Parafia Podłopień, tymbarska szkoła muzyczna zagrała z okazji rocznicy 25-lecia pobytu JP II na Sądecczyźnie

Na popołudniowej Eucharystii w kościele parafialnym w Podłopieniu oprawę muzyczną zapewniła orkiestra i zespoły kameralne uczniów Społecznej Publicznej Szkoły Muzycznej w Tymbarku. Uczniom, nauczycielom podziękował ks.proboszcz  Janusz Balasa.

Poniżej fragment koncertu (materiał nadesłany przez Szkołę).

 

 

Wspomnienie obowiązkowe św. Alberta Chmielowskiego, zakonnika, fresk w kościele w Tymbarku

17 czerwca w Kościele katolickim obchodzone jest wspomnienie św.Alberta Chmielowskiego, zakonnika.

Adam Chmielowski urodził się w Igołomi pod Krakowem w roku 1845. Wziął udział w Powstaniu Styczniowym, w którym stracił nogę. Po ukończeniu studiów malarskich rozpoczął pracę artystyczną. W pełni sił twórczych porzucił malarstwo i oddał się służbie ubogim, a następnie założył Zgromadzenia Braci i Sióstr Posługujących Ubogim. Zmarł w Krakowie w roku 1916. Dnia 22 czerwca 1983 w Krakowie papież Jan Paweł II zaliczył go w poczet błogosławionych, a w roku 1989 w poczet świętych.

źródło: brewiarz.pl

wówczas błogosławiony, ogłoszony świętym w 1989 r.,  Albert Chmielowski; fresk w tymbarskim kościele 

Jubileusz 40-lecia Parafii Podłopień – świadectwo Pani Wiesławy Piętoń w rocznicę 25-lecia przejazdu Papieża Jana Pawła II

Św.Jan Paweł II

W naszej parafii od wyboru kardynała Karola Wojtyłę na stolicę Piotrową 16 października 1976r. co roku w kościele organizowane były występy dzieci i młodzieży z portretami Ojca św.Jana Pawła II. Były wiersze, piosenki o Ojcu św. i pieśni do Matki Najświętszej. 16 czerwca 1999 r. papież Jan Paweł II udając się do Starego Sącza samochodem na kanonizację Św.Kingi przejeżdżał przez naszą parafię. Na pamiątkę tego wydarzenia, z inicjatywy  ks.proboszcza Tadeusza Machał, powstał pomnik przy drodze krajowej św.Jana Pawła II i św. Kingi w kształcie księgi. Dla uzyskania klimatu górskiego zostały posadzone różne krzewy koło tego  pomnika. Jednak w przeciągu dwóch tygodni zostały ukradzione. Dla wyrównania terenu zostały założone kręgi, wysypano ziemie wokół oraz posadzono nowe krzewy. Pomnik został poświęcony uroczystość Bożego Ciała. 19 czerwca 2003 r. .została odprawiona Msza św. Co roku ks.Tadeusz Machał (później ks.Wiesław Orwat) organizował  pielgrzymki od kościoła,  z różańcem w ręku, do pomnika.

W związku z przeniesieniem ks. Tadeusza do parafii Moszczenica, została mi przekazana opieka i dbałość o ten pomnik.

        Na każdą rocznicę śmierci św.Jana Pawła II spotykamy się o godz. 21:37 na modlitwę. Z okazji różnych rocznic pomnik ozdabiany flagami: papieską, maryjną i narodową. Co skłania innych do pomyślenia, co w tym dniu oznaczają, ponieważ jest przy ruchliwej drodze. Przechodząc koło pomnika często modliłam się przez  wstawiennictwo Świętych do Boga i  otrzymałam łaski od Boga właśnie przez wstawiennictwo św Jana Pawła II .

    Gdy po dłuższej przerwie w pracy zawodowej chciałam do niej wrócić, napotykałam różne trudności. Aż pewnego dnia zadzwonił telefon że będę mieć pracę i rozpoczęłam ją od 22 X,  bardzo się ucieszyłam. Miałam zrobić odpowiednie badania i wtedy wyszły jakieś niejasności. Jak się później okazało, po dokładnych badaniach, że muszę przejść poważną operację zostałam przyjęta do szpitala 27 IV – w rocznicę kanonizacji św. Jana Pawła II.  

Po dwóch miesiącach od tej poważnej operacji wróciłam do pracy. Wierzę mocno, że było to wstawiennictwo św. Jana Pawła II. Daty 22 X – dzień beatyfikacji oraz 27 IV – dzień kanonizacji .

Dziękuję Bogu za łaski przez  wstawiennictwo św.Jana Pawła II i św. Kingi  i polecam całą moją rodzinę. 

  Nauki dzieci przed I Komunią świętą.

Bardzo dobrze wspominamy spotkania dzieci na katechezach przed pierwszą komunię św. Wiele nauk było z korzyścią dla rodziców, ponieważ odświeżaliśmy sobie wiadomości katechizmu pamięciowego. Ks. Tadeusz omawiał każde przykazanie wraz z wieloma przykładami, które notowaliśmy, a w domu trzeba było powtórzyć z dzieckiem, aby lepiej zrozumiało i jak w prowadzać go w życie codziennie. Może nie było lekko, ale trudem dochodzi się do celu. Wiedzieliśmy że nasze dzieci są dobrze przygotowane do przyjęcia Pana Jezusa. Dodatkowo rodzice robili na salce gazetki związane w okresem przeżywanym w Kościele. Nauki te zaczynały się już w Adwencie. W okresie zimowym ksiądz robił dzieciom przerwy, wychodzili na zewnątrz, bawili się śnieżkami albo urządzał wyścigi kto pierwszy wbiegnie na górkę i z powrotem, turlali się po śniegu. Nikt nie narzekał, dzieci cieszyły się i z nową energią w chłonęły wiadomości. Była też możliwość wyjazdu na rekolekcje rodziców pierwszokomunijnych dzieci do Ciężkowic. Korzystaliśmy z tego, jako dobre duchowe przygotowanie w rodzinie.

   Boże Ciało. 

Jako wynagrodzenie Bogu za powstanie naszej parafii odbyła się najdłuższa procesja Bożego Ciała od kościoła przez Zawadkę, Zagórze do najdalszych domów w parafii i powrót przez Tymbark góry do kościoła. Przeżyliśmy procesję jak drogę extremalna. Słońce mocno grzało,  trwała 3,5-4 godzin. Dzieci sypały kwiaty prawie całą drogę, rodzice z koszyczków dokładali dzieciom kwiaty.. Przy feretronach były zmiany, co jakiś czas, ale księdza Tadeusza nikt nie zmieniał i niósł Monstrancję cały czas. Chwilę oddechu miał przy kolejnym ołtarzu. Byliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi, że oddaliśmy Bogu chwałę za nasz kościół Miłosierdzia Bożego i za to że mamy swoją parafię.

   Droga krzyżowa na Łopień.

Młodzież naszej parafii, wraz z ks. Tadeuszem, wybrała się na Drogę Krzyżową z pochodniami. Młodzież szła chętnie i z radością, by modlić się wraz z Jezusem cierpiącym,  oddawać mu swoją młodość, wchodzenie w dorosłe życie, aby wyprosić dobre rodziny męża, żony, czy też powołanie do życia kapłańskiego i zakonnego. Było to normalne, że Bogu trzeba oddawać cześć. Grupa lektorów – wśród nich syn – nieśli duży rzeźbiony drewniany  ołtarz drewniany na szczyt góry Łopień,  by tam odprawić Mszę św. Było to niemałe wyzwanie, musieli się zmieniać co kawałek bo ciężki był, a im bliżej szczytu było trudniej i stromo, ale dali radę.  Trzeba było też z powrotem zabrać ołtarz do kościoła. Te wspomnienia są do dziś żywe.  Jesteśmy dumni, że daliśmy radę. Ks. Tadeusz dbał o wypracowanie  u młodzieży mocnej woli, którą teraz wykorzystujemy w życiu codziennym. Pan Jezus o wiele większy trud i ból ponosił dla naszego zbawienia.

 

Parafia Podłopień: nabożeństwo ku czci św. Jana Pawła II przy pomniku 25-lecia pontyfikatu Papieża Jana Pawła II

HISTORIA Tenisa Ziemnego w Tymbarku (9) ze starego albumu – Krzysztofa Wiśniowskiego

Po kilkunastu latach działalności szkoleniowo sportowej odbywającej się na tymbarskich kortach tenisowych, można stwierdzić że TENIS jako dyscyplina sportowa i  zjawisko społeczne bardzo się rozwinęły. Młodzi i starsi członkowie Naszego tenisowego ruchu zdecydowanie podnieśli swoje umiejętności techniczne i przygotowanie  fizyczne. Na korcie pojawiają się coraz to nowe twarze, jedni na krótko dwa trzy razy, inni na dłużej. Rozgrywane liczne turnieje, są areną gdzie można w sposób bezpośredni i sprawiedliwy sprawdzić swoje umiejętności tenisowe, a także odporność na trudne sytuacje i stres.

Bardzo ważnym wydarzeniem w życiu Naszego tenisowego towarzystwa były zmiany organizacyjne. Do tej pory działalność tenisowa prowadzona była w ramach Uczniowskiego Klubu Sportowego „Olimpijczyk” przy Gimnazjum Samorządowym w Tymbarku, postanowiono uściślić i niejako oddzielić działania związane z Tenisem Ziemnym od działań związanych z innymi dyscyplinami sportowymi.

 3. lutego 2018 roku odbyło się zebranie założycielskie nowego bytu organizacyjnego czyli Stowarzyszenia Sportowego Tymbark Tennis-Club. Opracowano statut stowarzyszenia i ustalono listę Członków Założycieli na której figurowali: Krzysztof Wiśniowski, Stanisław Duchnik, Grzegorz Matras, Jacek Bartosz, Mirosław Pławecki, Czesław Kaszuba, Zbigniew Wandas, Janusz Kaleta, Grzegorz Kęska i Teresa Wiśniowska. Prezesem został wybrany Stanisław Duchnik – senior grupy, instruktor tenisa i mieszkaniec Piekiełka. Funkcję Sekretarza objął Grzegorz Kęska sympatyk klubu i działacz sportowy, a Członkiem Zarządu został Krzysztof Wiśniowski.

W latach 2017 – 2020, oprócz przyjemnej choć mozolnej treningowej pracy miało miejsce wiele sportowych spotkań  i wydarzeń, rozegrano też szereg ciekawych  turniejów.

Jednym z nich był rozegrany 11 listopada 2018 roku, po raz pierwszy i w kolejnych latach kontynuowany jako wydarzenie cykliczne –

I Turniej Tenisa Ziemnego z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości. Turniej ten i jego coroczne odsłony, mają na celu, w sposób czynny, świętowanie kolejnych rocznic odzyskania przez Naród Polski suwerenności i niepodległości. Do tej pory odbyło się już V edycji tego  patriotycznego i historycznego cyklu, a gry turniejowe odbywają się w obecności biało-czerwonej Flagi Polski.

W tą świąteczną i słoneczną niedzielę 11.11.2018 r. rozegrana została kategoria DEBLI

  1. Janusz Kaleta – Tymbark –  Czesław Kaszuba – Łącko
  2. Jacek Bartosz – Limanowa –  Stanisław Duchnik – Piekiełko
  3. Mirosław Pławecki – Laskowa –  Krzysztof Wiśniowski – Tymbark
  4. Jan Mrózek – Dobra –  Jakub Wiśniowski – Tymbark

11 listopada 2018r. I Turniej Tenisa Ziemnego z okazji 100 lecia Odzyskania przez Polskę Niepodległości – Jakub Wiśniowski, Mirek Pławecki, Jan Mrózek, Jacek Bartosz, Czesław Kaszuba, Janusz Kaleta, Stanisław Duchnik, Krzysztof Wiśniowski.

Zwycięzcy turnieju 11.11.2018r. – Czesław Kaszuba i Janusz Kaleta.

8 lipca 2018r XXVII Dni Tymbarku i XIV Turniej Tenisowy OPEN – Jan Mrózek, Józef Kurek, Wójt Paweł Ptaszek, Jacek Bartosz, Mirek Pławecki, Grzegorz Matras z synem, Filip Kubiński, Stanisław Duchnik, Konrad Limanówka, Krzysztof Wiśniowski.

Turniej DEBLI –5 sierpnia 2018r – Kuba Wiśniowski, Mateusz Ślazyk, Tomek Sroka, Mirek Pławecki, Zbigniew Wandas, Jacek Bartosz, Janusz Kaleta, w dole: Jan Mrózek, Stanisław Duchnik, Krzysztof Wiśniowski.

XVI Mistrzostwa Tymbarku 25 sierpnia 2018r – Łukasz Łotocki, Karol Lisowski, Mateusz Ślazyk, Ryszard Gargula, Emil Szot, Wójt Paweł Ptaszek, Bartek Niemirski, Józef Kurek, Krzysztof Wiśniowski, w dole: Tomek Sroka, Mateusz Ryś, Kuba Migdał.

25 sierpnia 2018r XVI Mistrzostwa Tymbarku – po rozdaniu nagród –Krzysztof Wiśniowski, Mirek Pławecki, Janusz Kaleta, Ryszard Gargula, Karol Lisowski, Grzegorz Matras.

Konrad Limanówka – ambitny i utalentowany tenisista z Tymbarku

Piotr Limanówka – nietuzinkowy zawodnik z Tymbarku.

Marek Zborowski – wielokrotny uczestnik tymbarskich turniejów tenisowych.

Michał Anioł – obywatel Meksyku, sympatyk tenisa i częsty gość na tymbarskich kortach.

Patryk Bubula – tenisista ambitny i pracowity, otwarty na teorie i praktykę tenisową.

..

 

Parafia Podłopień: „40 – lecie parafii…” – wspomnienia siostry Kingi Kęska CSFN

Historia mojego powołania wpisuje się trochę w początki powstawania naszej Parafii. Mój rocznik komunijny, był pierwszym, który miała Pierwszą Komunię Świętą w nowym kościele. Jeszcze rusztowania stały wokół bocznych okien, a nasza Komunia Święta już się tam odbyła. Drugą klasę szkoły podstawowej i czas Komunii, zapamiętałam jako pierwsze wspomnienie o tym, żeby służyć Bogu. Po południu w dniu Komunii jak wróciliśmy do kościoła na rozdanie obrazków komunijnych, to kładąc rękę na ołtarzu, pomyślałam: „Tobie oddaję moje życie Boże” i zaświtała mi myśl, że może kiedyś pójdę do klasztoru. Na wiele lat ta chwila wydawało się, że odeszła w niepamięć, wszystko toczyło się normalnie. Dopiero w liceum, kiedy czułam, że coś trzeba w życiu postanowić, wróciła myśl o życiu zakonnym. Nic o takiej formie życia nie wiedziałam i byłam raczej zwyczajna w swojej postawie i zachowaniu, a gdzieś wewnątrz chyba miałam przekonanie, że do klasztoru idą ludzie wybrani i tacy pobożni, rozmodleni, a ja byłam zwyczajna… Wokół widziałam wiele „kandydatek” bardziej pobożnych i bardziej nadających się do życia zakonnego niż ja sama. Jednak, któregoś dnia ks. Proboszcz Tadeusz Machał ogłosił po Mszy Świętej, że za tydzień w sobotę będzie w Tymbarku spotkanie z Siostrą Nazaretanką, która opowie o misjach i o tym co Siostry Robią. Misje…, super – pomyślałam sobie- tyle czasu należałam do Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci, zbierałam informacje o różnych krajach misyjnych, to chętnie posłucham co ta Siostra opowie. Jednak do spotkania pozostał tydzień i w trakcie tego tygodnia mój entuzjazm i chęć, aby pójść na to spotkanie znacznie osłabł. Postanowiłam jednak, że jak w sobotę rano mama przyjdzie i mnie obudzi, to pójdę na to spotkanie, a jak nie, to zostaję w domu. W sobotni poranek zjawiła się mama, z  pytaniem czy idę na to spotkanie? Nie chciało mi się wstać, ale obiecałam sobie, że jak mama przyjdzie to pójdę i poszłam.  Okazało się, że o wspomnianej godzinie w kościele w Tymbarku nikt się nie zjawił i nic się nie działo… Przesiedziałam tam godzinę, myśląc, że może to ja pomyliłam godziny, ale nadal nic. Pomyślałam, że jak wyjdę i spotkam, którąś z Sióstr z Tymbarku to zapytam o to spotkanie, a jak nie to wracam do domu. Wychodzę- idzie siostra, wraca ze sklepu… Więc pytam o to spotkanie, a Siostra mówi, że jest spotkanie, ale u nich w domu, i że jak chcę iść, to tam jakieś dziewczyny idą, to mogę do nich dołączyć. I tak jak się okazało, wzięłam udział w dniu skupienia dla dziewczyn, który trwał dobrych kilka godzin, a ja byłam nastawiona na wysłuchanie opowieści o Zgromadzeniu i pracy na misjach. Właściwie nic z tych rzeczy tam nie było ;). Ale poznałam s. Rafaelę, dowiedziałam się trochę o pracy Sióstr, otrzymałam informacje o rekolekcjach w Krakowie. Wzięłam udział w Mszy Świętej, którą przyszedł odprawić nie kto inny, a ksiądz Tadeusz Machał i zdziwił się chyba tak samo na mój widok, jak ja na jego 🙂 Wyszłam rano, wróciłam do domu około piętnastej. W czasach, kiedy telefony komórkowe nie były jeszcze tak powszechne jak teraz i wszyscy zastanawiali się, gdzie tak długo byłam. Opowiedziałam w domu o tym spotkaniu, a następnie podzieliłam się informacjami i ulotkami, ze swoją koleżanką, która miała ze mną iść ale coś jej wypadło. Po wysłuchaniu mnie powiedziała: „To jedźmy na te rekolekcje”. Zdziwiłam się, ale nie miałam nic przeciwko i tak pojechałyśmy do Krakowa na rekolekcje w domu prowincjalnym Sióstr Nazaretanek. Nie miałam takie świadomości jadąc tam, a z resztą i tak mi to nic nie mówiło, wiedziałam tylko, że będzie tam s. Rafaele którą poznałam. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy s. Rafaela widząc mnie drugi raz w życiu przywitała nas tak jakbyśmy się znały od dawna. To było tak niesamowite wrażenie, że koleżanka która ze mną pojechała, też mówiła, że ma wrażenie że ta Siostra zna ją od dawna. Okazało się, że było tam około 50 dziewcząt na tych rekolekcjach. To był bardzo wesoły czas i poznałyśmy wiele dziewczyn z różnych stron. Gadałyśmy do późna w nocy, śmiałyśmy się, były wspólne zabawy integracyjne, śpiewy z gitarą, adoracja w kaplicy. To był bardzo dobry czas, chociaż ja miałam wrażenie, że nic z tych treści do mnie nie dociera i tak minęły mi trzy dni. Po powrocie do domu, wydawało mi się z kolei, że coś się zmieniło, że część mnie została tam w Krakowie, na tych wielkich korytarzach zakonnych i czegoś mi brakowało. Po jakimś czasie, postanowiłam napisać list do s. Rafaeli i opowiedzieć jak się teraz czuję i co się dzieje w moim sercu, coś czego nie rozumiem. Było sporo kartek, a jak już list wysłałam, to modliłam się aby on zaginął, bo to wszystko bez sensu co tam pisałam. Było mi to nawet na rękę, że przez ponad miesiąc nie było żadnej odpowiedzi, więc list zaginął! Uff! Jednak nie, któregoś dnia przyszła odpowiedź zwrotna. Ucieszyłam się, ale też wystraszyłam. Przeczytałam list i doszłam do wniosku, że ta Siostra się pomyliła i miała to napisać do kogoś innego, tam było tyle dziewczyn, że na pewno coś jej się pokręciło. „To może być ciche wezwanie Boga do pójścia za Nim” – te słowa z pewnością są nie do mnie! Klasa maturalna, coś trzeba zdecydować, a myśl o życiu zakonnym przypływa i odpływa. Dyskoteki, ogniska i inne wyjścia, przeplatają się z powracającą myślą o tym co dalej z moim życiem? Klasztor? Rodzina? Chciałam wrócić do Krakowa i na żywo porozmawiać z s. Rafaelą, ale jak to zrobić, żeby nie budzić podejrzeń. Zorganizowałam więc wyjazd na kolejne rekolekcje, ale tym razem namówiłam (dziś  nie wiem jak) osiem dziewczyn z klasy i pojechałyśmy do Krakowa. Tam miałam okazję do rozmowy z s. Rafaelą. Czas mijał, a ja nadal nie wiedziałam co zrobić. Ludzie których znam, dom, rodzina, znajomi, zwykłe życie i ja w klasztorze? Jak to pogodzić? W samej mojej głowie było to trudne do zrozumienia. A jednak, po skończonych egzaminach maturalnych, pojechałam z jedną koleżanką do Krakowa na kilka dni, do s. Rafaeli oczywiście i zastanawiałam się co zrobić. Stwierdziłam, że spróbuję, pójdę do klasztoru na rok, jak dojdę do wniosku, że to nie moja droga i się tam nie odnajduję to za rok wrócę. Zakładałam, że wrócę dopiero po roku żeby wiedzieć, że nie uciekłam jak zrobiło się trudno, ale jak przełożeni i ja uznają, że się do tego nadaję, to tam zostanę i nie będę się więcej wiele zastanawiać. I tak się stało: 15.08.2002 r. przyjęłam w Krakowie postulat, czyli rozpoczęłam pierwszy etap życia zakonnego. Po roku pojechałam do Częstochowy, aby tam rozpocząć dwuletni nowicjat. W 2005 r były moje pierwsze śluby, a w roku 2010 śluby wieczyste. Po przyjściu do Zgromadzenia, na tym pierwszym etapie spotkałam kilka dziewczyn, które już znałam z rekolekcji. Jak się okazało do postulatu w tym samym roku przyszła dziewczyna w moim wieku, z tej samej szkoły ponadpodstawowej w Tymbarku, pochodząca ze Słopnic i nawet nasze klasy miały razem studniówkę. To było dla mnie wielkie zdziwienie. W sumie na tym pierwszym etapie było nas 12, chociaż jedna dziewczyna po dwóch miesiącach odeszła, bo odkryła, że ma poważną chorobę genetyczną i zostało nas 11. Początki były śmieszne… Nie wiedziałam nic o budowie brewiarza, sposobie modlenia się z niego. Jak mi pokazano, gdzie jest Kompleta (modlitwa na zakończenie dnia), to później dwa tygodnie jej w tym brewiarzu szukałam i nie mogłam namierzyć, a wstydziłam się przyznać, że nie wiem gdzie to jest. Kiedy było ciężko, to pocieszające było to, że jest nas 11 i wszystkie mało wiemy, ale razem się uczymy. Teraz patrzę już z perspektywy 22 lat w klasztorze i sama się dziwię, kiedy ten czas tak przeleciał… Jak zaczynałam i jakaś Siostra była 10 lat w klasztorze, to sobie myślała, że już taka doświadczona i poważna, a teraz… Ciągle się czegoś uczę i odkrywam nowe rzeczy o sobie, o świecie, o innych…, a powagi nadal nie widać 😉

Bogu dzięki za cały ten czas.

s.Kinga Kęska CSFN