“Żyli wśród nas…- niech to wspomnienie będzie zapłatą dla moich rozmówców i ocalili od zapomnienia tych co zginęli” – cykl artykułów Zenona Duchnika (2)

Link do pierwszej części artykułu: https://tymbark.in/zyli-wsrod-nas

Ciekawy epizod był na starej ławie obok szkoły.
Dwóch Niemców siedziało na ławie, nogi opuszczone nad wodę, trzeci kapał się w rzece. W pewnym momencie weszło dwóch mężczyzn uśmiechając się do Niemców. Kiwnęli im grzecznie głowami, nagle odwrócili się z bronią gotową do strzału, kazali
Niemcom skakać do wody zabierając ich broń – co Ci posłusznie uczynili. Dwóch w mokrych mundurach, a trzeci Niemiec nago, uciekli z wody w zarośla. Niemcy chcieli spalić domy pod Winnicą (przysiółek w Łososinie). Ledwo Piestrzyński uprosił i przekupił Niemców, aby tego nie robili. Niemcy jednak krótko po tym przyszli po Mariana Odziomka. Nie było w domu, wzięli jego ojca – Drogomistrza Stanisława, który nie powrócił z obozu. Na jego temat nie mogłem uzyskać już od nikogo informacji.
Wszystkich aresztowanych wywieziono do Auschwitz – największego obozu koncentracyjnego utworzonego przez Niemców na terenach okupowanej Polski. Zginęło w nim od 1-1,4 mln ludzi. Jan Mamak otrzymał Nr 81708, Stanisław Golonka Nr 93177.
Numeru Walentego Czopa nie ustaliłem, mimo iż rozmawiałem telefonicznie z jego synem Józefem ze Szczakowej, mimo to bardzo mu dziękuję za wiele cennych informacji. Nie ustaliłem numerów Franciszka Czopa i Stanisława Odziomka. Myślę, że były zbliżone do 90 000.  

Z Oświęcimia przeniesiono naszych  do Dachau. (Obóz utworzony w 1933r.), miał 43 podobozy w Saksonii, 60 w Górnej Bawarii, 30 na terenie Czech i jeden na terenie Polski) . Więźniowie pracowali głównie w kamieniołomach, ale wielu więźniów miało szczęście i pracowali w zakładach zbrojeniowych. Ci mieli lepiej.
Takim szczęściarzem był Stanisław Golonka pracował w zakładach lotniczych.
Walenty Czop z Dachau trafił do Konzentraitionslager w Klosenburgen 2. (Klosenburg miał własne krematorium). Musiał z nim być Stanisław Golonka lub też ktoś mu opowiedział, bo o śmierci Walka tak opowiadał: “Obieraliśmy kapustę częściowo
zepsutą. Walek był tak głodny, że zjadł tej surowej kapusty dosyć dużo i rozchorował się”. Zginął 24 maja 1943 r. Osierocił dwóch synów Franciszka i Józefa od którego miałem część informacji.
Według opowiadań Stanisława Golonki, a przekazanych mi przez różnych ludzi, Franciszek Czop, Jan Mamak, Stanisław Golonka i dwie osoby podejmują próbę ucieczki z obozu w Dachau. Kopią tunel i wynoszą ziemię w rękawach i kieszeniach, jak się da. Nadchodzi sierpień 1944. Dowiedzieli się, że mają ich przenieść do obozu Mauthausen, wobec tego decydują się na ucieczkę. Mieli zapewnione ubrania cywilne (praca w zakładach zbrojeniowych, kontakt z cywilami). Niestety (jak się wtedy wydawało) Golonka bardzo się rozchorował. Pożegnał się z nimi prosząc, by gdy wrócą opowiedzieli to żonie i dzieciom. Ucieczka się udała, otrzymali cywilne ubrania. Sądeczanin, który razem z nim uciekał, odłączył się. Powiedział, że w pojedynkę łatwiej, pół roku wędrował do Nowego Sącza.
Pozostała trójka idzie razem. Śpią w lasach. Dwóch śpi, a jeden czuwa. Niestety czuwający zasnął. Znalazła ich Niemka zbierająca grzyby, zgłosiła Policji. Zostają aresztowani, skatowani tak, że nie można ich było poznać. Każdy więzień musiał podejść i popatrzyć. Staszek Golonka pyta, który jest Jasiek, niech ruszy palcem, kto jest Frankiem niech ruszy nogą. Po tym przyglądaniu się więźniowie ustawili się w szyku apelowym. Niemcy puścili psy, które rozszarpały uciekinierów na strzępy,  na oczach więźniów. W dokumentach Jana Mamaka, które otrzymała rodzina, widnieje zapis “zmarł 13.04.1944r. w Mauthausen”.
Stanisław Golonka doczekał się wyzwolenia.  23. kwietniu 1945 r. Amerykanie wyswobodzili obóz.
Golonka powrócił niosąc tragiczne wieści. Jeszcze długo zrywał się w nocy, bo śniły mu się obozowe koszmary. Jednak Bóg nie dał mu odpoczynku. Na czerwonkę umarła mu jego córka. W 1947 r. trąba powietrzna zniszczyła mu dom, a w 1952 r. po ciężkich poparzeniach, jakich doznał w zakładzie pracy w Gorzowie Wielkopolskim, umiera jego jedyny kochany syn, mając 16 lat. Stanisław Golonka był trzynastym dzieckiem, urodził się 26 marca 1912 r., jako syn Marii z Domitrów i Jana Golonki. Zmarł w kwietniu 1973r. Zasłabł w kościele w Łososinie Górnej, podczas gdy niósł krzyż odprawiając Drogę Krzyżową. Zmarł w drodze do szpitala.
Z masywu góry Paproć z Zarębek, ale Suchej Sowliny, o krok od Łososińskiej Parafii, jest jeszcze jeden męczennik – ksiądz Stanisław Stanisz, ur. 27 grudnia 1877 r. Jego ojciec pochodził z Łososiny nr 41. Święcenia kapłańskie przyjął mając 35 lat w 1942 r. Aresztowany w Orlu. Numer obozowy miał 28050. Zmarł w obozie w Dachau z wycieńczenia i głodu 3 sierpnia 1942 r.,  mając 65 lat. Życiorys jego w Gazecie z Limanowskiej Wieży z 31 sierpnia 2003 r. 
 
cdn.
 

Przyroda wokół nas – sromotnik smrodliwy

sromotnik smrodliwy

Sromotnik ze względu na swój cuchnący zapach i nieprzyjemny smak jest niejadalny.

Informacje  tym grzybie Urszula Olejnicka zawarła w artykule SROMOTNIK BEZWSTYDNY (PHALLUS IMPUDICUS) na portalu Lasów Państwowych.

SROMOTNIK BEZWSTYDNY (PHALLUS IMPUDICUS)

To grzyb, który doczekał się chyba największej ilości różnorakich nazw. Mówi się na niego sromotnik smrodliwy, sromotnik śmierdzący, sromotnik wstydliwy, bedłka pańska, jajczak, panna-bedłka, słupiak cuchnący, smardz cuchnący, smrodnik, smrodziuch, sromnik, śmierdziak, śmierdział, śmierdziel, śmierdziuch.

Warto poznać bliżej ten gatunek, bo mimo niefajnego zapachu jest bardzo ciekawy.

Naukowa nazwa grzyba nawiązuje do jego kształtu. Nazwa rodzajowa wywodzi się od greckiej nazwy prącia (φαλλός, w zlatynizowanej formie Phallus). Również polska nazwa sromotnik to staropolski wyraz oznaczający osobę okrytą hańbą lub siejącą zgorszenie. Nazwę polską nadał Józef Jundziłł w 1830 r.

Sromotnik ma swoje miejsce w Księdze Rekordów Guinnessa, jako najszybciej rosnący grzyb na świecie. Prędkość jego wzrostu osiąga 5 mm na minutę – rośnie w oczach. Docelową wielkość osiąga od 1,5 do kilku godzin.

Młody owocnik jest kulisty i przypomina kształtem małą białą piłeczkę. Przyrośnięty jest do podłoża grzybnią. W tym stadium rozwoju nazywa się go czarcim jajem.

Częściowo młode okazy są ukryte pod ziemią, dopiero później okrywa pęka i wydostaje się z niej trzon, który zakończony jest dzwonkowatym kapeluszem. Jest to tak zwany receptakl, czyli dojrzały owocnik. Młode owocniki mają słaby zapach, który przypomina zapach rzodkiewki.

Starsze owocniki cuchną okropnie – ich zapach przypomina rozkładające się ciało. Grzyb – a raczej jego główka – pokryty jest cuchnącym, zielonym śluzem, w którym znajdują się zarodniki. Tu do akcji wkraczają muchy, które pełnią bardzo ważną rolę w istnieniu grzyba.

Muchy zwabione pokusą przepysznego posiłku zlatują tłumnie, obsiadając go niczym czarna chmura, zjadają śluz i rozprzestrzeniają zarodniki grzyba. Po wyjedzeniu przez muchy śluzu, receptakl ma na powierzchni puste komory.

Grzyba można spotkać od maja do listopada. Występuje we wszystkich typach lasów. Rośnie w formie pojedynczej lub w grupach. Często znaleźć go można w parkach, ogrodach i zaroślach. Jest grzybem bardzo rozprzestrzenionym, występuje pospolicie wszędzie oprócz wyższych terenów górskich.

Sromotnik ze względu na swój cuchnący zapach i nieprzyjemny smak jest niejadalny. Chociaż w niektórych krajach po usunieciu śluzu, spożywa się go, co więcej uznawany jest za bardzo wykwintny przysmak.  Według wierzeń ludwych, ludzie spożywający ten grzyb nie mają problemów ze zdrowiem.

Ze sromotnika robione są kremy, maści, nalewki do użytku wewnętrznego i zewnętrznego. Natomiast cuchnący śluz jest ponoć wspaniałym środkiem przeciwreumatycznym.

Ciekawostką jest również to, iż w środowisku grzybiarzy młode okazy smrodnika są wykorzystywane do przeprowadzenia chrztu dla nowo przyjętych członków towarzystwa grzybiarzy…

Ze względu na częste niszczenie przez ludność owocników w 1983 r. sromotnik smrodliwy został w Polsce objęty ochroną gatunkową jako jeden z pierwszych 20 gatunków grzybów. Z czasem, ze względu na znaczne rozpowszechnienie się tego gatunku, ochrona została zniesiona.