Author: Irena Wilczek Sowa
Batalion WOT w Limanowej
17 lipca 2021 r. w Limanowej Mariusz Błaszczak – minister obrony narodowej oraz Władysław Bieda – burmistrz miasta Limanowa podpisali list intencyjny na mocy którego w Limanowej powstanie 114. batalion Wojsk Obrony Terytorialnej. W jego skład wejdą koszary oraz teren do ćwiczeń. Dowódcy WOT poinformowali, że już w przyszłym roku w Limanowej odbędzie się pierwsza przysięga wojskowa. Przypomnijmy że w maju 1939 roku w Limanowej został sformowany Limanowski Batalion Obrony Narodowej w składzie Podhalańskiej Brygady ON. Formację wojskową utworzono w oparciu o 291 Obwód Przysposobienia Wojskowego. Tak więc po tylu latach wojsko powraca do Limanowej dając szansę rozwoju tego pięknego zakątka Beskidu Wyspowego.
St. insp. ZS Robert Nowak
„MATKA” (4) – ks.Władysław Pachowicz (seminarium, święcenia kapłańskie, probostwo)
4. Seminarium Duchowne w Tarnowie
W czerwcu 1933 r. zdałem egzamin dojrzałości i stanąłem przed zasadniczym pytaniem, co dalej? Nie wahałem się ani chwili. Wybrałem teologię, bo czułem do niej jakiś wewnętrzny pociąg. Jakie motywy mną wtedy kierowały, trudno mi dzisiaj z całą dokładnością powiedzieć. Na pewno na tę decyzję, która długo we mnie nurtowała, wpłynęła atmosfera domu rodzinnego, w jakiej wzrastałem od dziecka, atmosfera religijna, pełna szacunku dla każdego kapłana. Matka moja odnosiła się zawsze z wielkim poważaniem do kapłanów. Nie słyszałem od Niej nigdy ujemnego słowa o którymś z księży. Niemałą rolę odegrała tu również tradycja rodzinna. W naszej rodzinie żywą była pamięć mojego stryja O. Ludwika Pachowicza, franciszkanina, wyświęconego w roku 1891, gwardiana w Krośnie, zmarłego w Krakowie w roku 1909. Ciotka Katarzyna bardzo często o nim opowiadała. Jakąś rolę odegrały tu liczne powołania kapłańskie i zakonne w parafii rodzinnej i prymicje, w których jako dziecko brałem udział. Natomiast z całą stanowczością muszę stwierdzić, że na moją decyzje nie wpłynęła bezpośrednio moja Matka. Ani jednym słowem nie wspomniała nigdy o tym, choć jak przypuszczam, gorąco tego pragnęła i o to się stale modliła. We wrześniu 1933 r. rozpocząłem studia teologiczne w Seminarium Duchownym w Tarnowie. W ówczesnych warunkach klerycy Seminarium Duchownego w Tarnowie cały rok szkolny spędzali w murach Seminarium i nie mogli wyjeżdżać do domu rodzinnego nawet na Święta. Raz tylko na pierwszym roku teologii przełożeni wysłali mnie do domu rodzinnego na kilkanaście dni na leczenie, gdy zachorowałem na zapalenie gardła, a lekarz zakładowy nie mógł sobie poradzić z tą chorobą. Pobyt w domu rodzinnym na świeżym górskim powietrzu i domowe środki, jakie zastosowała Mama, wkrótce uleczyły mnie z tej dolegliwości. W czasie mojego pobytu w Seminarium Mama odwiedzała mnie kilka razy. Przeważnie szła pieszo z Tymbarku do Tarnowa (przeszło 70 km), nieraz w obie strony, czasem korzystała z okazyjnej furmanki. Nigdy nie jechała pociągiem, by pieniądze zaoszczędzone w ten sposób zostawić mi na konieczne wydatki. Ta długą drogę odbywała zawsze obciążona bagażem, zawierającym bieliznę oraz jakieś artykuły żywnościowe. W pierwszych bowiem trzech latach mojego pobytu w Seminarium klerycy dożywiali się sami, gdyż wyżywienie seminaryjne było skromne i nie wystarczało nieraz młodym klerykom, oddanym ciężkiej pracy umysłowej i ascetycznej. W roku szkolnym 1936/37 po wizytacji seminaryjnej odbytej przez wizytatora apostolskiego O.Anzelma, karmelity, warunki życia seminaryjnego poprawiły się znacznie. Ks. biskup Franciszek Lisowski, ordynariusz tarnowski, mianował rektorem Seminarium ks. Romana Sitkę. (Jako rektor Seminarium uwięziony został przez gestapo dnia 22 maja 1941 ri poniósł śmierć męczeńską w Oświęcimiu 17 października 1942 r. Wspomnienie o nim zawiera: Currenda-Pismo Urzędowe Diecezji Tarnowskiej – na rok 1947, nr 1, s. 30-41 i rok 1959, nr 3-6, s. 285-287).
5. Święcenia kapłańskie
Nadszedł wreszcie dzień od dawna oczekiwany.
Dnia 29 czerwca 1938 r. otrzymałem święcenia kapłańskie z rak biskupa Franciszka Lisowskiego w katedrze tarnowskiej. Na tą uroczystość przyjechał brat z Mamą. W najbliższą niedzielę 3 lipca 1938 r. w kościele parafialnym w Tymbarku odprawiłem uroczyste prymicje przy licznym udziale wiernych. I wtedy udzielając mojej Matce błogosławieństwa prymicyjnego całowałem ze łzami wdzięczności Jej ręce za wszystkie jej trudy i poświęcenia, które doprowadziły mnie do Ołtarza Pańskiego. Dla mojej Matki był to dzień radości, jakże bardzo zasłużony za tyle lat trudów i wielkich wyrzeczeń dla mnie, Przyjęcie prymicyjne w domu rodzinnym było skromne, ale jakże radosne. Wzięli w nim udział krewni i sąsiedzi, moi dobroczyńcy, którzy dopomogli mi dokończyć gimnazjum.
Po miesięcznym wypoczynku pojechałem na pierwszą placówkę do Dębna koło Wojnicza. Odwiózł mnie furmanką mój brat z wujkiem Józefem Kapturkiewiczem, a towarzyszyła mi modlitwa mojej Matki. W ciągu dwudziestu jeden lat mojej pracy wikariuszowskiej na różnych parafiach diecezji tarnowskiej odwiedzała mnie Mama co pewien czas, zawsze pogodna i życzliwa dla wszystkich, a zapominająca o sobie. Nie pamiętam, by kiedy choć jednym słowem prosiła mnie o jakąś pomoc materialną dla siebie.
6. Proboszcz w Samocicach
Gdy w roku 1959 zostałem mianowany proboszczem w Samocicach, na północnym krańcu diecezji tarnowskiej nad Wisłą, Matka moja po pewnym czasie przyjechała do mnie, by już na stałe u mnie zamieszkać, by mnie wspomagać modlitwa codzienną Komunia św. i pracą domową. Gdy nadeszły święta Bożego Narodzenia, w czasie wieczerzy wigilijnej mogłem się z Nią połamać opłatkiem po trzydziestu prawie latach rozłąki i podziękować Jej za wszystko, co dla mnie uczyniła.
Przebywała u mnie do końca swojego życia, do końca w pełni władz umysłowych, zawsze pogodna pomimo różnych cierpień i dolegliwości, które ją nawiedzały. Zawsze też życzliwie odnosiła się do wszystkich parafian i nigdy nie wykorzystywała swego stanowiska, by się mieszać do spraw parafialnych. W czasie rekolekcji parafialnych w lutym roku 1970, w pierwszą rocznicę nawiedzenia parafii przez Matkę Najświętszą rozchorowała się ciężko i po krótkiej chorobie zmarła dnia 3 marca 1970 r. w osiemdziesiątym piątym roku życia. Rano 3 marca podałem Jej ostatni raz Komunię św. W ciągu tego dnia byliśmy przy Niej bez przerwy z bratem i odmawialiśmy głośno różne modlitwy i śpiewaliśmy pieśni, które Mama znała i lubiła często nucić w domu. Wszystkie słowa tych modlitw i pieśni Mama z nami powtarzała. Wśród tych pieśni śpiewaliśmy pieśń do Anioła Stróża, szczególnie lubianą przez moją Mamę: „Mój Stróżu Aniele, mój miły Patronie, będę ja Cię wzywał, będę ja Cię wzywał w ostatniej godzinie.” Do końca zachowała przytomność. Jeszcze wtedy pamiętała o mnie i mówiła: „Żebyś się z tego nie rozchorował”.
Po krótkim konaniu zmarła o godz. 13. Pogrzeb Jej odbył się 5 marca najpierw w kościele w Samocicach, a potem po południu w kościele parafialnym w Tymbarku, gdzie została pochowana na cmentarzu parafii rodzinnej. W tym pogrzebie niestety nie mogłem wziąć udziału, gdyż obawy Mamy spełniły się – rozchorowałem się ciężko i na kilka miesięcy zostałem przykuty do łóżka.
Tak, w wielkim skrócie przedstawiałby się życiorys mojej Mamy. Pozostaje jeszcze przedstawić niektóre cechy Jej charakteru.
cdn
Sportowcy na ścieżce przyrodniczej
Jednym z punktów tegorocznego obozu sportowego zorganizowanego przez KS Harnaś Tymbark, w okresie tegorocznych wakacji, była wycieczka turystyczna na górę Paproć, gdzie wytyczono ścieżkę dydaktyczno – przyrodniczą.
Dla naszych młodych sportowców była to bardzo ciekawa lekcja przyrody oraz doskonała forma spędzenia czasu wśród zieleni – mówi prezes KS Harnaś Tymbark Franciszek Mrózek. Zachęcamy wszystkich do tej formy wypoczynku, naprawdę warto. Czynne uprawianie sportu i nabycie świadomości ekologicznej są kluczowymi elementami w życiu młodego człowieka na którym nam szczególnie zależy – podkreśla Franciszek Mrózek.
Robert Nowak
Letni Koncert Kameralny SINFONIETTY w Dobrej
Dzisiaj w pięknym zabytkowym kościele pod wezwaniem Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Dobrej, odbył się koncert (w ramach Letnich Koncertów Kameralnych) Orkiestry Kameralnej SINFONIETTA. W skład zespołu wchodzą muzycy z Gminy Dobra, a też z Tymbarku, Limanowej i okolic. Orkiestra wykonuje muzykę klasyczną, współczesną, rozrywkową i sakralną. Dyrygentem i aranżerem Orkiestry jest kompozytor Sebastian Szymański. Bardzo dobry koncert podobał się publiczności, co wyraziła gromkimi brawami i prośbą o bis.
zdjęcie: IWS
Historia hodowli krów rasy czerwonej ma w Gminie Tymbark mistrzowską kontynuację!
Podczas sobotniego Spaceru Historycznego uczestniczy mieli okazję poznać historię rodów Romerów i ich rolę w rozwój rolnictwa na górskich terenach, w tym głównie hodowli krów rasy czerwonej. Praca tych rodzin, poszczególnych ich członków nie została całkowicie zaprzepaszczona (chociaż podczas spaceru w Łososinie Górnej wybrzmiały smutne słowa o braku kontynuacji w wykorzystywaniu wiedzy zdobytej w zakresie przetwórstwa mleka, produkcji serów, w szwajcarskich gospodarstwach, podczas specjalistycznych kursów w tym zakresie), o czym świadczą laury w zakresie hodowli bydła rasy polskiej czerwonej, jaka ma miejsce na terenie Gminy Tymbark. Tutaj największe sukcesy odnotowuje Czesław Kuc z Podłopienia, który wraz ze swoją małżonką Marią, prowadzi specjalistyczne gospodarstwo rolnicze hodowli krów rasy czerwonej. Rok po roku (w ubiegłym w związku z pandemią konkurs nie był organizowany), krowy ich hodowli zdobywaj najwyższe tytuły.
Dużym sukcesem dla Czesława Kuca, prowadzącego gospodarstwo w Podłopieniu, zakończyła się w 2019 roku XIII Krajowa Wystawa Czerwonego Bydła Polskiego. Krowa Fide z jego hodowli otrzymała ponownie tytuł Super Czempiona w programie ochrony zasobów genetycznych, co jest wyrazem najwyższej jakości w hodowli bydła. Tym samym został utrzymany tytuł przyznany na ubiegłorocznej wystawie. Nie było to jedyne wyróżnienie otrzymane przez Pana Czesława Kuca. Krowa Witka otrzymała tytuł wiceczempiona, a w kategorii szóstej i wyższej laktacji krowa z hodowli Pana Kuca otrzymała tytuł czempiona.
Również praca innych hodowców z Gminy Tymbark została bardzo wysoko oceniona przez członków komisji oceniający sztuki bydła rasy polskiej czerwonej zgłoszonych do konkursu w ośmiu kategoriach. Krowa z gospodarstwa Pawła Poręby z Zamieścia otrzymała tytuł wiceczempiona , a w kategorii 13 laktacji tytuł czemipna otrzymała krowa z gospodarstwa Pana Poręby, której hodowcą jest Pani Alicja Bokowy . Z nagrodą z wystawy wrócił też hodowca Mirosław Staniszewski z Zawadki. Krowa z jego gospodarstwa otrzymała tytuł czempiona.
Podobnie było w 2018, kiedy to otrzymali:
- Mirosław Staniszewski z Zawadki – tytuł czempiona w kategorii jałowice w wieku 17-20 miesięcy uzyskała jałówka Bajka ,
- Paweł Poręba z Zamieścia – tytuł czempiona w kategorii Krowy w VI i wyższej laktacji uzyskała krowa Pola.
Czesław Kuc potwierdził najwyższą jakość hodowanego w swoim gospodarstwie bydła
zdjęcia: RM
Spacer Historyczny – część druga tj. „…Romerowie, krowy czerwone”.
Po zwiedzeniu kościołów w Jodłowniku uczestnicy sobotniego Spaceru Historycznego udali się na parafialny cmentarz, gdzie znajdują się groby, grobowce rodziny Romerów, Drożdżów i innych rodzin. Następnym punktem były zabudowania gospodarcze rodziny Romerów. Tutaj prowadzący Spacer Karol Wojtas opowiadał o roli, jaką odegrała rodzina Romerów, Marsów, Jan Drożdż i inni, w tym profesorowie z UJ, w rozwój rolnictwa dostosowanego do warunków górskich, jakie panują na terenie powiatu limanowskiego, w tym w szczególności hodowli krów rasy czerwonej, dzięki czemu był surowiec do produkcji serów w spółdzielni mleczarskiej w Łososinie, Tymbarku.
IWS
IWS
Już jeden z ostatnich przejazdów koleją Nowy Sącz – Chabówka, oczywiście przed jej modernizacją
W związku z planowaną modernizacją istniejącej linii nr 104 na odcinku Chabówka – Nowy Sącz , w tym roku (w listopadzie) zostanie linia ta zamknięta. Z tego powodu wakacyjne przejazdy kolejowe relacji Nowy Sącz – Chabówka są ostatnimi w tym układzie, stara linia przechodzi powoli, powoli do historii.
Korzystając jeszcze z tej możliwości udałam się dzisiaj z Tymbarku do Chabówki. Tam był czas na zwiedzanie Skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce. Następnie powrót tym samym składem kolejowym do Tymbarku. Pociąg był komplet pasażerów, głównie rodziny z dziećmi, które bynajmniej się nie nudziły. Bardzo miła obsługa pociągu. Można było też kupić okolicznościowe gadżety. Cała podróż odbyła się pomiędzy deszczami, które było wokół.
Pozdrawiam miłą rodzinkę z Bielska-Białej, która specjalnie przyjechała do Tymbarku, aby tu rozpocząć i zakończyć kolejową podróż.
IWS
IWS