Fragment z nowego opracowania Stanisława Przybylskiego „Opowieść o trzydziestoletniej działalności Strażackiej Orkiestry Dętej „Tymbarski Ton”, z rozdziału pt „Trzydzieści lat w strażackich mundurach”
….Kilka instrumentów z orkiestry parafialnej które, jak mawiali starsi mieszkańcy „sprawił ksiądz prałat Teofil Świątek” trafiło w 1992 roku do nowo tworzonej orkiestry strażackiej. Zgodę na przekazanie wyraził ówczesny tymbarski proboszcz, ksiądz prałat Józef Leśniak, który tak się wtedy do nas zwrócił: „Szczęść wam Boże, będę się modlił, żeby się udało”…
…W chwili, kiedy piszę te słowa, dokładnie w niedzielę, osiemnastego lutego 2024 roku jest mi, tak po prostu, ciężko i smutno, bo nie spodziewałem się, że o Księdzu Prałacie Edwardzie Nylcu będę pisał w czasie przeszłym. Odszedł do Pana w piątek, szesnastego lutego, w wieku 78 lat; skromny, gorliwy i rozmodlony kapłan, do końca pełniący posługę w naszej parafii. O tym fakcie poinformował mnie Tomasz Kaptur, naczelnik naszej straży, dodając, że widział Księdza Edwarda w Popielec, przed ołtarzem, pochylonego, pokornie czekającego na posypanie głowy popiołem, jak się okazało, ostatniego w swoim życiu. Zawdzięczam Mu, zarówno w sferze osobistej, jak i strażackiej, bardzo dużo, zapewne tak, jak wielu czytających.
Przypomnę taki fakt z 2015 roku, kiedy w ostatnią niedzielę grudnia Ksiądz Prałat zainicjował składkę na zakup instrumentu dla naszej orkiestry, świadomie rezygnując z dochodu na rzecz parafii, w której przecież nie brakowało i nie brakuje wydatków. Nieraz w rozmowie podzielał nasze zdanie, że w funkcjonowaniu orkiestry najkosztowniejsze jest zapewnienie odpowiedniego instrumentarium. Jego inicjatywę, przy imponującej hojności naszych Parafian, w kolejnych latach kontynuował ksiądz proboszcz dr Jan Banach i dzięki temu orkiestra pozyskała w sumie sześć nowych instrumentów, co bardzo poprawiło jej brzmienie…
…W kontaktach osobistych Ksiądz Edward był osobą pełną ciepła, niezwykłego optymizmu i humoru. Kilka lat temu, gdy już był rezydentem w naszej parafii zapytałem, czy poświęci mi trochę czasu. Jak najbardziej – odpowiedział i po chwili dodał z uśmiechem: ja mam czas, mam czas aż do śmierci.
Opiszę jeszcze jedną sytuację, może z pozoru niezbyt istotną, która dla mnie i dla mojego kolegi Czesława Sobczaka, członka wspierającego OSP Tymbark pozostała najkrótszą w życiu, szczególną katechezą. Otóż parę lat temu, stojąc w pobliżu kościoła, na Anioł Pański zaczęły bić dzwony i jakbyśmy się obaj umówili, w jednym momencie zadaliśmy to samo pytanie: dlaczego one nie rozpoczynają równocześnie? Ksiądz Edward uśmiechnął się, może z powodu naszej ignorancji i spokojnie, rzeczowo, wyjaśnił nam wymowę tej „nierównoczesności”. Teraz, gdy słyszę ich narastający dźwięk, wiem, że jest w tym głęboki liturgiczny sens. Niezorientowanym polecam jego poznanie…
S. Przybylski