Month: maj 2024
Przyroda wokół nas – ślimak winniczek
Ślimak winniczek występuje w Europie, głównie południowo-wschodniej i centralnej. W Polsce pospolity niemal na całym niżu oraz pogórzu, w górach rzadszy, dochodzi tylko do regla dolnego. Zamieszkuje obszary o dużej wilgotności, lasy, parki, ogrody. Żywi się świeżymi liśćmi, stąd często uważany za szkodnika ogrodów. Zimuje w ściółce, ukryty pod roślinnością. Jest obojnakiem. Pierwotny zasięg występowania tego ślimaka w Polsce obejmował prawdopodobnie jedynie południową Polskę (Małopolska, Górny Śląsk). Na pozostałe tereny został przeniesiony przez człowieka. Najbardziej przyczynili się do tego zakonnicy (m.in. cystersi), którzy począwszy od średniowiecza hodowali winniczka w ogrodach i parkach przyklasztornych. Używali oni mięsa tego ślimaka jako uzupełnienia ubogiej w białko diety, stosowanej podczas długotrwałych postów, gdyż – podobnie jak ryby – ślimaki były uważane za potrawę postną. Winniczek to największy lądowy ślimak w Polsce o średnicy muszli około 5cm. Ślimaki mają nieparzyste organy wewnętrzne – serce, przedsionek serca oraz nerkę. Ślimak w „biegu” może osiągnąć zawrotną prędkość kilku metrów na godzinę. Ciekawostką jest również to, że ślimaki mają najwięcej zębów z wszystkich znanym nam zwierząt, jednak różnią się one trochę od zębów np. człowieka gdyż mają inny kształt i są bardzo małe, zęby ślimaków mogą osiągać astronomiczną ilość 12 tysięcy u jednego osobnika. Wszystkie umieszczone są na tzw. tarce (języku). Ślimaki mają charakterystyczne „rogi”, czyli czułki na końcu których są oczy. Ślimaki jednak nie mogą pochwalić się zachwycającym wzrokiem, widzą raptem na odległość kilku centymetrów, ślimaki mają również problem ze słuchem, nawet wielki, bo w sumie to nic nie słyszą, ponieważ nie mają narządu słuchu. Ślimaki winniczki (ogrodowe) wytwarzają śluz, który używany jest do leczenia zmarszczek, plam i blizn na skórze. Ślimak winniczek żyje przeciętnie 4-6 lat, jednak w hodowli hobbystycznej może przeżyć kilkanaście lat, cały czas powiększając swój „domek”. Ślimak zapada w sen zimowy zasklepiając swoją muszlę błoną. Zimuje w ściółce, ukryty pod roślinnością. Ślimaki winniczki są eksportowane z Polski do Francji, gdzie uważany jest za przysmak. Według danych z 2020 roku, Francja importowała około 30 000 ton ślimaków rocznie, głównie z krajów takich jak Maroko i właśnie Polska. I jeszcze jedna ciekawostka, która równocześnie jest kolejnym absurdem unijnych urzędników, otóż na wniosek Francuzów Komisja Europejska zaliczyła pospolitego ślimaka winniczka do kategorii ryb lądowych.
zdjęcia nadesłane
Święty Józef – patron ludzi pracy; uroczystości ku czci Patrona w Kaplicy w Piekiełku
Kaplica w Piekiełku (Parafia Tymbark) ma świętego Józefa jako swojego Patrona. Uroczystości ku Jego czci przeżywa 1 maja, w dzień Świętego Józefa Rzemieślnika (Robotnika).
Uroczystej Mszy Św. o godz.11 przewodniczył i kazanie wygłosił ks. Tomasz Święs – wikariusz z Jurkowa. W koncelebrze Eucharystię sprawowali: rodacy: ks.kanonik Franciszek Malarz, ks.Antoni Augustyn, ks.prałat Tomasz Atłas oraz ks.proboszcz Parafii Tymbark Jan Banach oraz przed laty wieloletni opiekun wiernych uczęszczających do kaplicy – ks.Widold Warzecha.
Oprawa muzyczna: Zespół Młodzieżowy św.Józefa, opiekun Lucyna Woźniak.
Po Mszy świętej wierni wzięli udział w Procesji Eucharystycznej wokół kaplicy, a po jej zakończeniu została odśpiewana Litania Loretańska.
IWS
IWS
„Na chwałę Pana i ku radości ducha” Opowieść o trzydziestoletniej działalności Strażackiej Orkiestry Dętej „Tymbarski Ton” (historia orkiestry spisywana przez Stanisława Przybylskiego)
„Na chwałę Pana i ku radości ducha” Opowieść o trzydziestoletniej działalności Strażackiej Orkiestry Dętej „Tymbarski Ton”
Fragmenty rozdziałów: „Pośród beskidzkich wysp” i „Parafialne granie”
….Bardzo ważnym elementem naszego beskidzkiego pejzażu są kapliczki, będące materialnym świadectwem naszego chrześcijańskiego rodowodu. Ich wiek, styl, przesłanie, wiele mówią o przeszłości, ale także o nas. O naszej wierze, patriotyzmie, umiejętnościach, a stan ich zachowania mówi o poziomie naszej troski o nie. Stoją od wieków, ale wciąż powstają nowe. Spotykamy je wszędzie; przy domostwach, na rozstajach dróg, w leśnej głuszy, na szczytach górskich i przełęczach. Kapliczki skłaniają do zadumy, budzą zachwyt, nieraz intrygują historiami związanymi z ich powstaniem. Są miejscami żywej wiary, integrują całe społeczności….
….W moją pamięć mam trwale wpisane „Majówki” grane przez orkiestrę parafialną od szóstej rano z wieży tymbarskiego kościoła. Mój rozmówca, syn pana Władysława Mrózka*, Marek, któremu jestem bardzo wdzięczny za udzieloną pomoc w trakcie pracy nad tekstem, tak wspomina ten okres: „Tata wstawał wtedy przed godziną piątą i zawsze mówił, że z chęcią idzie grać, jak każdy z jego kolegów, ale sztuką jest się tam zmieścić w kilku chłopów i do tego jeszcze tak się ustawić, żeby mieć swobodę ruchów i żeby było daleko słychać.”
Było słychać daleko, bardzo daleko; nieraz Mama mówiła: „wstawać, bo na wieży już grają” . Klimat tamtych czasów przywołam, cytując słowa utworu „Nikifor” Grupy Skifflowej „No To Co”** Piotra Janczerskiego. Tekst, który opowiada o jednym z wielu papierowych dzieł najsłynniejszego polskiego prymitywisty bardzo kojarzy mi się z naszym tymbarskim pejzażem.
„Na wyblakłym papierze malowane anioły, Święci pańscy w pokłonach pochylają swe głowy. Długie wąskie uliczki giną gdzieś w perspektywie, A na niebie jak z waty chmury płyną leniwie.
W dali góry, a na nich las zielony, majowy, Kościół z wieżą wysoką, rozdzwoniły się dzwony. Dzwony dzwonią i dzwonią, śpiew ich płynie daleko, Cichnie w wąskich uliczkach i zamiera nad rzeką.
Na papierze anioły śpią w przydrożnych kapliczkach, Przy nich kwiaty i kwiatki w kolorowych doniczkach. Słońce świeci wysoko, odpoczywa na piasku, Kolorowe jak piłka na dziecinnym obrazku.
W dali góry, a na nich las zielony, majowy, Kościół z wieżą wysoką, rozdzwoniły się dzwony. Dzwony dzwonią i dzwonią, śpiew ich płynie daleko, Cichnie w wąskich uliczkach i zamiera nad rzeką.”
Maryjne pieśni grane wtedy przez orkiestrę niosły się tak, jak w przytoczonym utworze dźwięki dzwonów; po naszych uliczkach i gdzieś dalej, w leśnych ostępach naszych beskidzkich wysp zanikały. Dzwony tymbarskiego kościoła słychać po dzień dzisiejszy, ale i „Majówki” grane przez orkiestrę powoli wracają w obręb kościoła i w okolice przydrożnych kapliczek, poszerzając grono uczestników modlitewnych zgromadzeń kultywowanych od wielu pokoleń…
* Władysław Mrózek, 1932-2013, saksofonista, jako jeden z nielicznych lokalnych muzyków grał we wszystkich orkiestrach dętych działających w Tymbarku, tj. zakładowej, parafialnej i strażackiej, a w latach 1950-1953 w orkiestrze wojskowej. Współpracował także z orkiestrą szkolną istniejącą w latach siedemdziesiątych przy tymbarskim technikum spożywczym.
**„No To Co”- młodsi czytelnicy muszą „wyguglać” co to za zespół, natomiast będący w moim wieku, pamiętają popularne w latach siedemdziesiątych hity tej formacji, aranżowane chętnie przez niejedną orkiestrę dętą: „Po ten kwiat czerwony”, „Te opolskie dziouchy”, „Gwiazdka z nieba” i jeszcze jeden ich przebój, szczególnie mi bliski- „Gdy chciałem być żołnierzem”. Tą piosenkę śpiewałem w drugiej i trzeciej klasie „A” w czasie akademii szkolnych w „Tysiąclatce”. Przygotowywała nas nasza Wychowawczyni, pani Janina Abratowska i na tle południowej ściany sali gimnastycznej, zawsze przy tej okazji świątecznie udekorowanej, wychodziliśmy wszyscy. Stawałem na przodzie, śpiewałem poszczególne zwrotki, a refren chóralnie z całą klasą. Oklaski też pamiętam.
Stanisław Przybylski