Tymbark i Jodłownik na prezydenckim szlaku
Wizyta i spotkanie mieszkańców z prof. Ignacem Mościckim w 1929 r.
Ponad dziewięćdziesiąt lat temu w dniach 17 i 18 lipca 1929 r. po szutrowanych jeszcze wówczas drogach powiatu limanowskiego, poruszała się sprawnie niewielka, licząca zaledwie kilka pojazdów kolumna. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, bowiem w tym okresie samochód był już w powszechnym użytku, gdyby nie fakt, iż niemal w każdej miejscowości przez którą przejeżdżała była owacyjnie witana. Tak samo było w stolicy regionu mieście Limanowej. Z tej okazji została ona odświętnie przystrojona świetlnymi iluminacjami. Na podróżnych czekała grupa rozemocjonowanych mieszkańców z władzami miasta, duchowieństwa i przedstawicielami społeczności żydowskiej na czele. Po nocy spędzonej w Dworze Marsów uformowana w kolumna ruszała w dalszą drogę i podobnie jak dzień wcześniej wszędzie owacyjnie witana. Tak było w Sowlinach, Zamieściu, Tymbarku i wreszcie Jodłowniku. We wszystkich tych miejscach odbywały się podniosłe acz niezwykle spontaniczne spotkania. Któż wzbudzał tyle pozytywnych emocji wśród społeczności lokalnej miasta, miasteczek i niewielkich wsi. Otóż, był nim prof. Ignacy Mościcki Prezydent i Pierwszy Obywatel Rzeczypospolitej.
W lipcu 2012 roku w Muzeum Regionalnym Ziemi Limanowskiej odbył się wernisaż wystawy, na której przypomniano tę historyczną wizytę głowy państwa w powiecie limanowskim. Od tego czasu w wyniku badań archiwalnym udało się odnaleźć kolejne interesujące materiały, ukazujące wizytę prof. Ignacego Mościckiego w naszym regionie. Okazuje się bowiem, że Prezydent odwiedził nie tylko Dwory Marsów i Romerów o czym pisano także na łamach „Echa Limanowskiego”, ale również spotykał się robotnikami rafinerii w Sowlinach, mieszczanami w Tymbarku tudzież włościanami w Jodłowniku i Zamieściu. Korzystając zatem z okazji jaką jest kolejna rocznica ważnej dla regionu wizyty warto przypomnieć również te mało znane epizody, które stanowią interesujący przyczynek do bogatej historii naszej małej ojczyzny.
* * *
Początek lata 1929 r. był wyjątkowo upalny i suchy. Szereg osób wykorzystując doskonałą pogodę korzystało z urlopów i wyjeżdżało do znanych nadmorskich kurortów m.in. Władysławowa, na Hel czy też do równie popularnego wówczas Zakopanego i Krynicy. Niestety dla pozostałych był to okres wytężonej pracy. Wśród tych „zapracowanych” znaleźli się urzędnicy Kancelarii Prezydenta, dla których od z górą kilku tygodni zasadniczym zajęciem pozostawała organizacja planowanej na połowę lipca podróż najważniejszej osoby w kraju. Na Zamku dogrywano ostatnie szczegóły, opracowywano program precyzyjnie dobierając miejsca jakie miał znaleźć się na niej znaleźć. Do Warszawy spływały telefonogramy z potwierdzeniami noclegów, kończące każdy dzienny etap podróży. Wszystkie prace organizacyjne musiały zostać ukończone przed 15 lipca, gdyż tego dnia szybką koleją z Warszawy przybyć miał do stolicy Małopolski Ignacy Mościcki Prezydent Rzeczpospolitej. Od stołecznego Krakowa właśnie Prezydent planował rozpocząć swoją kilkunastodniową podróż. Miała być ona wyjątkowa pod każdym względem i taką była w istocie. W jej trakcie Prezydent odwiedził bowiem kilkadziesiąt wsi, miasteczek i miast spotykając się zarówno z władzami samorządowymi, duchowieństwem, przedstawicielami społeczności żydowskiej, przedsiębiorcami czy działaczami społecznymi, ale przede wszystkim nawiązał szczere i sympatyczne relacje ze zwykłymi mieszkańcami regionu. Jak wspominają uczestnicy tych spotkań, w bezpośrednim kontakcie Ignacy Mościcki okazywał się być niezwykle ciepłym i przyjaznym człowiekiem. Fakt, głowa Państwa paraliżowała oficjeli, jednak z cała pewnością nie najmłodszych, dzieci i młodzież, która lgnęła do niego w każdym miejscu, gdzie do takich bezpośrednich spotkań dochodziło. Dlatego zapewne podróż Prezydenta po Małopolsce została zarówno przez ogólnopolskie jak i lokalne media określona mianem rodzinnej wizyty Ojca Narodu u swych ukochanych dzieci.
* * *
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na jeden ciekawy aspekt, otóż w przeciwieństwie do współcześnie organizowanych wizyt prezydenckich, którym towarzyszą niezwykle wzmożone środki bezpieczeństwa, ścisła ochrona osobista i zabezpieczenia antyterrorystyczne, podróż Ignacego Mościckiego miała zupełnie inny, bardzo otwarty charakter. Podróżował w odkrytym samochodzie bez specjalnej ochrony a cała jego „świta” zmieściła się w zaledwie kilku pojazdach. Można sobie zadać pytanie dlaczego Prezydent miał tyle swobody. Otóż, było to możliwe, gdyż w przedwojennej Polsce Prezydent był dla zdecydowanej większości obywateli uosobieniem majestatu Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Gwarantem niezależności i niepodległości państwa, odzyskanego po 123 latach zaborów i choć w okresie dwudziestolecia międzywojennego, podobnie jak dziś, na szczytach władzy toczyła się zażarta walka polityczna, to jednak Prezydent RP był otaczany należną mu czcią i szacunkiem. W każdej klasie szkolnej, w urzędzie państwowym i samorządowym na ścianie obok godła państwowego oraz wizerunku twórcy Rzeczypospolitej Marszałka Józefa Piłsudskiego znajdowała się podobizna Prezydenta RP. Dziś podobna sytuacja wydaje się być niemożliwa do powtórzenia, bowiem współczesne polskie społeczeństwo jest niezwykle spolaryzowane w poglądach nt. miejsca, roli i pozycji jaką w naszym państwie winien zajmować Prezydent.
* * *
Przywiązanie i szacunek do pierwszej osoby w państwie był widoczny na całej trasie. Wszędzie, gdzie zatrzymywał się Prezydent organizowane były patriotyczne manifestacje. Nie były to jednak typowe „obowiązkowe akademie” jak za czasów PRL, ale spontaniczne, choć dobrze organizacyjnie przygotowane spotkania. W miejscowościach przez które przejeżdżała kolumna pojazdów Prezydenta, witana była entuzjastycznie przez mieszkańców. Budowano specjalne barwne bramy triumfalne. Wzdłuż traktu oczekiwały władze, mieszkańcy, przedstawiciel społeczności żydowskiej oraz organizacji, związków i stowarzyszeń społeczno-kulturalnych. Wszędzie widoczne były biało-czerwone chorągiewki.
Pierwszy etap podróży Prezydenta objął wizytę w grodzie Kraka, w czasie której spotkał się z mieszkańcami, ale także uczestniczył w uroczystościach wojskowych. Odwiedził Wawel i Skałkę. W dniu 17 lipca 1929 r. rozpoczęła się właściwa część niezwykle intensywna podróży. Już pierwszego dnia pokonał on bowiem kilkudziesięcio kilometrową trasę odwiedzają Orawę, Podhale, fragment ziemi sądeckiej, a kończąc ją w Limanowej.
Podróż rozpoczęła się w Myśleniach, gdzie zaplanowano pierwszy z wielu krótki postój. Następnie przejechał przez Chabówkę, gdzie oczekiwali na niego przedstawiciele nieodległej Rabki w osobach wójta oraz członków miejscowej Gminy Żydowskiej. Dłuży postój miał miejsce w Spytkowicach, tam zwiedził gospodarstwo hodowlane, spotkał się z miejscowym duchowieństwem i mieszkańcami. Następnie samochód skierował się na zachód do Orawki, gdzie Prezydent zwiedził zabytkowy drewniany kościół a następnie do Jabłonki do Domu Ludowego. Tutaj odbyła się krótka uroczystość z udziałem m.in. znanego działacz spisko-orawskiego Piotra Borowego. Kolejny etap podróży obejmował Podhale. Na trasie znalazł się wpierw Czarny Dunajec następnie stolica regionu Nowy Targ, gdzie Prezydent przyjął hołd górali, następnie Białka Tatrzańska. Tam zjadł obiad w towarzystwie ks. Jana Madeja miejscowego proboszcza i posła na Sejm RP w jednej osobie. Kolumna prezydencka zawitała również na moment na Spisz odwiedzając Niedzicę, by później udać się na ziemię sądecką. Zwiedzanie stadni koni i gospodarstwa w Maszkowicach zajęło sporo czasu, którego powoli zaczęło już brakować. Ostatnim etapem tej podróży miała być Limanowa, do której Prezydent dotarł ok. godz. 21. Tutaj w Dworze Marsów zjadł uroczystą kolację wydaną przez gospodarzy na jego część a następnie spędził noc. Kolejny dzień podróży tj. 18 lipca 1929 r. to spotkanie z mieszkańcami miasta i duchowieństwem, którego przebieg dziś jest już powszechnie znany oraz dobrze wspominany. Po uroczystościach w kościele parafialnym rozpoczął się kolejny etap jego małopolskiej podróży.
Wizyta i spotkania w Sowlinach, Zamieściu oraz Tymbarku 18 lipca 1929 r.
Tuż za rogatkami miasta Limanowej kolumna prezydencka nieco przyśpieszyła, jednak nie na długo, bowiem już w oddali można było dostrzec odświętnie ubranych z chorągiewkami w dłoniach mieszkańców osiedli robotniczych w Sowlinach. Samochód z Prezydentem zatrzymał się na wysokości dwóch okazałych willi, w których mieszkała kadra kierownicza największego zakładu przemysłowego w regionie. Tutaj dostojnego gościa witali robotnicy rafinerii nafty, okoliczni mieszkańcy oraz licznie dziatwa. W imieniu wszystkich zebranych głos zabrał inż. Józef Marcinkiewicz (1876-1958), inżynier budowlany, absolwent Politechniki Lwowskiej, żołnierz armii austro-węgierskiej w czasie I wojny światowej. Po jego krótkim acz płomiennym przemówieniu prezydencki samochód został przez dzieci dosłownie zasypany polnymi kwiatami, wywołując szczery uśmiech na twarzy jego najważniejszego pasażera. Po chwili kolumna ruszyła w dalszą drogę przejeżdżając m.in. przez wieś Zamieście, gdzie pierwszy obywatel RP również był niezwykle entuzjastycznie witany przez miejscową ludność.
Kolejnym miejsce postoju, jakkolwiek wcześniej nie zaplanowanym, był rynek w Tymbarku. W kronice parafialnej zachował się niezwykle szczegółowy opis spotkania Prezydenta Mościckiego z władzami i mieszkańcami. Autorem tej interesującej relacji jest ks. proboszcz Józef Szewczyk, który oddał doskonale podniosłą atmosferę jaka towarzyszyła temu historycznemu dla miasteczka i parafii wydarzeniu. Oddajmy zatem głos świadkowi i uczestnikowi lipcowego spotkania z Prezydentem Mościckim w Tymbarku:
„W Tymbarku na drodze przy kamienicy gminnej była ustawiona piękna brama. Wzdłuż drogi ustawiły się dzieci szkolne (najbliższej drogi) za nimi stowarzyszenia młodzieży męskiej i żeńskiej a bliżej bramy też po obydwóch stronach drogi, straż pożarna. Po drugiej stronie naprzeciwko nas ustawili się Żydzi z Torą pod baldachimem.
Przy samej bramie (od północnej strony, po prawej ręce w kierunku na Jodłownik) oczekiwałem ja [ks. proboszcz Józef Szewczyk – przyp. R. Kowalski] z księdzem Mieczysławem Mamulskim i ks. drem O. Bertrandem Czyrnkiem Dominikaninem, bawiącym u rodziny na Jasnej na wakacjach, burmistrzem p. Janem Kubatkiem i reprezentującym gminę p. Dyrektorem Szkoły Kazimierzem Kierońskim. O godz. 10 ½ zajechało auto P. Prezydenta i stanęło przed bramą. P. Prezydent nie wysiadł, lecz siedząc w aucie przyjął hołd. Ja, przedstawiwszy się przemówiłem w te słowa:
«Najdostojniejszy P[anie] Prezydencie: Bogu Najlepszemu składam dzięki, że nam dał dożyć tego, iż możemy powitać i złożyć karny hołd swojemu Władcy. Nadto przyjm[ij] Najd[ostojnieszy] P[anie] Prez[ydencie] najserdeczniejszą podziękę za to, że zbliżasz się do twych poddanych na całym terenie i wszystkich krańcach Polski, a zbliżając się do nas zbliżasz nas do serca Najjaśniejszej Rzeczypospolitej (…). Świadomi jesteśmy wszyscy od najstarszego obywatela do małego dziecka tych Twoich macierzyńskich trosk i zabiegów, jakie podejmujesz dla dobra Twych podwładnych i tej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i dlatego z serca przepełnionego wdzięcznością, miłością i czcią wołamy Najdostojniejszy P. Prezydent, nasz Władca, następca Królów polskich niech żyje»
Okrzyk ten podjęło pilnie całe zgromadzenie. Następnie przedstawiłem reprezentację miasta, stowarzyszenia młodzieży Straż Pożarną, reprezentację gminy Izraelickiej. Burmistrz podał na tacy bochenek chleba i kilka grudek soli. Chleb i sól zabrał P. Prezydent, podał wszystkim rękę i reprezentantowi Żydów także. Ja miałem ten zaszczyt, że dziękując mi P. Prezydent – długo a serdecznie i silnie ściskał moją dłoń.” [Archiwum Parafii w Tymbarku, Kronika parafii Tymbark, t. II, s. 77-78]
To historyczne wydarzenie został zatrzymane w kadrze na dwóch archiwalnych już dziś fotografiach. Pierwsza, ukazuje kolumnę prezydencką wjeżdżającą na tymbarski rynek. Doskonale widoczne są zabudowania miasteczka oraz szpaler ludzi ustawiony wzdłuż drogi. Na temat drugiej, zachowanej w kronice parafialnej, ks. proboszcz odręcznie napisał:
„Naklejam tu fotografię przedstawiającą … Fotografia była zdejmowana z okna budynku gminnego znajdującego się po lewej stronie w kierunku Jodłownika. Ja tam jestem tuż przy Prezydencie.”
Spotkanie w Jodłowniku z Romerami i Drożdżami
Po owacyjnym spotkaniu z mieszkańcami Tymbarku, kolumna prezydencka wyruszyła w dalszą drogę, aby po kilkunastu kilometrach dotrzeć do rogatek miejscowości Jodłownik. Miasteczko to znalazło się na trasie przyjazdu, mało tego również w oficjalnym programie podróży Prezydenta. Kancelaria Prezydenta zaplanowała tutaj dłużej spotkanie zarówno z mieszkańcami ale przed wszystkim zwiedzanie dwóch gospodarstw wzorowych. Na łamach „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” opublikowana została krótka notatka prasowa informująca o pobycie Ignacego Mościckiego w Jodłowniku. Redaktor odnotował:
„O godz. 12-tej p. Prezydent jadąc przez Swoliny, Zamiecie oraz szereg innych miejscowości, przybył do Jodłownik, gdzie był witany owacyjnie, wysiadł z samochodu. Poprzedzany banderią Podhalan, zwiedził farmę p. Drożdża, oglądając bydło, po czem udał się na zwiedzanie obory zarodowej w majątku p. [Aleksandra] Romera. Należ zaznaczyć, iż Jodłownik jest kolebką czerwonego bydła klasy polskiej. P. Prezydent przez czas dłuższy z zainteresowaniem oglądał ciekawsze okazy, poczem udał się do dworu, gdzie był podejmowany przez pp. Romerów przekąską.
Swoją relację z podróży zamieściła również „Gazeta Lwowska”, pisząc w odredakcyjnym tekście:
O godz. 12. Pan Prezydent przybył do Jodłownika, gdzie zwiedził fermę p. [Jana] Drożdża, po czym udał się na zwiedzania obory w majątku p. Romera Należy zaznaczyć, że Jodłownik jest kolebką czerwonego bydła, rasy polskiej. P. Prezydent przez dłuższy czas oglądał ciekawsze okazy, poczem udał się do dworu, gdzie był serdecznie podejmowany przez pp. Romerów. O godz. 12.30 odjechał P. Prezydent wraz z otoczeniem do Zakliczyna.
Szerzej tą historyczną wizytę opisał lokalna prasa m.in. ukazujący się w Nowym Sączu tygodnik „Głos Podhala”. Na jej szpaltach ukazał się tekst Franciszka Biedronia, w którym autor pisał:
„Orszak Prezydenta w asyście strojnej banderii zajechał przed kościół. U wrót starej świątyni wiejskiej powitał Najwyższego Włodarza opat OO Cystersów ks. Magiera. Po modłach udał się Pan Prezydent przed zagrodę gospodarza [Jana] Drożdża, gdzie oglądał czerwone bydło włościan hodowców. Tu przemówił do Pana Prezydenta gospodarz Śliwa z Mostowa, dziękując Mu z całego serca za odwiedziny i zainteresowanie rolnictwem. Następnie oglądał Pan Prezydent oborę gospodarza Drożdża i zapraszany przezeń serdecznie, przestąpił progi wiejskiej chaty. Było tak ongiś było i znowu dziś! Najwyższy przedstawiciel Majestatu Rzeczypospolitej zasiadł do stołu w skromnej izbie wieśniaczej i nie pogardził posiłkiem chłopa. Scena naprawdę piękna i godna dziennikarskiej notatki. (Niestety PAT. tej sceny nie widział!).
Prócz ludności miejscowej wzięła udział w uroczystościach w Jodłowniku także ludność okolicznych gmin i przysiółków. Bajecznie wyglądała grupa dziewcząt ze Skrzydlnej, która długimi wieńcami opasała orszak Pana Prezydenta. Obraz jak z bajki – prześliczny.
Z domu włościanina Drożdża udał się Pan Prezydent do dworu pp. Romerów, gdzie zabawił dłużysz czas, podejmowany niezwykle serdecznie przez gospodarzy. Po zwiedzeniu wzorowej obory (najpiękniejsze bydło czerwone)i przekąsce opuścił Dostojny Gość dwór pp. Romerów i żegnany serdecznie przez ludność, udał się w dalszą podróż do Zakliczyna i Dębicy. Na granicy powiatu pożegnał Pana Prezydenta starosta Müller. Oto wspaniały przebieg podróży Głowy Państwa po pięknej ale biednej niestety, ziemi limanowskiego powiatu. Jeśli idzie o porządek, ludność zdała egzamin z odznaczeniem. Na wysokości zadania stanęło także duchowieństwo, nauczycielstwo i władze powiatowe. Dopisała również pogoda”.
Z pobytu i spotkania prof. Ignacego Mościckiego w Jodłowniku zachowały się w zbiorach rodzinnych p. Heleny Romer Wąsowicz 3 archiwalne fotografie a także autograf jaki złożył w Księdze Gości Majątku Romerów tudzież szczegółowy program podróży Pierwszego Obywatele RP w dniach 17 i 18 lipca 1920 r.
Od wizyty Prezydenta Mościckiego na limanowszczyźnie minęło ponad dziewięćdziesiąt lat. Pamięć o tym wydarzeniu nie jest powszechna. Niemniej jednak z uwagi na fakt, iż była to pierwsza wizyta głowy państwa w regionie należy ją przypomnieć. Wydaje się ponadto, że należało by ją również uznać za historyczną i podobnej randze, jak przejazd Świętego Jana Pawła II i krótki postój na rynku w Limanowej.
Robert Kowalski,
Łososina Górna, 16.07.2020
1. Wjazd prezydenckiej kolumny do Tymbarku 18 lipca 1929 r.
2. Widok na Sowliny i osiedle pracowników Rafinerii Nafty
3. Prezydent Ignacy Mościcki wjeżdża do Tymbarku. Widoczny szpaler ludzi, bramę triumfalną w tle Kościół Parafialny Narodzenia Najświętszej Maryi Panny oraz rynek.
4. Spotkanie mieszkańców miasteczka z prof. Ignacym Mościckim na tymbarskim rynku Prezydenta RP
5. Rodzina Jana Drożdż z Jodłownika, którego gospodarstwo odwiedził Prezydent Mościcki
6. Ignacy Mościckiego przybył do Jodłownika w godzinach południowych. Prezydent (x) wysiada z samochodu przed dworem Aleksandra Romera
Podczas wizyty w Jodłowniku Prezydent (x) z zainteresowaniem oglądał ciekawe okazy czerwonego bydła rasy polskiej, hodowanego w majątku Aleksandra Romera.
Fotografie:
- Wjazd prezydenckiej kolumny do Tymbarku 18 lipca 1929 r. [PTH]
- Widok na Sowliny i osiedle pracowników Rafinerii Nafty [PTH]
- Prezydent Ignacy Mościcki wjeżdża do Tymbarku. Widoczny szpaler ludzi, bramę triumfalną w tle Kościół Parafialny Narodzenia Najświętszej Maryi Panny oraz rynek. [KPT]
- Spotkanie mieszkańców miasteczka z prof. Ignacym Mościckim na tymbarskim rynku Prezydenta RP [KPT]
- Rodzina Jana Drożdż z Jodłownika, którego gospodarstwo odwiedził Prezydent Mościcki. [ARD]
- Ignacy Mościckiego przybył do Jodłownika w godzinach południowych. Prezydent (x) wysiada z samochodu przed dworem Aleksandra Romera. [Zbiory Heleny Romer-Wąsowicz]
- Podczas wizyty w Jodłowniku Prezydent (x) z zainteresowaniem oglądał ciekawe okazy czerwonego bydła rasy polskiej, hodowanego w majątku Aleksandra Romera. [Zbiory Heleny Wąsowicz- Romer]