Sztuka kończy się tam, gdzie zaczyna się upodlenie i pogarda człowieka.
Pogarda może być realizowana na wiele sposobów, np:
- bluźnierstwa Bogu i kpiny z religii, nie licząc się z wrażliwością osób wierzących,
- nachalnego ekshibicjonizmu czynności fizjologicznych, bez odrobiny dobrego smaku i szacunku dla widza,
- skrajności, za którą często stoi jedynie pustka intelektualna, a w „dziele” nie ma nic innego poza tym, że jest szokujące i ma szokować. Szok po zbrodni i szok po skandalizującym przedstawieniu. Ten po zbrodni rodzi sprzeciw, ten po skandalizującym przedstawieniu – otępienie i obojętność wobec wynaturzeń. Zabija wszelką wrażliwość, również na krzywdę drugiego człowieka,
- ignorancji piękna, promocji kiczu, braku artyzmu i dobrego smaku w przeżyciach estetycznych,
- prześmiewiska z zachowań wyrastających z tradycyjnego patriotyzmu i religijności ludowej,
- na sposób zakłamywania rzeczywistości. Kłamstwo, szczególnie w przestrzeni sztuki, to wyraz swoistej prostytucji i lekceważenia odbiorcy.
Są wulgarne i chamskie słowa poniżające godność człowieka i są chamskie i wulgarne przestawienia teatralne upadlające człowieka poprzez słowo i gest. Takich gniotów nie nazywajmy sztuką.
Wzajemny szacunek obowiązuje wszędzie. W przestrzeni sztuki również! Wolność słowa nie usprawiedliwia i nie uzasadnia wulgarności, chamstwa i pogardy.
Jan Plata
PS. Tekst powstał po medialnych doniesieniach o skandalizującym przedstawieniu teatralnym we Wrocławiu