Rozważania przed świętem: „3 Maja- moja retrospektywa” – artykuł Stanisława Wcisło
Przedruk z Głosu Tymbarku nr 18 z 1994 roku
„3 Maja- moja retrospektywa”
Cała rodzina brała zawsze aktywny udział w uroczystościach 3-Majowych, włączając się do wszystkich poczynań związanych z nimi; zwłaszcza ojciec, który jako prezes miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej wraz z innymi strażakami aktywnie uczestniczył w przygotowaniach i organizacji święta oraz starsza siostra, działająca w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży Żeńskiej.
Moje osobiste zaangażowanie w uroczystości 3-Majowe zaczęło się od czasu rozpoczęcia nauki w szkole powszechnej, jako że wszyscy uczniowie zawsze brali żywy udział w obchodach tego święta. Dzień 3 Maja poprzedzany był licznymi próbami ćwiczeniami. Święto rozpoczynało się zbiórką na boisku szkolnym. Każde dziecko trzymało w ręku biało-czerwoną chorągiewkę. Stawaliśmy w długim dwuszeregu, klasami, z wychowawcami. Po sprawdzeniu obecności krótkim przemówieniu kierownika szkoły, przypominającym o znaczeniu święta 3 Maja, robiliśmy w prawo zwrot, tworząc czwórki kolumny marszowej, i ze śpiewem na ustach szliśmy do kościoła na uroczyste nabożeństwo. Tu łączyliśmy się z innymi organizacjami, jak Ochotniczą Strażą Pożarną, Sokołem, Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży Żeńskiej i Męskiej oraz licznie zebraną społecznością wioski. W czasie uroczystego nabożeństwa śpiewał chór kościelny oraz grała orkiestra strażacka, a także zespół muzyczny złożony z organisty i nauczycieli. Melodie i pieśni były odpowiednio dobrane do uroczystości. Wygłaszane było również specjalne kazanie o treści religijno-patriotycznej. Po zakończeniu nabożeństwa organizowano pochód do pomnika Tadeusza Kościuszki, którego popiersie stało na cokole na skraju wsi, w rozwidleniu głównych dróg. Pochód szedł główną ulicą wioski, która w dniu tym przybierała szczególny wygląd. Domy udekorowane były flagami narodowymi oraz brzozowymi gałązkami.
Czas przemarszu wypełniano wojskowymi marszami oraz pieśniami wojskowo-patriotycznymi. Przed pomnikiem, po złożeniu kwiatów, rozpoczynał się wiec, w czasie którego przemawiało kilka osób – miejscowych działaczy.
Treść przemówień dotyczyła dwóch zagadnień łączących się w jedno, a mianowicie: opieki Matki Bożej Królowej Korony Polskiej nad naszą ojczyzną oraz uchwalenie konstytucji zwanej Konstytucją 3 Maja. Po przemówieniach była część artystyczna o podobnej treści. Po zakończeniu wiecu wracano grupkami, śpiewając w dalszym ciągu pieśni patriotyczne.
W godzinach popołudniowych odbywały się imprezy sportowe: rozgrywki w piłkę siatkową, palanta, zawody strzeleckie, biegi itp. Wieczorem natomiast, w sali remizy strażackiej, odbywały się występy teatru amatorskiego, który wystawiał specjalnie
na ten dzień przygotowany spektakl.
Pamiętam z tego okresu sztuki pt. „Kościuszko pod Racławicami” oraz „Witaj Majowa Jutrzenko”.
W okresie okupacji dzień 3 Maja skreślony był jako święto oraz szczególnie kontrolowany przez władze okupacyjne, nie został jednak wymazany z pamięci polskiego społeczeństwa. W mojej rodzinnej miejscowości, mimo gróźb i represji ze strony władz okupanta, dzień ten zawsze akcentowało jakieś wydarzenie patriotyczne, co budowało społeczeństwo i umacniało je w wierze w powrót wolności Ojczyzny. Na przykład w czasie wieczornego nabożeństwa majowego intonowano pieśń „Boże coś Polskę”. Oczywiście przed kościołem znajdowała się czujka, która sygnalizowała niebezpieczeństwo i organista błyskawicznie zmieniał słowa na pieśń „Serdeczna Matko”, którą śpiewano na tę samą melodię. Bywały jednakże niestety donosy i proboszcz musiał tłumaczyć się władzom niemieckim oraz łagodzić sprawę w sposób odpowiedni do zaistniałej sytuacji.
Pamiętam też wieczór 3 Maja, kiedy to od strony lasu słychać było pieśni patriotyczno-żołnierskie, śpiewane przez partyzantów, których w tych okolicach, ze względu na bliskość puszczy działoszyńskiej, było sporo.
W okresie okupacji na terenie mej wioski zaczęto organizować Związek Harcerstwa Polskiego, do którego należałem i ja. Któregoś dnia, w maju (dokładnej daty nie pamiętam), odbywaliśmy zbiórkę zastępu w spalonym czołgu niemieckim, który znajdował się na terenie cmentarza. W trakcie zbiórki nagle ktoś z zewnątrz podniósł klapę włazu. Ku naszemu przerażeniu w otworze pokazała się twarz miejscowego żandarma, który wyciągnął nas na zewnątrz i zabrał na posterunek, gdzie poddano nas przesłuchaniu. Wszyscy zgodnie zeznawaliśmy, że bawiliśmy się w wojsko i chcieliśmy uruchomić czołg, by nim pojechać.
Tak było wcześniej ustalone i to nas ocaliło. Resztę dnia spędziliśmy na posterunku wykonując różne prace gospodarskie, jak zamiatanie, noszenie drewna opałowego, mycie korytarzy itp.
Wieczorem zaś jeden z żandarmów wymierzył każdemu delikwentowi odpowiednią ilość kijów na pośladki i puszczono nas do domu.
W 1944 roku mieliśmy w dniu 3 Maja już konkretne zadanie do wykonania.
Polecono nam mianowicie bawić się żandarmów w lasku tuż za wsią. Do zabawy dostaliśmy małe petardy „kanonenszlag”, które mój ojciec kupił w niemieckim sklepie. Tak upozorowana strzelanina spowodowała odciągnięcie niemieckich żandarmów wioski w naszą stronę, gdzie znów nas „aresztowano”, podczas, gdy w tym samym czasie w wiosce zorganizowano zbiórkę partyzantów związaną z akcją bojową wysadzenia pociągu w rejonie Cykarzewa.
Innymi objawami pamięci o święcie 3 Maja było wywieszanie chorągiewek biało-czerwonych lub wykonywanie na budynku posterunku żandarmerii napisów, np. „Witaj majowa jutrzenko”.
Wprawdzie wiele osób zapłaciło za to więzieniem, wywiezieniem na przymusowe prace do Niemiec, a nawet pobytem i śmiercią w obozach koncentracyjnych, dzięki jednakże nim dzień 3 Maja był pamiętnym i wzmacniał ducha narodu.
W godzinach rannych na rynku świdnickim, uroczyście udekorowanym, panował ożywiony, radosny nastrój.
Tu odbywała się zbiórka wszystkich organizacji społeczno-politycznych, młodzieżowych, młodzieży szkół średnich i podstawowych oraz obywateli miasta Świdnica. Po zorganizowaniu kolumny marszowej z pocztami sztandarowymi na czele, przy dźwiękach muzyki orkiestry kolejowej, pochód ruszył w stronę kolegiaty świdnickiej, gdzie ksiądz dziekan Marchewka celebrował mszę św. w intencji Ojczyzny. Najciekawszym faktem było to, że obok pocztu sztandarowego Sodalicji Mariańskiej stał poczet ze sztandarem PPR, obok sztandaru PKP – sztandar PPS itd. itp.
Po zakończeniu mszy św. i uroczystym odśpiewaniu „Boże coś Polskę” pochód wrócił na rynek, gdzie rozpoczęto wiec z przemówieniami przedstawicieli poszczególnych grup społeczeństwa oraz częścią artystyczną. Uroczystość zakończyło odśpiewanie „Roty” przez miejski zespół chóralny w połączeniu z chórami szkolnymi. Na podkreślenie zasługuje tu jeszcze i to, że pierwszy przemawiał do zebranych ksiądz Marchewka, a zaraz po nim – I sekretarz Komitetu Miejskiego PPR. We wszystkich przemówieniach dominował temat zwycięstwa- wolności i odnowy naszego kraju po latach okupacji. Wszyscy wierzyli w prawdziwą wolność i lepsze jutro. Niestety, wiara ta wkrótce uległa zachwianiu, kiedy po kilku tygodniach aresztowano księdza Marchewkę, a razem z nim szereg innych „wrogów socjalizmu i Polski Ludowej”. Był to ostatni 3 Maj, jaki zapamiętałem z lat młodzieńczych.
W pamięci utkwił mi jeszcze jeden 3. Maj, a mianowicie z roku 1957. Po wydarzeniach 1956 roku reaktywowano Związek Harcerstwa Polskiego. Założyłem więc i ja drużynę harcerską przy Zasadniczej Szkole Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Tymbarku, gdzie pracowałem już jako nauczyciel. W ramach pracy z drużyną od 1 maja do końca roku szkolnego dzień zajęć rozpoczynaliśmy apelem porannym, w czasie którego wciągano na maszt flagę narodową, ściąganą w czasie capstrzyku wieczornego. Tak więc i dzień 3 Maja rozpoczęliśmy apelem i wciągnięciem flagi na maszt. Atoli około godziny dziesiątej w Dyrekcji Szkoły pojawił się ówczesny komendant posterunku MO w Tymbarku z kategorycznym żądaniem ściągnięcia flagi i ukarania winnego, czyli mnie, jako odpowiedzialnego za ten czyn. Długo trzeba było mu tłumaczyć fakt, że flaga wywieszona jest zgodnie z regulaminem i w uzgodnieniu z władzami oświatowymi. Wprawdzie komendant odjechał, jednakże przez długi czas miałem opinię wywrotowca i musiałem tłumaczyć się w Urzędzie Bezpieczeństwa w Limanowej.
Kaplica w Piekiełku – podwójne święto: uroczystości odpustowe oraz jubileusz 50-lecia kapłaństwa ks.prałata Antoniego Augustyna
1 maja, w dniu świętego Józefa Robotnika, jest szczególnym świętem dla wiernych Piekiełka, gdyż jest to święto Patrona Kaplicy, w którym obchodzone są uroczystości odpustowe. W 2023 roku uroczystości te zostały połączone z jubileuszem 50-lecia Kapłaństwa księdza prałata Antoniego Augustyna, pochodzącego z Piekiełka. Poniedziałek to też dzień tzw.białego tygodnia dla dzieci, które wczoraj (30.04.23) przystąpiły w kaplicy w Piekiełku, po raz pierwszy w swoim życiu, do Sakramentu Komunii.
Eucharystii przewodniczył Ks. Jubilat Antoni Augustyn, który wygłosił okolicznościowe, jubileuszowe kazanie, które nawiązując do słów św.Jana PawłaII , Ksiądz Jubilat nazwał: „Tutaj (czyli w Piekiełku) wszystko się zaczęło”.
W koncelebrze Mszę św. sprawowali: ks.proboszcz Parafii Tymbark dr Jan Banach, wikariusz Parafii Tymbark będący opiekunem kaplicy w Piekiełku ks.Sylwester Taraszka oraz wikariusz Parafii Tymbark ks.Szczepan Depowski.
W kościele obecny był poczet sztandarowy OSP Piekiełko (druhowie też w tym dniu zbierali datki na sprzęt ratowniczy). Oprawę muzyczną zapewnił zespół młodzieżowy z Piekiełka, działający pod nazwą Zespół św.Józefa, pracujący pod kierunkiem p.Lucyny Woźniak.
Na początku przedstawiciele Piekiełka złożyli Księdzu Jubilatowi życzenia oraz bukiet 50-ciu czerwonych róż:
Matko o twarzy jak ziemia
czarnej i pooranej
oczach jak słońce jasnych
czułych i zatroskanych
Matko jak łan pszeniczny
sypiesz ziaren łaskami
dla Tych co śpieszą do Ciebie
trudnymi życia drogami
Matko o sercu jak niebo
do Ciebie się uciekamy
w Twoje Matczyne dłonie
nasz los z ufnością składamy
Królowo Polskiej Ziemi
Matko Narodu Polskiego
ogrzej matczyną miłością
serca ludu Swojego.
Czcigodny księże prałacie Antoni, Drogi Jubilacie, nasz Rodaku. Zwracając się dzisiaj do Ciebie, rozpoczęliśmy słowami wiersza Reginy Sobik śląskiej poetki z Jankowic pt. „Matko o twarzy jak ziemia”, gdyż jego treść tak pięknie wiąże się ze znaczeniem Święta Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, które obchodzić będziemy pojutrze – 3 maja, ale również z Twoim zawierzeniem swej kapłańskiej drogi Matce Bożej. To Ona wstawia się za Tobą i za nami w różnych potrzebach, modląc się do swego Syna. To Maryję nieustannie wzywamy jako naszą Orędowniczkę i Wspomożycielkę, uznając Jej macierzyńską miłość, która dostrzega potrzeby swych dzieci i gotowa jest zawsze przyjść im z pomocą, szczególnie wtedy, gdy chodzi o ich zbawienie.
Drogi Księże Antoni. W dniu święceń kapłańskich przed pięćdziesięciu laty, zrodziło się Twoje kapłaństwo jako uczestnictwo w jedynym kapłaństwie Jezusa Chrystusa – sakrament w którym oddałeś się na służbę Chrystusowi i Jego Kościołowi. Nasz umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II nauczał, że kapłan w Bożym planie zbawienia pełni niezastąpioną rolę. Zwracając się do kapłanów w Rio de Janeiro 2 lipca 1980 r. powiedział: „Ten dar kapłaństwa (…) jest cudem, który dokonał się w was, ale nie dla was. Stało się to dla Kościoła; znaczy to tyle samo co dla świata, który ma być zbawiony.”
Dziękując więc Bogu za dar Twego kapłaństwa, modlimy się dzisiaj: Panie Jezu Chryste, Ty kazałeś swoim Apostołom, by na całym świecie głosili Twoją Ewangelię, by rozgrzeszali i odprawiali Mszę Świętą, aż do Twojego przyjścia, głosili Twoją śmierć i zmartwychwstanie. Dziękujemy Ci za księdza Antoniego, za każdy dzień Jego oddanej posługi kapłańskiej. Przytul Go z miłością jak apostoła Jana do swego serca, obdarzaj wszelkimi łaskami i zdrowiem w dalszym kapłańskim życiu. Maryjo Królowo Apostołów i Matko kapłanów, Ty razem z uczniami w Wieczerniku modliłaś się do Ducha Świętego za Nowy Lud i jego Pasterzy. Upraszaj dla Księdza Antoniego pełnię darów Ducha Świętego, czuwaj nieustannie nad Nim i pomagaj Mu do końca wypełniać swoje powołanie, zgodnie z wolą Jezusa.
Nasz Drogi Księże Antoni, dziękujemy Ci za Twoje wieloletnie duszpasterskie posługiwanie i za wszelkie dobro, które przekazałeś wiernym naszego Kościoła poprzez tę posługę. Życzymy, aby Pan Bóg obdarzał Cię zdrowiem i wszelkimi łaskami, aby Ci błogosławił we wszystkich działaniach, które podejmujesz. Życzymy Ci pogody ducha w codziennym życiu wbrew wszelkim przeciwnościom. Życzymy również abyś pomimo upływu lat, ciągle i na nowo odkrywał dar i sens swego powołania.
Szczęść Boże na wszystkie dni Twego życia.
Po zakończonej Eucharystii miała miejsce Procesja Eucharystyczna, na zakończenie której została przez wiernych odśpiewana Litania Loretańska.
Po uroczystościach chwila na wspólne zdjęcie Jubilata z młodzieżą z Piekiełka, ks.proboszczem Janem Banachem oraz z rodziną.
IWS
Zamyślenia majowe ze św. Janem Pawłem II ks. bp. Józefa Zawitkowskiego (2014 r.)
Przedruk cyku publikowanego w 2014 roku przez Nasz Dziennik
Zagrzmiało, będzie urodzaj!
Wstęp
Błogosławieni są ci, którzy pamiętają testament Rodziców!
My, Polacy, mamy krótką pamięć, więc ośmielam się przez cały maj przypominać sobie i czytającym ważne słowa.
Ja wiem, że po 27 kwietnia tego roku, po wielkiej kanonizacji Papieża Polaka, staną się wielkie rzeczy.
Janie Pawle teraz przyjdź
pośród Świętych wywyższony,
słowa swoje zamień w czyn,
Bóg niech będzie uwielbiony!
Niech zadrży ziemia, zadrży róg,
bo nic nad Boga i Któż jak Bóg?
naszych dziennikowych zamyśleń:
Zagrzmiało, będzie urodzaj!
Habemus Papam!
Był wtedy 16. dzień miesiąca różańcowego. Właśnie w godzinach różańcowych w bezbożnym radiu Polski Ludowej
poleciał komunikat: Habemus Papam!
Kardynała Karola Wojtyłę z Krakowa. Potknął się makaroniarz na nazwisku Papieża, ale niech mu będzie na zdrowie,
my i tak nie wierzyliśmy, bo w radiu zawsze kłamali. Dopiero później, gdy Papież przemówił do nas po polsku,
gdy poznaliśmy, że to nasz, z Krakowa, co się wtedy nie działo?
Ludzie modlili się w Kościele, w domu, w autobusach, w pociągu, w szkołach, w sklepie.
Modlili się, płakali, tańczyli, śpiewali, niektórzy upili się z radości – Polak Papieżem!
Komuniści i Komitet Centralny Partii, przewodniej siły narodu – zdrętwiał.
Co teraz będzie?
Siostra Magdalena napisała serdecznym atramentem śpiewany list do Papieża:
Bo trzeba, żebyś wiedział
na swoim Watykanie,
że teraz już niejeden
zawiesił krzyż na ścianie,
zawiesił krzyż na ścianie.
Wiedzieliśmy, że i On chce przyjechać do Ojczyzny-Matki, ale rządzący mówili:
Nie może, bo nie ma wizy do Polski.
Ale beton!
Jak to będzie? Ojciec Święty w Polsce i to na placu Zwycięstwa, na placu ku czci zwycięskiej Armii Radzieckiej. Tak!
Niech zadrży ziemia, zagra róg,
bo nic nad Boga i Któż jak Bóg!
Z historii Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Tymbarku oraz artykuł Bogusława Sowy
Wczoraj w Tarnowie miała miejsce uroczystość 30-lecia działalności Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Tarnowskiej. Oddział parafialny Stowarzyszenia zawiązał się również w Tymbarku. Stowarzyszeniem w Tymbarku kierował jego prezes Jan Plata, Stowarzyszenie liczyło 42 członków, opiekę sprawował ks.proboszcz Józef Leśniak.
Stowarzyszenie oficjalnie zostało zarejestrowane w grudniu 1994 roku, ale już na początku 1994 r. w kwartalniku Głosu Tymbarku styczeń-marzec 1994, Bogusław Sowa (również członek Stowarzyszenia) opublikował artykuł „Wspólna troska o parafię”, o zadaniach jakie stoją przed stowarzyszeniem.
„Wspólna troska o parafię”
Przed rokiem w diecezji tarnowskiej powstały Rady Duszpasterskie, zaś we wrześniu 1993r. w Tarnowie miało miejsce Diecezjalne Forum Świeckich, które w wyniku dyskusji jaśniej skonkretyzowało program działań tychże Rad.
By podejmować decyzje, istnieje potrzeba dobrego rozeznania środowiska, a to po to, aby ożywić ducha wiary i zbliżyć się pełniej ku drugiemu człowiekowi. Te dwa zagadnienia stanowią nadrzędną cechę wspólnoty chrześcijan.
Zadaniem Rady jest współpraca z duszpasterzami w poszczególnych wspólnotach wiary – parafiach. Błędne zgoła jest podejście, które wprowadza opozycję między kapłanem, a świeckimi członkami Rady. Stanowi ono pozostałości myślenia dominującego w filozofii marksistowskiej, gdzie to przeważała walka klas, zaś każda pełniona funkcja była przede wszystkim źródłem zaszczytów i przywilejów.
Ale odejdźmy od tych błędnych kierunków i skupmy się na pracy Rad Duszpasterskich. Istnieje obszerna płaszczyzna wspólnej troski o stan naszych parafii.
Do tych trosk należy podejmowanie inicjatyw objęcie troską młodzieży, tworzenie duszpasterstwa rodzin, kręgów modlitewnych, duszpasterstwa oazowego, czy działalności charytatywnej.
Wielką troską rad winno stać się rozwijanie czytelnictwa prasy i książek religijnych – jednego z filarów nie tylko naszej tożsamości wyznaniowej, ale i narodowej.
Do wspólnych działań duszpasterskich należy włączyć jak najszersze świeckich, którzy nie będą występowali w kościele w roli biernych obserwatorów i krytykantów, lecz którzy dobrowolnie pospieszą z inicjatywą i podejmą działania, jak te wyżej wymienione.
Te problemy nie są tylko bolączkami księży i różnych zrzeszeń istniejących na terenie parafii, ale całej jej społeczności. Należy szerzej spojrzeć na sytuację ubogich, rodzin wielodzietnych. W wielu krajach zachodnich stanowią oni przedmiot troski tych współbraci w wierze, którym lepiej się w życiu powiodło i mogą podzielić się pewną cząstką swych dóbr, zaś na gruncie polskim, jak dotąd tradycja taka jest bardzo blada i rzadka. W rezultacie spotykamy bardzo smutne zjawisko postaw nowobogackich, którzy usiłują zaimponować innym stanem swego posiadania.
W ostatnich kilkunastu latach w naszym społeczeństwie nastąpił pewien jego podział – na tych, którzy chcą „mieć” i tych, co chcą „być”. Na ten temat wiele mówił Jan Paweł II podczas dwóch ostatnich pielgrzymek do Polski.
Zjawiska tego nie da się całkowicie powstrzymać, ale należy odpowiedzieć na „znak czasu”, przeciwdziałając poprzez uwrażliwienie na potrzeby całej wspólnoty, stanowiącej jedną wspólnotę w Chrystusie. W tym celu powoli dokonuje się w naszym kraju apel Ojca Świętego, zawarty w 1989 roku w adhortacji apostolskiej „Christifidelis laici”, poprzez zakładanie Stowarzyszeń Rodzin Katolickich.
Rodzina, jak wszystkim wiadomo, to podstawowa komórka każdego społeczeństwa, tu dojrzewa i krystalizuje się charakter i osobowość przyszłego obywatela.
Nie czas tutaj na rozwijanie tematu o funkcji i zadaniach rodziny, wyjaśnić natomiast należy, co jest celem Stowarzyszenia. Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy wcześniej wyjaśnić, jakiego typu jest to organizacja.
Celem stowarzyszenia jest kształtowanie życia małżeńskiego i rodzinnego zgodnego z etyką katolicką. Stowarzyszenie Rodzin Katolickich swoje zadania winno realizować poprzez:
1) pogłębianie formacji religijnej oraz kultury życia małżeńskiego i rodzinnego
2) troskę o zachowanie życia ludzkiego od poczęcia i o właściwe warunki jego rozwoju
3) pracę wychowawczą wśród dzieci i młodzieży
4) podejmowanie różnych inicjatyw społecznych, gospodarczych, kulturalnych czy politycznych, mających na celu pomoc rodzinie.
Zadania te winny być wprowadzane w życie przez – między innymi:
a) reprezentowanie interesów rodzin katolickich wobec władz publicznych,
b) niesienie pomocy, tak moralnej, jak i materialnej, rodzinom potrzebującym,
c) organizowanie różnych kursów bądź prelekcji podnoszących poziom świadomości i odpowiedzialności za rodzinę
d) prowadzenie działalności naukowej, wydawniczej i kolportażowej,
e) prowadzenie szkół i przedszkoli,
f) prowadzenie kursów i szkoleń w zakresie wiedzy ogólnej i specjalistycznej,
g) organizowanie sekcji i kół zainteresowań dla dzieci i młodzieży,
h)organizowanie obozów i kolonii dla dzieci, ze szczególnym uwzględnieniem dzieci z rodzin wielodzietnych
i) organizowanie różnych imprez o charakterze kulturalnym.
Głównym zaś celem Stowarzyszenia jest kształtowanie coraz głębszej świadomości i odpowiedzialności za Kościół
oraz takich postaw apostolskich, które mimo wielu trudności będą skutecznie działać na niwie zewnętrznego zaangażowania w życie gospodarczo-społeczne i kulturalne.