„Żyła dla innych” – o Bronisławie Szewczykównej pisał Stanisław Wcisło

Idąc z Rynku w kierunku kościoła wchodzimy na ulicę Bronisławy Szewczykówny. Okazuje się, że młodsze pokolenia naszej miejscowości albo w ogóle nie wiedzą, albo wiedzą bardzo mało o bohaterce tej uliczki. Warto więc przypomnieć i przybliżyć nieco osobę, której nazwisko uwiecznione zostało w nazwie ulicy, jako hołd i podziękowanie za pracę, jaką włożyła w wychowanie i nauczanie wielu roczników młodzieży tymbarskiej.
Bronisława Szewczykówna urodziła się 1 września 1887 roku w Szczyrzycu, jako córka Julianny i Jana Szewczyka – oficjalisty rolnego majątku 00 Cystersów. W Szczyrzycu też ukończyła szkołę podstawową prowadzoną przez Cystersów.
Szkoła ta – jak na ówczesne czasy- stała na wysokim poziomie. Ukończyło ją szereg wybitnych osobistości, z których wystarczy wymienić takie nazwiska jak: Franciszek Szmaciarz (Smreczyński) – literat tworzący pod pseudonimem Władysław Orkan, dr Sebastian Flizak z Mszany Dolnej – znany pedagog, ludoznawca, wieloletni prezes Oddziału Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego, dr Władysław Gębik – znany działacz kultury na Śląsku oraz Warmii i Mazurach, wieloletni dyrektor polskiego gimnazjum w Kwidzynie.
Dalszą naukę Bronisława Szewczykówna kontynuuje w Bochni, a następnie – w Seminarium Nauczycielskim w Krakowie, gdzie w roku 1910 otrzymuje patent na nauczycielkę szkół ludowych. Następnie kończy Wyższy Kurs Nauczycielski we Lwowie, a po nim – dwuletnie Studium Wszechnicy Polskiej w Warszawie, pod kierunkiem dr Radlińskiej, znanego pedagoga.

Karierę nauczycielską rozpoczyna w Okulicach i Łapanowie. W latach 1909-1919 uczy w Gorlicach, z których przenosi się do Tymbarku, by, poza pracą nauczycielską, opiekować się chorowitym bratem, który od 1916 roku był w Tymbarku proboszczem.
W 1924 zostaje przeniesiona do Szopienic k/Katowic. Tamtejszy klimat nie odpowiada jednak jej zdrowiu. Zostaje więc w 1926 roku przeniesiona do Skrzydlnej, gdzie do roku 1930 pełni obowiązki kierowniczki szkoły. Jednocześnie nadal pogłębia swą wiedzę ucząc się w Studium Pracy Społecznej. Już wówczas znana była z pracowitości i zaangażowania w pracę społeczną w środowisku. Świadczy o tym choćby opinia, jaką wydana została przez Wydział Rady Powiatowej w Limanowej w czasie starania się przez nią o przyjęcie na w/w Studium.

Oto odpis tej opinii:
„…L.dz.3232/28/S, Limanowa 23.06.1928. Zaświadczenie.

Poświadczam, że P.Br.Szewczykówna Kierowniczka 3-klasowej Szkoły Powszechnej w Skrzydlnej od czasu swego pobytu w tutejszym powiecie rozwinęła bardzo energiczną akcję na polu podniesienia oświatowego, kulturalnego i gospodarczego ludu wiejskiego. Dała przede wszystkim przykład jak należy pracować prowadząc własnej gminie kurs gospodarczy dla dziewcząt, Koło Młodzieży, któremu przewodniczy, teatr ludowy, bibliotekę ludową im. Żeromskiego; biorąc wybitny udział w zorganizowaniu dobrej wiejskiej kapeli, a zwłaszcza w założeniu spółdzielni mleczarskiej, przyczyniającej się do znacznego podniesienia dobrobytu całej okolicy. Odznacza się głębokim ujęciem problemów społecznych, okazuje wielkie zrozumienie i odczucie potrzeb życia wiejskiego oraz niezwykłą umiejętność w przeprowadzaniu zamierzeń na trudnym z natury terenie oraz w użyciu skutecznych sposobów dla osiągnięcia celów swej pracy.

Powyższe poświadczenie wydaje się celem załączenia go do podania na studium pracy społecznej.
Komisarz Rządowy (Marossnyi).”

Już sama treść tego zaświadczenia dobitnie charakteryzuje postać Pani Bronisławy, a przecież był to dopiero początek jej pracy zawodowej.

W roku 1930 wraca do Tymbarku, gdyż stan zdrowia księdza Józefa Szewczyka pozostawia wiele do życzenia i wymaga on stałej opieki.
Pani Szewczykówna łączy więc pracę nauczycielską z opieką nad bratem. Nadal każdą wolną chwilę poświęca młodzieży, a także starszym, włączając się w organizowanie życia kulturalnego. Szczególnymi sukcesami mógł się pochwalić prowadzony przez nią chór kościelny. To dzięki jej pracy w czasie nabożeństw śpiewał „cały kościół” i to na głosy. Osobny rozdział w jej życiu to okres okupacji. Jako prawdziwa Polka nie mogła pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Wszędzie, gdzie było to możliwe, manifestowała swą przynależność do narodu polskiego.
Uczyła młodzież języka polskiego, historii narodu polskiego i innych przedmiotów na tajnych kompletach we własnym domu, narażając się na represje ze strony okupanta.
Znając doskonale język niemiecki (przez dłuższy okres przebywała w Grazu) pisała ludziom podania i prośby odnośnie wszelkich spraw, zwłaszcza o uwolnienie z obozów, aresztów czy przymusowych prac na terenie Rzeszy.

Po wyzwoleniu ze wzmożoną werwą pracuje nad kształceniem młodzieży,  by jak najszybciej odrobić stracony w okresie okupacji czas. Niestety, jej zapał i „zbytni” patriotyzm nie spodobały się władzom nowego ustroju i w 1950 roku zostaje przeniesiona w stan spoczynku.

Nie zaprzestaje jednak pracy. W 1951 ponownie zaczyna uczyć jako nauczycielka kontraktowa języka polskiego, muzyki i zajęć świetlicowych w Zasadniczej Szkole Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Tymbarku, gdzie uczy do roku 1959, tj. do czasu definitywnego odejścia na emeryturę z powodu mocno nadwyrężonego zdrowia.
Również i w tej szkole daje się poznać jako doskonały pedagog i wychowawca młodzieży oraz organizator życia kulturalnego. Prowadząc chór oraz zespół recytatorski urządza liczne imprezy kulturalne na terenie Tymbarku oraz wyjeżdża z młodzieżą na imprezy międzyszkolne do różnych miejscowości w kraju (Kraków, Legnica, Sandomierz, Warszawa i inne), zdobywając dla szkoły dyplomy wyróżnienia i nagrody za zajmowanie najlepszych miejsc oraz specjalne dyplomy uznania za umiejętność kulturalnego zachowania się młodzieży, gdyż różnice w zachowaniu się młodzieży z Zasadniczej Szkoły Przetwórczej w Tymbarku, a młodzieży z innych szkół były wyraźnie widoczne podczas takich spotkań. Dzięki wrodzonym cechom, jakie posiadała Pani Szewczykówna, a także dzięki obowiązkowości i pracowitości była osobą powszechnie szanowaną i lubiana – tak przez nauczycieli współpracujących, jak i przez młodzież oraz szerokie warstwy miejscowego społeczeństwa. Była wprawdzie wymagającą, z czego młodzież zdawała sobie sprawę, jednakże była sprawiedliwą i nie skrzywdziła nikogo.
Potrafiła wytknąć błędy i niedociągnięcia, ale jednocześnie starała się usprawiedliwić je oraz wskazać możliwości ich naprawy, czy drogę postępowania pozwalającego na unikanie ich w przyszłości.
Z natury była osobą spokojną, opanowaną i pogodną, starającą się nawet w tragicznych momentach wyławiać zawsze choćby najmniejszy pierwiastek optymistyczny, który powodował uśmiech i rozluźnienie. Lubiła żarty, ale tylko takie, które nie powodowały ośmieszenia, poniżenia czy lekceważenia innych. Często, by wywołać śmiech lub rozładować drażliwą sytuację, sama starała się być powodem żartów. I taką pozostała do ostatniego dnia życia, tj. do dnia 24 kwietnia 1968 roku, kiedy to zmarła w limanowskim szpitalu – właśnie w trakcie opowiadania jakiegoś żartu.

Jej pogrzeb był wspaniałą manifestacją tutejszego społeczeństwa, przede wszystkim – jej byłych wychowanków, uświetnioną dużym gronem księży, z biskupem Bednarczykiem na czele.

Charakteryzując sylwetkę Bronistawy Szewczykówny nie sposób oprzeć się refleksji, że cała jej działalność wynikała nie z pobudek inspirowanych przez różnego rodzaju metody poleceniowo- nakazowe, a raczej była tworem jej osobowości, ukształtowanej przez głęboko zakodowane zasady etyki katolickiej, ze szczególnym uwzględnieniem miłości bliźniego.
To co czyniła było zawsze jasne, rozsądne i pożyteczne, nie było nigdy obliczone na efekt w sensie pochwał i wyróżnień. Pochwałą dla niej i nagrodą było własne zadowolenie z dobrze spełnionego obowiązku wobec Boga, Ojczyzny i społeczeństwa.
Do końca życia Bronisława Szewczykówna pozostała osobą wolną, a mimo tego nigdy nie czuła się osamotniona. Na każdym kroku spotykała się z życzliwością tych, których wychowywała, uczyła kochać i szanować bliźnich.

Niechaj jej postać będzie dla nas wszystkich, a szczególnie dla młodych, wzorem, jak żyć i pracować.
Cześć Jej pamięci !
 
Stanisław Wcisło
 
Artykuł Stanisława Wcisło opublikowany w 1995 roku w Głosie Tymbarku nr 22
 
Uzupełnienie artykułu przez KOLEKCJĘ PRYWATNĄ TYMBARK:
Bronisława Szewczykówna w żałobie po śmierci brata księdza Józefa Szewczyka – po jej prawej ręce Zofia Turska ostatnia dziedziczka majątku Tymbark – oryginalna fotografia z drugiej połowy lat 30. XX wieku ( fragment ) – Tymbark na starej fotografii – zbiory własne
 

Bronisławy Szewczykówny wpis do pamiętnika uczennicy z czasów niemieckiej okupacji. Tymbark – własne zbiory archiwaliów

„JAK TYMBARCANIE MASŁO DO NIEBA POWIEŹLI” – gadka opublikowana w lipcu 1938 roku w Przeglądzie Mleczarskim

Siedli se ano krzesny Michal przed swoją chałupą w niebie i fajkę pokurzują. Ale smutno in było, bo od kielku juz roków gór nie widzieli.

– Ej, Miełyz Mocny!. kie by se tak na ziem zejść! – pedzieli sami do siebie, nie za glośno, co by nikt nie slysoł. O pore od nich kroków spacerowaly młode cepry. niedowno z cyśca wypuscone, wesołe telo ze jej!.. Poniektórzy z nich grali na organkach krakowiaki i mazurki i pieknie im slo. Z góralami ale zoden by się z nich mierzyć nie mógl… zeby górole hawoj byli. A nie było ich temu, ze z Poniezusem pojechali ku cyścowi, bo ta znowuś gromada Podhalańców miała być tymi casy do nieba wprowadzona po długim prazeniu sie za ziemskie grzechy. Toz to i otucno, nijako tak jakosi było na dusy krzesnemu Michałowi.. Spomniały im sie ziemskie casy, kie to po holak za owcami se chodzowali, wiersyckom śpiewali, a one im te śpiewki odciskowały  seroko…

– Hej, zeby tak zejść, a obocyć to jesce roz, Miely Boze, – zatrubowali sie znowu, ino juz glośno. A prawie wtedy seł pobok święty Jan i usłysoł ich..

– Coz to, Michalku, coz to? spytał grzecnie bardzo, a takim głosem, jak by muzycka z Dunajca najpiekni zagrała.

– Do gór haw cnię, – rzeką krzesny.

– Niby ze tesknis?…

– Po cepersku to sie ta moze i tęskni, po naskiemu sie cni…

Uśmiechnął sie wesoło Jan święty:

– Kwardy z wos góral, krzesny! Ale cemuz to na ziem se nie zejdziecie?..

– Zebych to mógl..

– Mogę to lo wos zrobić, ino..

Krzesny mu ani skońcyć nie dali, telo sie tym uciesyli.

– O, ranyści!.. Moge zejśé!?

– Ino mi masła z Podhol i serków mocie przynieść !. Bo to sie, wicie, imieniny moje nabliżają. a tu i te góraliki nowe z cyśca przychodzą… Trza by ich przecie jakosi przyjąć godnie… Spragnione to to syćkiego długim biedowaniem..

– Ba, ale jakoz jo wom masła i serków przyniesem, kie haw nimom pieniędzy?…zatroskał sie krzesny.

– Mos tu miesek. Zapłacis kielo padnie, ino mi dobrych serków a masła przynieś!  – pogrozili  święty Jan krzesnemu, który juz sie po góralsku obroł i na ziem se seł kwardym krokiem, jaz ta w niebie dudniało.

Na Podholu w tym casie było juz po połedniu i ludziska z jarmarku z Nowego Targu śli i jechali, jak komu padło. Krzesny Michal napatrzyli sie Tatrom a potem stanęli se w mieście na placu, przed pomnikiem Orkana, co go ta w skali wyrobili, i pozierają, cy kany znajomka nie obocą. Nikogo przecie ze swojaków doźryć  nimogli. Roz w roz ino nawija im się przed ocy to taki to zaś siaki obtarganiec. Nojbardzi uzolili sie nad dziewcęsiskiem siumnem, w pietnostu rokach moze, co na geślickach gralo podhalańskie, spaniałe nucicki. Spomnieli se o miesku, co go w zanadrzu mieli i usuli przygorztek śrybla, a recysko mieli serokie jak powała.

– Naści,- rzeką. Gęślorecka ocnalo ze skóry nie wyskocyła na widok telich piniędzy, ze sie ludzie zlecieli cudować. Nojwięcej zesło sie dziadów, co na jarmark ściągnęli  i kazdy łape wyciągo, a krzesnemų zol było, toz to i suł śrebniki, ze to stuł. A luda coraz więcy sie garnie i kazdy zęby wyscyrzo, jakby krzesnego razem z tym mieskien i śrebnikami keiol zjeść.
I niewiada na cymby się to syćko skoncylo, kieby nie jeden Tymbarcon, śwarny chłopak, co sie prawie nawinał i krzesnego za rekaw ulapil.

– Cor kces? – pytaja krzesny, myśląc ze i on kce piniedzy, a nie mioł pozioru na obtargańca.

– Nie poznajecie mie to krzesny? Dy my u wos sześć roków temu bycka kopili. Pociez na bok, bo rany świecie!…
Kcący nie kcący wyśli z nim z tłumu, na zotyłki sie skryli i dopiero do mowy!

– Skądze wyšcie telo piniedzy dorwał, he? Dy tu juz po ziandarów pośli, coby wos wzieni. jako podyrzanego.. Dobrze zeście ze mną uciekli,- godo mlodziacek. A nie wiedzioł ta wcale, ze krzesny juz nie zyje i  z nieba tu przyseł. 

– Skąd mon to mom, a tobie nic do tego. Alem ci wdzieęczność winien, boby mie te urwisie ziandarom daly.. Podź na jednego!.
Młodziocek ale nie spieszył sie nikany. Jak ta stoł przý peręcy tak stoi.

– Coz to?! Podź-ze!…

– Nie pijem!

– He!?

– Nie pijem, godom wom i pieknie za dobro wole dziękuje! – 1zece.

Poźro roz krzesny, poźrą drugi,  Kie licho! …. Dyć to chłop z gęby! ..

– Chłopeś cyś nie chłop? – spytają.

– A chłop.

– I nie pijes?

– A nie.

– Tacy  jak jo nie pijaja, po coz caz tracić po próżnicy i zdrowle, a jesce i  piniądze.

– A jaki-ześ to ty jes?

– Spółdzielca.

– He?

– Spółdzielca.  Jes nos takiech cało gromada. Piniązków my wiela tela złozyli, masinki zakupili i masło takie robimy, ze hyr o nos idzie seroko!..

– Kaz to?

– W Tymbarku.

– Cie!! cie!.
 
– I zamiast biydnym jałmuzne dawać to my im zorobek i robote dajemy. Toz to i…
 
– Słuchoj – no ty. – przerwą mu krzesny, a cy wy i syrki tyz robicie?
 
– Jakozbyšcie kcieli! Robiemy!.
 
– Masinkami ? Fige musom wortać, – skrzywili sie, ale im zoroz mina zrzodła. Wyciągnął młodziok  syrek i masło z torby:
 
– Posmakujciez…
 
– A zeby cie!…- krzykną krzesny, jaz sie Tymbarcanek zląkł.
 
– Niedobre?
 
– Za to haw syćko kupuję… drą sie krzesny, ze jej i miesek przed się wyciagają.
Młodziocek zdębioł.
 
– Masło i serki wase kupujem! No! Za syćko, co haw jest !..
 
– Edy wy tu na dziesięć furek masła i serków mocie, a u nas….
 
– Na dziesięć? Telo mi wej potrza.
Zatrubował sie Tymbarcanek, ale nie na długo.
 
– Na dziesięć?  Zgoda. Ściągniemy towor z filii i bedzie… Ale kaz wom to zawieść?
 
– Do nieba! – rzeką krzesny. – Kupujem juz z dostawą, bo przecie nie poniesem som dziesięciu fur masłs a sera tele światy!…
No, i wiecle, zawieźli Tymbarcanie dziesięć fur masła i sera do samego nieba! 
 
Bo kaz by ich ta z takim masłem nie wpuścili!!..
 
 As. O.
 
źródło: Czasopisma i wydawnictwa do 1939 – zbiory, księgozbiór – ”Kolekcja Prywatna Tymbark ”
 

95 lat temu w Tymbarku został założony zespół teatralny

1927 roku w Tymbarku rozpoczął działalność amatorski zespół artystyczny pod kierunkiem i opieką mgr. Ludwika Pieguszewskiego. Zespół, który działał przy Ochotniczej Straży Pożarnej, w swoim programie podejmował tematykę religijną oraz patriotyczną, której zadaniem była, obok kulturalnej, również wychowawcza rola. Działalność zespołu wspierał tymbarski dwór (właścicielka Zofia Turska), który sprzyjał wszelkim kulturalnym poczynaniom. 

W latach 60,70-tych społeczną pracę w zakresie kultury, też poprzez organizację przedstawień, jasełek, kontynuowała córka Ludwika Pieguszewskiego, również farmaceutka, Danuta Pieguszewska (1919–1982).

Od kilku lat młodzież działająca przy tymbarskiej parafii poprzez organizację przedstawień typu: Misteria Męki Pańskiej, jasełka, czy innych  tematycznych , jak  np. ku czci św, Jana Pawła II,  w pewnym stopniu nawiązuje do historii tymbarskiego amatorskiego zespołu z dwudziestolecia międzywojennego. 

O działalności Zespołu napisał w 1937 roku tarnowski diecezjalny tygodnik “Nasza sprawa” (o czym wiemy ze „Spotkań z historią – Kolekcja Prywatna Tymbark”, spotkanie XIII) – numery z grudnia 1937 roku. W nich korespondencja i zdjęcie z teatralnego występu w Tymbarku. 

zdjęcie z KOLEKCJI PRYWATNEJ TYMBARK

zdjęcie z KOLEKCJI PRYWATNEJ TYMBARK

zdjęcie z KOLEKCJI PRYWATNEJ TYMBARK

W tychże Spotkaniach nr XIII publikowane jest też zdjęcie z Kolekcji pod tytułem: 'Tymbark w starej fotografii”

Pod fotografią znajduje się następujący  opis:

Fotografia wykonana została w Tymbarku przy okazji jakiegoś uroczystego wydarzenia. Świadczą o tym odświętne stroje pań – moda z epoki, korale, broszki, apaszki – panowie w garniturach. Na honorowym miejscu w pierwszym rzędzie siedzi dziedziczka Zofia Turska. Pani dziedziczka – tak się mówiło i tak było przyjęte. Obok po jej lewej ręce nauczycielka Bronisława Szewczyk. Mężczyzna siedzący centralnie to starosta limanowski Ludwik Malkowski – a więc wydarzenie było ważne. Po prawej stronie starosty jego żona, a dalej Zuzanna Pieguszewska, Helena Kilbert, powyżej stoi nauczycielka pani Filipiak. W środkowym rzędzie nad starostą pan w ciemnym garniturze to magister Ludwik Pieguszewski – aptekarz. Magister – wystarczyło powiedzieć tylko to jedno słowo i wszyscy wiedzieli w Tymbarku o kogo chodzi.

Zdjęcie Zespołu znajduje się również w opracowaniu „W Gminie Tymbark” wydanym w 2005 roku.

IWS

TYMBARK NA STAREJ FOTOGRAFII – ze zbiorów Kolekcja Prywatna Tymbark Tymbark

31 maja 1935 zmarł ks. Józef Szewczyk – tymbarski proboszcz w latach 1916 – 1935 – osoba zapisana złotymi zgłoskami na kartach historii Tymbarku. W moich zbiorach te oto zachowane oryginalne fotografie z uroczystości pogrzebowych ks. Szewczyka. Z wieży kościoła zwisa czarna żałobna flaga. Przed jedynym wówczas w Tymbarku katolickim sklepem Stanisława Pyrcia- na wprost wejścia do naszego kościoła wywieszone Godło Polski. Wokół trumny w żałobnym kondukcie cały przekrój mieszkańców, społeczności ówczesnego Tymbarku. Fotografie niezwykłe, prawdopodobnie jedyne takie zachowane do dzisiaj ( na kartach tego albumu wcześniej jedna z nich ). Każda formatu pocztówkowego. Historia na starych zdjęciach, czarno-białej fotografii.
Osoba księdza Józefa Szewczyka w tym albumie  (red.: Kolekcji Prywatnej Tymbark) jest pokazana w kilku różnych ujęciach – wszystkie z czasów proboszczowania w Tymbarku.

TYMBARK NA STAREJ FOTOGRAFII – ze zbiorów KOLEKCJI PRYWATNEJ TYMBARK

” NAD STAWEM „
fotografia z lat 1931 / 1932
Dworski staw – obecnie park im. Zofii Turskiej. Tym razem ujęcie od wnętrza terenów wokół Starego Dworu w Tymbarku – dobrze widoczne ogrodzenie wzdłuż drogi. Fragment tego ogrodzenia zachował się do naszych czasów przy wjeździe do przedszkola i Gminnej Biblioteki.

 

Widoczne z prawej strony zabudowania to dawna dworska karczma. W latach powojennych budynek ten całkowicie zmienił swój wygląd i przeznaczenie – funkcjonowało tam przez lata nieczynne już dzisiaj przedszkole.

 

Park im.Zofii Turskiej – dzisiaj wieczorem

IWS