BAL KRASNOLUDKÓW – wiersz dla pierwszoklasistów, którzy dzisiaj rozpoczęli swoją szkolną przygodę

WIERSZ  TEN  DLA  PIERWSZOKLASISTÓW  DEDYKUJE    PAN  STANISŁAW  WCISŁO

Raz maleńkie krasnoludki

Pogubiły w lesie bułki -A to było tak-    

Konwalitjki leśne białe,

Choć zazwyczaj tak nieśmiałe, urządziły bal.

Na zabawę tak wspaniałą

Wszystkie kwiaty zapraszały

I zwierzęcy świat

Przyszedł przeto tłum stokrotek,

Chabrów, malów   maków – nawet bratek,

Przywędrował tu

Zadzwoniły dzwonki polne,

Zapraszając myszki polne,

No i krówkę „Muu”

Przyleciała pszczółek roje –

Przerywając pracy znojnej

Przysłowiowy trud

Przyprowadził bociek żabę.

By konwalie były rade,

Że kumkają im.

Kotek tańczył z myszka polną,

Może nieco niezbyt wolno

I po łapkach deptał ją.

Lisek tańczy z kogucikiem,

Który pieje kukuryku,

Na cześć konwalijek.

Wszyscy tańczą i śpiewaja,

Wszyscy dobry humor mają

Kiedy nagle rzekł śliniaczek:

Wszystko dobrze – towarzysze,

Lecz przyjaciel nasz nie przyszedł,

Maleńki krasnalek.

Prawda – konwalijka rzecze –

Zaraz poślę poń karetę

I sprowadzę tu.

Ślimak rzecze – sam pojadę

I krasnali cnych, gromadę –

Przyprowadzę stu.

Brawo i Brawo!  – krzyczą wszyscy –

I ci z dalsza i ci bliscy –

Jazda, z bata pal!

Upłynęło rok – pół może,

ślimak gości wciąż przywozi,

Na ten leśny bal.

Już pan muzyk – Hałabajka

Przygrywa im na cymbałkach,

By uświetnić fety.

Gdy tak wszystko się weseli.

Jeden krasnal, co stał w dali,

Krzyknął głośno „Rety” !

Ratuj, ratuj się kto może,

Cały bór ten wnet tu zgorze,

Bowiem pali się!

W mig ucichło na polanie,

Wszyscy patrzą ku tej łunie,

Którą krasnal wskazał

Krasnal Mędrek podparł brodę –

Jaką tu wynaleźć radę?

– Ha, trzeba uciekać!

Rośnie zamęt, rośnie trwoga –

Krówka ryczy – Muuuu – laboga,

wszyscy poginiemy!!!

Wszyscy tedy uciekają,

Cały bagaż porzucała,

Aby było lżej .

I krasnale też skoczyli,

Butki przy tym pogubili

I pomknęli w las.

Wnet się sprawa wyjaśniła,

Bo ta łuna, co tak biła,

To nie pożar –

Lecz świetliki – pełne blasku –

Przeleciały tu do lasku

Na ten wielki bal.

Było śmiechu co niemiara,

Aż się wiara przewracała

Na puchowy mech.

Tylko małe krasnoludki,

Poszły przez las,zbierać butki,

które pogubiły.

Tak sie skończył bal wspaniały

O nim drzewa wciąż szumiały,

Przez równe sto lat.