Tymbarski dwór i jego właściciele
(część trzecia)
Zofia, córka Józefa Myszkowskiego, wyszła za mąż za Karola Turskiego i zamieszkała w swoim mająteczku w powiecie ropczyckim. Kiedy jednak Józef poważnie zachorował i nie mógł już osobiście prowadzić spraw gospodarskich, na jego życzenie Zofia wraz z rodziną (mężem i dworna córkami) sprowadziła się do Tymbarku, Miało to miejsce w 1924 r. – Zofia przejęła gospodarkę dworu tymbarskiego aż do końca jego istnienia, tj. do marca 1945 r. Okres ten można podzielić na dwa etapy: od czasu objęcia dóbr tymbarskich do wybuchu II wojny światowej oraz okupacji niemieckiej, szczególnie ważny dla tutejszego społeczeństwa ze względu na wkład dworu w walkę z okupantem oraz pomoc, jaką niósł najuboższym.
Etap pierwszy w prowadzeniu gospodarki i działalności społecznej dworu niewiele się różnił od czasów zarządzania nim przez Józefa Myszkowskiego. Oczkiem w głowie tej rodziny zawsze była gospodarka leśna, którą postawili w swym majątku na bardzo wysokim poziomie i dlatego drewno z ich lasów, z uwagi na swą jakość, znajdowało wielu nabywców. Jakość drewna możemy podziwiać jeszcze i dzisiaj w czasie rozbiórek czy remontów wykonanych z niego budowli.
Drugim specjalnym działem produkcji była hodowla bydła czerwonego rasy polskiej, które również znajdowało wielu nabywców.
Upraw roślinnych było stosunkowo niewiele, a nastawione były głównie na produkcję na użytek własny oraz produkcję pasz dla bydła. Gospodarka stała na wysokim poziomie, dorównując wielu specjalistycznym gospodarstwom zagranicznym, zwłaszcza szwajcarskim, na których się wzorowano. Wszystko prowadzone było „z ołówkiem w ręku”. Dokumentacja była bardzo szczegółowa, o czym można się było przekonać studiując księgi buchalteryjne i różne inne dokumenty.
O tym, że z dworu szedł postęp, a jego właścicielom zależało na podnoszeniu kultury tymbarskiego środowiska oraz poprawie bytu jego mieszkańców świadczy wiele faktów. Wystarczy np. zajrzeć do Kroniki Parafialnej, by to potwierdzić. W t. II na stronie 68 widnieje zapis: „W lutym 1927 r. założyłem Spółdzielnię Mleczarską … W organizowaniu rachunkowości zajął się p. dziedzic Karol Turski, który też mleczarnię otoczył opieką a mnie przez to odciążył.” I dalej na str. 73 (1927r.): „W tym roku wybudowaliśmy budynek mleczarni na gruncie, który podarowała pani kolatorka i dziedziczka w Zamieściu (Górach), p. Zofia Turska. (…) Wybudowanie tego budynku jest wyłączną zasługą p. Karola Turskiego, prezesa Rady Nadzorczej Spółdzielni Mleczarskiej.” Dodać należy, że jak na owe czasy budynek mleczarni był bardzo nowoczesny (wybudowany na wzór szwajcarski).
Pod datą 25 lipca 1937 r. w cytowanej kronice wpisano: „Po południu w tym dniu ks. biskup poświęcił wybudowany Dom Parafialny… Dom ten powstał z inicjatywy śp. ks. proboszcza Szewczyka Józefa, dzięki ofiarności wielkiej miejscowej dziedziczki i kolatorki p.Zofii Turskiej oraz wydatnej pomocy parafian.” Pomoc i współpracę dworu ze społeczeństwem widzimy na każdym niemal kroku. Kiedy organizowano Podhalańską Spółdzielnię Owocarską w Tymbarku, zwaną krótko „Owocarnią”, również zaznaczył się w tym dziele niemały udział Turskiej. By to docenić organizatorzy i członkowie tej Spółdzielni uhonorowali ją – jak zapisano na str. 11 Kroniki ZPOW w Tymbarku: „Przewodniczącą pierwszego zarządu Spółdzielni była właścicielka dóbr w Tymbarku Zofia Turska”.
Życie tymbarskiej dziedziczki nie było jednak usłane różami. Wręcz odwrotnie, co jakiś czas potężny grom spadał z jasnego nieba, by ją zmiażdżyć, odwrócić uwagę od spraw społecznych. Ona jednak pracowała nadal.
Jednym z cięższych ciosów życiowych, jakich doświadczyła, była śmierć męża w 1929 roku, a więc zaledwie pięć lat po objęciu Tymbarku. O tym nieszczęściu dowiadujemy się również z Kroniki Parafialnej, gdzie w t.II na str.78 jest zapis: „d.28 lipca br. Umarł w Split (Spalato) w Jugosławii Karol Turski, mąż tutejszej kolatorki i właścicielki dóbr Tymbark – Słopnice … w 53 roku życia. Pojechał tam na kurację sam. Od lutego br. cierpiał na serce i zawroty głowy z powodu sklerozy. (…) Śp. Karol Turski umarł nagle, gdy kupował bilet na okręt wycieczkowy.”
W roku 1936 spotyka panią Turską drugi bardzo bolesny cios – tragiczna śmierć jej starszej córki, Janiny.
Państwo Turscy, którzy zawarli związek małżeński w 1912 roku mieli tylko dwie córki: Janinę, urodzoną w 1913 i Danutę, urodzona w 1916 roku (od dziecka cierpiała na bardzo silną egzemę).
W roku 1936 Janina Bzowska – tak nazywała się po mężu Franciszku – w końcowym okresie ciąży uległa tragicznemu wypadkowi. Według relacji Bronisławy Filipiak – bliskiej współpracownicy pani Turskicj – nieszczęsnego dnia Janina przygotowywała rzeczy dla wyjeżdżającego męża. Wśród tych, które znosiła z piętra na parter, znajdował się także pistolet. Kobieta w pewnym momencie potknęła się, co spowodowało że pistolet wypalił, zaś kula trafiła ją w brzuch i utkwiła w ciele dziecka. Matki, niestety, nie dało się uratować. Na szczęście jednak, przybyły wkrótce lekarz K.Cwojdziński, stosując cesarskie cięcie, wydobył nieprzytomne, ale żyjące dziecko, któremu na chrzcie św. nadano imię Barbara. Kula do dziś tkwi w okolicy kręgosłupa córki tragicznie zmarłej Janiny.
Lata II wojny światowej to dla dworu nowy okres – czas walki o przetrwanie, o polskość i niepodległość Ojczyzny. Mieszkańcy dworu wykazali prawdziwy patriotyzm angażując się aktywnie w działalność Ruchu Oporu.
Oficjalny Ruch Oporu na terenie Tymbarku zaczyna się właśnie w dworze, kiedy 11 grudnia 1939 r. przybywa tam major Szyćko ps. „Wiktor” z Janem Cieślakiem, ps. „Maciej” i organizuje pierwszą komórkę Związku Walki Zbrojnej. Jako pierwsi zaprzysiężeni zostali: Zofia Turska i jej córka Danuta oraz Marian Prókl, zarządca dóbr tymbarskich.
Aby dokładnie opisać działalność dworu w czasie okupacji i jej znaczenie, trzeba byłoby temu zagadnieniu poświęcić osobne opracowanie. Najbardziej ogólnie scharakteryzował ją Józef Bieniek w „Roczniku Sądeckim” (t. 12, 1971): „Dwór Turskiej oraz stojące w jej dyspozycji gajówki i leśniczówki stanowiły coś w rodzaju „zajazdów”, w których setki osób z konspiracyjno-partyzanckiego szlaku znajdowało pomoc o każdej porze dnia i nocy. Zarówno właścicielka z córką Danutą jak i rządca majątku, Marian Prókl z personelem administracyjnym, czynili wszystko, aby w każdej potrzebie, jaka w podziemnym kręgu zaistniała, wyjść naprzeciw we wszelki możliwy czy konieczny w danej sytuacji sposób.”
W dworze znajdowało schronienie wiele osób, którym groziła wywózka do Rzeszy lub ściganych przez gestapo. Dla przykładu – w książce Z.Nałkowskiej Dzienniki czasu wojny (Czytelnik, Warszawa 1972) na str.433 jest notatka: „Feliks Kuczkowski(1884-1970), syn Antoniego i Tekli, literat, filozof, dziennikarz. (…) Okupację spędził początkowo w Milanówku, w latach 1942-1945 jako guwernator we dworze w Tymbarku pod Limanową, polecony przez geografa prof. Tadeusza Radlińskiego. ”
Do zasług Zofii Turskiej trzeba jeszcze dodać zorganizowanie na terenie gminy Tymbark oddziału Rady Głównej Opiekuńczej, której przez cały okres okupacji przewodniczyła. Dwór tymbarski był jednym z ważniejszych dostawców żywności, odzieży i leków dla więźniów, biednych rodzin, a szczególnie dzieci. Był także w czasie okupacji ważnym ośrodkiem krzewienia oświaty i kultury. Inspirował życie kulturalne środowiska, pomagał w tworzeniu tajnych kompletów nauczania, wspierał ich nauczycieli oraz udostępniał swój bogaty księgozbiór.
W styczniu 1945 nastąpiło wyzwolenie Tymbarku spod okupacji niemieckiej. Wielka radość – lecz nie trwała zbyt długo. W marcu tegoż roku dwór tymbarski uległ likwidacji. Likwidacji, jak się później okazało, bezpodstawnej, gdyż posiadał tylko niecałe 40 ha użytków rolnych. Resztę majątku stanowiły lasy. Ale to nie miało wówczas znaczenia. „Urzędnicy” dokonujący likwidacji zachowywali się gorzej niż niemiecki okupant. Mimo zimnej, wietrznej i deszczowej pogody kazano wszystkim mieszkańcom dworu po prostu wynieść się, bez dania im czasu na spakowanie czy znalezienie kwatery. Skutek był tragiczny – cztery osoby z rodziny Zofii Turskiej uległy zaczadzeniu w domu p. Pieguszewskiego, aptekarza, który ich gościnnie przyjął na noc. Pani Turskiej feralnego dnia nie było w dworze, została „zdjęta” z ulicy i osadzona w areszcie Urzędu Bezpieczeństwa w Limanowej. Wydostała się z niego dzięki akcji członków AK, którzy zorganizowali odbicie swojego uwięzionego dowódcy, Władysława Wietrznego.
Po ucieczce z aresztu przez pewien czas ukrywała się u leśniczego lasów dworskich, pana Stanisława Lisowskiego w Słopnicach. Później na niedługo zatrzymała się u znajomych w okolicy Mszany Dolnej, aż wreszcie po różnych perypetiach p. Zofia Turska wraz z córką Danutą osiadły na stale we Wrocławiu, gdzie też dokończyły swego pracowitego żywota, pełnego poświęcenia dla innych.
Zofia Turska zmarła 17 grudnia 1975 r. zaś jej córka Danuta 13 stycznia 1992 r. Obie zostały pochowane na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu. Spoczywały tam do roku 2005, kiedy to z inicjatywy i dzięki zabiegom jedynej wnuczki, pani Barbary Zych i jej męża, profesora Politechniki Warszawskiej udało się załatwić sprawę ekshumacji. Trumna z prochami Zofii Turskiej i jej córki Danuty w dniu 1 kwietnia przewieziona została do Tymbarku, gdzie spoczęła w rodzinnym grobowcu na cmentarzu parafialnym.
1 tak po 60 latach od chwili, kiedy to obie panie musiały opuścić Ziemię Tymbarską, znów wróciły w swe ukochane strony, by połączyć się z resztą rodziny, niestety już w grobowcu. Spoczywają w nim bowiem prochy Karola Turskiego – męża Zofii Turskiej, siostry Karola, Janiny Bzowskiej – córki Karola i Zofii oraz Danuty – drugiej córki pp. Turskich.
I jeszcze – zagadka – w grobowcu tym znajdują się także dwie trumny ze zwłokami, których tożsamości nikt nie jest pewny. Prawdopodobnie są to prochy pań, które w marcu 1945 roku zaczadziły się w aptece. Nisze z trumnami są zamurowane i lekko otynkowane. Na czole górnej niszy ktoś wyrył palcem literę P, na dolnej natomiast literę M. Być może nie było na tyle miejsca w krypcie kaplicy Myszkowskich, by wszystkie cztery zmarłe panie tam pochować, mimo iż na tablicy informującej w kaplicy podane są cztery nazwiska. 6 sierpnia 2005 roku w kościele parafialnym w Tymbarku odprawiona została msza św. za zmarłych rodziny Myszkowskich i Turskich związanych z Tymbarkiem. W uroczystości tej uczestniczyli członkowie tych rodów oraz liczna grupa mieszkańców Tymbarku i okolicznych miejscowości, by uczcić pamięć osób, które tak wiele dobrego zrobiły dla tutejszego środowiska. (Artykuł był publikowany w „Almanachu Ziemi Limanowskie” Nr 24, wiosna 2006)