ŚDM Limanowa zaprasza!

5 GRUDNIA- czyli kolejny Synaj, tym razem w Mielcu!

ŚMD Limanowa :
organizuje wyjazd na Synaj w Mielcu z Dekanatów:
Tymbark, Ujanowice , Limanowa oraz Lipnica Murowana!
liczba miejsc ograniczona, dlatego nie trać czasu, zapisz się już teraz! 

Zgłoszenia do 27 listopada u animatorów dekanalnych:
Dekanat Tymbark: Emila Puchała (608 658 112)
oraz na maila: sdm.limanowa@gmail.com

Koszt wyjazdu: 30 zł
Wyjazd ok. 8.30 (dokładna godzina będzie podana w późniejszym terminie, więc śledźcie nasz funpage :D)

https://www.facebook.com/events/1630813123835673/

DSM Mielec

ze strony facebookowej: KSM Tymbark

Sztuka i blaga

Sztuka kończy się tam, gdzie zaczyna się upodlenie i pogarda człowieka.

Pogarda może być realizowana na wiele sposobów, np:

  1. bluźnierstwa Bogu i kpiny z religii, nie licząc się z wrażliwością osób wierzących,
  2. nachalnego ekshibicjonizmu czynności fizjologicznych, bez odrobiny dobrego smaku i szacunku dla widza,
  3. skrajności, za którą często stoi jedynie pustka intelektualna, a w “dziele” nie ma nic innego poza tym, że jest szokujące i ma szokować. Szok po zbrodni i szok po skandalizującym  przedstawieniu. Ten po zbrodni rodzi sprzeciw, ten po skandalizującym przedstawieniu – otępienie i obojętność wobec wynaturzeń.  Zabija wszelką wrażliwość, również na krzywdę drugiego człowieka,
  4. ignorancji piękna, promocji kiczu, braku artyzmu i dobrego smaku w przeżyciach estetycznych,
  5. prześmiewiska z zachowań wyrastających z tradycyjnego patriotyzmu i religijności ludowej,
  6. na sposób zakłamywania rzeczywistości.  Kłamstwo, szczególnie w przestrzeni sztuki, to wyraz swoistej prostytucji i lekceważenia odbiorcy.

Są wulgarne i chamskie słowa poniżające godność człowieka i są chamskie i wulgarne przestawienia teatralne upadlające człowieka poprzez słowo i gest. Takich gniotów nie nazywajmy sztuką.

Wzajemny szacunek obowiązuje wszędzie. W przestrzeni sztuki również! Wolność słowa nie usprawiedliwia i nie uzasadnia wulgarności, chamstwa i pogardy.

Jan Plata

PS. Tekst powstał po medialnych doniesieniach o skandalizującym przedstawieniu teatralnym we Wrocławiu

Zaproszenie na wykład

W środę o godz. 19.00, w Biblitece Publicznej w Tymbarku, w ramach Ludowego Uniwersytetu Kompetencji Społecznych, wykład wygłosi uczeń klasy III Liceum Ogólnokształcącego nr 1 w Limanowej Tymoteusz Zapała. Tytuł wykładu: “O początku świata”. Organizatorzy zapraszają, wstęp wolny.

LUKS

źródło: strona interentowa Bibiloteki Publicznej w Tymbarku

Nasz Bohater – odcinek 10

Dalsze epizody związane z osobą kpt. Tadeusza Paulone .

Wróćmy jeszcze do wielokrotnie cytowanego już, pisanego z francuskiej miejscowości Hauteville listu narzeczonej Tadeusza, wysłanego 20 września 1946 roku do Argentyny, gdzie mieszkała matka kapitana Paulone. W poniższym cytacie wspomina o tym, w jakich okolicznościach trafiły do niej ostatnie pamiątki po narzeczonym: „Przy egzekucji był atleta cyrku Staniewskich, który był strażnikiem bunkra. Wieczorem przed rozstrzelaniem, gdy Tadeusz wiedział już, że śmierć mu pisana, postarał się o przemycenie do p. Ber. Budyna książeczki i medalika z prośbą o doręczenie mnie. „To są jedyne rzeczy, które mogę jeszcze mej narzeczonej posłać”. Ostatnim jego życzeniem było, aby jego przełożeni dowiedzieli się, „że nie przyniósł ujmy mundurowi, który nosił i nie zawiódł oczekiwania jakie jego przełożeni w nim pokładali”. Jak więc Pani widzi umarł jak wielki Polak z myślą nie o rodzinie, i nie o mnie, ale o Polsce.”
I dalej pani Roma wyznaje:
„Byłam z nim przez siedem lat związana i bardziej może związało mnie z nim więzienie, niż okres szczęścia, jaki z nim przeżyłam. Bardzo być może, że ja też kiedyś znajdę kogoś, kogo będę mogła nazwać swoim mężem, niemniej jednak wątpię abym znalazła kogoś, kto stałby tak wysoko jak Tadzio. Tacy idealiści jak on nieczęsto się trafiają i gdy w dzisiejszych czasach przyglądam się różnym ludziom, widzę dokładnie różnicę miedzy nim, a innymi. Widziałam ją zresztą zawsze.”
W dalszej części listu pani Roma pisze, że spotkała osoby, które twierdziły, że Tadeusz nie został rozstrzelany, a jedynie wywieziony z karnym transportem do innego obozu. Czekała więc na jakieś pomyślne wiadomości. Kiedy jednak okazało się, że rozstrzelanie w Oświęcimiu było faktem, postanowiła przesłać matce Tadeusza jego książeczkę do nabożeństwa, pisząc: „To jest rzecz, która towarzyszyła mu i była pociechą we wszystkich cierpieniach i zwątpieniach życia obozowego. Oblałam ją kiedyś łzami, szczególnie, gdy odczytywałam najbardziej zniszczone miejsca – Litanię do Matki Boskiej i modlitwę duszy opuszczonej przez wszystkich. Trzy i pół roku więzienia niemieckiego to nie mało i ma Pani rację mówiąc, że przeszedł przez piekło. Do przetrzymania pomogła mu książeczka, którą przesyłam Pani oraz wiara w Boga i umiłowanie słuszności sprawy. Chciałabym bardzo aby żył bez względu na to, czy zostałby moim mężem, czy nie, uważam bowiem, że odrodzenie naszego narodu, a może nawet całej ludzkości leży w ludziach podobnych jemu.
Przepraszam, że list jest tak długi, ale nie chciałam go pisać na raty. Wolę mieć to już poza sobą. Już trzy lata prawie po śmierci Tadeusza, ale zawsze takie roztrząsanie jego życia jest dla mnie bolesne wstrząsające, tym bardziej, że długo w nią nie wierzyłam.”

Jakże niezwykłe i bogate przeżycia opisuje pani Roma – od bardzo bolesnych, jakich doznała, poprzez te najserdeczniejsze. Dzięki temu listowi bardziej wyraźnie widzimy postać kapitana Paulone i jego narzeczonej – Romy Sygnarskiej, a także rodziny Tadeusza – tej w Tymbarku i tej w dalekiej Argentynie, w której, mimo upływu tylu lat, nadal trwa pamięć o tych, którzy już odeszli – przechowuje się pamiątki po nich jak bezcenne skarby, czego najlepszym dowodem jest zachowany, a napisany blisko 70 lat temu list pani Romy. Jego kopię otrzymałem z Argentyny od bratanka Tadeusza – Rubena Pauloni. Dzięki tym pamiątkom i życzliwej pamięci wielu osób możemy poznać nie tylko postać „naszego bohatera” – kapitana Tadeusza Paulone o pseudonimie „Lisowski”, ale także i wiele innych zacnych ludzi, których losy związane zostały z jego życiem. Trudno tu wymienić wszystkich, by oddać im hołd i cześć – za trwanie w polskości, za okazywanie miłości i pomocy innym mimo własnych cierpień i upokorzeń, jakich doznali w czasie okupacji, a szczególnie w obozach i więzieniach. Jednakże życie ich nie poszło na marne, gdyż dzięki nim nasza Ojczyzna znów cieszy się wolnością. To dzięki nim również wielu ludzi „uszlachetniło się i odzyskało ludzką twarz” – przykładowo choćby Aufseherin Annelise Franz, kiedy wobec pani Zofii wypowiedziała „Schade um den Kerl”.

Stanisław Wcisło

cdn.

DEI REGNO SERVIRE 2015 dla Pani Joanny Sędzik

Dzisiaj z rąk biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża Pani Joanna Sędzik otrzymała medal „Dei Regno Servire” (Służyć Królestwu Bożemu).

Medal „Dei Regno Servire”  otrzymują osoby ( na wniosek proboszcza), które troszczą się o parafie, działają charytatywnie, działają w ruchach, organizują pielgrzymki, wydają gazety, prowadzą teatry i chóry.

Pani Joanna Sędzik dostała doceniona za bardzo duże zaangażowanie w życie parafialne, w tym za przewodniczenie parafialnemu  Caristas.

Serdeczne gratulacje dla Pani Joanny  wraz z życzeniem dalszej owocnej pracy składa portal tymbark.in.

Irena Wilczek-Sowa

nagggggrodzeni

źródło: oficjalna strona diecezji tarnowskiej

Nasz Bohater – odcinek 9

Historia medalika – część druga

I oto dalsza relacja pani Zofii:

„Medalik został sfotografowany w archiwum – Muzeum gromadzi eksponaty tego rodzaju, przejawy twórczości więźniów. Pani Jadzia Dąbrowska przejęta jego historią , przyrzekła dołożyć starań, aby ustalić, kto go wykonał. „Dzięki jej pośrednictwu poznałam panią Hannę Ulatowską, profesora uniwersytetu w Dallas, również byłą więźniarkę Auschwitzu, dokąd jako jedenastoletnia dziewczynka trafiła z powstania warszawskiego wraz z matką i bratem. Pani Hanna pisze pracę na temat twórczości więźniów, stąd jej częste wizyty w Muzeum w Auschwitz-Birkenau, a także spotkania z byłymi więźniami. Okazało się, że zna kogoś, kto mógłby coś wiedzieć na temat oświęcimskiego medalika z Chrystusem, bowiem w obozie zatrudniony był w pracowni, nazwijmy to artystycznej, w której więźniowie wyrabiali dla esesmanów różnego rodzaju przedmioty, dzieła i dziełka, poczynając od płaskorzeźb, drzeworytów, figurek, obrazów, a kończąc na biżuterii wytwarzanej z zagrabionych na rampie złotych monet. Ten ktoś mieszka w Gdańsku, jest rzeźbiarzem, twórcą kilku pomników. Nazywa się Tołkin. Pani Hanna (…) spotyka się także z Tołkinem, właśnie ze względu nas jego obozowe losy. Zagadnie go o medalik z Chrystusem.(…) Boże Narodzenie roku 2004 (…) Spotykamy się z panią Hanią. I słyszę, że Wiktor Tołkin bardzo się moim medalikiem zainteresował: jaki ma kształt? Czy nie ryngrafu? Ile uchwytów, Jeden, dwa? I wyraził pragnienie zobaczenia go. Cóż, że leży w szpitalu? Prosi żebym przyszła (…)

Wiktor Tołkin. Szczupły, siwowłosy, o pociągłej, zaskakująco młodej twarzy. Ile też miał lat tam? Padają rytualne między byłymi więźniami pytania: ilu cyfrowy numer, Auschwitz główny, czy Birkenau, blok, komando? Gdy słyszy nazwisko ofiarodawcy, nieruchomieje. „Lisowski? Paolone? Od niego pani dostała?” Jest zelektryzowany. „To by się zgadzało” mówi raczej do siebie, ledwo dosłyszalnie. Podnosi medalik do oczu, ręce mu drżą, drży głos”. „Paolone…To przecież on umożliwił mi… Byłem w kartoflarni, on był zastępcą kapo. Sprawnie mi szło obieranie, to sobie czasem pozwalałem na jakąś przyjemność – raz i drugi wyrzezałem z brukwi figurkę. Zobaczył to, powiedział: „Masz zdolności” i spowodował, że dostałem się do takiej grupy plastyków…” Milknie bardzo wzruszony. „Nieodżałowany człowiek…” W drżących palcach obraca medalik, znów go podnosi do oczu. „Jeszcze jeden podobny wykonałem z Matką Boską. Też dla niego”. „Nagłe rozwarcie w pamięci luku: stolik z buchalteryjną księgą, wyciągnięta nad nią dłoń, a na niej… tak, na niej dwa medaliki. „Wybierz, który wolisz.” Teraz i mnie drży głos. „Wiem, widziałam ten medalik. Otrzymała go koleżanka o imieniu Ellen”. Wiktor Tołkin. To jego palce , jak „rylec pisarza biegłego” wyrysowały w srebrnej blaszce bolesną twarz Chrystusa. Chrystusa Oświęcimskiego”.

Tak kończy się opowiadanie pani Zofii Posmysz o Chrystusie Oświęcimskim i o Tadeuszu – kapitanie Lisowskim – Paulone. Należy tu dodać, że w roku 1959 pani Zofia napisała słuchowisko pt. „Pasażerka”, które wywoławszy poruszenie w świecie literackim, zostało zaadoptowane dla teatru telewizyjnego, zaś wkrótce nasz wybitny reżyser Andrzej Munk zekranizował je, obsadzając w roli Lizy Aleksandrę Śląską. Na podstawie fabuły powieści „Pasażerka” A. Miedwiediew napisał libretto opery, do której muzykę skomponował Mieczysław Weinberg. Premiera tego dzieła miała miejsce w roku 2010 na festiwalu w Bregenz. Wszystkie te sztuki epizodycznie nawiązują do opowiadania „Chrystus Oświęcimski”.

cdn.

Stanisław Wcisło

“Tymbark Dance”

Nagranie z występu zespołu “Tymbark Dance” (w którym tańczą uczniowie  Społecznej Publicznej Szkoły Muzycznej w Tymbarku)  na I Ogólnopolskim Przeglądzie Zespołów Rytmicznych w Dobczycach. Tymbark Dance “wytańczył”  III nagrodę.

Tańczą: Jowita Krzyściak , Emilia Krzyściak, Amadeusz Trojanowski, Jan Rusek Katarzyna Rząsa, Klara Rokosz, Wiktoria Grzegorzek, Aleksandra Matras, Alicja Górka, Gabriela Lupa , Zuzanna Staśko.

nagranie pochodzi z archiwum Szkoły