Od dwóch tygodni w kalendarzu mamy wiosnę, a w naturze widzimy jej postępy od Wielkanocy. Obfita wilgoć w ziemi, temperatura i słońce sprawiają, że wszystko rośnie i kwitnie jak na przysłowiowych drożdżach. Na przydomowych trawnikach, łąkach i miedzach intensywnie żerują ptaki, szykując się w pośpiechu do pierwszych kwietniowych zniesień. Po zimowej szarzyźnie to bardzo miły widok dla naszych oczu, ale jest też coś dla uszu.
Od wczesnych godzin rannych aż do wieczora słychać wiosenne trele, które z takim natężeniem trwać będą, według różnych przysłów, do św. Wita (15 czerwca) czy też do św. Jana (24 czerwca). Później będzie coraz ciszej i ciszej, zgodnie z powtarzanym rokrocznie rytmem przyrody. Mistrz Tuwim w swoim arcydziele językowym „Ptasie radio” przetłumaczył ptasie śpiewy na ludzką mowę, ale nie był pierwszy.
W kulturze ludowej różnych regionów Polski mamy liczne przykłady takich właśnie tłumaczeń. Do tekstu załączam zdjęcia dwóch ptaków z naszego otoczenia; zięby i kwiczoła. Łączy je to, że są bogato ubarwione, natomiast dzieli je różnica wielkości i umiejętności wokalnych. Kwiczoł jest czterokrotnie większy i cięższy od zięby, ale śpiewak z niego marny, natomiast przywołany tutaj mistrz Tuwim do swojego radia nie bez powodu zaprosił ziębę. To znakomita śpiewaczka i do tego niezwykle pracowita. Badacze przyrody naliczyli, że samiec zięby może wykonać w ciągu dnia 2000 powtórzeń swojej pieśni. Przytoczę jej tłumaczenia na naszą mowę: czekaj, czekaj, coś zrobiła?, a widzisz?, albo: myślisz, żem cię na śliwkach nie widział? Jest też tłumaczenie z regionu Śląska, ale jest tak dosadne, że na naszym szacownym Portalu nie nadaje się do cytowania.
St. Przybylski