Nasz Bohater – odcinek 9
Historia medalika – część druga
I oto dalsza relacja pani Zofii:
„Medalik został sfotografowany w archiwum – Muzeum gromadzi eksponaty tego rodzaju, przejawy twórczości więźniów. Pani Jadzia Dąbrowska przejęta jego historią , przyrzekła dołożyć starań, aby ustalić, kto go wykonał. „Dzięki jej pośrednictwu poznałam panią Hannę Ulatowską, profesora uniwersytetu w Dallas, również byłą więźniarkę Auschwitzu, dokąd jako jedenastoletnia dziewczynka trafiła z powstania warszawskiego wraz z matką i bratem. Pani Hanna pisze pracę na temat twórczości więźniów, stąd jej częste wizyty w Muzeum w Auschwitz-Birkenau, a także spotkania z byłymi więźniami. Okazało się, że zna kogoś, kto mógłby coś wiedzieć na temat oświęcimskiego medalika z Chrystusem, bowiem w obozie zatrudniony był w pracowni, nazwijmy to artystycznej, w której więźniowie wyrabiali dla esesmanów różnego rodzaju przedmioty, dzieła i dziełka, poczynając od płaskorzeźb, drzeworytów, figurek, obrazów, a kończąc na biżuterii wytwarzanej z zagrabionych na rampie złotych monet. Ten ktoś mieszka w Gdańsku, jest rzeźbiarzem, twórcą kilku pomników. Nazywa się Tołkin. Pani Hanna (…) spotyka się także z Tołkinem, właśnie ze względu nas jego obozowe losy. Zagadnie go o medalik z Chrystusem.(…) Boże Narodzenie roku 2004 (…) Spotykamy się z panią Hanią. I słyszę, że Wiktor Tołkin bardzo się moim medalikiem zainteresował: jaki ma kształt? Czy nie ryngrafu? Ile uchwytów, Jeden, dwa? I wyraził pragnienie zobaczenia go. Cóż, że leży w szpitalu? Prosi żebym przyszła (…)
Wiktor Tołkin. Szczupły, siwowłosy, o pociągłej, zaskakująco młodej twarzy. Ile też miał lat tam? Padają rytualne między byłymi więźniami pytania: ilu cyfrowy numer, Auschwitz główny, czy Birkenau, blok, komando? Gdy słyszy nazwisko ofiarodawcy, nieruchomieje. „Lisowski? Paolone? Od niego pani dostała?” Jest zelektryzowany. „To by się zgadzało” mówi raczej do siebie, ledwo dosłyszalnie. Podnosi medalik do oczu, ręce mu drżą, drży głos”. „Paolone…To przecież on umożliwił mi… Byłem w kartoflarni, on był zastępcą kapo. Sprawnie mi szło obieranie, to sobie czasem pozwalałem na jakąś przyjemność – raz i drugi wyrzezałem z brukwi figurkę. Zobaczył to, powiedział: „Masz zdolności” i spowodował, że dostałem się do takiej grupy plastyków…” Milknie bardzo wzruszony. „Nieodżałowany człowiek…” W drżących palcach obraca medalik, znów go podnosi do oczu. „Jeszcze jeden podobny wykonałem z Matką Boską. Też dla niego”. „Nagłe rozwarcie w pamięci luku: stolik z buchalteryjną księgą, wyciągnięta nad nią dłoń, a na niej… tak, na niej dwa medaliki. „Wybierz, który wolisz.” Teraz i mnie drży głos. „Wiem, widziałam ten medalik. Otrzymała go koleżanka o imieniu Ellen”. Wiktor Tołkin. To jego palce , jak „rylec pisarza biegłego” wyrysowały w srebrnej blaszce bolesną twarz Chrystusa. Chrystusa Oświęcimskiego”.
Tak kończy się opowiadanie pani Zofii Posmysz o Chrystusie Oświęcimskim i o Tadeuszu – kapitanie Lisowskim – Paulone. Należy tu dodać, że w roku 1959 pani Zofia napisała słuchowisko pt. „Pasażerka”, które wywoławszy poruszenie w świecie literackim, zostało zaadoptowane dla teatru telewizyjnego, zaś wkrótce nasz wybitny reżyser Andrzej Munk zekranizował je, obsadzając w roli Lizy Aleksandrę Śląską. Na podstawie fabuły powieści „Pasażerka” A. Miedwiediew napisał libretto opery, do której muzykę skomponował Mieczysław Weinberg. Premiera tego dzieła miała miejsce w roku 2010 na festiwalu w Bregenz. Wszystkie te sztuki epizodycznie nawiązują do opowiadania „Chrystus Oświęcimski”.
cdn.
Stanisław Wcisło