Posiedzenie stałych komisji Rady Gminy

Dzisiaj odbyło się wspólne posiedzenie stałych komisji Rady Gminy Tymbark, którego tematem było omówienie spraw zawartych w porządku obrad sesji RG zwołanej na 30 maja. Posiedzenie było bardzo burzliwe. Oprócz radnych oraz urzędników przybyło na nie ponad 40 osób – rodziców uczniów Społecznej Publicznej Szkoły Muzycznej w Tymbarku. Powodem ich przybycia był fakt, że  w porządku sesji jest punkt: „Przyjęcie uchwały w sprawie utworzenia Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Tymbarku”, a w projekcie uchwały w tej sprawie zostało zapisane, że tenże GOK otrzyma w użyczenie budynek pod numerem Tymbark 249, czyli budynek, w którym siedzibę ma szkoła muzyczna. Odczytano treść projektu tej uchwały oraz jej poniżej przedstawione uzasadnienie:

„Gmina Tymbark jako jedyna w powiecie limanowskim nie ma Ośrodka Kultury, który realizował by skoordynowane zadania określone w art. 7 ust. 1 pkt 9 i 10 ustawy  o samorządzie gminy, tj. zadania z zakresu kultury i sportu. Obecnie zadania te realizowane są jako pojedyncze inicjatywy świetlicy wiejskiej czy biblioteki gminnej. Pozarządowe organizacje zajmujące się działalnością kulturalną lub sportowa realizują bardzo wąskie zakresy ze swoich dziedzin (Szkoła Muzyczna, Klub Piłki Nożnej) co powoduje, iż mieszkańcy Tymbarku mają ograniczony dostęp do innych dyscyplin realizowanych pod opieką profesjonalnej kadry. Brak jest spójnej polityki gminy do realizacji takich zadań przez wyspecjalizowaną kadrę”.

I ta treść uzasadnienia była powtarzania w dyskusji przez radnych, którzy przygotowali projekt tej uchwały, czyli radnych  Klubu Radnych „Nasza Gmina”. Dodawali, że wszystkie dzieci mają prawo do  korzystania z różnych form kultury, nie tylko te uzdolnione muzycznie, a ich zamiarem nie jest likwidacja szkoły muzycznej (Pani Zofia Jeż zapowiedziała również, że poda do sądu osoby, które twierdzą, że radni chcą zlikwidować szkołę).

Głos zabrał Wójt Gminy Tymbark, który po pierwsze podkreślił, że projekt uchwały został wniesiony bez wcześniejszych konsultacji, dyskusji. Powiedział, że jest przeciwny tworzeniu nowej jednostki, która będzie generowała koszty stałe, w sytuacji, gdy na terenie gminy działa prężnie biblioteka, jest szkoła muzyczna, orkiestra strażacka, klub sportowy, są pracownicy Urzędu Gminy, którzy  zajmują się organizacją różnych przedsięwzięć. Zadaniem samorządu powinno być wyzwalanie i pomoc wszelkiej inicjatywie społecznej. To jest potencjał rozwoju i siła napędowa. Dzięki pracy społecznej działa np. ponad 25 szkoła muzyczna,”perełka”,  której zazdroszczą ościenne samorządy. Ponadto nie prawdą jest, że GOKi działają we wszystkich gminach, gdyż w 5 na 12 w powiecie. Zaś koordynacją działań zajmuje się on osobiście i nie widzi powodu, aby to zmieniać.

Poinformowano też, że został na ręce radnych złożony protest w sprawie działań rady zmierzających wprost w kierunku likwidacji szkoły muzycznej, który podpisało ok.800 osób.

A jak rodzice tłumaczyli swoje obawy? Podkreślali przede wszystkim, że nie byłoby ich tutaj, gdyby nie  fakt iż za siedzibę planowanego GOKu został wskazany budynek, z którego korzysta szkoła muzyczna. Oni nie dyskutują, czy utworzenie GOKu jest zasadne czy nie, są również za tym, by dzieci miały zapewnione różne formy edukacji, ale dlaczego kosztem ich i ich dzieci?  W szkole uczy się ok 120 uczniów. Obecnie nauka jest bezpłatna.otrzymuje ona 100% dotację z ministerstwa. W Szkole pracuje profesjonalna kadra nauczycielska.   Charakter szkoły stanowi, że jeden uczeń to jedna klasa. Sal już teraz jest za mało. Dzieci uczą się od poniedziałku do soboty włącznie, zajęcia trwają od 10 do 20.30. Tu nie ma miejsca,aby wprowadzać jeszcze inne podmioty, stąd stwierdzenie, że utworzenie GOK-u to jeżeli nie likwidacja szkoły, to na pewno konieczność szukania i zmiany siedziby szkoły.  Jak podano w statucie  GOK-u, przewiduje się wpływy z wynajmów, czyli rodzice uczniów szkoły muzycznej mają ponosić koszty działania GOK-u? Czyli kosztem jeden placówki kulturalnej tworzy się drugą? Do działalności Szkoły GOK nie nie potrzebny,ale  GOK bez  Szkoły raczej nie ma szans. Z sali widowiskowej mogą korzystać inni, ale pod warunkiem, że termin musi być wcześniej uzgodniony w związku z zajęciami, egzaminami szkolnymi i mając na uwadze fakt, że wszystko kosztuje, szczególnie ogrzewanie, uzyskanie w zimie przyzwoitej temperatury to koszt rzędu  tysięcy złotych, poza tym utrzymanie porządku. Dlaczego nikt z osób podpisanych pod projektem nie przyszedł do szkoły, aby zapoznać się,  w jakich ona pracuje warunkach?

W wyniku bardzo gorącej dyskusji radni postanowili, że usuną z porządku obrad sporny punkt i przekażą sprawę do rozpatrzenia przez komisję kultury. Niektórzy radni, np.Pan Smoter, zobowiązali się też do tego, że nie będą już wskazywać jako siedziby  GOK-u budynek, w którym obecnie działa Szkoła.

Po zakończeniu tej dyskusji i opuszczeniu sali przez rodziców radni obradowali nad, jak się okazało, następnym gorącym tematem, czyli przekształcenia działek. W tej sprawie wypowiedział się już wcześniej (przy dyskusji o Szkole) Pan Stanisław  Gągała, który powiedział, że takie działanie Rady, przez które nie uchwało tych zmian na ostatniej sesji, to działanie przeciwko ludziom, tak jak w przypadku szkoły, tylko tym razem szkodzi się również przedsiębiorcom, a przecież z ich podatków żyją samorządy. Takie samo stanowisko było Pana Jońca, który stwierdził, że tymi działaniami blokowane są wpływy do budżetu gminy. Z ludźmi trzeba rozmawiać, czego on jest przykładem,gdyż doszedł do porozumienia z osobami, które były przeciwne jego działaniom i nie ma do nich żadnych pretensji.  W wyniku dyskusji radni zdecydowali też, że uchwałą nie obejmą działki, nabytej od PKP, a znajdującej się obok GS Tymbark.

Następna burzliwa dyskusja to problem osuwiska, zgłoszony przez Panią Peciak. Pani Peciak twierdzi, że gmina jest zobowiązana do usunięcia szkód osuwiskowych oraz zabezpieczenia osuwiska, wójt zaś argumentował, że uzyskana opinia w tzw.karcie osuwiskowej jednoznacznie wskazuje, że zabezpieczenie tego osuwiska jest bezzasadne, z uwagi na olbrzymie koszty. Ponadto gmina nie może realizować tych zadań, ponieważ dotyczą one własności prywatnej.  Gmina ma przenieść drogę gminną w inne miejsce. Takie działania, w przypadku dużych kosztów, są realizowane np. w Kłodnym czy Laskowej.

Następnie omówione następne punkty, tj. w zmianie w budżecie.

IWS

 

Pozdrowienia z bieszczadzkiej majówki

Czytelnik  „tymbark.in” z Piekiełka przesłał dla nas wszystkich Czytelników portalu pozdrowienia z bieszczadzkiej majówki, dołączając bieszczadzkie zdjęcia.

Bieszady2 Bieszady1

VI BESKIDZKIE CAMINO – RELACJA

Na start VI Beskidzkiego Camino zgłosiło się "tylko" 10 uczestników.  Ulewne
deszcze poprzedniego dnia, mokro i zimno skutecznie zniechęciły wielu pątników. Kilka osób
się pochorowało. Ale najwytrwalsi są i to cieszy.Mija 4.30, więc czas ruszać na Podhale. Jeszcze modlitwa na drogę. Przed nami Królowa Beskidu Wyspowego – Mogielica. Na szczycie, przy papieskim krzyżu meldujemy się już o 6.00. Wszystkim uczestnikom przekazuję życzenia od Antka (jednego z autorów tego pomysłu), którego zatrzymały sprawy rodzinne.  Modlitwa różańcowa za Ojczyznę, spojrzenie w stronę Tatr, które przysłaniają kłębiaste chmury, łyk gorącej herbaty i pędzimy w stronę Jasienia. Przy mijanych, ładnie ozdobionych kapliczkach dalsza modlitwa różańcowa. Na przełęcz w Lubomierzu – Rzekach docieramy o 9.00.  Półgodzinna przerwa na zregenerowanie sił i śniadanie. W międzyczasie dołącza do nas jeszcze jeden uczestnik Camino. Jest nas 11 osób. Czas odpoczynku szybko mija.  Idziemy na Przysłop i dalej na Kudłoń. Po drodze mijamy pare turystów, których na szlaku spotkaliśmy zaledwie kilkunastu. Nic dziwnego, jest chłodno i wietrznie, miejscami mglisto. Słonko walczy z chmurami i czasem spojrzy nieśmiało na nas, wtedy jest bardzo przyjemnie.  Z Kudłonia szybko idziemy w stronę Turbacza. Wychodząc na polanę pod Turbaczem, gdzie łączą się szlaki; niebieski i
zielony z żółtym, zauważyliśmy umykającego wilka w gęstwinę. Znawcy tematu potwierdzili informację o samotnym wilku.

O godzinie 12.30 jesteśmy przy Papieskim Ołtarzu. Wspólny Anioł Pański i modlitwa
różańcowa za tych, którzy polecali się naszej pamięci, za tych którzy zostali w domach i za tych, którzy nas wspierali  w podjętym trudzie. Na Turbaczu obiad, czyli tradycyjna kwaśnica i „mała czarna”.

Jest 13.40, ruszamy z Turbacza dalej żółtym szlakiem, aby przejść koło Kaplicy
Papieskiej. Przy tej kaplicy zatrzymujemy się na chwilę. Tu serdecznie przywitał nas opiekun
i gazda tego miejsca ks. Kazimierz Dadej SCJ. Zapytał skąd idziemy, a gdy usłyszał skąd idziemy i skąd jesteśmy, jego radość była ogromna, ponieważ tymbarskie klimaty i tymbarskie tereny dobrze zna. Bywał i w Tymbarku i w Piekiełku. Okazało się również, że w tym samym roku 2008 i z tego samego miejsca co piszący te słowa, szlakiem francuskim przeszliśmy w różnych miesiącach hiszpańskie CAMINO – 826 km – do grobu św.Jakuba w Santiago de Compostela.

Ks. Dadej opowiedział nam o historii kaplicy, właścicielu terenu (grunt prywatny) i że
w tej kaplicy czczona jest MATKA BOŻA KRÓLOWA GORCÓW, oraz zaprosił nas
(również i czytających te słowa) na drugą niedzielę sierpnia do tej kaplicy, na msze św. o ślebodzie, czyli wolności, która teraz jest w dużej mierze nadinterpretowana. Bardzo dobrze się gwarzyło, ale czas pędzić do Gaździny Podhala. O 15.30 przy kościele na Kowańcu koronka do Miłosierdzia Bożego. To już Nowy Targ. Na ulicach jakby mniej mieszkańców. Pogoda nie sprzyja spacerom. O 17.20 mijamy bramy ludźmierskiego Sanktuarium. A tu . . . bardzo miła niespodzianka. Część zespołu Podhalanie i ksiądz proboszcz wraz z siostrą zakonną witają nas. Ech!! Aż łza w oku się zakręciła słuchając góralskiej muzyki i doświadczając ogromnej serdeczności od witających nas. Szybko znaleźliśmy wspólny język – Ksiądz proboszcz do grudnia posługiwał w pobliskiej Tarnawie,
a jedna z parafianek z Ludźmierza jest siostrą zakonną na Pasierbcu. Wciąż przekonujemy się,
jaki ten świat jest mały.

Wszystkim którzy swoją radością dzielili się z nami na VI BESKIDZKIM CAMINO serdecznie

dziękujemy. Pragnę także podziękować Pani Małgosi z Trutego za pyszne ciasto i oscypki.

Można powiedzieć że: VI BESKIDZKIE CAMINO PRZESZŁO DO HISTORII.

Jeszcze krótka statystyka:W VI Beskidzkim Camino wędrowało 11 osób, w tym: 4 osoby z Piekiełka, 2 z Krakowa, 2 z
Limanowej, 1 z Tymbarku, 1 z Kisielówki i 1 ze Słopnic – 4 kobiety i 7 mężczyzn. Najstarszy
uczestnik miał 56 lat a najmłodszy 17 lat.Wszystkich uczestników i sympatyków Beskidzkiego Camino pozdrawiam.
 Andrzej Czernek