Przedruk artykułu Stanisława Wcisły, publikacja w Głosie Tymbarku nr 39, w 1995 roku
W dniu 5.08.1995 br. na cmentarzu tymbarskim oddano ostatnią przysługę ś.p. Szymonowi Pyrciowi. Nad otwartą mogiłą pochyliły się sztandary partyzanckie Armii Krajowej i I Pułku Strzelców Podhalańskich. W imieniu kombatantów przemawiał dowódca Okręgu Limanowskiego AK, płk Władysław Wietrzny, który scharakteryzował sylwetkę i działalność w czasie okupacji kpt. Szymona Pyrcia, ps. „Jaskółka”.
Dla wielu był on jednak mało znaną osobą i dlatego warto przypomnieć jego postać nieco bliżej, zwłaszcza młodemu pokoleniu.
Szymon Pyrć urodził się 30 września 1911 roku w Tymbarku, jako syn Stanisława i Katarzyny, z domu Urbańska. Rodzina Pyrciów składała się z pięciorga dzieci: dwu córek i trzech synów, a to: Janiny (Kruczyńska, znana nauczycielka w Tymbarku) i Marii, Kazimierza, Szymona i Józefa. Rodzice nie posiadali żadnego majątku. Prowadzili tylko niewielki sklepik, którego dochody niestety nie zaspokajały materialnych potrzeb rodziny. Zmusza to ojca Szymona do emigracji w poszukiwaniu chleba.
Wyjeżdża więc do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracuje do 1926 roku. Przez ten okres matka sama musi się zajmować rodziną i prowadzeniem sklepu.
Okres I wojny światowej był niezmiernie trudny do przetrwania, jako, że poza normalnymi ciężkimi warunkami materialnymi, na skutek niemożliwości przekazywania pieniędzy od ojca z Ameryki, dochodziły dodatkowo jeszcze inne uciążliwości, jak np. epidemie chorób (czerwonka, tyfus, hiszpanka), przemieszczanie się wojsk (austriackich, rosyjskich i niemieckich) i ich kwaterowanie na terenie Tymbarku. Najgorszym problemem był jednak głód, jaki dawał się we znaki wszystkim, a szczególnie ludziom ubogim. W takich to warunkach żył i wychowywał się Szymon Pyrć.
Rodzina przetrwała ten trudny okres tylko dzięki pomocy dobrych ludzi – częściowo rodziny, zaś szczególnie dzięki troskliwej opiece doktora Trelskiego, który bezinteresownie opiekował się dziećmi Pyrciów i chronił je przez dostarczenie im odpowiednich leków, zwłaszcza tranu.
Ta przykra sytuacja zmieniła się dopiero po odzyskaniu przez kraj niepodległości w 1918 r., a zwłaszcza w roku 1920, kiedy to zostały znów otwarte granice i unormowały się stosunki międzynarodowe. Od tego czasu ojciec przesyłał regularnie 50 dolarów miesięcznie, dzięki czemu matka Szymona mogła znacznie lepiej żywić dzieci, a nawet łożyć na ich wykształcenie. Siostry Janina i Maria zostają skierowane do 5-letniego Seminarium Nauczycielskiego w Starym Sączu (przeniesionego później do Nowego Sącza). Szymon zaś i Józef rozpoczęli naukę w II Gimnazjum Realnym im.Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu, które ukończyli – Józef w 1932, a Szymon w 1933 roku.
Kazimierz natomiast ukończył najpierw trzyletnią Szkołę Ślusarską, a później Szkołę Handlową w Krakowie.
Takie to były młode lata Szymona i jego rodziny. Nadmienić należy, że okres nauki w gimnazjum nie był również sielanką dla Szymona i Józefa. Obaj bowiem jednocześnie musieli pomagać mamie w prowadzeniu sklepu przez przywożenie z Sącza różnych towarów. Przy każdorazowym przyjeździe byli obciążeni niejednokrotnie nadmiernym bagażem, który musieli dźwigać od hurtowni na stację PKP w Nowym Sączu, a następnie ze stacji w Tymbarku do sklepu, mieszczącego się w Rynku.
W roku 1933, po ukończeniu gimnazjum, zostaje powołany do czynnej służby wojskowej w Zambrowie, gdzie po sześciu miesiącach kończy Szkołę Podchorążych w stopniu kaprala podch. i zostaje odkomenderowany do II Pułku Strzelców Podhalańskich (PSP). Jesienią 1934 roku zostaje zwolniony do cywila. Zaraz też zapisuje się na studia w
Uniwersytecie Jagiellońskim, na wydziale filozoficznym, kierunek pedagogika. W 1938 roku musi przerwać studia z powodu mobilizacji i wysłania go na Zaolzie, w czasie odbierania Czechom tych terenów. Zostaje wcielony do I PSP, z którym to pułkiem związał się już na zawsze.
Po zakończeniu akcji zbrojnej wraca znów do cywila i kontynuuje naukę na UJ. W 1939 roku miał uzyskać magisterium. Niestety, zbliżająca się wojna nie pozwala na złożenie egzaminów z dwóch ostatnich przedmiotów u prof. Dąbrowskiego. Wezwany kartą mobilizacyjną przyjeżdża do Limanowej-Sowlin, gdzie znajduje się jednostka Obrony Narodowej, do której otrzymał przydział. Stąd wyrusza wraz z jednostką do Rytra, a następnie przerzucany jest z miejsca na miejsce.
Po zakończeniu kampanii wrześniowej, w czasie której jego jednostka dotarła aż w okolice Lwowa, wraca do Tymbarku, by dosłownie za kilka dni rozpocząć walkę od nowa, tym razem jako żołnierz ruchu oporu.
1. Srebrny krzyż zasługi z mieczami za ofiarną i pełną poświęcenia pracę dla dobra Polski z dn 20.01.1945 – przez d-cę Grupy Operacyjnej „Śląsk Cieszyński” Borowego.
2. Odznaka Grunwaldzka – za uczestniczenie w walce zbrojnej z Niemcami w latach 1939-1945.
3. Krzyż Armii Krajowej – przyznany 30.08.67 r. (nr 264) przez d-cę A.K. gen. Tadeusza Bora- Komorowskiego dla upamiętnienia wysiłku żołnierza Polski Podziemnej w latach 1939-1945 (w Londynie).
4. Medal Wojska (po raz 1, 2 i 3-ci) nr 11782 – nadany w Londynie 7.02.67.
5.Krzyż Partyzancki – nr 360-83-80, z dn. 16.03.83 r. (Rada Państwa)
6.Brązowy medal za zasługi dla obronności kraju – nr B-235213, z dn. 10.10.1980 r. – przez MON.
7. Medal Zwycięstwa i Wolności – nr 19942, z dn. 2.08.1948 r. przez Prezesa Rady Ministrów – jako dowódcy kompanii Hufców Budowlanych „Świt”.
8. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski – nr 514-75-46.
9. Srebrny Medal Zasługi dla pożarnictwa, 1984.
10. Medal 40-lecia Polski Ludowej, 1984.
Przez cały okres wspólnego życia mieszkali w Tymbarku, wspólnie dzieląc dole i niedole.
Pomaga mu w tym żona, która objęła posadę kierownika Przedszkola w Tymbarku.
Jego umiejętność pedagogiczna daje efekty w konkretnym szkoleniu młodzieży zorganizowanej w hufcu, która stosunkowo szybko opanowuje zawód, a ponadto jest karna i chętnie nadrabia braki w oświacie spowodowane latami okupacji.
Po rozwiązaniu Hufca nadal zostaje pracownikiem tego Zakładu, jako technik normowania.
Mimo odpowiedniego przygotowania zawodowego i wykształcenia długo musi czekać na stanowisko kierownika zakładu z powodu „przeszłości” oraz nie przynależności do partii. Kierownikiem „Stolarni” zostaje dopiero w roku 1970. Funkcję tą pełni jednak zaledwie dwa lata, tj. do czasu maleńkiego strajku, jaki miał miejsce w zakładzie w 1972 r. Po zgłoszeniu tego faktu natychmiast przybyli przedstawiciele komitetu PZPR, którzy zawiesili go w czynnościach kierownika.
Fakt ten wpłynął w dużym stopniu na stan jego zdrowia, które i tak było już mocno nadwyrężone przejściami okupacyjnymi i późniejszymi kłopotami.
Doznaje zawału serca, co powoduje dłuższą przerwę w pracy.
Następnie odezwały odezwały się skutki życia partyzanckiego i zaistniała konieczność operacji obu nóg, a następnie musi poddać się następnej operacji. Przechodzi więc na emeryturę.
Nie przestaje jednak pracować społecznie. Wiele czasu poświęca pracy w byłym ZBOWID w Tymbarku. W dowód uznania jego pracy zostaje zostaje obdarzony funkcją prezesa, którą pełni aż do chwili kiedy nie mógł już samodzielnie się poruszać. Odbywał też często spotkania z młodzieżą, zwłaszcza z okazji uroczystości związanych z wojskiem i działaniem Polski Podziemnej, w czasie których dzielił się wiadomościami z życia i walki partyzantów o wolność Ojczyzny.
W dniu 3. sierpnia 1995 r. odszedł cicho „na wieczną wartę”. Zaś 5 sierpnia nad jego otwartą mogiłą pochyliły się bojowe sztandary, zwłaszcza sztandar I Pułku Strzelców Podhalańskich, pod którym to sztandarem spędził wiele lat życia w pracy i walce, zwłaszcza w okresie wojennym, by oddać mu cześć za trud, jaki włożył w sprawę odzyskania wolnej i niepodległej Polski.
(Na podstawie pamiętników Szymona Pyrcia oraz relacji kombatantów z I PSP opracował Stanisław Wcisło, materiał opublikowany w GT Nr 24, 1995 r.)