XII Beskidzkie Camino – relacja

Pomimo wczesnej pory i „krótkiej” nocy,  na start XII Beskidzkiego Camino  w Słopnicach wstawiło się 32 śmiałków z różnych stron naszego województwa. W tym dwie siostry zakonne, Nazaretanka i Franciszkanka.  Sporo nowych twarzy, ale radosnych i pełnych optymizmu. Niektórzy mówią „to tylko 50 km”,  inni obawiają się takiego dystansu, ale podejmują trud, bo najważniejszy jest pokój  i na Ukrainie i w naszej Ojczyźnie. Taka jest intencja tej pielgrzymki. Każdy uczestnik otrzymuje na smyczy identyfikator z trasą szlaku papieskiego. Dobiega 4.30. Na drogę modlitwa i z uśmiechem, pełnym plecakiem, wiarą, że damy radę ruszamy na Podhale. Przed nami najdłuższe podejście na Mogielicę. Pogoda idealna na wędrówkę. Słoneczko nieśmiało próbuje  spojrzeć na nas, lecz chmury skutecznie zasłaniają i tylko ptasi śpiew rytmicznie nas rozwesela, a zapach budzącej się przyrody i mnogość barw wiosennych dodaje uroku przepięknej panoramie gór. Wytrawni piechurzy na szczyt docierają przed godz. 6.00. Pozostali nieco później. Na szczycie spotykamy koczujących turystów z ładnym i przyjaznym psiakiem. Po krótkim odpoczynku, przy krzyżu papieskim, rozpoczynamy modlitwę różańcową do której dołączają również wspomniani turyści. Teraz kierujemy się w stronę Jasienia. Na polanie Stumorgowej kolejni turyści, którzy noc spędzili w namiotach. Na przełęczy pod Mogielicą, przy kolejnej kapliczce Matki Bożej drugi dziesiątek różańca. Następny przystanek to polana Kutrzyca. Krótki odpoczynek, kolejny dziesiątek i kierunek Lubomierz-Rzeki. Tu na przełęczy czeka na naszą grupę 9 osób. Jest nas już 41. Zatrzymujemy się przy Papieżówce. Najmłodsi uczestnicy, przy obelisku w hołdzie  Janowi Pawłowi II  składają zapalony znicz, a cała grupa odmawia kolejny dziesiątek różańca. Teraz kierujemy się w stronę Turbacza doliną Kamienicy. Kukułka pozdrowiła nas swoim kuku, a tym samym dała znać, że już jesteśmy w Gorczańskim Parku Narodowym. Zaraz przyszła mi na myśl piosenka z gorczańskiego przewodnika pod red. Pawła Lubońskiego. 

       Jasno płonie watra w lesie
       Echo piosnkę niesie w dal
       I rozlega się dokoła
      Pieśń cudownych gorczańskich hal….
altem
 
Na przełęczy Borek wybiła godz. 12.00, czas na Regina Caeli.  Po tym uwielbieniu kierujemy się na Turbacz. Pod Turbaczem polana Filasowa i Ołtarz Papieski. Tu odmawiamy ostatni dziesiątek różańca. Do modlitwy dołączają turyści, którzy obiecują że za rok pójdą z nami. Deklaracja cieszy, ale zobaczymy ile zostanie z tych obietnic. Schronisko na Turbaczu wita nas dużą ilością turystów wśród których czekają  na nas 4 osoby z Raby Wyżnej. Tym samym nasza grupa powiększa się do 45 osób. To już całkiem duża grupa wyróżniająca się spośród turystów żółtymi chustami  i papieskimi flagami. Po szybkim obiedzie (tradycyjna kwaśnica) żółtym szlakiem schodzimy do Nowego Targu. Po drodze na polanie Rusnakowej zatrzymujemy się, aby w Kaplicy Papieskiej pokłonić się Matce Bożej Królowej Gorców. Czas niestety szybko umyka i już musimy przyspieszyć, aby zdążyć na msze św. Pomimo, że z górki, grupa się rozciąga. Zmęczenie daje znać o sobie. Na koronkę do Miłosierdzia Bożego już nie zatrzymuje my się przy kościele na Kowańcu, jak to było wpisane w tradycję, lecz drogą indywidualnie odmawiamy. Słońce rozpędziło chmury i przygrzewa nam z całą mocą. Idąc asfaltem przez Nowy Targ, jakby powiększało nasze zmęczenie. Ale jest już tak blisko, że damy radę. Do Ludźmierza docieramy grupkami. Przed godz. 18.00  wspólnie w ogrodzie różańcowym przy pomniku Jana Pawła II wyśpiewaliśmy ukochaną BARKĘ na cześć Matki Bożej i Jana Pawła II jako dziękczynienie za ten wspaniały dar pielgrzymowania do Jej stóp na Podhale. Na rozpoczęcie mszy św. celebrans bardzo ciepło nas – pielgrzymów przywitał, a podczas sprawowania eucharystii modlił się w naszych intencjach. Po mszy św. wszyscy nawzajem podziękowaliśmy sobie. Serdecznych uścisków nie było końca. Obiecaliśmy sobie, że za rok w tym samym miejscu się spotykamy o ile Bóg pozwoli i zdrowiem obdarzy.
A więc do zobaczenia!
 
W imieniu autorów Beskidzkiego Camino bardzo serdecznie dziękuję wszystkim uczestnikom za to modlitewne spotkanie na papieskim szlaku. Za wspólną wędrówkę, modlitwę, nawiązaną przyjaźń i zmęczenie. 
Dziękuję wszystkim za esemesy z otuchą, modlitwę i telefoniczne dobre słowo. Dziękuję tym, którzy przyjechali na nasze wejście. Klubowi Motocyklistów  „ELITA WŁÓCZĘGÓW” i osobom przybyłym kilkoma samochodami. Dziękuję Pani Małgosi z Trutego za pyszne ciasto. 
Szczególne podziękowania kieruję do mediów za informację o tym modlitewnym spotkaniu w drodze jakim jest Beskidzkie Camino.
Dziękuję właścicielowi firmy FABRYKA SMYCZY  z Tymbarku.
Egzamin z chrześcijańskiej postawy zdany.
 
Dziękuję!
 
Andrzej Czernek 
 
Statystyka:
Trud pielgrzymowania podjęło 45 osób. 17 mężczyzn i 28 kobiet. Najstarszy uczestnik – 71 lat a najmłodsi – 14 lat. Pierwszy raz wędrowały 24 osoby, drugi raz – 7 osób, trzeci raz – 1 osoba, czwarty raz -4 osoby, piąty raz – 3 osoby, siódmy raz – 2 osoby, dziewiąty raz – 2 osoby, jedenasty raz – 1 osoba i dwunasty raz – 1 osoba. 
Powiat limanowski;
Z Limanowej – 8 osób, Stara Wieś – 6 osób, Mszana Dolna – 5 osób, Piekiełko – 5 osób, Tymbark – 2 osoby, Sowliny – 2 osoby, po jednej osobie z Podłopienia, Rupniowa, Zamieścia. 
Powiat nowotarski;
 Tylmanowa – 3 osoby, Ochotnica Górna – 1 osoba, Raba Wyżna – 4 osoby
Powiat bocheński; Połom Duży – 2 osoby, i Trzciana – 1 osoba 
Kraków – 3 osoby.
 
Wspomnienia uczestników:
 – Wracając z pracy samochodem usłyszałem w Radiu RDN Małopolska o pielgrzymce Beskidzkie Camino. Organizator – Pan Andrzej – z wielkim entuzjazmem opowiadał o tym wydarzeniu. Pomyślałem, że wraz z moją żoną lubimy wędrówki górskie i z chęcią wybierzemy się złożyć wizytę Matce Boskiej Ludźmierskiej. Na miejscu spotkania od razu można było wyczuć rodzinną atmosferę, mimo wczesnej godziny każdy z uczestników miał na twarzy uśmiech i serce przepełnione radością. Pogoda okazała się być wymarzoną – słońce, lekki wiatr, idealna temperatura na pokonanie tak długiej trasy. Wierzymy, że Pani Ludźmierska wyprosiła dla najliczniejszej grupy w historii takie warunki :). Atmosfera wspólnoty i życzliwości podczas wędrówki była niesamowita. Spotkaliśmy wyjątkowych  ludzi, z którymi również mogliśmy się dzielić naszymi przeżyciami.

Jesteśmy wdzięczni, że mogliśmy uczestniczyć w tak pięknym wydarzeniu po raz pierwszy i na pewno nie ostatni. Dziękujemy Bogu, za Organizatorów pielgrzymki, którzy mają siłę i chęci by co roku podtrzymywać to dzieło.

Ewa i Tomasz Faronowie

   – Wędrując przepiękną trasą doświadczyłam niezwykłych przeżyć i spotkań z ludźmi. Wywarło to na mnie niezapomniane wrażenie. Z pewnością w przyszłym roku wybiorę się jeszcze raz. Dziękuję za doskonałą organizację i cudowną atmosferę na trasie.
       Pozdrawiam. Maria
 
   – Tegoroczne XII Beskidzkie Camino było dla mnie wielkim przeżyciem wizualnym i duchowym. Jak mawiał nasz rodak Święty Jan Paweł II „Wobec piękna gór czuję, że On jest. I wtedy zaczynam się modlić.” Wspaniałe widoki, słoneczna pogoda i wiosna w pełnym rozkwicie sprawiły, że można choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości i spojrzeć na wiele spraw z pewnego dystansu. Wsłuchać się w samego siebie i zrozumieć, co w życiu ma największą wartość.
           Kasia
Migawki z pielgrzymki:

Tablice dydaktyczne na Paproci

W wiacie turystycznej na górze Paproć zamontowano sześć kolejnych tablic dydaktycznych. Tematyki tablic obejmują między innymi:  najczęściej spotykane ptaki drapieżne i śpiewające, popularne owoce leśne, gady, miejscowe płazy oraz zwierzynę leśną. Wykonawcą prac była  firma BOR – ARS z Krościenka nad Dunajcem.

Celem wykonania kolejnych tablic jest rozbudzanie zainteresowania przyrodą a zwłaszcza lasem  i wskazanie na konieczność uszanowania praw nim rządzących. Ścieżka dydaktyczno – przyrodnicza spełnia rolę edukacyjną, poznawczą  i rekreacyjną dla mieszkańców i gości odwiedzających naszą gminę – podkreśla wójt Paweł Ptaszek.

Robert Nowak

 

18 maja – 102. rocznica urodzin św. Jana Pawła II

JAN PAWEŁ II (1920-2005)

Nazywał się Karol Wojtyła. Dla przyjaciół Lolek. Być przyjacielem Karola… kto by nie chciał? Mieć za przyjaciela (przyszłego) Świętego… Tak po prostu. Zwłaszcza, że Ten Człowiek nie stronił od ludzi. Jako mały chłopak był zawsze wśród kolegów. Na studiach podobnie. Potem jako duchowny – chciał być dla każdego, kto był w potrzebie. Jednał, kochał, modlił się i słuchał. Rozumiał ludzi i ich problemy. Był wrażliwym i mądrym człowiekiem. Od dzieciństwa powierzał swoje życie Bogu w codziennej modlitwie, z którą nie ustawał aż do końca. Trudne doświadczenia z młodości połączone z wytrwałym i ufnym kontaktem z Bogiem, stanowiły solidny fundament, na którym opierała się jego misja życia.
 
„Tu wszystko się zaczęło…”
 
Urodził się 18 maja 1920 r. w Wadowicach, miasteczku położonym ok. 50 km od Krakowa. Jego ojciec – Karol senior – był żołnierzem (porucznikiem). Pracował jako urzędnik wojskowy, choć jego wyuczony zawód to krawiec. Matka – Emilia z d. Kaczorowska – zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. Karol miał o 14 lat starszego brata – Edmunda. Miał też siostrę, Olgę, która zmarła niedługo po urodzeniu. Został ochrzczony 20 czerwca 1920 r. w pobliskim kościele pw. Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny, z którym będzie mocno związany już do końca swojego pobytu w Wadowicach. Na chrzcie nadano mu imiona Karol Józef. Jego rodzice byli dobrymi, szanowanymi i religijnymi ludźmi. Mama była głęboko wierząca i wymarzyła (wymodliła?) sobie, by jeden syn był lekarzem, a drugi księdzem – nieważne w jakiej kolejności. Emilia była dość chorowitą osobą. Zmarła w wieku 45 lat, kiedy Karol miał niespełna 9 lat, a Edmund 23 lata – kończył studia medyczne w Krakowie. Od tej pory Karolem zajmował się ojciec. Przejął się wychowaniem swoich synów – zwłaszcza małego Karola. Kilka dni po śmierci swojej żony, udał się z Mundkiem i Lolkiem do pobliskiej Kalwarii Zebrzydowskiej, do Sanktuarium Matki Bożej, by tam powierzyć Jej siebie i synów. W miesiąc później Karol przyjął I Komunię Świętą. Ojciec Karola pilnował planu dnia, w którym zawsze był czas na modlitwę, naukę i zabawę. Mały Karol codziennie przed lekcjami chodził na Mszę, na której służył jako ministrant. Po szkole grał z kolegami w piłkę nożną i w… ping-ponga. Oprócz edukacji szkolnej, także w domu tata dbał o jego rozwój intelektualny – uczył go języka niemieckiego, a także pielęgnował w nim patriotyzm, przybliżając historię Polski.
Wrażliwy chłopak
W wieku 10 lat Karol rozpoczyna naukę w Gimnazjum Męskim w Wadowicach. Tu zachwyca się poezją i teatrem. Należy do szkolnego kółka teatralnego – tam odkrywa i stopniowo rozwija swoją pasję aktorską. Karol jest pilnym uczniem, lubianym i towarzyskim kolegą. Lubi sport, aktywność fizyczną. Niewykluczone, że wzór i zapał ku temu czerpie też od swojego starszego brata Edmunda, którego darzy ogromnym autorytetem. Niestety, gdy Karol ma 12 lat, jego ukochany brat nagle umiera (jako młody lekarz zaraża się śmiertelną szkarlatyną w czasie opieki nad chorymi).
 
Informacja o pierwszych latach życia św.Jana Pawła II związanymi z Wadowicami pochodzi z portalu Archidiecezji Krakowskiej.
 

Podłopień, pomnik św.Jana Pawła II i św. Kingi