BARBARA SZWABE-ROGOZIŃSKA, wspomnienie w 25.rocznicę śmierci
26 czerwca minęła 25 rocznica śmierci Pani Barbary Szwabe-Rogodzińskiej. Poniżej przedruk artykułu z Nr. 30 Głosu Tymbarku (z 1997 r.), jaki ukazał się po Jej śmierci.
We wspomnieniach o Pani Barbarze jest informacja o wydarzeniu podczas okupacji, z sierpnia 1944 r. , o obławie gestapo na szefa inspektoratu ,,Niwa”, płk. Mireckiego. Akcja ta (nie tylko. gdyż wcześniej przedstawiono informację o partyzantce w Tymbarku) jest pokazana w dokumentalnym filmie „Partyzanci z AK” (archiwa Telewizji Polskiej). jest tam też wypowiedź Pani Barbary Szwabe – Rogozińskiej (materiał ten zaczyna się 19.27 min).
BARBARA SZWABE-ROGOZIŃSKA
Kiedy już właściwie zamykaliśmy 30 numer „Głosu Tymbarku” zaskoczyła nas smutna wiadomość: Zmarła pani Barbara Szwabe-Rogozińska.
Pani Barbara od początku istnienia ..Głosu Tymbarku” była gorliwą jego propagatorką, wspierającą go jednocześnie co kwartał pewną kwotą na potrzeby związane z jego wydawaniem. Aktywnie uczestniczyła też w działalności Towarzystwa Miłośników Tymbarku. Ponadto była postacią dość znaczącą w tutejszym środowisku, aczkolwiek nie było o Niej głośno. Kim więc właściwie była?
Barbara Szwabe – Rogozińska urodziła się 20 lutego 1923 r. w Kisielówce, w rodzinie właścicieli tamtejszych dóbr ziemskich, Antoniego Szwabe i Jadwigi, z domu Szewczyk. Była to mocno już zubożała rodzina szlachecka, chociaż na grobie prababki Barbary, znajdującym się na cmentarzu w Nowym Rybiu, dziś jeszcze można odczytać napis:….księżna z Brühlów-Szwabe”.
Według tradycji przekazywanej przez najstarszych mieszkańców Pasierbca, cudowny obraz Matki Boskiej Pocieszenia podarowany został do tamtejszej kaplicy przez Aleksandra Szwabe, dziadka Barbary, dziedzica dworu w Kamionnej, któremu podlegały również ziemie obecnego Pasierbca.
Rodzice pani Barbary znani byli z bardzo łagodnego traktowania swych pracowników, którym pomagali w każdy możliwy sposób, co wspominają mieszkańcy Kisielówki do dzisiaj. Jej ojciec, Antoni Szwabe, zmarł w 1939 r. pozostawiając żonę i jedyną córkę Barbarę (druga córka, Bronisława, zmarła mając zaledwie 10 lat i jest pochowana na cmentarzu w Tymbarku). Okres okupacji wykazał prawdziwy patriotyzm matki i córki, które całkowicie oddały się pracy konspiracyjnej. Spowodowało to zatrzymanie matki Barbary przez gestapo i więzienie jej w różnych aresztach, a później w obozach koncentracyjnych, gdzie zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach (ostatni ślad to Ravensbrück). Barbara zaś musiała się ukrywać do końca okupacji, by po wyzwoleniu być z kolei szykanowaną przez nowe władze PRL, jako córka kułaka.
Omawiając rodowód Barbary Szwabe-Rogozińskiej warto również wspomnieć, że Jej ciocia była pani Bronisława Szewczykówna – znana nauczycielka, zaś wujkiem Józef Szewczyk – długoletni proboszcz w Tymbarku. Natomiast Jej kuzynka była żoną inżyniera Marka-zasłużonego działacza tutejszego środowiska. Nic więc dziwnego, że żyjąc wśród takich ludzi młoda Basia od dzieciństwa szła śladami ich zalet, zwłaszcza takich jak wiara i autentyczna pobożność, patriotyzm, pracowitość, miłosierdzie i chęć niesienia pomocy wszystkim potrzebującym.
Szkolę podstawową Barbara kończyła w Tymbarku, a następnie uczęszczała do Gimnazjum Koedukacyjnego w Gorlicach, gdzie ukończyła 3 klasy, dalszą naukę przerwał Jej wybuch II wojny światowe. Wróciła więc do domu rodzicielskiego, do Kisielówki, gdzie wraz z matką pracowała w gospodarstwie, niosąc jednocześnie pomoc biednym oraz partyzantom. Barbara działała w konspiracji jako łączniczka i kolporterka prasy podziemnej. Na pełnoprawnego członka Armii Krajowej została zaprzysiężona
1 lutego 1944 r., jako dwudziestolatka, czyli po uzyskaniu pełnoletności. W sierpniu 1944 r. miała miejsce obława gestapo na szefa inspektoratu ,,Niwa”, płk. Mireckiego, który korzystał z gościnności dworku kisielewskiego i miał swe biuro pod dachem pani Jadwigi Szwabe. W wyniku tej akcji pułkownik został ranny i aresztowany. Aresztowano także panią Jadwigę, zaś Barbara zdołała uciec i ukrywała się u krewnych w powiecie bocheńskim. Po zakończeniu działań wojennych wróciła do domu rodzinnego, gdzie podjęła organizację życia w posiadłości swych rodziców, a jednocześnie uzupełniała wykształcenie. 22 czerwca 1945 r. zdała egzamin maturalny przed Państwową Komisją Egzaminacyjną w Limanowej, zaś 22 czerwca 1946 r. – również w Limanowej – egzamin dojrzałości z zakresu liceum pedagogicznego, który dal Jej kwalifikacje do nauczania w szkołach powszechnych. Rozpoczęła więc nowy etap swego życia, jako nauczycielka.
Otrzymała posadę w Tymbarku. Nowe władze polityczne dbały jednak, aby elementy burżuazyjne i kułackie nie uczyły polskiej dziatwy, gdyż groziło to nauczaniem jej innych prawd, aniżeli ówcześnie obowiązujące. Aby więc podjąć tę pracę, musiała najpierw przedstawić władzom szkolnym zaświadczenie, że posiada obywatelstwo polskie oraz świadectwo moralności. W dokumencie tym, wydanym przez wójta gminy Tymbark, czytamy:
„…przez cały czas pobytu na terenie tut. gminy tj. od urodzenia, zachowywała się moralnie i bez zarzutów jako wzorowa i przykładna Polka oraz nie dawała powodów do zażaleń ze strony mieszkańców tut. gminy…”.
Jako nauczycielka Barbara pracowała zaledwie 2 lata, gdyż za wszelką cenę pragnęła ratować gospodarstwo ojca i dlatego sama rozpoczęła pracę na ojcowiźnie jako włodarz, gospodyni i robotnica w jednej osobie. Ponadto chciała odetchnąć od stałej inwigilacji funkcjonariuszy ,,bezpieki”, którzy nie kryli się z faktem obserwacji młodej nauczycielki. Jaj posiadłość po rodzicach nie mogła być rozparcelowana, ponieważ nie obejmowała odpowiedniego areału ziemi. Pani Barbara natomiast była doskonałym,
typowym dla nowej władzy przykładem agitacji – córką kulaka, który wykorzystywał i ciemiężył biednych chłopów. Dopiero w roku 1958 r., za namową cioci Broni (Bronisławy Szewczyk), objęła posadę księgowej w Zasadniczej Szkole Przemysłu Spożywczego w Tymbarku.
Panująca tam niemal rodzinna atmosfera pozwoliła Barbarze nieco się odprężyć po latach napięcia nerwowego. 1964 r. zmieniła miejsce pracy, przechodząc do Związku Nauczycielstwa Polskiego Oddział w Limanowej, gdzie pracowała, również jako księgowa, w Kasie Zapomogowo-Pożyczkowej, aż do czasu przejścia na emeryturę, tj. do dnia 28 lutego 1978 r.
W roku 1968, po śmierci Bronisławy Szewczyk, – Jej cioci – przeprowadziła się do Tymbarku, gdzie zamieszkiwała w domku odziedziczonym po zmarłej. Gospodarstwo rodziców, na skutek progresji podatkowej stosowanej wobec kułaków, zmuszona była stopniowo likwidować, by pokryć zadłużenia oraz podatki. Część rozdała między byłych pracowników, zwłaszcza chrześniaków, których miała kilkanaścioro.
Dworek, miejsce Jej urodzenia, liczący ponad 200 lat, zbudowany z modrzewia i jodły bez użycia gwoździ, zniszczony został przez potężną lipę podczas gwałtownej burzy. Z powodu nieopłacalności, a raczej niemożności remontu ze względu na duże koszty, został rozebrany w 1983 r. Przestał istnieć dwór w Kisielówce.
W październiku 1974 r. Barbara zawarła związek małżeński z Augustynem Rogozińskim, znanym chemikiem i technologiem przetwórstwa owocowo-warzywnego (była jego drugą żoną, pierwsza zmarła w 1973 r.). Po jego śmierci, która nastąpiła w dniu 18 września 1988 r., zamieszkała pani Barbara samotnie, ale nie była osamotniona. W Jej gościnnych progach często zatrzymywali się krewni i znajomi, by wypocząć i odetchnąć tutejszym zdrowym powietrzem oraz podziwiać piękno ziemi tymbarskiej.
Codziennie odwiedzali ją miejscowi przyjaciele. Sama również lubiła odwiedzać znajomych i często bywała na ich różnych uroczystościach rodzinnych, gdyż wszędzie była mile widziana ze względu na swe życzliwe innym usposobienie i łatwość dostosowywania się do każdej sytuacji. Zawsze była pogodna. Swych trosk i bólu nie okazywała nawet w trudnych dniach życia, co wpływało kojąco na otoczenie. I taką pozostała do ostatniego dnia życia. Jeszcze w przeddzień śmierci rozmawialiśmy z Nią spokojnie.
Narzekała jedynie – niby w mimochodem – na pewne dolegliwości, jakby nie przeczuwała, że za kilkanaście godzin zakończy swą ziemską wędrówkę. A przecież na tę chwilę przygotowana była od dość dawna. Dowodem tego był Jej tryb życia oraz uporządkowanie wszelkich doczesnych spraw, ze spisaniem ostatniej woli włącznie.
Niechaj więc będzie dla nas wzorem człowieka, który dla drugiego jest zawsze otwarty, chętny do pomocy w każdej okoliczności. Niechaj zawsze taką pozostanie w naszej pamięci.
Stanisław Wcisło