Author: Irena Wilczek Sowa
Nietypowa sesja rady gminy Tymbark
Dzisiaj miała miejsce IX Sesja Rady Gminy Tymbark. Była to sesja, która zaczęła i zakończyła się nietypowo. Pierwszym punktem, oprócz punktów porządkowych, było uroczyste wręczenie radnemu Panu Krzysztofowi Wiśniowskiemu Brązowego Medalu za Zasługi przyznanego przez Prezydenta RP. Aktu tego dokonał goszczący na sesji Wicewojewoda Małopolski Wojciech Szczepanik. Następnie były podziękowania Odznaczonego oraz gratulacje, które złożył Wicewojewoda, Wójt, Przewodnicząca Rady, Panowie: Lech Nowak, Tomasz Zieliński.
Następnie Rada obradowała wg przyjętego porządku, z którego wykreślono dot. podjęcia uchwały w sprawie odstąpienia od udziału w przetargu na nabycie prawa wieczystego użytkowania nieruchomości wraz z prawem własności zabudowy od Polskich Kolei Państwowych Spółka Akcyjna. Projekt w tej sprawie złożył Wójt Gminy. Punkt został usunięty głosami głosami obecnych radnych Klubu Radnych Nasza Gmina, przy wstrzymującym się głosie Pana Stanisława Malarza.
Przebieg obrad przedstawię wkrótce.
Odniosę się do nietypowego zakończenia Sesji tj. zamknięcia obrad przez Przewodniczącą Rady Panią Zofię Jeż pomimo,że radny Pan Piotr Juszczak chciał zabrać głos ( do głosu zgłaszał się również Wójt Gminy). Nieudzielenie głosu radnemu i zamknięcie obrad było tym bardziej zaskakujące, że kilka minut wcześniej radny Pan Czesław Kuc przypominał Przewodniczącej, że nie otrzymał odpowiedzi na złożony przez niego protest … w sprawie nieudzielenia mu przez Panią Zofię Jeż głosu podczas obrad komisji, jak i przede wszystkim na sesji, oraz fakt, że dyskusja dotyczyła pisma, w którym kilku radnych zgłosiło fakt bezprawnego działania Przewodniczącej Rady.
Irena Wilczek-Sowa
Zopiski starego gazdy cd.
„Do ludzi po rozum, a do Matki po serce” godała staro Kosprzycka, jako ze dzisiok jes Dzioj Matki to tys pozwolem se na pocontku zacytować jij przypowyść.
No ji mos babo placek, fcora, cyli f poniedziałek po niedzieli Zielonyk Śfintkak, loło, a to zły znak, bydzie kłopy s sianom zalywało,jak godała Kospszycka,boć pszecio sianne zbiorki sie zblizały. Co prowda, to prowda tero f tyk casak, jus co niektorzy cosik posiekli, f jakomsik folije łowinoli, i godajom ze tako mo być, takie casy,tako moda; no pewnikom tak musi.
Ale co nos dzisiok łopchodzi, downi to beły casy, s wiecora coros, to cynści beło słychać takie dzyń, dzyń, dzyń, takie jednostajne klepanie; no i łoco f tym klepaniu idzie. Siadały chłopy na jakim małym pniocku pszy kapke wioksym, kaj beła wbito „babka”, niy nie zywo, na pol, niy; jeno s żelaza, takie małe kłowadełko; a nazywała sie babka,bo przycoście pszy ni siadoł dziadek i klepoł,jeno nie babke’jeno kłose klepoł na „babce” tyj s żelaza. „babki beły dwojakigo rodzaju, jenne miały klepadła niby płaskie ale kapke takie wypukłe, jak u młotka i biuło sie f tom kłose połozonom na tym klepadle łodwrotnom stronom młotka, cyli tym klinom, inkse „babki”beły znowu kliniate, i na nik klepało sie kłosy młotkiem ale biuło sie znowu tom nie kliniatom stronom młotka. Poklepać barz dobrze kłose to sztuka, pukało sie tak, coby nie wegnać „djabła”, a wganiało sie go jak sie za mocno biuło f łosce u kosy, tojes som kraj kłosy, pukało sie tak, pukało, i posuwało sie tak s pu cyntymetra,a nawet mni,coby kłozde miejsce beło rowniutko udezone,a pszes co beło ciojse.
Jesce jenno; co to ton „djabeł” to taki pieron co to włazi f kłose jak sie bee za mocno biuło po krawyndzi kłosy, zacnie sie ftej fałdować, to znacy ze pszybywo je i kasik musi sie podzioć,cyli robi nom garby, ros ku gorze,ros ku dole. Kłosy beły rozne, roźniejse, krotkie i syrokie, to takie do roznygo rodzaju chaści, i beły kłosy do trowy i zbozo,jeno roznyj dugości, siedymdziesiotki, łosimdziesiotki, a nawet metrofki. Nojgorzy to beło kupić dobrom kose, łostukali sie gazdy tymi kłosami, łostukali, a bo to za miokko, a bo to za tfardo;chłdziuło ło to coby miała łodpowiedniom tfardość ,cyli jak jom trociuł ło kawołek jakegosik żelaziwa to musiała mu tak łannie zadzonić, nie za wysoko i nie za nisko;bo ftej kłosa i dobrze sie klepała, i sie tak szypko nie topiuła, pszy sieconiu cy to trowy cy zbozo.
Jako jus kłosa poklepano, to cza jom beł tero jesce łosełkom pociongnońć, a znalyś dobrom łosełke na rzyce to beła sztuka;musioł to być taki płaskawy wonskawy i długawy kamioj,a kto nie znalos takigo kamionia, a mioł siły to set na Łopioj do „Bruśnika”-tak jes takie miejsce na Łopioniu co sie nazywo „Bruśnik”, a lotygo ze s tamtont chłopy przynosiuły kamionie co robili s nik i „brusy” i łosełki.
Brus to beł taki gruby na trzy, śtyry, palce łokrogły kamioj,ło taki śrennicy łot łokcia do putora ,f śrotku beła kfadratowo dziora, co to do nij fkładało sie łośke, pszycości beła albo s bukowygo drewna, lebo brzezowygo, pszy łośce korba, a to cyćko beło zamontowane f takim wydubanym korycie co beła f nim woda na smarowanie, coby sie lepi łoszczyło i kamioj sie nie ściyroł tak wartko, a kamioj to beł taki pioskowiec,bo nojlepsiejsy, nie za tfardy i nie za miokki.
Łosełka tys beła s pioskofca i kłozdy gazda jak set siyc f pole cy to trowe cy zboze, mioł pszy sobie „kuske” a fni łosełke i za poskiem mały młotecek.
Nojpyrsiejse to beły takie „kuski” robione s lipowygo drewna, beła f środku wydubano dziora tak coby wesła „łosełka i kapke wody, a s boku beł dostawiony taki chocyk, coby mozno beło zawiesić tom „kuske” na posku, pszycoście s tyłu,cyli na „krzyzak”.
A locego s lipy? bo beła i lekko i wyczymało, ale musiała być ścioto f listopadzie, kiej jus nimiała f sobie duzo sokof, ftej zrobiuła sie tako gosto i barz dobrze sie f ni dubało,nie pokała. Kuske momy, łosłke momy, to cza kose nabić na kłosisko, zrobione s cionkigo jedłowego kija, co to sie go f jesioni ścioło, łotpowiennio łobrobiuło, na śrotku fprawiuło taki kawołek czonka do czymanio f gorści,a na kłońcu beła wydubano s jenne strony mało dziorka kaj fchodziuł jozycek łot kłosy, zakładało sie żelaznom łopaske i fbijało sie taki pu łokrogły bukowy klin, coby tom kłose czymoł i …..
cdn..
no i jes jus pu cforte rano…..
Powyborczy komentarz na przyszłość
Kto straszy Polaków Polakami – zachowuje się niegodziwie. To postawa wrogości wobec rodaków. Wystrzegajmy się takich ludzi i nie powierzajmy im żadnych stanowisk we władzy.
Jan Plata
Drugi dzień Zielonych Świątek – Sobótki
Jak podaje Słownik Języka Polskiego sobótka to stos zapalany w trakcie święta, w trakcie uroczystości; ognisko, ogień. Na południu Polski sobótki palono w drugi dzień Zielonych Świątek. Stanowiło to wyjątek na „sobótkowej mapie Polski”, gdyż w innych częściach Polski sobótki były palone później: w najkrótszą noc roku ( 21- 22 czerwca) albo w noc świętojańską, czyli w wigilię uroczystości św. Jana (23-24.czerwca).
A tak sobótki opisuje Józef Szczypka w Kalendarzu Polski: „Wzgórza migotały tysiącami ognisk. Od czasu do czasu sunęły po niebie świetliste smugi: to chłopcy unosili na żerdkach lub wręcz rzucali w górę płonące miotły lub snopki. Z tymi żagwiami biegali również wokół pól, ażeby „przyzwyczaić” je do błyskawic, a czasem ktoś puszczał wysmolone, palące się koło z jakiegoś pagórka czy urwistego brzegu. Pola, przyroda, rozkwitła wiosna stanowiły nieodłączną scenerię Zielonych Świątek. Gdy nie dopisała aura, śmiano się, że do świętego Ducha nie zdejmuj kożucha, a po świętym Duchu chodź jeszcze w kożuchu”.
Niestety ostatnimi laty sobótek coraz mniej. Wynika to z faktu, że często była niesprzyjająca pogoda, ale też i zmiany formy świętowania, gdyż zamiast ognisk rozpalamy … grille.
IWS
zdjęcie z portalu: da.redemptor.pl
Zesłanie Ducha Świętego – Zielone Świątki
Istotnym elementem sceny zesłania Ducha Świętego na uczniów zebranych w Wieczerniku są bowiem „języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym”. Ogień był tym, co człowiek – w przeciwieństwie do zwierząt – potrafił opanować i czego potrafił użyć do własnych potrzeb. Ale ogień, który wymknął się spod ludzkiej kontroli, potrafił przerażać swą niszczycielską siłą. To dlatego ogień jest obrazem objawiania się Boga, który jest większy niż człowiecze siły i możliwości. Ogień jest niedostępny i dlatego symbolizuje świętość Boga (ks.Zbigniew Niemirski -GN 21/2015).
W tradycji ludowej ( jeszcze z czasów pogańskich) Święto to nazywane jest Zielonymi Świątkami. Ich symbolem było m.in. przyozdabianie domów zielonymi gałązkami ( symbol wiosny, ale też i ówczesna wiara, że w ten sposób dom zostanie uchroniony przed urokami). W naszych terenach tradycja przyozdabiania domów zielonymi gałązkami jest nadal utrzymywana.
Dom na Podłopieniu, 24.05.2015 r.,
IWS
Kwartet Mezzoforte w Leżajsku
Kwartet MOZZOFORTE składający się z uczennic Szkoły Muzycznej w Tymbarku wziął udział w VIII Ogólnopolskim Konkursie Muzyki Dawnej w Leżajsku (20-21.05). Kwartet w gronie zespołów z całej Polski otrzymał wyróżnienie. Skład zespołu: Magdalena Pajdzik, Emilia Rząsa, Dominika Kuchta oraz Wiktoria Grzyb.
Na zdjęciu Kwartet Mozzoforte w Leżajsku
GRATULACJE!
IWS