IX BESKIDZKIEGO CAMINO (1)
Niedziela, 19 maj 2019.
Zaczyna świtać. To już 4.20. Grupa 20 osób melduje się na starcie IX BESKIDZKIEGO CAMINO. Zapowiada się piękny dzień. Każdy uczestnik otrzymuje przypinkę, i flagę żółto – białą. Zrobiło się kolorowo i radośnie. Wytyczne na drogę, wspólna fota i modlitwa napisana przez ks. Witolda z Tymbarku specjalnie dla uczestników Beskidzkiego Camino.
Święty Janie Pawle 2, papieżu pielgrzymie. Przez Ciebie pragniemy uwielbiać dobroć Boga, który daje nam piękno świata, jakie jest odbiciem piękności Stwórcy.
Dziękujemy za to że byłeś, że nadal jesteś z nami jako Patron naszych życiowych dróg. Ty, który słowem i przykładem uczyłeś że wędrówki górskie zbliżają do Boga, bądź zawsze z nami. Ty, który słowem i przykładem uczyłeś, że przemierzanie górskich szlaków pomaga w modlitwie i dogłębnej refleksji życia, bądź zawsze z nami. Ty, który uczyłeś nas kontaktu ze światem nadprzyrodzonym, bądź zawsze z nami, zanieś nasze modlitwy, razem Z Maryją, przed Boże Oblicze. Chodź z nami po wszystkich drogach, jakie przemierzamy, dopomagaj nam odkrywać Boga w kontakcie z pięknem świata i wypraszaj nam to, czego każdemu najbardziej potrzeba. Święty Janie Pawle 2, módl się za nami.
O 4.30 ruszamy na Mogielnicę. Na twarzach radość, uśmiech i energia. Niespełna kilometr od startu dołączają do nas kolejni uczestnicy. To geodeci. Teraz grupa liczy 23 osoby. Wchodzimy w las. Słychać bardzo różnorodną i intensywną ptasią ćwierkania muzykę. Drzewa intensywnie zielone, widać życie w przyrodzie. Na drodze i w potokach znać tygodniowe opady deszczu. Zgodnie z planem na Mogielnicy meldujemy się o godz. 6.00. Podziwiamy
przepiękną panoramę Beskidów i Tatr, chociaż szczyty zamglone nieco niżej widać sporo śniegu w źlebach. Przed Krzyżem Papieskim rozpoczynamy modlitwę różańcową którą kontynuujemy przy każdej spotkanej kapliczce na szlaku. Na polanie Stumorgowej, mimo buszującego niedźwiadka i wilków spotykamy odważnych turystów w namiotach. Na Jasieniu zatrzymujemy się na kolejny dziesiątek i szybką kanapkę. Do przełęczy w Lubomierzu docieramy na 9.30. I to już chyba tradycja że tu dołącza do nas Teresa z Trzciany. Jest nas już 24 osoby. Kilka łyków wody i wspinaczka na Jaworzynkę. Na szczycie
spotykamy turystów z kieleckiego którzy po otrzymaniu odpowiedzi gdzie i po co z tym krzyżem idziemy, dołączają do wspólnej modlitwy. Przed nami Gorc Troszacki. Podejście na Kudłoń rozciąga grupę ale każdy daje radę. Na przełęczy Borek zatrzymujemy się na kolejną kanapkę i ostatni dziesiątek różańca.
Przed nami już ostatnie podejście na Turbacz. Przy wyjściu na polanę Filasową zbierają się ciężkie chmury które po trochu upuszczają ze swoich zasobów deszcz, a widać że zapas wody posiadają ogromny. Każdy ubiera kurtkę lub pelerynę i podkręca tempo by jak najszybciej dotrzeć do schroniska. Tu senior Zbigniew zadziwia kondycją. Truchcikiem do samego schroniska się porusza mijając wszystkich turystów. W schronisku obiad czyli tradycyjna i pyszna kwaśnica. Za oknem obfity deszcz. Na Turbaczu dołącza do nas Janek. Grupa się zwiększyła do 25. Po skończonym obiedzie wychodzimy ze schroniska, a tu wita nas całkiem uśmiechnięte słońce które towarzyszy nam już do samego celu. Na Rusnakowej polanie, w kaplicy papieskiej, jako dar pielgrzymów Beskidzkiego Camino zostawiamy bieliznę kielichową i tzw. palkę oraz odmawiamy Anioł Pański gdyż deszcz przepędził nas od Ołtarza Papieskiego. Podkręcamy tempo, bo to z górki. Przy kościele na Kowańcu jesteśmy o 15.45. Odmawiamy koronkę do Miłosierdzia Bożego. Głębszy łyk wody i kierunek Gaździna Podhala. Do Ludźmierza docieramy na godz. 17.40. Udajemy się do ogrodu różańcowego, gdzie przed pomnikiem JP II po krótkiej modlitwie udajemy się do kościoła przed cudowną figurę MB Ludźmierskiej gdzie kapłan i siostra zakrystianka serdecznie nas witają. Tej serdeczności doświadczamy i po mszy św. Można śmiało powiedzieć: zmęczeni, obolali ale bardzo szczęśliwi ze zdobytego celu.
50 km górami to nawet nie tak mało.
Andrzej Czernek
cdn