„Na chwałę Pana i ku radości ducha” Opowieść o trzydziestoletniej działalności Strażackiej Orkiestry Dętej „Tymbarski Ton” (historia orkiestry spisywana przez Stanisława Przybylskiego)
„Na chwałę Pana i ku radości ducha” Opowieść o trzydziestoletniej działalności Strażackiej Orkiestry Dętej „Tymbarski Ton”
Fragmenty rozdziałów: „Pośród beskidzkich wysp” i „Parafialne granie”
….Bardzo ważnym elementem naszego beskidzkiego pejzażu są kapliczki, będące materialnym świadectwem naszego chrześcijańskiego rodowodu. Ich wiek, styl, przesłanie, wiele mówią o przeszłości, ale także o nas. O naszej wierze, patriotyzmie, umiejętnościach, a stan ich zachowania mówi o poziomie naszej troski o nie. Stoją od wieków, ale wciąż powstają nowe. Spotykamy je wszędzie; przy domostwach, na rozstajach dróg, w leśnej głuszy, na szczytach górskich i przełęczach. Kapliczki skłaniają do zadumy, budzą zachwyt, nieraz intrygują historiami związanymi z ich powstaniem. Są miejscami żywej wiary, integrują całe społeczności….
….W moją pamięć mam trwale wpisane „Majówki” grane przez orkiestrę parafialną od szóstej rano z wieży tymbarskiego kościoła. Mój rozmówca, syn pana Władysława Mrózka*, Marek, któremu jestem bardzo wdzięczny za udzieloną pomoc w trakcie pracy nad tekstem, tak wspomina ten okres: „Tata wstawał wtedy przed godziną piątą i zawsze mówił, że z chęcią idzie grać, jak każdy z jego kolegów, ale sztuką jest się tam zmieścić w kilku chłopów i do tego jeszcze tak się ustawić, żeby mieć swobodę ruchów i żeby było daleko słychać.”
Było słychać daleko, bardzo daleko; nieraz Mama mówiła: „wstawać, bo na wieży już grają” . Klimat tamtych czasów przywołam, cytując słowa utworu „Nikifor” Grupy Skifflowej „No To Co”** Piotra Janczerskiego. Tekst, który opowiada o jednym z wielu papierowych dzieł najsłynniejszego polskiego prymitywisty bardzo kojarzy mi się z naszym tymbarskim pejzażem.
„Na wyblakłym papierze malowane anioły, Święci pańscy w pokłonach pochylają swe głowy. Długie wąskie uliczki giną gdzieś w perspektywie, A na niebie jak z waty chmury płyną leniwie.
W dali góry, a na nich las zielony, majowy, Kościół z wieżą wysoką, rozdzwoniły się dzwony. Dzwony dzwonią i dzwonią, śpiew ich płynie daleko, Cichnie w wąskich uliczkach i zamiera nad rzeką.
Na papierze anioły śpią w przydrożnych kapliczkach, Przy nich kwiaty i kwiatki w kolorowych doniczkach. Słońce świeci wysoko, odpoczywa na piasku, Kolorowe jak piłka na dziecinnym obrazku.
W dali góry, a na nich las zielony, majowy, Kościół z wieżą wysoką, rozdzwoniły się dzwony. Dzwony dzwonią i dzwonią, śpiew ich płynie daleko, Cichnie w wąskich uliczkach i zamiera nad rzeką.”
Maryjne pieśni grane wtedy przez orkiestrę niosły się tak, jak w przytoczonym utworze dźwięki dzwonów; po naszych uliczkach i gdzieś dalej, w leśnych ostępach naszych beskidzkich wysp zanikały. Dzwony tymbarskiego kościoła słychać po dzień dzisiejszy, ale i „Majówki” grane przez orkiestrę powoli wracają w obręb kościoła i w okolice przydrożnych kapliczek, poszerzając grono uczestników modlitewnych zgromadzeń kultywowanych od wielu pokoleń…
* Władysław Mrózek, 1932-2013, saksofonista, jako jeden z nielicznych lokalnych muzyków grał we wszystkich orkiestrach dętych działających w Tymbarku, tj. zakładowej, parafialnej i strażackiej, a w latach 1950-1953 w orkiestrze wojskowej. Współpracował także z orkiestrą szkolną istniejącą w latach siedemdziesiątych przy tymbarskim technikum spożywczym.
**„No To Co”- młodsi czytelnicy muszą „wyguglać” co to za zespół, natomiast będący w moim wieku, pamiętają popularne w latach siedemdziesiątych hity tej formacji, aranżowane chętnie przez niejedną orkiestrę dętą: „Po ten kwiat czerwony”, „Te opolskie dziouchy”, „Gwiazdka z nieba” i jeszcze jeden ich przebój, szczególnie mi bliski- „Gdy chciałem być żołnierzem”. Tą piosenkę śpiewałem w drugiej i trzeciej klasie „A” w czasie akademii szkolnych w „Tysiąclatce”. Przygotowywała nas nasza Wychowawczyni, pani Janina Abratowska i na tle południowej ściany sali gimnastycznej, zawsze przy tej okazji świątecznie udekorowanej, wychodziliśmy wszyscy. Stawałem na przodzie, śpiewałem poszczególne zwrotki, a refren chóralnie z całą klasą. Oklaski też pamiętam.
Stanisław Przybylski