Zopiski Starego gazdy cd.

Choinka –  część 2

Cukierki co to dostały po śfiotym Mikołaju, wisiały na drzefku, beły policone, coby nikogo nie kusiuło wzionć, ale pszecio beł sposob, bo jak ta nikto nie widzioł, nikogo nie beło, to sie sło do izby kaj beła chojinka, pieknie, delikatnie sie papiyrecek łozwineło, cukierka do gymby, papiyrecek sie potym napowrot piyknie zwinyło, i wisioł se taki ” cukierecek” do gromnicne, bo to ftej nolezy łozebrać chojinke, nie jako teros, ledwo plebon pszejdzie po kolyndzie, jus na drugi dzioj nima śladu po smrecku. Jako sie jus łozebrało chojinke to sie cukierki licyło, i tu beł problym bo beło wiyncy papiyrkof, ale pustyk, i nie beło winnego tygo ” cudu” nikto nie broł, nikto nie jod, nikto nie widzioł.
Wiyrk chojinki, cyli łostatnie gałonski, a nojlepi coby ik beło pinć, lebo sześć,  razom s wiyrchom łodcinało sie, łopcinało sie gałonski tak po dwa, trzy cyntymetry ściongało skore i robiuło sie rogol, a rogolem miysało sie kase przy warzoniu, mus musioł strzymać rok, do nastympne chojinki.
Ubrano chojina f koncie, a tero cza beło jakiesik chodoki na nogi wdzioć, słome co beła cepami wymłocono, ale nie zmiyrzwiono, cyli takie snopki bez kłosi i zbozo, brało sie na plecy i sło sie łobwionzywać jabłonie i gruski, bo jak Kosprzycka godała, miały te jabłonie lepi rodzić,
Nieboscyk Kosprzyk podchodziuł do kłozde jabłoni, pogłoskoł, łobjoł ryncami, pogodoł s niom, i spytoł cy bee rodziuła, bo jak niy to jom podetnie,  zafse twierdziuł ze słysoł jak mu łodpowiadała, ze bee rodziuła, ze piekne łowoce wydo, no to jom łowinoł słomom, łobwionzoł skrynconym powrosłem.
Tradycyjom Wigilijnego dnia, beło nie tylko strojonie chojinki, cy łobwionzywanie drzewek,  cza beło s rana nanosić scyp, coby starcyło jesce do śfiotygo Szczepana, nie wolo beło zgrajom  beceć, bo cały rok bedom łozdarte, babom nie wolno beło lotać na chałupy, na bojtki, bo to beło niescynście dlo łodwiedzone chałpy,  gazda natomiast był mile widziany, jak pszysed.
Paczyli tys na niebo, bo Kosprzycka godała ze;
Adam s Ewom pokazujom, jaki stycoj s lutym nastympujom    i dodawała jesce
   Gdy na Adama i Ewy mroz i piyknie, zima niedugo strzymie i pynknie   a nojwiyncy łotuchy to dodawała se:
 Wilijo piykno,a Jutrznia jasno, bydzie Ci stodoła ciasno    i ło to chłodziuło coby rok beł urodzajny, coby mroz łoziminy nie zepsuł, nie wymroziuł bo :
Jak pola zielone gdy sie Mesyjorz rodzi, to gdy zmartfychstaje, śniyg s mrozom, kołocom zaskodzi.
Jesce pora słof  ło jedzoniu wilijnym, a racy ło symbolice poscegolnyk potrow  i tak ryba to symbol krzścijajstfa boszcz cyrwony s burokof to długowiecność i uroda a grzyby, kapusta,  to siła i zdrowie, groch i fasola to miłość i dostatek, a do tygo jak Kosprzycka godała;  Fto na stole znojdzie groch tygo uchroni łod gradu.
Pszonica, mak cy tys kasa  -to dobrobyt, i kupa dutkof, ślifki łdpodpyndzały złe moce i dawały dugie zycie, tako samo jak susone gruski  a japka dawać miały wiecnom młodość, ino sie jakosik takik nie spotykało, kłozdy s wiekom in starsy to coros bardzi posmoszczany.
Niby tyk syćkik potrow mo być dwanoście, ale Kosprzycka zafse ryktowała jedynoście, bo godała ze; Dwunostom ptrawe ukrod Judosz, a beła to piecono gynś, i lotygo som same potrawy bes miysa.
Jesce to cekanie na tom luckom mowe, przez zywizne ło pu nocy, jo se tak deliberujem, ze jakze miołem jom usłyseć jak rokrocnie cłek musioł chybać na pastyrke, ale s koleji Kosprzyk tak zafse godoł; Nie podsuchuj zywizne, cyli gadzine, nie bedom i Cie podsuchiwać, bo jak łopowiadoł;
roz jedon gazda,ale nie pedzioł jak sie nazywoł, wiync ros jedon gazda barz beł ciekawy ło cym jego pora koni bydzie deliberować ło pu nocy, i usiot se przy złobie, kaj kłonie zarły łobrok. Koń barz nie lubi, a zreśtom kto lubi, jak sie mu pszeszkodzo f jedzoniu; ji fuknoł do drugigo konia, ze jutro nasygo gazde łodwieziemy na smyntorz. No ji wiycie gazda jak to usłysoł, cały zesiwioł, i pomar, i ta pora koni łodwiezła go na smyntorz.
Wiync lotygo nie cza pdsuchiwać, i bydzies zdrofsy, i bydzies spokojniejsy, i lepi sie bee zyło

stary gazda cdn..

 

Podziękowanie dla Pana Wójta i Rady Gminy Tymbark od mieszkańców osiedla “Kwaśniakówka”

Niech Swięta Bożego Narodzenia przyniosą wiele radości i nadziei na Nowy 2016 Rok dla Pana Wójta i Rady Gminy Tymbark,  łącznie z podziękowaniem  za “mikołajowy” prezent w postaci odcinka drogi do osiedla “Kwaśniakówka”

                                      od najstarszych mieszkańców Osiedla

Kwaśniakówka, 14 grudnia 2015 r.

Od redakcji:

W ramach cyklu “ulice Tymbarku” pokazywaliśmy drogę Kwaśniakówka, stąd możemy Państwu teraz przypomnieć jak było oraz pokazać, jak jest teraz. Poniżej też zdjęcie zrobione 14.12.2015 r.

Kwaśnikówka podwójnie

Kwasnikówka terazzdjęcia: RM

“Tymbarski Ton” zabrzmi na Jasnej Górze

Z wielką radością pragnę poinformować wszystkich mieszkańców i sympatyków orkiestry, że w dwudziestym drugim  roku swojej działalności, strażacka  orkiestra dęta “Tymbarski Ton ” po raz pierwszy w swojej historii da koncert kolęd i pastorałek przed cudownym obrazem na  Jasnej Górze.  Będzie to miało miejsce 3 stycznia 2016 roku o godzinie 16:30. Koncert będzie połączony z Mszą świętą, która będzie odprawiana w intencji członków orkiestry.

Ryszard Gawron

Tymbarki Ton

Kolędy u Cioci Agatki

W  ubiegłym tygodniu w Niepublicznym Przedszkolu “U Cioci Agatki” odbył się przegląd kolęd. Poszczególne prezentacje zostały przygotowane przez rodziców;  oni też wzięli udział w głosowaniu, kto otrzyma nagrodę publiczności.  Przegląd miał też profesjonalne jury, któremu przewodniczyła Dyrektor Szkoły Muzycznej Pani Halina Waszkiewicz-Rosiek. Wszystkim, wspaniałym maluchom, ich rodzicom, dziadkom oraz nauczycielom  udzieliła się wspaniała świąteczna atmosfera.

IWS

No Images found.

 

 

Zopiski Starego Gazdy c.d.

CHOINKA – część 1

Tak jako pisołem, parobki lotały jus po krzokak i wysukiwali f młodnikak  co piykniejse smrecki, coby strojnie wyglondały f izbie.

Kosprzycka znała dwie prowdy  ło powstaniu chłoinki;  nojprzod posuchojcie piyrse prowdy, ł ona jes krotko, bo godała ze beło to tak;

Jak sie Pon Jezusek narodziuł f  Betlejem, to syćko Go kciało łobocyć i powitać, i ptoki, jak f ty kolyndzie “Ptoski f gore podlatujom” ; i rozno gadzina, kcioł  i tys smrek, cyli śfiyrk łobocyć Boze Dzieciontko, a ze beł barz wysoki to ji do sopy nijako nimog wlyź, wiync stoł na polu, a ze beł straśny mroz, to wiycie łokryła go pieknie sendzielyna,  i  syscy go zaceli podziwiać jaki piekny, jaki strojny, i tys  lotygo na tom pamiontke ścino sie wiyrch smreka za choinke.

Drugo prowda jes inkso;
Jak Trzej Krole  sukali drogi do Betlejem, to sie pytali syćkik, jak tam trafić, a pszy łokazyji rozgłosali nowine ze sie Mesyjosz narodziuł, wiync kłozde stworzonie, a nawet drzewa, co to rosły pszy sopie kciały Jezusicka łobocyć, smrek tys, a ze beł doronny, a ze mioł straśnie kujonce gałynzie, to tys syćka sie zbuntowali i nie kcieli fpuścić smreka do środka, bo pedzieli ze Jezusicka pokuje, Jezusickowi zrobi krzywde, i ze Jezusicek bee płakoł, i wiycie nie puścili go do środka.
Smrekowi zrobiuło sie straśnie smutno, i sie łozbecoł, a tymi łzami to beły krople żywice, – co poniekont do dzisiok becy i nimoze sie s tym pogodzić,  ze taki duśki, ze mo taki straśny zywot.
Anioł, widzonc jak  straśny zol do całygo świata mo smrek, zesed s nieba ku niemu i zacoł go pociesać, do tego wzioł przynaronc gwiozd i zacoł tygo smreka przyłozdobiać, smrek stawoł sie coros piekniejcy, łzy co kapały s gałynzi zacyły sie pszemioniać f piekne sople, roźnistego koloru, a pod ciynżarom tyk syćkik łozdob, smrek zacoł sie coros bardzi gionć, a gioło go ku łokionkowi kaj lezoł Mesyjosz, a Jezusicek widzonc jak piekne drzewo pszysło mu łoddać pokłon wyciongło ryncynta do niego, co tys fcesni do nikogo tygo nie zrobiuło.

I to jes ta prowdziwo prowda, i to tys my  na tom pamiontke ubiyromy chojine f rozne śfycidełka, gwiozdy, łońcuchy, downi świyciuło sie śfiycki, dzisiok selakiego rodzaju śfiatełka, i mrugajonce, i falujonce, a jesce przenniejse to ji kolyndy grajom, co ros to strojniejse, łoby na chwałe Bożom.

O chłoince  cdn.

stary gazda

“Na sportowo jest zdrowo” – Przedszkolna Olimpiada Sportowa

Publiczne Przedszkole Samorządowe od października tego roku realizuje ogólnopolski program „Na sportowo jest zdrowo” walcząc o tytuł przedszkola promującego zdrowy styl życia. W ramach realizacji jednego z zadań 11 grudnia na hali sportowej w Tymbarku odbyła się „Przedszkolna Olimpiada Sportowa”. Uczestniczyło w niej prawie 50 dzieci ( 4, 5 i 6 latki).
Przedszkolaki podzielone zostały na cztery drużyny oznaczone kolorowymi koszulkami : białym, czerwonym, pomarańczowym i żółtym. Adekwatnie do koloru koszulek dzieci same wybrały nazwy dla swoich drużyn. Nazwy te musiały być związane z prawidłowym żywieniem. I tak : pierwsza drużyna wybrała nazwę „Jabłuszka”, druga: „Witaminki”, trzecia: „Cytrynki”, czwarta: „Marchewki”. Wybrane nazwy zostały zapisane na tablicach.
Punktualnie o godzinie 10:00, po krótkiej rozgrzewce i prezentacji drużyn, rozpoczęliśmy rywalizację na torach przeszkód. Wyniki poszczególnych konkurencji zapisywane były na bieżąco na tablicy. Dzieci mogły sprawdzić swoje umiejętności i kondycję przeskakując przez płotki i ławeczki, czołgając się, przewlekając przez szarfy, wykonując slalom między stojakami z różnymi przyborami. Liczyła się nie tylko szybkość, ale też prawidłowe wykonanie ćwiczenia.
Po siedmiu konkurencjach najwięcej punktów zdobyła drużyna „Witaminki”, która zajęła I miejsce. II miejsce przypadło drużynie „Marchewek”, III miejsce zajęły „Cytrynki”,  a IV „ Jabłuszka”. Wszystkie drużyny otrzymały pamiątkowe dyplomy i puchary.
Gratulujemy naszym małym sportowcom! Obiecujemy, że nie była to jednorazowa akcja, ponieważ nasze przedszkolaki co tydzień uczestniczą w zajęciach sportowych na hali doskonaląc swoją sprawność fizyczną.
A co do rywalizacji sportowej – to już umówiliśmy się na rewanż.

Dyrekcja oraz nauczyciele Przedszkola

« z 2 »

 

 

Zopiski Starego gazdy cd.

“Śfiynto Łuco, dnia przyrzuco” pewnikom by pedziała Kosprzycka jakby zyła, – ale nie zyje, a rokrocnie tak godała – i do tygo by jesce dorzuciuła;

  “Łod świynte Łucyje do Narodzonio, caluśki rok widziany”
ano widziany, bo jak by nie paczeć ludziska rozpoceli łobserwacyjo kłozdygo dnia, łod Łucyje do Bozygo Narodzonio, bo to pszecio kłozdy dzioj ,to jedon miesionc Nowygo Roku.

Na rozne sposoby to paczeli, bo jako by nie pedzieć, kłozdy mioł swoj sposob, bo pszecio jak godała Kosprzycka   “Włosy siwiejom, to ji rozum doźrywo”  i co niektorzy zacyli spoglondać f niebo jus ło pu nocy,  bo to wrozyło na piyrsy tydzioj danygo miesionca, na drugi tydzioj to paczeli łod szóste rano do dwunoste f połnie, trzeci tydzioj to łod dwunoste f połnie do szóste wiecor, a łostatni tydzioj to łode wiecora do pu nocy.

Drugi sposob to beło dzielonie dnia na pu, cyli łode szóste rano do dwunoste, to beło na  piyrsom połowe miesionca, a łode połnio do wiecora do szóste beła to drugo połowa miesionca.

Świynto Łucyjo beła tys patronkom ludzi co potracili łocy, cyli łociomniałyk i młodyk dziywek s “wionkami”  jak godała Kosprzycka.
Godała tys, ze to cas kiej po wsi hulajom carownice, i coby takom łobocyć, to cza beło zaconć robić s wikliny stołecek, ale cza beło go tak plyć coby uplyć na  Boze Narodzonie, nimozno beło go fceśni skłońcyć ani puźni, jeno f jutrznio Bozego Narodzonio.
Brało sie potym ton stołek na chór f kościele  cza beło siannońć na nim i paczeć na kościoł i baby te co beły łobrocone tyłom do łontorza ,a paczały na chór to pewnikom beły carownice, a do tygo jak jesce kciały pogodać po msy s gaździnom co jom wypaczała na chórze, to jus musi być carownica.

Ze tys noc Śfiote Łucyje była barz dobro lo carownic to tys Kosprzycka zafse kozała starymu Kosprzykowi przyniyś s potoka Kwaśniokofskiego,  bo to ji blisko cmyntorza, i blisko pomarłyk, kozała mu przyniyś ciyrnioki, a nojlepi coby to beły grube gałozie torki , bo beły baż rogate i do tygo porzonnie kolcate,   i stawiała je pszy drzwiyrzak do stajnie, razom s poświoconym zielskom na Zielnom, coby czarownica nie wesła i krowom mlyka nie łodebrała.

Cas se pomalutku lecioł, spoglondali se ta ludziska f niebo, deliberowali jaki tys bedzie ton nadchodzoncy Nowy Rok, co niektore parobki jus f krzokak łoglondali sie za jakom jodełkom na chłoinke do izby, a nojłanniejso to by beła jak by miała po pinć lebo sześć gałonzek s jennego rocnygo przyrostu,coby beła gynsto, nimiała takik pu metrowyk przerostow, bo beła pszes to brzytko, bo rzotko, a mus sie cza beło pszecio pokfolić pszed innymi jakie piekne drzewko sie mo f izbie, a co niektorzy to łosukiwali bo jak beło mało gałonzek to wiertali bormaszynkom dziore i fkładali jedlicki…

stary gazda  cdn….

“Choroba nowotworowa, czy zawsze musi być wyrokiem”

ks.Jerzy Smoleń W czwartek w Bibliotece Publicznej ksiądz dr Jerzy Smoleń  odpowiedział “nie” na postawione w tytule pytanie. Podkreślił też, że nie jest choroba terminalna, ale przewlekła. Wskazał, że problemy  w przeżywaniu choroby nowotworowej powodują  błędna terminologa oraz brak właściwej komunikacji. Odnośnie pierwszego to przede wszystkim  jest fakt, że to choroba nazywa się “nowotworowa”, zaś “rak”  to ostatni jej etap.  Stąd w przeważającej ilości lekarze diagnozują chorobę nowotworową, nie raka. Drugi problem wynika z faktu to, że po tej diagnozie chory nie otrzymuje wystarczającej informacji, gdyż  lekarze nie mają czasu dla chorego, ale też dlatego, że chory szuka pomocy u różnych lekarzy, co powoduje, że nie ma lekarza prowadzącego. Często też chory zamyka się przed światem i nie pozwala sobie pomóc. Od tego roku pomoc chorym niosą  psychoonkolodzy. Ich  zadaniem jest pomoc w przeżywaniu tej choroby, przejście z chorym przez etapy choroby, poprzez etapy wyparcia, depresji do podjęcia walki z chorobą. Chory ma prawo zadawać sobie i innym pytanie “dlaczego ja?”, ale dobrze jest gdy pytanie to zostanie przepracowane przez chorego na pytanie “jaki sens ma moja choroba?”  Ale najważniejszą rolę w walce z chorobą ma rodzina chorego, która daje mu wsparcie i w odpowiednim czasie zauważy i “chwyci go za rękę”, gdy chory wpada w depresję.

Na zakończenie ksiądz jeszcze raz podkreśl, że choroba nowotworowa to nie wyrok.

IWS