Bajka o Kotku i Kogutku

Było to całkiem niedawno. Kotek i Kogutek zbudowali wspólnie domek. Pomagali sobie nawzajem i zostali przyjaciółmi. Pewnego razu Kotek powiedział do Kogutka. Słuchaj Ko­gutku, ja chcę odwiedzić moich znajomych, którzy mieszkają w sąsiedniej wiosce. Ty przez jakiś czas będziesz sam. Pamiętaj nie otwieraj nikomu drzwi! Dobrze, będę pamiętał – mo­żesz iść spokojnie Kotku, odpowiedział Kogutek. Na taką chwilę czekał ukryty w pobliżu domku Lis. Będę miał smaczny obiad z tego tłuściocha i pasibrzucha Koguta powiedział do siebie. Podszedł do okienka i mówi „ Kogutku, Kogutku pokaż swój czerwony grzebyczek dam ci grochu koszyczek”.

Kogutek wychylił głowę przez okienko, a Lis go łap i wlecze do lasu ciemnego. Kotku! Koteczku ratuj mnie biednego!. Porwał mnie Lis i wlecze do lasu ciemnego, wołał Kogutek. Kotek był niedaleko, usłyszał wołanie Kogutka i uratował go. Z troską i niepokojem upominał potem Kogutka, żeby nikomu nie otwierał drzwi, ani nie wy­glądał przez okienko. Nie obawiaj się Kotku, mówił Kogutek – będę bardzo ostrożny i nie dam się zwieść Lisowi. Możesz iść spokojnie w odwiedziny do swoich przyjaciół. Nieobecność Kotka znów wykorzystał Lis. Podszedł do okienka i mówi „Kogutku krasnopió-ry pokaż swój przepiękny grzebyczek dam Ci grochu koszyczek” Kogutek oczarowany taką uroczą i pięknie powiedzianą prośbą wychylił się przez okienko, a Lis go łap i znów wlecze do lasu ciemnego. Kotku! Koteczku ratuj mnie biednego, porwał mnie Lis i wlecze do lasu ciemnego, wołał Kogutek. I tym razem Kotek usłyszał wołanie Kogutka, przybiegł i odebrał go Lisowi.

Kogutku! Kogutku proszę Cię bądź ostrożny! Nie wychylaj się przez okienko, zamknij drzwi na klucz i czekaj na mnie cierpliwie aż wrócę. Ja muszę zanieść lekarstwa mojej babci, a to bardzo daleko i nie usłyszę twojego wołania. Na taką okazję przygotowywał się właśnie Lis. Odczekał nieco ,aby Kotek odszedł daleko i mówi „Kogutku! Kogutku złotopióry pokaż swój rubinowy grzebyczek dam ci grochu koszyczek” Kogutek oczarowany elokwencją Lisa, znów wychylił się przez okienko, a Lis go łap i wlecze do lasu ciemnego. Kogutek wołał Kotka, krzyczał – ratunku ratunku! Kotku ratuj mnie biednego! Ale Kotek był daleko i nie słyszał wołania Kogutka. Nazajutrz Kotek wracając do domu, natrafił w lesie na coś małego i śmierdzącego.

Rozpoznał lisie łajno. Pojął straszną prawdę! Tyle zostało z jego przyjaciela Kogutka. Przygnębiony powlókł się do domku. Nie uszedł nawet pół kilometra, gdy z zarośli wychynął się Lis. Z udawaną troską mówi do Kotka „Kotku zapomnijmy co było między nami złe. Nie osądzajmy jedni drugich. Od tej pory działajmy w zgodzie razem dla dobra całego lasu”. Kotek pomimo przygnębienia nie stracił jednak rozumu i mówi do Lisa. Sam przyznajesz Lisie że było zło. Dlaczego przynajmniej nie przeprosisz za zabicie mojego przyjaciela Ko­gutka. Zżarłeś go, a przedtem wyszydzałeś nazywając „tłuściochem” i „pasibrzuchem”, teraz chcesz by o wszystkim zapomnieć, wyrzucić z pamięci! Ale to wyrzucenie z pamięci jest niemożliwe. Pamięta się o wydarzeniach czy się tego chce czy nie chce. Można ich najwyżej nie przypominać.  Mówisz „ nie osądzajmy jedni drugich” ale to też niemożliwe. Mogę najwyżej nie wypowia­dać sądów o twoim zachowaniu Lisie, ale to nie znaczy, że tego zachowania nie osądzam i nie oceniam.  Co do mojego milczenia, bądź mówienia to każdorazowo rozważę jakie z tego będzie dobro. Chcesz żebym milczał o krzywdzie jaką wyrządziłeś mojemu przyjacielowi Kogutkowi! To lisio-niegodziwa propozycja z twojej stron. Chodzi ci o to by nikt nie mówił o twoich łajdac­twach. . Nie będę milczał i nie będę kłamał jaki to los zgotowałeś mnie i kogutkowi.

Morał z bajki. Za Twoją łatwowierność – Szanowny Czytelniku- jesteś Ty odpowiedzialny. Uważaj byś – ulegając lisiej propagandzie – nie podzielił losu bajkowego kogutka.

Do przypomnienia tej bajki skłoniły mnie kolejne doniesienia o kolejnej jakiejś kopii czarnej skrzynki ze Smoleńska i kolejnym „odczytaniu” jakowychś zapisów. Od pięciu lat mamy różne doniesienia, odniesienia, hipotezy oskarżenia itp. Tylko wyjaśnienia nie ma!

JP