Fotografia z dworu sprzed 120 laty – Spotkania z historią Kolekcji Prywatnej Tymbark

 ALBUM Z DWORU 

Leżąca pośrodku fotografia jest niewielka w porównaniu do znajdujących się obok dużo większych zdjęć formatu gabinetowego.  Rozmiar około 6,5 na 10,5 centymetra.  Sygnatura fotograficznego atelier, a na zdjęciu dostojna, nobliwa pani. Jedna z najstarszych, zachowanych do naszych czasów fotografii związanych z historią Tymbarku. Wanda z Dunikowskich Marszałkowiczowa – matka Jadwigi z Marszałkowiczów Myszkowskiej – dokładnie babka ze strony matki Zofii Myszkowskiej ( Turskiej ) – ostatniej dziedziczki majątku Tymbark. Oryginał z albumu  z dworu w Tymbarku. Fotografia z dedykacją dla wnuczki Zosi. Proszę zobaczyć co jest napisane na odwrocie tej niezwykłej fotografii.

 

 
„Kochanej mojej Zosi Babunia – Tymbark 1904”. Czarno na białym – dokładnie czarnym atramentem na odwrocie fotografii. Niezwykły artefakt – historyczna pamiątka – osobista dedykacja od babci dla wnuczki – Zosi Myszkowskiej. Spośród szczęśliwie ocalonych w moich zbiorach fotografii z dworu w Tymbarku, te dzisiaj pokazywane zdają się być szczególnie wyjątkowe. Datowania i nazwiska – rody Dunikowskich, Myszkowskich i Marszałkowiczów – ziemiaństwo, właściciele majątków i dworów, dawna szlachta – ba, można śmiało powiedzieć arystokracja Ziemi Limanowskiej na fotografiach, które są już tylko niewielkim, lecz jakże cennym śladem naszej dawno minionej, odległej przeszłości.  Proszę spojrzeć w jak doskonałym stanie zachowały się tu, u nas w Tymbarku, te wiekowe, a nawet grubo więcej mające lat, pamiątki. Oczywiście to zdjęcie z dedykacją jest tylko pretekstem do przyglądnięcia się dokładniej leżącym obok gabinetowym kartonikom.

Kiedy babunia Wanda pisała dedykację Zosia miała dokładnie dziesięć lat. Na kolejnej fotografii z 1908 roku Zochna zda się być dorastająca panienką – ma przecież czternaście lat, co w tamtych latach zobowiązywało już do poważnego zachowania i snucia życiowych planów za dobrą radą i przykładem rodziców, dziadków i babć. Panienka z dworu z warkoczykami – kochana wnuczka Babuni – przepiękna fotografia z dawnych lat. 

 

Rodzice, babcia i wnuki. Wielopokoleniowa rodzina na fotografii z końca XIX wieku. Proszę zobaczyć – wszystko jest opisane. Mama – Jadwiga z Marszałkowiczów Myszkowska. Tata – Józef Myszkowski. Babunia – Wanda z Dunikowskich Marszałkowiczowa. U dołu dzieci – ciągnący wózek najstarszy Ludek ( Ludwik Myszkowski ) – w środku Zosia ( Zofia Myszkowska ) i Jurek ( Jerzy Myszkowski ). Dzięki tym dzieciom można mniej więcej ustalić datę powstania tej fotografii. Najmłodszy Jurek urodził się w 1895 roku – tutaj jak widać ma góra roczek, półtora – fotografia wykonana w 1896 lub 1897 roku. Niezwykła pamiątka, dokument z naszej historii Tymbarku. W tym miejscu należy jednak dodać, iż nie jest opisane miejsce wykonania tej fotografii. Józef Myszkowski dopiero za jakiś czas zostanie prawowitym właścicielem dóbr Tymbark. Według źródeł dzieci urodziły się w Stubnie, jednym z majątków Myszkowskich. Takie jednak szczegółowe rozważania pozostawmy sobie na inne spotkania. Popatrzmy na to zdjęcie jako na dokument z dawno minionych czasów. 

Postacie, ubiory, stroje, upięcia włosów, jakieś drobiazgi. Dostojnie i grzecznie. Dokładniej można to zobaczyć na powiększeniach. Nawet to, że mała Zosia coś tam sobie dobrego podjada. Co z tego, że to zdjęcie z Panią Babcią. Przy Babuni można było nieco odstąpić od dworskiej etykiety. Jak widać tak już było od wieków. Zapraszam do kolejnych wspomnień i spotkań. Być może odnajdą się jeszcze inne dziewiętnastowieczne fotografie. Dziadek Zosi Myszkowskiej ze strony ojca był swego czasu jednym z najhojniejszych kolatorów kościoła w Tymbarku. Czy ktoś kiedyś widział jego oryginalną fotografię?

 

” SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK „

 

Listopad – rok 1914

Poniższy tekst stanowi fragment wspomnień autorstwa gen. F. Sławoj-Składkowskiego, pt. „Gdzie widziałem Komendanta nim Polskę wywalczył”, wyd. XI, 1938 r. (Zachowano oryginalną pisownię). Tekst ten był publikowany w GT nr 6 (1998 r.)

RANNY KOMENDANT NASZEGO BATALIONU-OBYWATEL SŁAW

Już dwa tygodnie bijemy się na Podkarpaciu z Moskalami, którzy dzięki nieudolności Austriaków, zajęli całą Małopolskę aż po Kraków. My trzymamy się przeciw przeważającym siłom Rosjan w okolicy miasteczka Limanowa. Niedużo Polskiej ziemi zostało już za nami: blisko Tatry, a za nimi już nie Polska, ale Węgry.
Obywatel Komendant postanowił, że tego ostatniego skrawka ziemi Polskiej już nie opuścimy, nawet gdyby Austriacy wycofali się z niego. Zostaniemy tutaj, choćbyśmy zamknąć się mieli w górach za Nowym Targiem i Zakopanem, choćby, przyszło nam zginąć z głodu, chłodu i kuli wroga a tego serdecznego górskiego kraju nie oddamy, chyba razem z życiem.

Tymczasem Moskale prą naprzód wielką masą piechoty i kawalerii z armatami i karabinami maszynowymi, których my nie mamy. Jest nas mało, brak nam butów i ciepłego ubrania, a tu już koniec listopada, mróz w nocy dobry bierze i śniegi spadły już obfite. Ale wiemy za to, że bijemy się pod Komendantem Piłsudskim za kraj, którego ludność tak bardzo nam sprzyja. W każdym osiedlu góralskim znajdujemy serca ludzi, dzielących się z nami wszystkim, co mają. Chleba ludność ma już niewiele, ale dostajemy za to na posiłek gorącego mleka. Młodzi górale chodzą na zwiady od wsi do wsi i donoszą nam, gdzie są Moskale, gdzie się na noc zatrzymują i jakie mają siły.
Późnym wieczorem dnia 25 listopada 1914 roku nasz Piąty Batalion stanął na kwaterach we wsi Stopnica Królewska (Słopnice Królewskie). Rozbierać się nie było wolno ze względu na bliskość Moskali, żołnierze suszyli więc przemoczone obuwie przy ogniu na kominie nie zdejmując butów z nóg. Potem, po wczesnej wieczerzy, kładli się gęsto na słomę, w płaszczach i rynsztunku, z karabinami przy boku.
Komendantem batalionu był wtedy młody, ale doświadczony już i waleczny żołnierz-obywatel porucznik Sław.
Kwatera nasza była w małym domku obok cmentarza, obwiedzionego murem kamiennym, prawie całkowicie zasypanym śniegiem. Noc przeszła spokojnie, dopiero o świcie Moskale uderzyli na nasze placówki, ubezpieczające wieś. Nasze kompanie szybko zajęły wyznaczone im wzgórza za wsią i wschodzące słońce zimowe oświetliło już bitwę w pełni rozwoju. Żołnierze okopywali się w śniegu, gdyż trudno było „ugryźć” łopatką zmarzłą, kamienistą ziemię. Do południa szło nam jeszcze nieźle. Trzymaliśmy się na wzgórzach za wsią, mimo przewagi Moskali, którzy koniecznie chcieli zepchnąć nasz batalion w kierunku wsi Jurków, gdzie były główne siły i Sztab Brygady. Batalionowy Sław, adiutant batalionu, ja i ordynansi bojowi i kompanij staliśmy za kamiennym murem cmentarza, obok chaty, w której spędziliśmy noc. Mieliśmy już kilku rannych, których odesłałem po opatrzeniu, gdy tuż popołudniu Moskale wprowadzili do bitwy karabiny maszynowe i armaty. My, niestety, mogliśmy odpowiadać na ich ostry ogień jedynie z naszych karabinów. Coraz gęściej szły kulki moskiewskie. Pociski artylerii padały na szczęście za nami. 
Obywatel Sław, by lepiej widzieć przez lornetkę ruchy Moskali, wyszedł na ośnieżone wzgórze, leżące obok chaty. W tej chwili został ranny w lewą nogą w okolicy stawu kolanowego. Pobladł, zachwiał się, ale z naszą pomocą dokuśtykał do
chaty. Szybko rozciąłem spodnie, opatrzyłem ranę od kuli karabinowej, krwawiącą z lekka i, ze względu na bliskość stawu kolanowego, nałożyłem szynę z tektury, którą wziąłem z jakiegoś obrazu.
W izbie panował już zmrok, gdy kończyłem opatrunek rannego obywatela Sława. Chciał dowodzić dalej bitwą, wyszedł nawet z nami przed chatę, ale osunął się na nasze ramiona i podstawione nosze. Słońce już zachodziło. Z prawego naszego skrzydła zaczął niepokojąco trajkotać rosyjski karabin maszynowy. Za chwilę nadbiegł łącznik z prawoskrzydłowej Kompanii z meldunkiem, że Moskale obchodzą nasze prawe skrzydło drogą od miasteczka Tymbarka. Obywatel Sław leżąc na noszach nakazał odwrót. Łącznicy pobiegli do kompanij. Już też zapadający zmrok osłaniał nasze ruchy odwrotowe. Żołnierze grupkami ściągali z pozycyj na drogę do Jurkowa omawiając żywo wielką przewagę sił moskiewskich.
Mimo zmroku karabin maszynowy moskiewski nie przestawał ostrzeliwać naszych oddziałów. Nadszedł komendant kompanii, obywatel Wir, i Sław polecił mu osłaniać odwrót. Już kolej na nas wycofać się ze wsi. Trzeba przejść przez pole obstrzału moskiewskiego karabinu maszynowego, który bije jak opętany. Chwytamy nosze z rannym obywatelem Sławem i zaczynamy biec po zmarzniętym gruncie wąskiej, kamienistej drogi górskiej. Byle tylko dobiec do najbliższych chałup wsi, potem już łatwo się schować.
Przy pierwszej chałupie leży wielka kupa nawozu. Tu jeden z sanitariuszy poślizguje się i pada z noszami. Chwytam drążki noszy i wpadamy za zburzoną chałupę mając koło głów roje dokuczliwych moskiewskich kulek. Tu odpoczywamy chwilę, spoceni serdecznie mimo chłodnego wieczoru. Obok nas zbierają się powoli kompanie batalionu. Żołnierze są pomęczeni całodzienną bitwą o głodzie, ale humor mają dobry. Już i strzelanina zaczyna cichnąć. Moskale spostrzegli nasz odwrót, ale nie gonią nas. Widocznie oni też mają duże straty, albo boją się w nocy iść za nami. Kompanie maszerują wąską, kamienistą drogą górską. Z początku żołnierze niosą obywatela Sława na zmianę, później jednak, gdy grunt staje się bardziej kamienisty, sadzamy rannego na konia, gdyż niosący żołnierze przewracają się co chwila, co sprawia rannemu ból niepotrzebny. Tak dochodzimy do wsi Jurkowa. Chcę towarzyszyć obywatelowi Sławowi do punktu opatrunkowego doktora Roupperta, ale ranny mój przełożony każe iść do Obywatela Komendanta, zameldować o przebiegu bitwy i konieczności wycofania się.

Po krótkich poszukiwaniach znalazłem kwaterę Sztabu Brygady. Zastałem Obywatela Komendanta w ciemnej chacie, gdyż brakło nafty i świec. Ogień na kominie oświetlał od  czasu do czasu postać Komendanta, siedzącego w swetrze przy stole. Zameldowałem, jak umiałem, przebieg bitwy, ilość naszych rannych i obejście nas przez Moskali od miasteczka Tymbarka. Nawet zapomniałem nazwy miasteczka, ale Obywatel Komendant mi ją podpowiedział. Szczegółowo opowiedziałem, na rozkaz Komendanta, o okolicznościach  zranienia obywatela Sława i niepokojącym stanie jego rany z powodu bliskości stawu kolanowego, po czym wyszedłem, by szukać we wsi rannego.

Zastałem go w jednym z sąsiednich domów, leżącego na łóżku, ogrzanego już gorącą kawą. Ranny nie myślało swojej ranie, lecz niepokoił się, czy dostatecznie umotywowałem przed Obywatelem Komendantem konieczność naszego odwrotu. Uspokajałem obywatela Sława, jak mogłem, ale widać było, że niemożność wytłumaczenia się przed Obywatelem Komendantem boli go więcej niż rana nogi.
Doktór Rouppert kazał zajechać saniami, by odwieźć rannego Sława do szpitala polowego, gdy otworzyły się drzwi i wszedł Obywatel Komendant w swoim kożuszku, otoczony chmurą groźnej mgły, idącej z dworu do chaty. Wielka radość odbiła się na twarzy rannego batalionowego Sława, chciał usiąść na łóżku, by godnie przywitać Komendanta, ale Obywatel Komendant siadając mówi:
-Leżcie, chłopcze, no jak się czujecie?
– Obywatelu Komendancie, melduję, że musieliśmy się wycofać, gdyż Moskale dużą siłą obchodzili nas od Tymbarka –
zawołał gorączkowo ranny szukając wzrokiem oczu Komendanta.
-Dobrze, dobrze, nie myślcie o tym -odpowiedział Komendant uspokajając rannego i aprobując jego zarządzenie..
Fala radości napłynęła wraz z rumieńcem znów na bladą twarz rannego.
Już weszli sanitariusze z noszami, by wynieść rannego do sań.
Obywatel Komendant podniósł się i pocałował batalionowego w czoło mówiąc:
-Wracajcie, Sław, prędko!
Ranny aż zamknął oczy pod ojcowskim pocałunkiem Komendanta. Sanitariusze okryli Sława kocami i nieśli do sań.
Na dworze księżyc świecił jasno oświetlając mroźne, ośnieżone wzgórza i chaty. Gdzieś z dala padały strzały naszych
placówek. Komendant odchodził wolno do Sztabu rzuciwszy ostatnie pożegnanie odjeżdżającemu saniami obywatelowi Sławowi.

KOMENDANT LEGIONÓW POLSKICH – ZAKOPANE 1914

Fotografia z KOLECKJI PRYWATNEJ TYMBARK 

W dniu św. Cecylii – z historii (lata 1930-31) Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej (KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK)

22 listopada Kościół wspomina św. Cecylię – patronkę chórzystów, lutników, muzyków, organistów, zespołów wokalno-muzycznych.

ZESPÓŁ KATOLICKIEGO STOWARZYSZENIA MŁODZIEŻY MĘSKIEJ

 

Na przełomie lat 20-tych i 30-tych XX wieku przy Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży w Tymbarku zawiązał się zespół mandolinistów. W tym też czasie często odwiedzała rodzinę w naszej miejscowości piękna dziewczyna. Była nauczycielką a do tego cudnie grała właśnie na mandolinie. Chętnie dzieliła się swą wiedzą na temat tajników gry na tym instrumencie i dawała młodemu bądź co bądź zespołowi cenne wskazówki i rady. Jej gra i śpiew na oficjalnych występach czy też towarzyskich spotkaniach wywoływał podziw i zachwyt wszystkich, a szczególnie męskiej części słuchaczy. Z tego  okresu pochodzą przedstawiane fotografie. 

Fotografie i opis: KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK 

Historia tymbarskiego soku z czarnej porzeczki odnaleziona w stodole pod sianem

Pusta puszka po tymbarskim soku z  czarnej porzeczki odnaleziona w stodole pod sianem. 

Jeżeli dobrze pamiętam (proszę o korektę, gdyby było inaczej) lata 80-te XX wieku. Zimna wojna, wszechobecny komunizm, granice zamknięte, a tu powiew wielkiego świata. Puszka! Wówczas soki były wyłącznie w butelkach. I to jeszcze opisana w językach „zgniłego” Zachodu.  Była to wersja eksportowa. Tymbarski sok z czarnej pożyczki był oficjalnym napojem podawanym podczas Letniej Olimpiady w ZSRR w 1980 roku!

IWS

zdjęcie: GS

Okruchy historii

Czoło Turbacza, duża ( 17,8 x 23,6 cm ) oryginalna fotografia Henryka Hermanowicza z epoki – lata 60. XX wieku – na odwrocie sygnatura wraz z autorskim opisem
Gorce w fotografii Henryka Hermanowicza –  zbiory Kolekcja Prywatna Tymbark w Tymbarku

w drodze na Turbacz, wrzesień 2024,  fot.Grzegorz Stapiński

Tymbark, rok 1935 – fotograficzna pocztówka ze zbiorów KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

OPIS FOTOGRAFII (KPT): Po prawo droga prowadząca od dworca kolejowego przez drewniany most do rynku. Budynek mleczarni jeszcze przed rozbudową o bliźniaczą część (w roku 1936). Na tej fotograficznej pocztówce centralne miejsce to w większości pola i łąki dworskiego majątku. Pierwszy budynek Owocarni powstanie po lewo w 1937 i 1938 roku. Przy stacji ( jak w Kalińcu w „Nocach i dniach” Marii Dąbrowskiej ) obok torów place i składy towarowe ( na zachowanych kartach korespondencyjnych z Tymbarku z początku XX wieku widnieją sygnatury min. żydowskich składów handlowych…) Na powiększeniu dobrze widoczna, istniejąca do dzisiaj przy torach rampa załadunkowa – pozwolę sobie przypomnieć z naszej historii Tymbarku przywilej organizowania w dawnych czasach jarmarków. Proszę zauważyć – Owocarnia czy też dzisiejszy GS w Tymbarku jeszcze nie istnieją, a solidna rampa przy stacji już jest.
Niezwykle wartościowy widok Tymbarku z dawnych lat, o którego szczegółach można roztrząsać nawiązując do naszych dziejów bardzo długo.

Z kart historii 150-lecia hodowli bydła czerwonego na Limanowczyźnie

1874 rok – Zygmunt Mars, marszałek powiatu, zakłada w Stróży po raz pierwszy hodowlę bydła polskiego,

1894 – Tadeusz Romer tworzy pierwszy związek włościański dla hodowli czerwonego bydła w Jodłowniku, który staje się kolebką hodowli rasy czerwonej dla całej Polski.

(za „Gońcem Krakowskim” z 25.09.1942 ze zbiorów Kolekcji Prywatnej Tymbark) 

O hodowli bydła czerwonego pisał St.Wcisło w „Dziejach Dworu”: 

„…Józef Myszkowski główny nacisk kładł na gospodarkę leśną. Poza nią zajmował się również hodowlą bydła, zwłaszcza rasy czerwonej polskiej. Nad jej udoskonaleniem współpracował z Romerami z Jodłownika, którzy byli prekursorami tej hodowli. Hodowla tymbarska nie była gorsza od jodłownickiej, o czym świadczyły liczne zamówienia na krowy i buhaje tak z kraju, jak i zagranicy, a szczególnie z Anglii.
Potwierdzeniem eksportu bydła z Tymbarku do Anglii jest anegdota, którą wspomina się w Tymbarku do dnia dzisiejszego: Do księdza proboszcza telefonuje p.Próklowa (żona administratora dworu) i pyta: Jegomość, a kogo to wybrali na tego nowego papieża? Po otrzymaniu odpowiedzi zadaje drugie pytanie: A jak tego byka powiozą przez morze? – chodziło o transport buhaja zakupionego w Tymbarku przez Anglika.

Kiedy pan Józef poczuł się już słaby, a zarządzanie majątkiem sprawiało mu poważne trudności, postanowił dwór tymbarski przekazać swej córce Zofii, która wyszła za mąż za Karola Turskiego. Tak więc w roku 1924 państwo Zofia i Karol Turscy, którzy dotychczas zajmowali się administrowaniem jednego z kilku majątków ojca, przyjechali do Tymbarku, by objąć te dobra.”

18 lipca 1929 na nasze tereny przybył z wizytą Prezydent RP Ignacy Mościcki, tak o tym pisał „Ilustrowany  Kurier Codzienny” (cytuję za R.Kowalskim z art. „Tymbark i Jodłownik na prezydenckim szlaku”) : 

 „O godz. 12-tej p. Prezydent jadąc przez Sowliny, Zamiecie oraz szereg innych miejscowości, przybył do Jodłownik, gdzie był witany owacyjnie, wysiadł z samochodu. Poprzedzany banderią Podhalan, zwiedził farmę p.[Jana] Drożdża, oglądając bydło, poczem udał się na zwiedzanie obory zarodowej w majątku p. [Aleksandra] Romera. Należy  zaznaczyć, iż Jodłownik jest kolebką czerwonego bydła klasy polskiej. P. Prezydent przez czas dłuższy z zainteresowaniem oglądał ciekawsze okazy, poczem udał się do dworu, gdzie był podejmowany przez pp. Romerów przekąską.”

W historii Parafii Jodłownik tak jest opisane to wielkie wydarzenie  na Limanowczyżnie (źródło: strona Parafii Jodłownik): 

Dosyć dużo miejsca kronikarz poświęcił wizycie prezydenta Polski Ignacego Mościckiego w Jodłowniku. Prezydent Mościcki przyjechał do Jodłownika 18 lipca 1929 roku. O godzinie 10.00 nadjechał samochodem od strony Limanowej z całą swoją obstawą. Został bardzo uroczyście powitany przez nowego opata szczyrzyckiego Teodora Magierę, a następnie wprowadzono go do świątyni przy biciu dzwonów. Zostało odśpiewane „ Te Deum” i na zakończenie hymn „ Boże coś Polskę”. Potem prezydent udał się do dworu Romerów, aby zwiedzić czerwoną rasę bydła. A zatem było to wydarzenie ogromnej wagi historycznej i zaszczyt, że głowa państwa polskiego zechciała odwiedzić te strony. 

W Tymbarku , w dworze Zofii Turskiej,  nadal prowadzona była hodowla bydła, także podczas okupacji.

Z artykułu Józefa Macki pod tytułem „Z karty historii Tymbarku”:  

W samym Tymbarku na stokach Zęzowa, obok stacji kolejowej i Spółdzielni  Mleczarskiej były łąki, pastwiska i pola uprawne. Obszar ten nie  przekraczał 50 hektarów. Z budynków Zofii Turskiej wymienić należy stary dwór położony nad rzeką oraz budynek Zofii położony nieco niżej zabudowań obecnego Zespołu Szkół.
Aż miło patrzyć było na stado czerwono-polskiego bydła pasącego się już od wczesnej wiosny na łąkach w poszczególnych kwaterach paszowych.
Gospodarzem-ekonomem majątku był Władysław Czarnota. Gospodarka prowadzona była na wysokim poziomie, dając dobry przykład dla tutejszych rolników.

Stanisław Wcisło w artykule „Zofia  Turska  –  dziedziczka dóbr ziemskich  w Tymbarku” napisał:

 „Majątek dworski prowadziła naprawdę po gospodarsku  – z „ołówkiem w ręku”. Upraw wprawdzie nie było wiele, gdyż  areał uprawny wynosił tylko około 44 ha. Resztę stanowiły lasy, które od lat były „oczkiem w głowie  państwa Myszkowskich, a obecnie którymi zajmował się pan Karol Turski. Drugą  poważną gałęzią produkcji dworu była hodowla polskiego czerwonego bydła, nad doskonaleniem którego Tymbark współpracował  z Romerami z  Jodłownika. Z hodowli tej słynął Tymbark i Jodłownik nie tylko w kraju, ale i daleko poza jego granicami. Wiele sztuk popłynęło do Anglii, jako materiał  rozrodowy do dalszej hodowli. .Anglicy bowiem byli największymi odbiorcami tej rasy bydła.”

Hodowla bydła rasy czerwonej jest nadal w Gminie Tymbark kontynuowana, a hodowcy to czołówka krajowa, o czym  świadczą tytuły zdobywane na corocznej Krajowej Wystawie Czerwonego Bydła Polskiego

Rok 2018 (portal Tymbark.in): 

9-10 czerwca 2018 r. w Szczyrzycu odbyła się XII Krajowa Wystawa Czerwonego Bydła Polskiego. Organizatorami wystawy byli: Krajowy Związek Hodowców Czerwonego Bydła Polskiego w Jodłowniku, Urząd Gminy w Jodłowniku, Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka Przedstawicielstwo i Biuro w Krakowie, Małopolska Izba Rolnicza, Małopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego z siedzibą w Karniowicach, Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Jury oceniało  70 sztuk bydła rasy polskiej czerwonej zgłoszonego do konkursu w ośmiu kategoriach.

I jak się okazało, aż w trzech kategoriach zwyciężyli hodowcy w gminy Tymbark.

Byli to: 

  • Mirosław Staniszewski z Zawadki – tytuł czempiona w kategorii jałowice w wieku 17-20 miesięcy uzyskała jałówka Bajka , 
  •  Czesław Kuc z Podłopienia – tytuł czempiona w kategorii Krowy w IV i V laktacji – program ochrony zasobów genetycznych uzyskała krowa Fide,
  • Paweł Poręba z Zamieścia – tytuł czempiona w kategorii Krowy w VI i wyższej laktacji uzyskała krowa Pola. 

Jednakże największy sukces odniósł hodowca,  radny Rady Gminy Tymbark, Czesław Kuc z Podłopienia.

Krowa FIDE z jego hodowli została wybrana i otrzymała tytuł Super czempiona XII Krajowej Wystawy Czerwonego Bydła Polskiego w Szczyrzycu w programie ochrony zasobów genetycznych.

Z relacji z  XIII Krajowej Wystawie Czerwonego Bydła Polskiego w 2019 roku (portal Tmabrk.in):

Dużym sukcesem dla Czesława Kuca, prowadzącego gospodarstwo w Podłopieniu, zakończyła się w niedzielę XIII Krajowa Wystawa Czerwonego Bydła Polskiego. Krowa Fide z jego hodowli otrzymała ponownie tytuł Super Czempiona w programie ochrony zasobów genetycznych, co jest wyrazem najwyższej jakości w hodowli bydła. Tym samym został utrzymany tytuł przyznany na ubiegłorocznej wystawie. Nie było to jedyne wyróżnienie otrzymane przez Pana Czesława Kuca. Krowa Witka otrzymała tytuł wiceczempiona, a w kategorii szóstej i wyższej laktacji krowa z hodowli Pana Kuca otrzymała tytuł czempiona. 

Również praca innych hodowców z  Gminy Tymbark została bardzo wysoko oceniona przez członków komisji oceniający sztuki bydła rasy polskiej czerwonej zgłoszonych do konkursu w ośmiu kategoriach.  Krowa z gospodarstwa Pawła Poręby z Zamieścia otrzymała tytuł wiceczempiona , a w kategorii 13 laktacji tytuł czemipna otrzymała  krowa z gospodarstwa Pana Poręby, której hodowcą  jest  Pani Alicja Bokowy . Z nagrodą z wystawy wrócił też hodowca  Mirosław Staniszewski z Zawadki. Krowa z jego gospodarstwa otrzymała tytuł czempiona. 

W 2024 roku również nasi hodowcy uzyskali wysokie miejsca.

„Z Gminy Tymbark naszych hodowców reprezentowali wzorowi rolnicy: z Podłopienia – Czesław Kuc, z Zawadki – Alicja Bokowy, Mirosław Staniszewski oraz z Zamieścia – Paweł Poręba.”

Uzasadnienie konieczności ochrony (z Programów Ochrony Zasobów Genetycznych Zwierząt Gospodarskich)
Bydło polskie czerwone jest jedną z nielicznych autochtonicznych ras europejskiego bydła czerwonego. Odznacza się ono właściwościami cechującymi populacje autochtoniczne, takimi jak: duża odporność i zdrowotność, długowieczność, bardzo dobra płodność, lekkie porody, duża żywotność cieląt i łatwość ich odchowu, a także wysoka wartość biologiczna mleka. Istotne znaczenie ma też doskonałe przystosowanie tego bydła do trudnych warunków środowiska, niewybredność w doborze pasz, zdolność do ograniczania wydajności umożliwiająca przetrwanie sezonowych niedoborów paszowych, jak też dość szybkie regenerowanie utraconej kondycji. Wśród cech budowy należy wyróżnić silne nogi i twarde, mocne racice. Cechy te powodują, że bydło tej rasy jest dobrze przystosowane do podgórskich i górskich warunków bytowania i produkcji. Ponadto wyróżnia się ważnymi jakościowo cechami mleka: wysoką zawartością białka, tłuszczu i suchej masy, wysoką wartością biologiczną oraz dużą przydatnością do celów serowarskich.

Wartościowe cechy bydła polskiego czerwonego są związane z założeniami genetycznymi ich protoplastów i stanowią, między innymi, o dużej wartości tego bydła dla zachowania bioróżnorodności gatunku. Konieczność ochrony zasobów genetycznych tej rodzimej rasy wynika również z jej wartości dla narodowej kultury rolniczej; stanowi ona cenny materiał dla rolnictwa ekologicznego, nie tylko w znaczeniu biologicznym, ale także krajobrazowym i etnograficznym.

IWS

Podłopień, lata 50/60-te XX w. (archiwum rodzinne)

rok 2017, Hodowcy z Gminy Tymbark: od lewej Czesław Kuc, Alicja Bokowy, Mirosław  Staniszewski, Paweł Poręba oraz wójt Gminy Tymbark Paweł Ptaszek (uroczystość wręczania nagród Wójta), zdjęcie: Roland Mielnicki 

rok 2018, hodowca Czesław Kuc z krową FIDE z jego hodowli, która otrzymała tytuł Super czempiona XII Krajowej Wystawy Czerwonego Bydła Polskiego w Szczyrzycu w programie ochrony zasobów genetycznych (zdjęcie: Roland Mielnicki)

 

Odpust Partyzancki Szczawa 2024 – uroczystości przy Pomniku Partyzanckim w Szczawie

Uroczystości Odpustu Partyzanckiego Szczawa 2024 miały miejsce na placu przed pomnikiem 1. Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej. Całość rozpoczęła się odśpiewaniem Hymnu Polski.

Na uroczystość przybyli przedstawiciele środowisk wojskowych i kombatanckich, jak też członkowie rodzin kombatantów,  posłowie: Anna Paluch – PIS, Urszula Nowogórska – Trzecia Droga, przedstawiciel posła Ryszarda Wilka – Konfederacja. Byli przedstawiciele Straży Granicznej, Wojsk Ochrony Terytorialnej, Policji, Związku Strzeleckiego „Strzelec” JS 2402 Limanowa z dowódcą Stanisławem Dębskim, członkowie Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych 1 PSP AK pod dowództwem prezesa Krzysztofa Szubryta, poczty sztandarowe, władze samorządowe powiatu limanowskiego, gminy, jak też sołectwa Szczawa.

Zebranych przedstawił oraz przywitał Wójt Gminy Kamienica Władysław Sadowski. 

Dalszymi punktami programu były przemówienia zaproszonych gości oraz złożenie wieców i kwiatów pod Pomnikiem Partackim. 

Następnie odbył się Apel Pamięci, zakończony odegraniem sygnał „Śpij Kolego”.

Oprawę muzyczną uroczystości zapewniła Strażacka Orkiestra Dęta ze Szczawy, która też poprowadziła przemarsz zebranych do kościoła parafialnego w Szczawie, gdzie została odprawiona Eucharystia w intencji poległych i zmarłych żołnierzy 1. PSP AK, której przewodniczył ks. Stanisław Majkrzak.

IWS

IWS