Author: Irena Wilczek Sowa
11.07.24 o godz.12 – w rocznicę Rzezi Wołyńsko-Galicyjskiej – zostaną uruchomione syreny alarmowe
Uprzejmie informujemy, że 11 lipca 2024 roku o godz. 12.00 na terenie Gminy Tymbark zostaną uruchomione syreny alarmowe w jednostkach OSP (sygnał ciągły trwający 3 minuty).
Celem jest upamiętnienie ofiar Ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej oraz sprawdzenie Systemu Powszechnego Ostrzegania i Alarmowania.
Robert Nowak, UG Tymbark
Siostra Sara właśnie wyrusza do Santiago de Compostela z Porto – Camino Costa! Można powierzać Jej intencje modlitewne!
Siostra Sara, wraz z drugą siostrą zakonną, wyruszają właśnie na pielgrzymkę (z okazji jubileuszu 25-lecia życia konsekrowanego) do Santiago de Compostela z Porto. Siostry pójdą tzw. trasą portugalską nazywaną Nadbrzeżną. Droga ta została uznana stosunkowo niedawno, gdyż w 2016 roku. Trasa ta łączy kilka tras, które były przez pielgrzymów wybierane od XVI wieku, a łączy nadmorskie, rozwijające się w tamtym czasie, miasta.
Długość trasy 258 km, przeciętnie pokonywanych w 10/11 dni.
Siostra Sara deklaruje modlitwę w intencjach, które można Jej przesyłać
poprzez profil Facebookowy (Sara Wróbel)!
Cóż pozostaje tylko powiedzieć: Z Bogiem!
IWS
W Święto Tymbarku będzie można zarejestrować się jako potencjalny dawca szpiku! Możesz zostać też wolontariuszem!
21.07.2024, w Święto Tymbarku, w specjalnym punkcie Fundacji DKMS każdy pełnoletni uczestnik będzie mógł zarejestrować się jako potencjalny dawca szpiku. Wolontariusze DKMS będą pomagać w wypełnieniu formularza rejestracyjnego oraz w przeprowadzeniu prostego wymazu z wewnętrznej strony policzka.
Tak swoją misję opisuje Fundacja DKMS na swojej stronie internetowej:
„Nasza organizacja jest zaangażowana w walkę z nowotworami krwi i innymi chorobami układu krwiotwórczego.
Naszą misją jest znalezienie Dawcy dla każdego Pacjenta na świecie potrzebującego przeszczepienia komórek macierzystych szpiku.
Fundacja DKMS działa w Polsce od 2008 roku jako niezależna organizacja non-profit. Posiada status Organizacji Pożytku Publicznego oraz Ośrodka Dawców Szpiku w oparciu o decyzję Ministra Zdrowia. W ciągu ponad 15 lat Fundacja zarejestrowała w Polsce ponad 2 000 000 potencjalnych Dawców.
Celem statutowym Fundacji jest działalność w zakresie wspierania osób potrzebujących pomocy ze względu na ich stan fizyczny, psychiczny lub emocjonalny; promowania nauki oraz badań w dziedzinie przeszczepiania komórek macierzystych oraz promocji zdrowia publicznego.
Nasze cele realizujemy między innymi poprzez następujące działania:
- zorganizowanie i zarządzanie Ośrodkiem Dawców Szpiku i krwiotwórczych komórek macierzystych krwi obwodowej;
- edukację społeczną w zakresie dobrowolnego dawstwa krwiotwórczych komórek macierzystych;
- pozyskiwanie, badanie i opieka nad potencjalnymi Dawcami krwiotwórczych komórek macierzystych oraz opieka nad Dawcami szpiku lub krwiotwórczych komórek macierzystych;
- pozyskiwanie środków finansowych na rozbudowę i zarządzanie Ośrodkiem Dawców Szpiku;
- prowadzenie dokumentacji i przekazywanie danych przewidzianych prawem do centralnego rejestru Dawców szpiku i krwi pępowinowej Poltransplant;
- współpracę z innymi Ośrodkami Dawców Szpiku, ośrodkami transplantacyjnymi i rejestrem Dawców szpiku i krwi pępowinowej na terenie Polski i poza jej granicami;
- badania i wspieranie badań w zakresie poszukiwania i dopasowywania niespokrewnionych Dawców krwiotwórczych komórek macierzystych;
- badania potrzeb osób chorych na białaczkę i inne schorzenia oraz ich rodzin i lekarzy;
- działalność mającej na celu pozyskiwanie funduszy na działania na rzecz osób chorych na białaczkę i inne schorzenia;
- wspieranie osób chorych na białaczkę i inne schorzenia oraz ich rodzin w zakresie wielospecjalistycznych konsultacji (wsparcie psychoonkologiczne, medyczne, socjalne, dietetyczne, rehabilitacyjne itp.);
- inicjowanie grup wsparcia dla osób chorych na białaczkę i inne schorzenia;
- współpracę oraz wspieranie innych organizacji pozarządowych oraz instytucji działających w podobnym do Fundacji obszarze.”
Strzelcy na XIII edycji biegu „Limanowa Forrest”
W niedzielę 7 lipca odbyła się XIII edycja Limanowa Forrest. Uczestnicy biegu pokonali 7-kilometrową trasę wiodącą na Milenijny Krzyż na Miejskiej Górze (716 m n.p.m.). W biegu wzięli udział zarówno wprawieni biegacze, jak i amatorzy biegów, rodziny z dziećmi, a także osobno służby mundurowe i nordic walking.
W biegu wzięli udział tymbarscy strzelcy – uczniowie klas I mundurowych ZS w Tymbarku: strzelec ZS Jakub Koza, strzelec ZS Bielyi Nikita oraz mł. Insp. Stanisław Opach, szef szkolenia wojskowego w jednostce tymbarskiego Strzelca. Najlepszy wynik uzyskał Jakub Koza pokonując całą trasę z bardzo dobrym czasem 42.33.
Robert Nowak
Zmarły dzisiaj Jerzy Stuhr 25 lat temu nagrywał w Tymbarku film „Duże zwierzę”
25 lat temu cały Tymbark żył wydarzeniem, jakim było nagrywanie przez ekipę filmową zdjęć do filmu Duże Zwierzę, którego reżyserem był zmarły dzisiaj Jerzy Stuhr. Jedni bacznie obserwowali jak wygląda praca na planie filmowym, a inni wręcz wzięli udział w tym filmie, gdyż zostali przez ekipę filmową zaangażowani jako statyści. Teraz po 25 latach poznajemy znajome twarze, kilka z tych osób też już nie żyją.
Bardzo ważną rolę, w końcowej scenie, powierzono Tymbarczance, wówczas ośmioletniej, Katarzynie Mrózek (nazwisko panieńskie).
Poniżej zdjęcia nadesłane przez Pana Romana:
Tak ten film opisuje portal filmpolski.pl – interentowa baza filmu polskiego
Lokacje: Tymbark, Warszawa (ZOO), Myślenice, Rabka.
W filmie występuje też wielbłąd Rubio z Cyrku „Zalewski”.
„Duże zwierzę” – czwarty film w reżyserskim dorobku Jerzego Stuhra był już głośny na długo przed premierą. Stało się tak za sprawą scenariusza. Pierwszą jego wersję (na podstawie opowiadania Kazimierza Orłosia pt. „Wielbłąd”) napisał bowiem w roku 1973 sam Krzysztof Kieślowski, noszący się wówczas z zamiarem debiutu fabularnego. Niestety, tekst nie spodobał się peerelowskim decydentom od kultury i musiał powędrować do szuflady. Jakie były jego późniejsze losy, nie wiadomo. Dość powiedzieć, że przed trzema laty odnalazł go w Wiesbaden Janusz Morgenstern. Takiej okazji nie można było zmarnować. Morgenstern, zarezerwowawszy sobie rolę producenta, zaprosił do współpracy Jerzego Stuhra, jednego z ulubionych aktorów Kieślowskiego. Twórca „Tygodnia z życia mężczyzny” nie tylko wziął na swoje barki reżyserię i opracowanie scenariusza (w pierwotnej wersji były tylko dwie sceny z rozpisanym dialogiem), lecz także zagrał głównego bohatera. Realizacja „Dużego zwierzęcia” stała się dla aktora szczególnym doświadczeniem. „Po pierwsze dlatego, że w sensie symbolicznym znów byłem współpracownikiem Krzysztofa, mojego przyjaciela. Dane mi było nadać kształt czemuś, co było jego ideą, jego dążeniem. Po drugie, to był mój pierwszy film poetycki. Zawsze miałem skłonność do realistycznego oglądania świata. Odważyłem się na metaforę, spróbowałem znaleźć w sobie inną wrażliwość” – mówił w jednym z wywiadów.
To jednak nie wszystko. Już w swych poprzednich filmach Stuhr – reżyser dowiódł, jak bliski jest mu temat tolerancji, zrozumienia dla inności i niedoskonałości bliźniego. Typ jego talentu kazał mu wszakże ukazywać ludzkie losy w konkretnym kontekście czasowo-przestrzennym, co z kolei zmuszało do balansowania na granicy doraźnej publicystyki. Dopiero scenariusz Kieślowskiego pozwolił autorowi „Historii miłosnych” na zmianę perspektywy i bardziej uniwersalne potraktowanie problemu. „Stuhr niemodny temat ujął w formę przypowieści, dotykającej za pośrednictwem mikrozdarzeń ponadczasowych prawideł” – pisała po premierze „Dużego zwierzęcia” jedna z recenzentek. Nie wszyscy wszakże podzielali jej zdanie. Film wywołał liczne dyskusje. Jedni chwalili i nagradzali (Nagroda Specjalna na MFF w Karlovych Varach, nagroda publiczności na Lecie Filmowym w Kazimierzu Dolnym, Syrenka Warszawska w kategorii filmu fabularnego), inni zarzucali reżyserowi jałowe powielanie wzorców kina moralnego niepokoju. Jedno wszakże pozostaje bezsporne: „Duże zwierzę” to kolejne niebanalne dokonanie Jerzego Stuhra, jednego z niewielu polskich artystów filmowych, którzy bez oglądania się na mody, konsekwentnie budują na ekranie własną, oryginalną wizję świata.
Rzecz dzieje się w małej górskiej miejscowości. Szanowany obywatel, pracownik Banku pan Sawicki pojawia się pewnego dnia na ulicach miasteczka z wielbłądem. Może zostawił go odjeżdżający cyrk? Może zapomniał? Sawicki wzbudza sensację. Ludzie są w szoku. „Panie Sawicki czemu wielbłąd” – pytają – Jaki w tym sens ?” Sawicki wraz z żoną, przedszkolanką nie potrafią odpowiedzieć. Wiedzą tylko, że coraz bardziej lubią wielbłąda. Pomału jednak społeczność mobilizuje się i rusza do ataku. Urzędy domagają się rejestracji, specjalnego podatku za zwierzaka, do różnych instytucji zaczynają napływać donosy: a to, że rozprasza dzieci w szkole, a to, że zanieczyszcza ulice, a co najważniejsze, że może być nosicielem jakiejś szczególnej odmiany afrykańskiej choroby wenerycznej. Przed domem Sawickich pojawiają się pikiety, oni ze swym wielbłądem czują się coraz bardziej samotni, osaczeni. Sawickiej w przedszkolu odbierają dzieci na żądanie rodziców, Sawickiego nie chcą w orkiestrze dętej, w której gra od lat na klarnecie, architekt protestuje przeciwko kształtom i rozmiarom stajni, którą Sawicki wznosi dla wielbłąda, którego wbrew wszelkiej normalnej logice kochają coraz bardziej. Są też tacy, którzy na wielbłądzie chcą zrobić interes. Fotograf miejscowy chciałby go do zdjęć wynająć, lokalna telewizja widzi wielbłąda w reklamie soku, przedstawiciele Straży Pożarnej bardzo chcieliby go jako fant w loterii, w której będzie do wygrania samochód marki FIAT. Zbliża się bowiem jubileusz miasta i wszyscy przygotowują się do święta. Sawiccy są jednak nieprzekupni, ale i coraz bardziej samotni. Orkiestra ćwiczy nowy utwór, ale już bez Sawickiego, dzieci przygotowują przedstawienie, ale już bez Sawickiej. Pewnego dnia przychodzi list. Sawicki zostaje wezwany na specjalną sesję Rady Miejskiej. Tam w majestacie prawa radni osądzają Sawickiego i jego dziwną miłość. Burmistrz daje mu ostatnią szansę: jeżeli zgodzi się oddać wielbłąda to miasto da fundusze na powstanie Mini-zoo, którego wielbłąd byłby główną atrakcją. Sawicki bez słowa opuszcza sesję. Jest już teraz wrogiem wszystkich…
Film ten jest również przedmiotem analiz szkolnych. Poniżej sceny z filmu:
W filmie Jerzego Stuhra metaforyczny sens daje się odczytać w dużej mierze dzięki wskazówkom zawartym w obrazie. W analizowanej tu krótkiej, trwającej zaledwie 25 sekund, scenie spaceru zwraca uwagę całkowita redukcja warstwy dialogowej (słyszymy jedynie modlitwę wiernych) , i dobrze przemyślana kompozycja plastyczna. O sytuacji Sawickiego w obrębie wspólnoty świadczy sposób usytuowania jego postaci w kadrze. Bohater jest w wyraźny sposób oddzielony od ludzi zgromadzonych przy otwartych drzwiach świątyni. Sawicki – z uwagi na obecność zwierzęcia – nie może przekroczyć linii wytyczonej przez żelazny parkan. Ogrodzenie kościelne okazuje się granicą rzeczywistą i zarazem symboliczną. Wydzielona przestrzeń sacrum została zawłaszczona przez tłum małomiasteczkowych faryzeuszy, którzy z udawaną pokorą powtarzają za niewidocznym w kadrze kapłanem: Od gniewu, nienawiści i wszelkiej złej woli, wybaw nas Panie. Słowa modlitwy stanowią ironiczny komentarz odnoszący się do lokalnej społeczności. Sawicki odczuwa potrzebę uczestnictwa we wspólnym religijnym rytuale. Pokornie przyklęka za ogrodzeniem, by w skupieniu oddać się modlitwie. Ludzie stojący przy wejściu kierują na niego pełen nienawiści wzrok. Kolektywne spojrzenie objawia magiczną moc sprawczą: Sawicki szybko powstaje i w milczeniu odchodzi. Wierni odwracają głowy w kierunku ołtarza i kontynuują przerwaną modlitwę. Zakłócony pojawieniem się Obcego porządek zostaje przywrócony. Z przywołaną powyżej koresponduje kolejna scena zbiorowa (omawiane sceny zostały oddzielone jedynie krótkim fragmentem – „przy wodopoju” – wskazującym na upływ czasu). Sawicki powraca do domu, przed którym – mimo rzęsistego deszczu – zgromadziła się grupka pikietujących. W tle widoczny jest kościół, co sugeruje, iż protestanci przyszli pod dom Sawickiego tuż po zakończonym nabożeństwie. W tłumku dostrzec można sylwetki „przesłuchujących” Sawickiego kobiet i urzędnika podatkowego. Spojrzenia ludzi kierują się w stronę obiektywu. Bliski plan umożliwia przyjrzenie się brzydkim, groteskowo wykrzywionym twarzom. Cała scena rozgrywa się w całkowitym milczeniu. Sawicki, przy pomocy żony, wprowadza wielbłąda do stajni. Małżonkowie przez niewielkie okienka obserwują sąsiadów. Nagle ktoś nieśmiało unosi transparent z odręcznym napisem: „Precz”. Ostatnie ujęcie (zbliżenie na twarze Zygmunta i Marii widoczne przez szyby stajni, w której znaleźli schronienie) to symboliczne potwierdzenie osaczenia i narastającej wokół Sawickich grozy.