Wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika. Święto Patrona w kaplicy w Piekiełku
Kaplica w Piekiełku (Parafia Tymbark) za swojego Patrona ma św.Józefa Rzemieślnika, którego wspomnienie (od 1955 roku) Kościół katolicki obchodzi 1.maja. To też pierwszego maja wierni korzystający z kaplicy w Piekiełku obchodzą święto swojego Patrona.
Uroczystej Eucharystii (o godz.11) przewodniczył ks. Roman Kurowski wikariusz w Brzeznej i duszpasterz w sanktuarium na Strzygańcu. W koncelebrze Msze św. sprawowali ks.proboszcz Parafii Tymbark Jan Banach, rodak Piekiełka ks. Antoni Augustyn oraz rezydent Parafii Tymbark ks.Józef Nowak.
Przy organach Wojciech Czech.
W tym dniu strażacy z OSP Piekiełko obchodzili swoje święto (3 maja- św.Floriana). Z tej okazji prowadzili zbiórkę funduszy na konieczny sprzęt ratowniczy.
IWS
IWS
Witojcie młoji łostomili, witojcie
Witojcie młoji łostomili, witojcie
(opowieść Starego Gazdy- śp.Józefa Puchały – o sadzeniu ziemniaków 1 maja, publikowana na portalu równo 10 lat temu, 30.04.2015 r.)
Jak ton cas leci, ani sie cłek nie łobeźry, a tu jus piyrsy moj na karku, i cza bee nowom robote f polu robić.
Co niektorzy downi piyrsygo maja spyndzali na pochodak „piyrsomajowyk”, a robotny gazda to kcioł wykorzystać f inksy sposob, swojom dziatwe, mianowicie, wykorzystywoł pszy sadzoniu zimniokof, i ło tym tero bee.
Coby zimnioki zasadzić cza sie beło do tygo przygotowywać jus w stycniu, cy lutym, co sie dziwujeta i jape łotfirocie, downe pokolonie dobrze wiy ło cym deliberujem. F stycniu, lebo lutym, zolezy jako sanna, to znacy, zima beła; woziuło sie koniami na saniak gnoj na kupe f pole kaj miały być sadzone zimnioki.
Woziuło sie porom koni, ej beły to casy, jeno beło słychać dzwonki u końskik homontof, beło takie dzyń,dzyń,dzyń….. wiela sie nie wywiezło bo i rano beło ciomno i po połniu tys nie lepi, no ale jak jus sie f zimie nawiezło tego gnoja to na wiesne beło telo lzy, ze sie jeno pole porzonnie poradliło, puźni s te kupy cza beło ton gnoj rozwiyś po polu na kupki i to cza beło łozrzucić.
No to tero zacynało sie sadzonie, nojcości rano na drugi dzioj, nazganiało sie s dziesincioro bob, cyli gospodyni i kłozdo miała sfoj kawołek do zasadzonio, śficuły tymi grzbietami do gory, łoj śfiyciuły, a gazdy łorały, to moze nie gazdy jeno pora kłoni,
a gazdy? jedon poganioł pore kłoni, a drugi chodziuł za pugom.
A tero pomyślijcie kielo kilometrof za pu dnia zrobiuł gazda i kłoń, ale scynście ze ftej nie beło tyk zasranyk „ekoterororystof” bo pewnikom kłonie pasły by sie na miedzak, a gaździne ciongły by pug, zgraja by sadziuła zimnioki.
No właśnie a co dziecka robiuły? ano jenno miało kłopacke f gośći i sło co drugom skibe i przygarniało nie zasypane pszes pug zimnioki, a pszycości beło to na ubocy.
Sadzonie wyglondało tak:
nojpiyrf pszełorało sie jednom skibe i baby zacynały sadzić zimnioki, sadziuło sie tak co dwaścia pinć cyntymetroff połowie wysokości skiby, ale jak skiba na ubocy sła na doł to sadziuło sie kapke wysy, a jak do gory, to nizy, coby ton zimnio był mniwiyncy jednakowo pszykryty ziomiom. Casami baby chytały łopiepsz łod zopuźnika, bo albo za nisko sadziuły albo za wysoko, albo za rzodko lebo za gosto, cza te zimnioki beło fpychać f skibe coby kłoń chdzoncy po broździe nie wywoloł kopytami. I tak zesło do przedpołnio, cyli do dziesionte, fpu jedynoste, ftej gaździno łopuscsała baby co sadziuły i sła robić pszedpołnie -cyli jedzonie-
co prymniejsi gospodorze zadbali jus pszed wielkanocom jo wikt, bo na wielkanocne świniobicie robiuło sie nie tylko kiełbase do śfioconio, ale robiuło sie tys wikt na pośfiotak, a beła to pszewaźnie kiełbasa f wekak, no moze nie dosadnie kiełbasa, ale to miyso co sie robiuło kiełbasy dawało sie do wekof, gotowało i beło na pu lata do jedzonio, a beło trochy tygo bo śfinie to sie biuło, takie co miały po dwa metry wogi, spyrka na grzbiecie miała pinć palcof grubości, to ji beło s cego zrobić i kiołbasy i bocki, i wyndzonom słonine, to sie jodało i zodon sie nie pszejmowoł ze bee mioł dziś tak modny „zły cholesterol”.Kłozdo głospodyni starała sie coby dzioj fceśni upiyc chlyb, coby inne zakfolały jaki dobry, casami jesce beł kołoc s syrom, a do przypicio beła albo herbula, lebo kawa zbozowo s mlykom. Kłonie tys sfojom miarke łofsa dostały, coby miały siułe dale ciongnońć pug.
Aa,sadzonie polygało na tym ze piyrso skiba beła syrso, i to do nij sadziuło sie zimnioki, a drugo beła wynzso, a to lotego coby beła blizy tyj piyrsyj coby lepi pszykryć zasadzone zimnioki. Gazda u kturygo sadziuło sie zimnioki mioł łoko na woz i potrzoł kielo jesce jes zimniokof coby wystarcyło na cały zogon, wiync casami godołcoby żodzi sadziuły jak zacyło brakować ,lebo gości jak zacyło zbywać.
A tero ło samyk zimniokak. Zimnioki do sadzonio, czymało sie f ziomnyk kopcak, bo piwnicki beły małe. Roźnie , roźnicko te zmnioki f kopcak zime pszeczymały, beło nieros tak ze i pszemarzły bo mroz siarcysty beł, a beło tys ze zgniuły bo zima bełą lekko a kopiec porzonnie łocieplony słomom, no ale jak te zimnioki pszecymały zime, to pot koniec kfietnia słą gaździno i pszebiyrała zimnioki, cza kłozdego beło łobejrzeć i popaczeć cy mo łanne łocka, cyli takie dziorki s ktoryk wypusco kieły, a jus malućkie kiełki beły, boć to pszecio wiosna i syćko garnie sie do zycio, wiync kłozdygo zimnioka łobeźrała, i jak beł duzy to go pszecioła na pu i ftej zimniok dzieliuł sie na „mać” i „dupke”, „mać” sie sadziuło, a „dupke” brało sie do jedzonio, jak beła bida, lebo spasło sie śfiniami.
Zimnioki co beły do sadzonio ,cyli „macie” gaździne zasypywały popiołem z dżewa coby nie chyciuła jako zoraza i coby nie łopsychały.
Pola do sadzonio beły rozne , casami kamiyniste, na ubocy, casami rozny cas beł,
Pamiytom jak nieboscyk Kospszyk mioł sadzić po połuniu zimnioki pot kszokami i wyjechali f pole, a tu jak pszyset śniyk i tako sikawica, itak cały moj beło brzytko, ze pszesiedziały te zimnioki do pu cyrfca i tak zrosły f packak ze nijak ni mozno beło je łastargoać, i zasadziuł, i beły te zimnioki piykne, a niebozycka Kospszycka tak puźni godała „soćcie mnie kiej ksecie, jo i tak bedem ros f lecie”
Kłozdo gaździno po zasadzoniu u siebie zimniokof słą późni na łodrobek, do tyk bob co ji pumogały sadzić, tak ze jak beło dziesinć bob do sadzonio to cza beło do kazde iś i łodsadzić, a dziś wartko pszejedzie traktur, jesce jak pszejedzie, bo coros mni widać po polak zogony s zimniokami, ło tym coby kto kłoniami sadziuł to nie fspomne, wiync pszeradli sie trakturem zasadzi sadzarkom, jesce co gupsiejsi to paczeli na miesioncek , bo sadzarkom zasadziuł za wimiełojca, wiync mozno beło wymyślać, ale jak sie sadziuło rynkami ,nikto nimioł casu paczeć na miesiocek, cy jes na korzoj, cy na kfiotka cy liścia, jeno paczeli coby zasadzić bo dobry cas.
Dziś jus nima zogonof kaj kfftnom zimnioki, cy to na bioło, cy to na rozowo, piekne to beły widoki, dziś jus śfinie nie zrejom, gruli bo ik nima, to znacy śfini, młodiz tys wolom gotowe zimnioki co sie nazywajom frytki, a co modzrejsy nałkowiec fciski kit do zlasowanyk muzgownic ze z zimniokof sie tyje, ze s zimniokof brzuch rośnie, a gupi norod wierzy, no cos to jes ta nowoceno nałuka, nowocesno moda, bo zimniok jes tani, to nie jes biznes dochodowy lo korporacyji, dochodowe som frytki bo kilo kostuje dziesinć cy piytnoście złotyk, dochodowe som te susone i piecone zimnioki f plasterkak nazywane „hipsami’ bo kilo kostuje śterdziści dutkof, ale zwykły zimniok jes skodliwy bo jes tani, bo kilo kostuje łosimdziesiont grosy i do sklepu trafiuł prosto łot chłopa, a nie s korporacyje, a smakowoł by jesce lepi, i lepi by sie go doceniuło, jak by sie go samymu na przydomowy grzondce zasadziuło, łokopało, a na śfiotygo Jana sło i wygrzebała tygo piyrsego, nojwioksygo zimniocka s pod kszoka, nosykom zgarnoło delikatnom skorke, uskwarzyło sie młode cebule, i do tygo śfyzygo, przyniesionygo s piwnice, lebo ze spiżarki
KFAŚNYGO SFOJSKIGO MLYKA.
hej stary gazda
29 kwietnia – Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego, postać Sługi Bożego ojca Kazimierza Smorońskiego
Dziś przypada Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego. W czasie drugiej wojny światowej z rąk okupantów – niemieckiego i sowieckiego, zginęło blisko trzy tysiące polskich duchownych, co stanowiło 20 procent przedwojennego duchowieństwa.
Papież Jan Paweł II beatyfikował 110 polskich męczenników z czasów drugiej wojny światowej: biskupów, księży diecezjalnych i zakonnych, sióstr i braci zakonnych, oraz świeckich, a jednego – ojca Kolbego – kanonizował. Podobnym heroizmem jak św. Maksymilian wykazało się 11 sióstr nazaretanek z Nowogródka (z zakonu naszych Sióstr Nazaretanek), które ofiarowały swoje życie za ojców rodzin i zostały rozstrzelane przez hitlerowców. Bohaterskie siostry też zostały wyniesione na ołtarze.
Obecnie toczy się proces beatyfikacyjny drugiej grupy męczenników z okresu II wojny światowej. Są zgłoszone 122 osoby: 83 księży, w tym 52 zakonnych, 20 kleryków, w tym 19 zakonnych, 6 braci zakonnych, 3 siostry zakonne i 10 świeckich. *
Wśród kapłanów, objętych procesem beatyfikacyjnym, jest Sługa Boży ojciec Kazimierz Smoroński, pochodzący z Nowego Rybia. Postać Ojca Kazimierza jest mi szczególnie bliska, gdyż Jego siostra, Kunegunda, wyszła za mąż za Michała Wilczka z Pasierbca. To była Mama mojego Taty – Józefa Wilczka. Czyli Kunegunda Wilczek, z domu Smorońska, jest moją Babcią (w staropolszczyźnie dla określenia brata babci używano się wyrażeń „stary wuj” lub „przedwieć”, przy czym w naszych terenach, jeżeli już, to raczej wujeczny dziadek). Rodzina ojca Smorońskiego mieszka w Nowym Rybiu, Rupniowie i w Piekiełku.
Bliższe informacje o ojcu Kazimierzu Smorońskim znajdują się na oficjalnej stronie Parafii Nowe Rybie.
*- wykorzystano informacje z portalu www.misyjne.pl
CZCICIEL M.B. TUCHOWSKIEJ – MĘCZENNIK AUSCHWITZ
O. Kazimierz Smoroński, syn Jana i Marii z d. Kaja, urodził się 18 lutego 1889 roku w Nowym Rybiu k. Limanowej. Od dzieciństwa związany był z Tuchowem, już jako mały chłopiec pielgrzymował z matką na odpusty. W latach 1899 – 1902 uczył się w gimnazjum w Nowym Sączu. W 1902 roku wstąpił do Małego Seminarium Redemptorystów w Tuchowie. W 1904 roku jako uczeń brał udział w koronacji Obrazu MB. Tuchowskiej. Po ukończeniu VI klasy w 1905 roku rozpoczął nowicjat w Mościskach, a 2 sierpnia 1906 roku złożył śluby zakonne. Po odbyciu studiów filozoficzno-teologicznych w WSD Redemptorystów w Maksymówce, dnia 2 VII 1911 roku otrzymał w Krakowie Święcenia Kapłańskie. W 1912 roku został wysłany na studia do Rzymu. Studiował Pismo św. w nowo założonym Instytucie Biblijnym. Wybuch wojny w 1914 roku przeszkodził mu w planowanej wyprawie do Ziemi Świętej i ukończeniu studiów. W październiku 1914 zamieszkał we Wiedniu i prowadził pracę duszpasterską wśród Polaków, był kapelanem, oraz pełnił posługę w Szpitalach wojskowych, za co w 1916 roku został odznaczony przez Czerwony Krzyż medalem II klasy. W Wiedniu był także wolnym słuchaczem na Uniwersytecie Wiedeńskim, uczęszczał na wykłady z zakresu Pisma św. Po wyparciu Rosjan z Galicji o. Smoroński zostaje skierowany do WSD Redemptorystów, gdzie wykłada biblistykę, język hebrajski i grekę. W 1921 r. przeniesiony zostaje z Maksymówki do Tuchowa. O. Smoroński osiadł na stale w Tuchowie, z jednoroczną przerwą w roku 1923/1924, kiedy kończył studia biblijne w Rzymie uzyskując stopień licencjata nauk biblijnych. W Tuchowie o. Kazimierz Smoroński prowadził wieloraką działalność: profesor WSD Ojców Redemptorystów, autor naukowych artykułów, uczestnik zjazdów i kongresów teologicznych, redaktor pisma „Chorągiew Maryi” /1927–1933/, bibliotekarz seminaryjny, duszpasterstwo sanktuaryjne, spowiednik, uczył pieśni, zapisywał do Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych.
Podczas przechadzek od wiosny do jesieni zbierał polne kwiaty i przynosił do Cudownego Obrazu MB Tuchowskiej i pilnował, by brat zakrystianin stawiał je na ołtarzu. Lubił kwiaty polne, gdyż sam był prosty i niewinny jak dziecko. W małym, pracowitym ciele przebywał duch anielski, choć mocny.
Ojciec Kazimierz Smoroński był pierwszym redaktorem naczelnym Kwartalnika „Homo Dei” . Od początku był adresowany przede wszystkim do duchowieństwa, a także wszystkich zaangażowanych w życie Kościoła. Pismo miało charakter praktyczny, stąd też cieszyło się popularnością wśród księży. Ta linia utrzymuje się również dzisiaj (w 2022 roku kwartalnik „Homo Dei” obchodził 90-lecia istnienia). Tematyka pisma obejmuje przede wszystkim szeroko rozumiane zagadnienia teologiczne i duszpasterskie, ujęte obecnie w czterech działach: „artykuły i wywiady”, „zagadnienia duszpasterskie”, „pomoce duszpasterskie” oraz „recenzje”. (W roku 1953 władze komunistyczne zlikwidowały pismo pod pretekstem antypaństwowej działalności jego ówczesnego redaktora naczelnego o. Mariana Pirożyńskiego. Wznowienie działalności stało się możliwe dopiero w roku 1957).
Po zajęciu Tuchowa przez Niemców prowadził liczną korespondencję z uczonymi za granicą, pisał do rozproszonych współbraci o sytuacji w GG i w Tuchowie i tym naraził się okupantowi. Dnia 6 lutego 1942 roku został aresztowany. W więzieniu tarnowskim został okrutnie skatowany przez gestapo.16 kwietnia tegoż roku wywieziony do obozu w Auschwitz, gdzie otrzymał numer 29706. Ponieważ zdrowie miał zawsze słabe, niedługo mógł wytrzymać warunki życia obozowego. Przydzielono go do ciężkiej pracy. Razem z innymi więźniami musiał biegiem ciągnąć wielki walec do ubijania drogi. Jako ciężko chory nie mógł biec, więc kapo zbił go batogiem do krwi. Współwięźniowie prawie nieprzytomnego odnieśli do szpitala obozowego. W szpitalu zaopiekował się o. Smorońskim ks. Szweda z Cieszyna. Stan zdrowia Sługi Bożego pogarszał się. Ks. Szweda widząc, że zbliża się śmierć wyspowiadał go i po kryjomu podał Komunię Św. Ojciec Kazimierz Smoroński zmarł 20 maja 1942 roku. Ciało jego zostało spalone w krematorium.
W maju 2002 roku rozpoczął się Jego proces beatyfikacyjny.
Módlmy się o Jego Beatyfikację.
Irena Wilczek-Sowa






























































































