Rocznica śmierci Założycielki Zgromadzenia Nazaretanek, czyli zgromadzenia naszych tymbarskich sióstr zakonnych
O 40-leciu Orkiestry Dętej z Siedlisk, którą założył ks.prałat Czesław Szewczyk
Z okazji 40-lecia Orkiestry Dętej OSP w Siedliskach, założonej przez naszego rodaka ks. prałata Czesława Szewczyka (który był wówczas proboszczem tej parafii) został nagrany okolicznościowy film.
Oczywiście w filmie wypowiada się jej Założyciel (są też tymbarskie akcenty:-) ) .
Fragment historii Orkiestry (https://orkiestra.siedliska.info/)
„Inicjatorem założenia orkiestry dętej w Siedliskach był ks. Czesław Szewczyk. Przybył do Siedlisk z misją budowy nowego kościoła. Ks. Czesław Szewczyk namówił swojego przyjaciela, dyrygenta Jana Zygmunta, by pomógł mu stworzyć orkiestrę i by fachowo ją poprowadził. Mistrz Jan nie odmówił, mimo tego, że musiał pokonywać odległość prawie 40 km z Nowego Sącza do Siedlisk.
Pierwsze spotkania kandydatów do gry odbywały się przy kościele św. Mikołaja jesienią 1983 r. W lutym 1984 r., już w salkach przy nowo wybudowanym kościele, orkiestra rozpoczęła próby. Za debiut można uznać jej występ podczas Rezurekcji Wielkanocnej w tymże roku. Owe dni Świąt Wielkanocnych w 1984 r. stały się symboliczną datą założenia orkiestry. „Oj nie łatwo było zagrać ten pierwszy raz, równocześnie maszerując (…)” – wspominają jej członkowie. Orkiestra liczyła wówczas 39 członków, z których 7 ( 4 – przyp. red. (2021)) gra w orkiestrze do dziś. W początkach istnienia orkiestry funkcję prezesa pełnił Jan Urbanek.
Jeden z pierwszych sukcesów orkiestra odniosła w czerwcu 1987 r., kiedy to wraz z 1500 muzykami zagrała Ojcu Świętemu w czasie III Pielgrzymki do Ojczyzny w Tarnowie. Grano podczas uroczystej Mszy Świętej- beatyfikacji Córki Ludu Polskiego – Karoliny Kózki (Beatyfikacja 10 czerwca 1987 r.).
…
poniżej kadry z filmu:
…
20 listopada Kościół wspomina św. Rafała Kalinowskiego
Józef Kalinowski urodził się 1 września 1835 r. w Wilnie, w szlacheckiej rodzinie herbu Kalinowa. Jego ojciec był profesorem matematyki na Uniwersytecie Wileńskim. Po ukończeniu z wyróżnieniem Instytutu Szlacheckiego w Wilnie (1843-1850), Józef podjął studia w Instytucie Agronomicznym w Hory-Horkach koło Orszy (dziś Białoruś). Zrezygnował z nich po dwóch latach. W 1855 r. przeniósł się do Mikołajewskiej Szkoły Inżynierii Wojskowej w Petersburgu, gdzie uzyskał tytuł inżyniera. Jednocześnie wstąpił do wojska. Wtedy właśnie przestał przystępować do sakramentów świętych, do kościoła chodził rzadko, przeżywał rozterki wewnętrzne, a także kłopoty związane ze swoją narodowością, służbą w wojsku rosyjskim i zdrowiem. Wciąż jednak stawiał sobie pytanie o sens życia, szukając na nie odpowiedzi w dziełach filozoficznych i teologicznych. Po ukończeniu szkoły (1855) został adiunktem matematyki i mechaniki budowlanej oraz awansował do stopnia porucznika. W 1859 r. opuścił Akademię i podjął pracę przy budowie kolei żelaznej Odessa-Kijów-Kursk. Po roku przeniósł się na własną prośbę do Brześcia nad Bugiem, gdzie pracował jako kapitan sztabu przy rozbudowie twierdzy. Czując, że zbliża się powstanie, podał się do dymisji, aby móc służyć swoją wiedzą wojskową i umiejętnościami rodakom. Został członkiem Rządu Narodowego i objął stanowisko ministra wojny w rejonie Wilna. W końcu zdecydował się na wyjazd do Warszawy, gdzie chciał podjąć leczenie i miał nadzieje na znalezienie pracy. Z powodów zdrowotnych otrzymał zwolnienie z wojska w maju 1863 r.
Jednocześnie, wspierany modlitwami matki i rodzeństwa, przeżywał nawrócenie religijne, m.in. pod wpływem lektury Wyznań św. Augustyna: nie tylko wrócił do praktyk religijnych, ale przejawiał w nich szczególną gorliwość. Gdy wybuchło powstanie styczniowe, mając świadomość jego daremności, ale zarazem nie chcąc stać na uboczu, gdy naród walczy, przyłączył się do powstania. Sprzeciwiał się niepotrzebnemu rozprzestrzenianiu się walk. W liście do brata pisał: „Nie krwi, której do zbytku przelało się na niwach Polski, ale potu ona potrzebuje”.
Po upadku powstania powrócił do Wilna, gdzie 24 marca 1864 r. został aresztowany i osadzony w więzieniu. W wyniku procesu skazano go na karę śmierci. W więzieniu otaczała go atmosfera świętości. Wskutek interwencji krewnych i przyjaciół, a także z obawy, że po śmierci Polacy mogą uważać Józefa Kalinowskiego za męczennika i świętego, władze carskie zamieniły mu wyrok na dziesięcioletnią katorgę na Syberii. Przez pewien czas przebywał w Nerczyńsku, potem w Usolu, następnie w Irkucku i Smoleńsku. Podczas pobytu na Syberii oddziaływał na współtowarzyszy swoją głęboką religijnością, zadziwiał niezwykłą wprost mocą ducha, ujmował cierpliwością i delikatnością, wspierał dobrym słowem i modlitwą, czuwał przy chorych, pocieszał i podtrzymywał nadzieję. Dzielił się z potrzebującymi nie tylko skromnymi dobrami materialnymi, ale również bogactwem duchowym. Bolał go fakt, że wielu zesłańców nie posiadało żadnej wiedzy religijnej. Szczególnie chętnie katechizował dzieci i młodzież.
Po ciężkich robotach Józef Kalinowski powrócił do kraju w 1874 r. Uzyskał paszport i wyjechał na Zachód jako wychowawca młodego księcia Augusta Czartoryskiego (beatyfikowanego przez św. Jana Pawła II w 2003 r.). Opiekował się nim przez trzy lata. W lipcu 1877 r., mając już 42 lata, Józef Kalinowski wstąpił do nowicjatu karmelitów w Grazu (Austria), przybierając zakonne imię Rafał od św. Józefa. Po studiach filozoficznych i teologicznych na Węgrzech, złożył śluby zakonne i otrzymał święcenia kapłańskie 15 stycznia 1882 r. w Czernej koło Krakowa. W kilka miesięcy później został przeorem klasztoru w Czernej. Urząd ten pełnił przez 9 lat. Przyczynił się w znacznej mierze do odnowy Karmelu w Galicji. W 1884 r. został założony z jego inicjatywy klasztor karmelitanek bosych w Przemyślu, 4 lata później we Lwowie, a na przełomie 1891 i 1892 roku – klasztor ojców wraz z niższym seminarium w Wadowicach.
Wiele godzin spędzał w konfesjonale – nazywano go „ofiarą konfesjonału”. Miał niezwykły dar jednania grzeszników z Bogiem i przywracania spokoju sumienia ludziom dręczonym przez lęk i niepewność. Przeżyty w młodości kryzys wiary (gdy przez ponad 10 lat żył bez sakramentów) ułatwiał mu zrozumienie błądzących i zbuntowanych przeciwko Bogu. Nikogo nie potępiał, ale starał się pomagać. Zawsze skupiony, zjednoczony z Bogiem, był człowiekiem modlitwy, posłuszny regułom zakonnym, gotowym do wyrzeczeń, postów i umartwień.
Zmarł 15 listopada 1907 r. w Wadowicach, w opinii świętości. Jego relikwie spoczywają w kościele karmelitów w Czernej. Za życia i po śmierci cieszył się wielką sławą świętości. Bez reszty oddany Bogu, umiał miłować Go w drugim człowieku. Potrafił zachować szacunek dla człowieka i jego godności nawet tam, gdzie panowała pogarda. Dlatego uważany jest za patrona Sybiraków.
Beatyfikował go św. Jan Paweł II w 1983 r. podczas Mszy świętej na krakowskich Błoniach; kanonizacji dokonał w Rzymie w roku 1991, podczas jubileuszowego roku czterechsetlecia śmierci św. Jana od Krzyża, odnowiciela zakonu karmelitów. Św. Rafał Kalinowski jest patronem oficerów i żołnierzy, orędownikiem w sprawach trudnych.
W ikonografii Święty przedstawiany jest podczas modlitwy, w habicie karmelity.
(źródło: brewiarz.pl)
Podziękowania Stanisława Przybylskiego
Szanowna Pani Redaktor Irena Wilczek-Sowa
Szanowni Państwo
Serdecznie dziękuję za ciepłe słowa i gratulacje za mój debiutancki występ na Limanowskiej Słazie, która od pół wieku jest wielkim i wyjątkowym świętem naszej kultury ludowej, bowiem Ziemia Limanowska i Beskid Wyspowy jest ewenementem w Polsce pod względem różnorodności etnograficznej.
Dziękuję bardzo za oglądanie mojej gawędy nagranej przez niezawodną Panią Redaktor. Państwa niezwykła reakcja powiększa moją satysfakcję z udziału w tym wydarzeniu. Bardzo dziękuję Pani Marysi Kawulowej, która zachęciła mnie do uczestnictwa.
Chcę się podzielić kilkoma informacjami o przygotowaniach. Jako debiutant musiałem nagrać film z gawędą i za pośrednictwem Limanowskiego Domu Kultury trafił on do MCK Sokół Nowy Sącz w celu oceny i kwalifikacji. Ten film nagrałem na początku października na zachodnim stoku Paproci, mając w tle piękne panoramy naszej uroczej Tymbarskiej Kotliny; może kiedyś go upublicznię.
Monolog trwa 10 minut, czyli 3 minuty dłużej od czasu przewidzianego regulaminem i jest oczywiście mówiony gwarą, ale by wejść we właściwe ramy czasowe, rytm, zaśpiew i ekspresję oraz wyeliminować język literacki nagrywałem go 41 razy.
Pierwszy raz gawędę zaprezentowałem publicznie tydzień przed konkursem, w kameralnym i sympatycznym gronie naszych piłkarzy i działaczy KS Harnaś w czasie spotkania w naszej remizie podsumowującego bardzo udaną rundę jesienną.
Z samej prezentacji na Słazie byłem zadowolony w 90 procentach, ale bardzo podbudowały mnie wypowiedzi zacnego grona jurorów, a szczególnie Pana dra Artura Czesaka, językoznawcy i dialektologa.
I na koniec jeszcze jedna informacja dla Państwa. W związku z sugestią Pana dr Czesaka, by, jak to powiedział „nie zaprzestać”, to
„na Zynzowie, w połowie głory i na jyj scycie, urodno Włojtkowo, jyj chłop Włojtek Pchełka, ik somsiod Jasiek Kszepa s wionuskom swoik kompli idom dali ściyskami sfoigło zywłota, a stado sie pasie s łokaliconym baronom Bartkom na Włojtkłowy łoce s miedzom, s brzoskami i paryjom ździornom na śtyry metry…”
Wobec powyższego cdn…
St. Przybylski