Przedszkolaki „U Cioci Agatki” uczciły Święto Niepodległości

W poniedziałkowy dzień przedszkolaki Cioci Agatki uczciły zbilżające się Święto Niepodległości wierszami, piosenkami i tańcem, w  miejscu niecodziennym, gdyż na boisku KS Harnaś. Przedszkolaki zaprezentowały się pięknie i uroczyście, nie dopisało jedynie słońce, które ukryło się za chmurami. Na zakończenie wszyscy zaśpiewali ( a cappella) dwie zwrotki hymnu narodowego.

Popatrzymy i posłuchajmy występu młodych artystów:

Wcześniej w przedszkolu odbyła się próba generalna występu. Oto jak wtedy zaśpiewały (materiał przygotowany przez Przedszkole):

IWS

Wójt Paweł Ptaszek zaprasza na promocję książki „Echa Jodłowej Góry”

Dzięki staraniom Pani Marii Kulpy ukazały się drukiem wspomnienia  Jej Mamy Antoniny Kulpy. To opowieść niezwykła o wartości więzi rodzinnych i sąsiedzkich, o lokalnej historii opowiedzianej barwnym  językiem. To także opowieść o Tymbarku, którego już nie ma. A może właśnie  jest, bo pozostał w pamięci dzięki wspomnieniom Śp. Antoniny. To piękna opowieść o Tymbarku, pełna realizmu, a jednocześnie nieco magiczna  jak  Macondo z powieści Marqueza ,,Sto lat samotności”.

Zapraszam na spotkanie z Panią Marią Kulpą poświęcone promocji książki ,,Echa Jodłowej Góry” do Gminnej Biblioteki we wtorek (9.11) o godz. 12.00.

poniżej fragment książki:

Nowy dom ze sklepem usytuowanym przy gościńcu, z oknami od wschodu i południa, pozwalał obserwować ruch chodzących i jeżdżących konno, jak też sąsiadów, przeważnie Żydów. W stronę rynku, na rogu ściana przy ścianie nowego domu taty, Żyd Aron Fischgrund z synem Elkiem i synową Blimą. Stary Aron, wysoki, zbudowany Żyd, w mycce na głowie, z długą, białą, wypielęgnowana brodą do pasa mógł kojarzyć się z Abrahamem z Biblii.

Przechodzący obok karczmy Arona, zwłaszcza zimą, przy otwieranych drzwiach czuli ciepły zapach rumu i przypraw do grzańca. W ich karczmie można było kupić świetne kruche precle i marynowane śledzie w occie. Dalej w stronę rynku Żyd Rottenberg Josek, szklarz, i ich sklep towarów mieszanych, w którym sprzedawała żona Joska z grubą, czerwoną córką Ruchlą. Ruchla miała brzydki, niemiły zwyczaj szczypania dziewczynek w policzek, mówiąc „te sikse”. Okrągły, duży chleb wypieku Joskowej, z którego można było kupić 1/4,nawet 1/8, miał niepowtarzalny smak.
W tym samym domu, w drugich drzwiach Żyd Schweid – sklep ze słodyczami, zwłaszcza do wyboru wyroby z czekolady. Atrakcją dla dzieci była gra o słodycze, przywieszona na ścianie duża szafka „fortunka”. Po wrzuceniu w otwór dziesięciu groszy i pociągnięciu za rączkę z boku, do otworu za szybką wpadała kolorowa kuleczka. Właściciel sklepu sprawdzał na wykazie obok, jakie słodycze za dany kolor kuleczki przysługują. Jeśli kuleczka była srebrnego lub złotego koloru, można było nawet wygrać dużą bombonierkę. W najgorszym razie otrzymywało się świetną, świeżutką pomadkę o wartości pięciu groszy. W budynku magistrackim handlowała stara Stromka z córkąi zięciem Bassehes. To był chyba najbogatszy sklep w Jodłowej,
sklep tekstylny. W półkach i na ladach bale materiałów z metrażu, gotowa konfekcja, ubrania męskie i damskie oraz dziecinne. Kupione u Stromki ubrania, płaszcz czy sukienka, dawały gwarancję, że w Jodłowej w podobnym ubraniu nikogo się nie spotka. Córka Stromki, Salka, nie mogąc doczekać potomka, jeździła na kurację do wód, co było dostępne jedynie dla bardzo zamożnych. Po pobycie u wód rodziło się dziecko.

„Inka – rok 1940 „
Antonina Kulpa – zdjęcie zamieszczone w książce

We wtorek promocja książki „Echa Jodłowej Góry” – publikację przedstawi córka autorki Maria Kulpa

We wtorek (9 listopada) o godz.12, w Bibliotece Publicznej Gminy Tymbark, Pani Maria Kulpa – córka Autorki książki Antoniny Kulpa – przedstawi publikację „Echa Jodłowej Góry”.

Wstęp wolny! Organizatorzy zapraszają!

Poniżej fragment książki:

Lata mijały szybko. Ina, w siódmej już klasie, niedługo rozpocznie dalszą naukę w mieście, pozna inny świat i innych ludzi. Na razie, posługując w wolnych chwilach przy siostrze w sklepie, coraz bardziej poznaje dorosłych mieszkańców Jodłowej.

W 1935 roku dla Iny i mieszkańców Jodłowej miało miejsce niecodzienne wydarzenie. Ćwiczenia wojskowe, manewry. Zaroiło się od wojskowych żołnierzy w rynku, a także w sklepie taty, gdzie St. wprost nie nadążała z donoszeniem butelek piwa z piwnicy dla gości. Usadowiona w kącie za ladą przysłuchiwała się Ina rozmowom.

Poprosił też o piwo podhalański żołnierz w zielonej szerokiej pelerynie, brunet w kapeluszu z piórkiem. Z oczami żołnierza spotkały się oczy St. i serce jej zabiło w rytmie: „To on”. Brunet kończył już służbę wojskową i będąc w cywilu, zbyt często odwiedzał sklep masarski, w którym zatrudniona była St. Zaniepokojony tym tata, po zasięgnięciu opinii o brunecie z L. (miasteczka powiatowego, skąd brunet pochodził), odradzał córce swojej angażowania się w tę znajomość, bowiem pochodzący z licznej, biednej rodziny nie zapewni jej i przyszłej rodzinie dostatniego życia. A tata miał już upatrzonego na męża dla St. kogoś ze swojej branży, bogatego kupca.

Na nic się zdały tatowe dorady i propozycje. Dla St. nie było przeszkód majątkowych. Wyjdzie za mąż za bruneta, skoro on tego chce! Po oświadczynach umiłowanego, po ustaleniu daty ślubu tata zwrócił się do Iny: „Dobrze, że już kończysz siódmą klasę, bo na miejsce za St. w sklepie będziesz ty!” To był dla Iny szok! Nigdy nie widziała siebie za ladą sklepową. Nawet tego nie lubiła! Co jej z tego? Jaki to sens sterczeć w sklepie, obsługiwać kupujących towar i liczyć pieniądze? Mimo tłumaczeń mamy była niepocieszona.

W imię zasady „zastaw się, a postaw się” tata nie zawiódł. Był zdania, że jakie przyjęcie weselne, takie później życie. Stoły w nowym domu uginały się od jadła i napitku. Wypiekiem ciast zajmowała się Żydówka Jankielowa ze sklepu spożywczego po drugiej stronie gościńca. Kuchnią – kucharka dziedziczki. Pan młody zaprosił swojaków ponad setkę. Pewnie chciał się pochwalić swoją wybranką. Na poboczach rynku zaroiło się od konnych furmanek ustrojonych wstążkami. Przywiózł też pan młody zespól żydowskich muzykantów Zyskinda. Co to był za ślub! Młodzi w ślubnym orszaku koło kościoła, a na zakręcie od nowego domu wciąż pary weselne.

Wesele i po weselu. Należało się zastanowić, co dalej.
O jakimkolwiek prowadzeniu sklepu w Jodłowej czy miasteczku, skąd pochodził wybraniec St. nie było mowy. Tu i tam nadmiar sklepikarzy. Zdecydowali się młodzi na otwarcie sklepu spożywczego w odleglej o 36 km wiosce, gdzie takiego sklepu jeszcze nie było…

 

 

Tymbarski Rynek – rok 1979

W związku z planowaną przebudową rynku przesyłam widok rynku z września 1979 roku. Obok fontanny prawdopodobnie Pani Parzuchowa – napisał Pan Józef Nawrocki udostępniając zdjęcie z prywatnego archiwum.