Józef Wilczek urodził się 28. lutego 1928 r. w wielodzietnej (jedenaścioro dzieci) rodzinie chłopskiej we wsi Koszary k. Limanowej. Lata okupacji spędził przy rodzicach pomagając im w gospodarstwie.
Po wyzwoleniu ukończył Gimnazjum Ogólnokształcące w Limanowej, a następnie Technikum Rolnicze w Suchodole k.Krosna.
Korzystał ze stypendium przyznanego mu przez Spółdzielnię Rolniczą kierowaną wówczas przez inż. Józefa Marka.
W latach 1949-50 pełnił służbę wojskową ucząc się w Szkole Oficerów Rezerwy. Po powrocie do cywila wpisał się na Wydział Rolniczo-Leśny Uniwersytetu Jagiellońskiego. W czasie studiów pracował jako wykładowca przedmiotów wojskowych przy tej uczelni zarabiając w ten sposób swoje utrzymanie. W miarę możliwości uczęszczał na wykłady z zakresu prawa.
W marcu 1954 ukończył pierwszy stopień studiów wyższych na Wydziale Rolnym Szkoły Rolniczej w Krakowie (po reorganizacji UJ i wyłączeniu Wydziału). Ożenił się z Krystyną – absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej.
Prace zawodową rozpoczął z nakazu pracy jako zootechnik w Stacji Selekcji Roślin w Boguchwale k.Rzeszowa, gdzie prowadził modny wówczas tzw. „zimny wychów” cieląt. (jako ciekawostka: taki sposób chowu bydła wrócił i jest nawet zalecany hodowcom).
W 1956 r. rozpoczął magisterskie studia eksternistyczne na Wydziale Zootechnicznym WSR w Krakowie, gdyż wg wówczas obowiązujących przepisów musiał wybrać kierunek zgodny z wykonywaną pracą zawodową. Studia te ukończył w 1960 r.
W roku 1956 przeprowadził się do Tymbarku, skąd pochodziła jego żona Krystyna.
Najpierw podjął pracę w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Limanowej jako agronom. Poznał wówczas poziom rolnictwa i sytuację materialną rolników w powiecie limanowskim.
W 1957 r. rozpoczął pracę w Zakładach Przemysłu Owocowo-Warzywnego w Tymbarku jako instruktor ogrodnictwa. Kolejno awansował na kierownika produkcji ogrodniczej i
zaopatrzenia surowcowego, a w 1975 na zastępcę dyrektora d/s surowcowych.
W tymże roku obronił pracę doktorską z zakresu ogrodnictwa na Akademii Rolniczej w Krakowie.
Posiadając 0,56 ha ziemi prowadził przez kilka lat szkółkę krzewów porzeczek (a następnie produkcję owoców), a dochód z niej osiągnięty wraz z pożyczką z NBP umożliwiły wybudowanie domu.
Od początku swej pracy zawodowej wykazywał zamiłowanie do pracy naukowej. Przeprowadzał społecznie różne doświadczenia dotyczące uprawy krzewów na plantacjach postępowych rolników.
Współpracował ze znanymi w Polsce placówkami naukowymi oraz wybitnymi profesorami, którzy cenili jego osiągnięcia i zachęcali dalszej pracy.
Uzyskał trzy patenty, w tym jeden jako współautor.
Badaniami objął zagadnienia: zagospodarowania na paszę odpadów przemysłu winiarskiego, rejonizacji uprawy grochu i wiśni, a także przyrodniczych podstaw nawożenia mineralnego i ochrony środowiska. Wyniki tych badań opublikował w: Rocznikach Nauk Rolniczych, Biuletynie Warzywniczym i w miesięcznikach Ogrodnictwo, Aura, Przemysł Fermentacyjny i Owocowo-Warzywny. Napisał około 70 artykułów z zakresu sadownictwa, które zostały wydrukowane w następujących wydawnictwach: Przemysł Spożywczy, Sad Nowoczesny, Ogrodnictwo, Hasło Ogrodnicze, Informator Ogrodniczy (kalendarz) oraz w Materiałach z III Krajowej Konferencji Sadowniczej. Pisał także artykuły o tematyce ekonomiczno-rolnej, które zostały opublikowane w Dzienniku Ludowym, Wieściach, Rzeczypospolitej.
Jako uczeń Liceum Rolniczego w Suchodole (1947-49) należał do Związku Młodzieży Wiejskiej RP Wici. W latach 1954-56 był radnym Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie. W 1958 wstąpił do ZSL, gdzie pełnił kolejno funkcje prezesa Koła ZSL w Tymbarku, społecznego sekretarza i prezesa Gminnego Komitetu ZSL. W latach 1985-88 był członkiem Plenum WK ZSL w Nowym Sączu.
W latach 1969-73 byt radnym GRN w Tymbarku i członkiem Komisji Zaopatrzenia
Powiatowej Rady Narodowej w Limanowej.
W tym okresie był także przewodniczącym Komisji Ekonomiczno-Rolnej Powiatowego Komitetu ZSL. W latach 1976-86 był członkiem Rady Nadzorczej Wojewódzkiego Związku Spółdzielni Ogrodniczych i Pszczelarskich w Nowym Sączu, a od roku 1976 także Rady Nadzorczej Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej w Limanowej. Przez ostatnie lata życia był członkiem Sztabu Rolnego przy Urzędzie Wojewódzkim w Nowym Sączu. W latach 1970-72 pełnił funkcję sekretarza Rady Pracowniczej PZPOW w Tymbarku.
W latach 1984-86 był członkiem Rady Nadzorczej Spółdzielni Kółek Rolniczych
w Tymbarku.
W okresie od 1979 do 1980 roku wchodził w skład Komitetu Gospodarki Mieniem Wsi Tymbark. Wybierano go do w/w organizacji czy komisji społecznych, bo cieszył się
w środowisku opinią człowieka prawego, uczciwego i odważnego. On pracując w
tych organizacjach walczył o podniesienie poziomu rolnictwa, które od lat czekało na „zielone światło”. Działając w interesie rolników interweniował pisemnie u przewodniczących zespołów poselskich ZSL – raz w 1977 w sprawie zmiany rozporządzenia wykonawczego do ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym rolników, a ponownie w 1983 zgłosił swoje uwagi do projektu ustawy o gospodarce gruntami i wywłaszczaniu nieruchomości.
Kochał prostych ludzi, z których sam się wywodził i nigdy nie przeszedł obojętnie wobec cudzej krzywdy. Udzielał społecznie porad prawnych, pisał pisma do urzędów i sądów ludziom niezamożnym lub niezaradnym życiowo.
Całym sercem umiłował przyrodę ojczystą, a zwłaszcza góry. Często występował
przeciw skażeniu środowiska naturalnego. Gdy w Tymbarku wybudowano Otaczarnię Kruszywa, z której dym niszczył las i uprawy polowe, a fenol przedostawał się do rzeki Łososinki zaopatrującej ZPOW w wodę do produkcji, wówczas wszedł w skład specjalnej komisji wybranej przez Zebranie Wiejskie. Zadaniem tej Komisji była walka o usunięcie tego szkodliwego obiektu. Wprawdzie Komisję tę władzę administracyjne uznały za nielegalną i nieprawną, ale ostatecznie Otaczarnię zamknięto.
Brał czynny udział w dyskusjach nad projektami ustaw przekazywanymi do publicznej konsultacji, np. zgłosił wiele uwag do projektu ordynacji wyborczej do rad narodowych i samorządu terytorialnego. Uczestniczył też w dyskusji zorganizowanej przez Chłopską Drogę na temat projektu statutu gminnego związku kółek i organizacji rolniczych oraz w dyskusji ogłoszonej przez Zielony Sztandar na temat organizacji służby rolnej. Jako czynny ludowiec zgłaszał swoje uwagi do materiałów przygotowywanych na kolejne kongresy tej chłopskiej organizacji.
Nie mógł przejść obojętnie obok przejawów marnotrawstwa. Przykładem tego jest jego reakcja zniszczenie przez jedną z central CNOS sadzonek porzeczek niezakupionych przez rolników zrażonych występującymi wówczas klęskami żywiołowymi. Zwrócił się wówczas do Ministerstwa Rolnictwa z wnioskiem o spowodowanie, aby jednostki sprzedające materiał szkółkarski postępowały po gospodarsku i z rozsądkiem.
Był aktywnym przewodnikiem beskidzkim (zrzeszonym w Kole PTTK RABKA).
Kochał kwiaty, a zwłaszcza lilie – latem wychodząc z domu do pracy zawsze szedł do ogródka popatrzeć na nie.
W zimowe wieczory chętnie czytał utwory nie tylko wybitnych poetów polskich i zagranicznych, ale także twórców ludowych. Szczególnie lubił Wacława Potockiego, który pięknie opisywał urok ziemi gorlickiej i życie ludzi na niej mieszkających. Wiele jego wierszy znał na pamięć i cytował je w różnych wypowiedziach publicznych. Cenił również twórczość Władysława Orkana, który w swoich utworach przedstawiał piękno ziemi
limanowskiej oraz niedolę ludu gorczańskiego. Znał historię Polski, interesował się historią sztuk pięknych.
Korzystając z najnowszych osiągnięć nauki nie bał się wprowadzać nowości do upraw, np. ostatnim jego „dzieckiem” (jak sam to określił) była aronia czarnaowocowa. Założył pierwsze na tym terenie jej plantacje.
Ceny te były ustalane przez Dyrektora Naczelnego Zakładu w porozumieniu z przedstawicielami sadowników.
Jednak, gdy w trakcie skupu okazywały się za niskie, to sadownicy obarczali go winą, jako że był odpowiedzialny za całokształt problemów surowcowych Zakładu. W milczeniu bardzo cierpiał z tego powodu, gdyż całym sercem był oddany sprawie sadownictwa, a na powyższe sytuacje nie miał znaczącego wpływu. Nie znajdywał również uznania u swoich kolejnych przełożonych, którzy nie tylko nie pomagali mu w pracy, ale wręcz odwrotnie.
Negatywnie byli do niego ustosunkowani przedstawiciele administracji, nie popierał ich poczynań, które były sprzeczne z interesem społeczeństwa lub szkodziły środowisku
naturalnemu. Powyższe było rekompensowane sympatią i poważaniem, jakim cieszył się u większości pracowników PZPOW, jak i u racjonalnie myślących sadowników ziemi limanowskiej.
realizacji wytyczonych przez siebie celów.