodzinny grób znanego w Tymbarku aptekarza Ludwika Pieguszewskiego. Jego rodzina była znaną krzewicielką kultury i oświaty na terenie parafii
tymbarskiej, Jeśli zaś mowa o oświacie, to nie sposób pominąć groby z nazwiskami takich nauczycieli jak: Bronisława Szewczykówna, Maria Smaga, Maria Filipiak, Janina Kruczynska, Julia Steczowicz, Augustyn Rogoziński, Augustyn Matuszyk.
Niemal przy każdym grobie można powiedzieć coś ciekawego, co związane jest z historią naszej Tymbarskiej Ziemi. Ot, choćby taki napis, umieszczony na jednej ze starych steli:
D.O.M.
S.P. Franciski
Stecowicki
która przeży-
wsy lat 42 z
marla D.30 l
utego. R.1886.
Prosi o west-
tchnie. Do Bo-
ga
Dziś napis ten nas śmieszy (nie tylko datą: 30 lutego), ale przecież jest to wspaniały zabytek kulturowy XIX-wiecznego Tymbarku.
Warto więc przyjść tu, popatrzeć i przemyśleć. Uważam, że wiele tematów lekcyjnych, jakie omawiane są w szkole, ze znacznie lepszym skutkiem można by przeprowadzić właśnie tu, na terenie cmentarza.
Spaceruję po tymbarskim cmentarzu stwierdzając co krok, że na jego oblicze składają się świadectwa historii i dziedzictwa kultury, ale i przejawy poszanowania, a często – jego braku dla tego miejsca.
Dla przykładu:
widać, że niektóre mogiły oczyszczono z chwastów, lecz niestety te wyrwane rośliny rzucono na następny grób, lub tuż obok. Wkoło grobów rozrzucone wypalone znicze. Napotkana pani narzeka, że zostały skradzione kwiaty, jakimi przystroiła rodzinny grób. Z kolei inna pani, by upiększyć grobowiec swoich bliskich, obłamuje gałązki krzewu zasadzonego tu przez kogoś innego. Przykłady można mnożyć. Nie świadczą one dobrze o naszej kulturze w ogóle, chrześcijańskiej zaś w szczególności.
A przecież miejsce to jest miejscem świętym. Świętym nie tylko dlatego, że leżą tu chrześcijanie, lecz także dlatego, że praca i cierpienia tych, którzy tu spoczywają przyczyniły się do polepszenia naszego życia, do podniesienia naszej kultury i stworzenia historii, jakiej mogą nam pozazdrościć inne środowiska. Odmawiając za nich „Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie…”, warto również przemyśleć sentencję wypisaną na jednej z tabliczek nagrobnych:
„Kim wy jesteście, myśmy byli. Kim my jesteśmy – wy będziecie”.
Stanisław Wcisło
Artykuł opublikowany w Głosie Tymbarku Nr 32 z 1997 roku, poniżej rysunek Jana Platy z GT Nr 24 z 1995 roku