Maruś-inż. Józef Marek (część IX )
Zakończenie
Inż. Józef Marek zmarł, lecz pamięć o nim nie została jeszcze zatarta. Ciało tego wielkiego człowieka, spoczywa na tymbarskim cmentarzu, na miejscu honorowym, obok kaplicy cmentarnej. Grób jego ozdobiony jest tylko skromną kamienną kapliczką z Chrystusem Frasobliwym – symbolem cierpienia, którego Markowi nigdy nie brakowało oraz z lapidarnym napisem na tabliczce: Józef Marek ps. ”Lanca” „Serce oddał Bogu – rozum Ojczyźnie.” i daty: urodzenia 1900 i śmierci 1958. Należy tu także podkreślić, że był człowiekiem nie tylko wierzącym, ale także bardzo pobożnym. Każdą nową pracę rozpoczynał znakiem krzyża kreślonym na piersiach. Często też przy pracy nucił jakąś pobożną pieśń. Także wsiadając na wóz, czy do samochodu zawsze krótko modlił się. Opowiadała mi pewna pani, w czasie wspominania inż. Marka z okresu okupacji kiedy ukrywał się. Przez pewien czas mieszkał w okolicy rynku, w budynku mającym piętro. Na tym właśnie piętrze , gdzie mieszkał Marek, mieszkała również pewna pani, jako wysiedleniec z okolic Poznania. Bawiąc się na podwórku wraz z innymi już „podrostkami” zauważyli, że wieczorem, kiedy już świecono lampy, w pewnym określonym czasie w jednym z tych dwóch zajmowanych pokoików światło gaśnie w jednym oknie, by po pewnym czasie znów zaświecić. Powtarzało się to przez kilka dni. Młodzi zaczęli się dość jednoznacznie domyślać powodu gaszenia światła. Aby się jednak dowiedzieć, a i zobaczyć, jak wygląda prawda, przystawili drabinę tuż przy oknie i gdy światło zgasło najsprytniejszy kolega wdrapał się cichutko na drabinę, by zaobserwować to co się dzieje w pokoju. Jakież było zdziwienie, a także i zawstydzenie, kiedy ten szepnął z góry „modlą się”. Po zejściu opowiedział zebranym, że kiedy ta pani przyszła do Marka, ten wyjął z kieszeni różaniec, który odmawiali wspólnie. Była to dla nas nauczka, aby nigdy przedwcześnie nie wydawać o kimś sądu, tylko na podstawie jakiś niejasnych skojarzeń. Mimo upływu tylu lat społeczność tymbarska – i nie tylko – ciągle o nim pamięta. Jego grób niemal bez przerwy zdobiony jest kwiatami, często „półdzikimi” – symbolem tej ziemi, po której chodził i na której pracował dla dobra innych. Niemal też zawsze na grobie palą się znicze, kładzione przez „niewidzialną rękę. By pamięć o nim uczcić i ocalić od zapomnienia, by nie zatarła się w ludzkiej pamięci – jego imieniem nazywane są ulice różnych miejscowości, szkoły, zakłady pracy itp. Jednakże, chociaż z przykrością, należy stwierdzić, że jednak coraz rzadziej go wspominamy . Rzadko mówi się o nim w szkołach, by dać dzieciom i młodzieży, jako wzorzec prawdziwego społecznika i patrioty.
A przecież osoba inż. Józefa Marka ze wszechmiar godna jest upamiętnienia i naśladowania.
Dlatego starajmy się, by postać ta ożyła w naszej pamięci i pozostała w niej na zawsze.
Stanisław Wcisło
cdn.