14 lutego – 80 rocznica powstania Armii Krajowej

14 lutego 1942 r. Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski wydał rozkaz o przekształceniu Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową. Pierwszym dowódcą AK został komendant główny ZWZ gen. Stefan Rowecki „Grot”. Decyzja o powstaniu AK była podyktowana koniecznością scalenia polskich konspiracyjnych oddziałów zbrojnych i podporządkowania ich rządowi RP w Londynie. Utworzona przed 80 laty AK jest uważana za największe i najlepiej zorganizowane podziemne wojsko działające w okupowanej Europie.

W tą 80-tą  rocznicę powstania Armii Krajowej należy pamiętać,  że Tymbark również ma ogromny wkład w powstanie AK, po przekształceniu ZWZ.

6 stycznia 1940 r., w domu krewnego konspiratora Szymona Pyrcia – Stanisława Pyrcia – w Tymbarku zorganizowano pierwszą formalną komórkę konspiracyjną, pod przewodnictwem kpt. Tadeusza Paolone.

W skład tymbarskiej placówki Związku Walki Zbrojnej weszli:

– kpt. Tadeusz Paolone ps. „Lisowski”,

– ppor. Szymon Pyrć ps. „Jaskółka”,

– Władysław Duchnik ps. „Duchniewski”,

– Józef Kulpa ps. „Owoc”,

– Andrzej Kruczyński ps. „Horodenko”,

– Michał Macko ps. „Ryszard”,

– Adam Niesiołowski ps. „Gawin”,

– Franciszek Sojka ps.„Kajos”,

– Antoni Surdziel ps. „Dzik”,

– Jan Zapała ps. „Osa”,

– bracia Kołowscy.

Wszyscy złożyli przysięgę na krzyż, według tekstu:

„Wobec Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten święty krzyż – znak nadziei i zbawienia – i przysięgam być wiernym Rzeczypospolitej, stać na straży Jej honoru i Jej wyzwolenia. Walczyć ze wszystkich sił, aż do ofiary samego życia. Przysięgam – Prezydentowi Rzeczypospolitej oraz Naczelnemu Wodzowi i jego rozkazom oraz wyznaczonemu Komendantowi będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało. Tak mi dopomóż Bóg!”

Dokonanie tego aktu potwierdzili wszyscy swymi podpisami na tylnej stronie jednego z obrazów religijnych, znajdujących się w mieszkaniu Stanisława Pyrcia.

Tak rozpoczęła się oficjalna działalność podziemia na tymbarskiej ziemi. Oczywiście, konspiracyjne grupy powstawały także wcześniej. Przecież już 11 grudnia 1939 r. we dworze Zofii Turskiej, kpt. Wacław Szyćko ps. „Wiktor”, wraz z porucznikiem Janem Cieślakiem ps. „Maciej”, przyjęli przysięgę od rodziny Zofii Turskiej i niektórych osób zatrudnionych w jej posiadłości. Było to jednak działanie nieformalne. Natomiast od dnia 6 stycznia 1940 r., po złożeniu przysięgi w domu Pyrcia, działalność ta stała się już oficjalną.

Na podstawie opracowania Pana Stanisława Wcisły

Robert Nowak 

 kpt. Tadeusz Paolone ps. „Lisowski”

Nekrolog – Parafia Podłopień

Zmarła śp.Władysława Wójcik (lat 71) z Tymbarku,

o czym zawiadamiają Mąż, Dzieci z Rodzinami oraz Siostra i Brat

uroczystości pogrzebowe w środę (16.02), Msza św.o 14 w kościele parafialnym w Podłopieniu ,

następnie odprowadzenie na cmentarz parafialny w Tymbarku 


“Chory jest zawsze ważniejszy od choroby” – XXX Światowy Dzień Chorego

11 lutego w Kościele katolickim  we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes obchodzony jest XXX Światowy Dzień Chorego. W 2022 roku już po raz trzydziesty. Z tej okazji w kościele parafialnym w Tymbarku, na Mszy świętej o godz.11.30, w sposób szczególnie modlono się w intencji chorych, jak też został udzielony Sakrament Namaszczenia Chorych, dla tych co wzięli udział w tym nabożeństwie. Mszę świętą sprawował ksiądz Sylwester, który też wygłosił okolicznościowe kazanie. 

IWS

IWS

 

“Władysław Kuc” – historia życia przedwojennego wójta Tymbarku (część druga)

 O działalności Władysława Kuca, związanej z jego pozycją w gminie podczas wojny, pisze jego syn Stanisław Kuc: Po pierwsze jako urzędnik ojciec mógł wydawać fałszywe kenkarty (dowody tożsamości) dla osób ukrywających się. Poza tym dzięki znajomości niemieckiego mógł ostrzegać AK przed niebezpieczeństwami, a wiadomości miał czasem nawet ze spotkań u władz nowosądeckiego okręgu administracyjnego. Trzeba też pamiętać, że każdy przyjazd do Tymbarku urzędników niemieckich w towarzystwie SS-manów był zawsze powodem powszechnego strachu, a nawet paniki.

Z reguły ojcu udawało się wydobyć od gości jakąś informację lub przynajmniej zażegnać większe niebezpieczeństwo. Tak stało się, gdy  pewnego dnia podczas wizyty Niemców pewien młody Polak stojący  w tłumie nie wytrzymał nerwowo i zaczął uciekać. SS otworzyło do niego ogień i kule dosięgły go niestety w momencie, gdy już prawie dobiegał do kryjówki. Niemcy uznali go natychmiast za partyzanta i chcieli mścić się na większej liczbie mieszkańców, ale szczęście w nieszczęściu, że ojcu udało się ich przekonać, iż był to młody rolnik ze Słopnic, który bał się wywiezienia na roboty do Rzeszy i pozostawienia rodziny w trudnej sytuacji. Ojciec ratował więc z opresji, dawał mieszkańcom pewne poczucie bezpieczeństwa, dlatego też gdy zdarzało się, że nie było go w urzędzie gminy, a zjawiali się groźni goście, natychmiast po niego posyłano.

29 lipca 1944 roku na rynku w Tymbarku patrol egzekucyjny podporucznika Władysława Kukli „Zagoszcza”, dowodzony przez podchorążego Władysława Juszczaka „Kostrzewskiego”, przeprowadził zamach, w wyniku którego, jak podają wszystkie dostępne źródła, miał zginąć komendant miejscowego posterunku policji Müller. W skład grupy wchodzili Juszczak, Kukla, Józef Zając i Władysław Sowa „Dunin”. 
Komendant Müller w towarzystwie wójta Tymbarku Władysława Kuca oraz miejscowego organisty stał na tymbarskim rynku. Według relacji świadków, strzały padły zza murku kościelnego. Inny przekaz (artykuł Rolanda Mielnickiego w ,„Jednodniówce w Tymbarku”, wyd. na początku lat 90. ubiegłego wieku) wskazuje, że w towarzystwie wójta i Müllera był przedwojenny strażnik gminny, łącznik AK, Józef Kapturkiewicz, który szczęśliwie uniknął śmierci, bowiem jedna z kul przeszyła daszek jego czapki. Według tej relacji strzelano z odległości kilkunastu metrów – zza rogu organistówki.  Różnie opisywany jest także przebieg zamachu, tak jakby każdy ze świadków widział coś innego. Pewne jest, że Müller został postrzelony w ramię, natomiast ciężko ranny został wójt Tymbarku. Mimo, że dość szybko został przewieziony do oddalonego o blisko czterdzieści kilometrów szpitala w Nowym Sączu, lekarzom nie udało się go uratować. Zmarł następnego dnia, 30 lipca 1944 roku.
Zamachy na funkcjonariuszy okupanta były zwykle karane represjami. Stosowano zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Za zabicie Niemca rozstrzeliwano dziesiątki mieszkańców danej miejscowości lub cale rodziny. Po zamachu Müller wyjechał z Tymbarku, a niemieckie władze nie represjonowały w żaden sposób miejscowej ludności. Była to sytuacja dosyć niezwykła, pojawiały się więc pojedyncze głosy, poddające w wątpliwość, czy na pewno komendant policji miał paść ofiarą zamachu.

Śmierć Władysława Kuca dała podstawy do przypuszczeń, że to właśnie jego zaplanowano zabić, zwłaszcza, że nie zachowały się żadne dokumenty  świadczące  o zleceniu zamachu przez władze AK. Nietrudno znaleźć motywy dla tej teorii. Wójt był podczas wojny urzędnikiem okupanta. Jego zadaniem było między innymi rozdzielanie pomiędzy mieszkańców, nałożonych na gminę podatków oraz obciążeń wynikających z kontyngentów. Był także odpowiedzialny za wyznaczanie ludzi do pracy przymusowej. Miał również obowiązek wskazywania osób ukrywających  lub współpracujących z partyzantami. Było to zadanie bardzo trudne. Łatwo  było narazić się przy tym zarówno Niemcom jak i miejscowym.

Wszelkie wątpliwości rozwiewa Maria Zubek, wdowa po dowódcy 9 Kompanii trzeciego batalionu 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK,
majorze Julianie Zubku „Tatarze”. Pani Maria „Tatarzyna”, która była w partyzantce od 1942 roku, pamięta jak do kompanii dołączył Władysław Sowa. Był on jednym z czterech członków grupy egzekucyjnej biorącej udział w akcji w Tymbarku. Władysław Sowa ,,Dunin” opowiadał jej jaki przebieg miała ta akcja. To był dzień skupu bydła i wiadomo było, że Niemiec będzie obecny na tymbarskim rynku. Kiedy tam przyszedł w towarzystwie kilku osób, w tym wójta, partyzanci byli już gotowi do strzału. Widok broni w ich rękach wywołał poruszenie wśród zebranych na placu ludzi. Müller, który był przyzwyczajony do ciągłego zachowywania ostrożności oraz szczególnie wyczulony na wszelki ruch mogący wskazywać na zagrożenie, zauważył, że dzieje się coś niedobrego. To były ułamki sekundy, w momencie, gdy Niemiec zobaczył partyzantów z bronią, gwałtownie się schylił, natomiast wójt odwrócił się w stronę żandarma. Wtedy padły strzały, które zamiast Müllera dosięgły wójta. Pani Maria Zubek jest pewna, że wójt zginął przez przypadek. Władysław Sowa, który opowiadał jej tę historię, mówił, że jest mu bardzo przykro z powodu tak tragicznej w skutkach pomyłki.

Pogrzeb Władysława Kuc odbył  się 2 sierpnia 1944 roku na cmentarzu w Tymbarku. Wójta żegnały tłumy żałobników – mieszkańców miasta i okolicznych wsi. W uroczystościach wzięło udział wielu księży, między innymi brat wójta, młody ksiądz Edward Kuc.

Zarząd gminny w Tymbarku wystosował pismo, w którym czytamy: Tragizm dzisiejszy dotknął naszą gminę boleśnie, zabierając nam tego, który cały okres tych wielkich zmagań wojennych chronił nas w granicach własnych sił, był nam siłą, wiarą i pomocą i dawał ze siebie ogrom swego doświadczenia, ludzkości i wiary. Odszedł od nas jako bohater, gdyż poległ na swoim stanowisku.

Pogrzeb Władysława Kuca w Tymbarku, 2 sierpnia 1944 

“Władysław Kuc” – historia życia przedwojennego wójta Tymbarku (część pierwsza)

 

Pasowanie na czytelnika Biblioteki Szkolnej

Do szczęścia człowiekowi potrzeba ogrodu i biblioteki.”

Cyceron

10 lutego 2022 r. uczniowie klas pierwszych zostali przyjęci w poczet czytelników Biblioteki Szkoły Podstawowej w Tymbarku. Uroczystość pasowania na czytelnika stała się już tradycją szkoły i została na stałe wpisana w kalendarz imprez szkolnych. Ma ona na celu rozbudzenie zainteresowań czytelniczych i zachęcenie najmłodszych uczniów do korzystania ze zbiorów biblioteki.

Po powitaniu wszystkich zebranych Dyrektorzy Szkoły Tomasz Zieliński oraz Beata Pachowicz przeprowadzili pogadankę w poszczególnych klasach o korzyściach płynących z czytania książek. Podkreślili, jak ważne jest w życiu uczniów korzystanie z biblioteki szkolnej. Wręczone także zostały nagrody Aleksandrze Bulandzie i Tobiaszowi Porębie za systematyczne pożyczanie książek w pierwszym półroczu.

Specjalnie na tę okazję uczennice z klas 4 przygotowały przedstawienie pt. „O borsuku samotniku” E. Stadtmuller, przekonując, że dobry sąsiad to prawdziwy skarb. Krótka historyjka opowiadała o sąsiadach dobrych i złych oraz o tym, jak powódź nauczyła borsuka, że nie warto być egoistą, życie wśród uczynnych sąsiadów jest o wiele łatwiejsze i milsze. Warto mieć przyjaciół i pomagać innym.

Uczniowie klas pierwszych dowiedzieli się także, jak powstaje książka, jaka jest jej droga do biblioteki. Były też niespodzianki: konkursy z nagrodami, pamiątkowe zakładki do książek i słodki upominek. Najważniejszym momentem uroczystości było złożenie przyrzeczenia i sam akt pasowania na czytelnika. Uczniowie obiecali często odwiedzać bibliotekę i szanować wypożyczone książki.

Irena Zwierczyk

zdjęcia Organizatorów

“W słabym ciele tej drobnej dziewczyny drzemie wielka siła” – artykuł Klaudii Kulak o Darii z Piekiełka

Klaudia Kulak w artykule pod tytułem “W słabym ciele tej drobnej dziewczyny drzemie wielka siła” , jaki ukazał się w piątkowej Gazecie Krakowskiej, w części “Tygodnik Ziemi Limanowskiej” przedstawiła życie chorej Darii Wołoszyn z Piekiełka oraz opiekującej się nią Mamy Lidii. 

Na wstępie czytamy: “Patrząc na uśmiechniętą twarz Darii, trudno uwierzyć, że zmaga się z ciężkimi chorobami -jak  mówi jej mama-to cud, że żyje. Zwykły kaszel może ją zabić. Te dwie dzielne kobiety-Daria i Lidia Wołoszyn z Piekiełka robią wszystko, by walczyć z przeciwnościami, ale bywa ciężko. Dlatego potrzebują wsparcia”. W dalszej części Mama przybliża jak wygląda życie Darii, życie młodej, ale bardzo chorej, dziewczyny.  Mówi o pomocy, jakiej doświadcza np. dzięki druhom z OSP Piekiełko. 

Mimo ogromnego cierpienia, Daria ukończyła edukacje. Mama podziwia ją, że jest stonowana, mądra, empatyczna pełną miłości osobą. Kocha zwierzęta. Ma
pięć przygarniętych kotów i psa, które są jej najlepszymi przyjaciółmi. Interesuje się też mitologią  skandynawską i wyszywa haftem krzyżykowym – czytamy dalej.
Nie ocenia ludzi i stara się podchodzić do każdego z wielką wyrozumiałością, współczuciem, delikatnością. Jest cicha i bardzo waży słowa. Mogę się od niej tego
uczyć, bo mnie czasem nerwy puszczają. Nie jestem taka dobra jak ona-przyznaje mama.
Życie towarzyskie Darii odbywa się właściwie w sieci, gdzie rozmawia z innymi ludźmi zmagającymi się z podobnymi schorzeniami. Bardzo dobrze zna angielski, co pomaga w kontaktach z chorymi z całego świata. Ma też przyjaciółkę ze szkoły średniej, która odwiedza ją regularnie.

Pani Lidia i Daria same muszą radzić sobie finansowo. Wcześniej dostawały pieniądze z funduszu alimentacyjnego, teraz została tylko renta i pensja pani Lidii
w ośrodku rewalidacyjno-wychowawczym w Tymbarku. Każda złotówka może im pomóc. Numer konta do wpłat: Bank Spółdzielczy w Limanowej, 61 8804
0000 0071 07012778 0001. Odbiorca: Lidia Wołoszyn – kończy swoją opowieść o Darii Pani Klaudia Kulak. 

Daria, zdjęcie z archiwum rodzinnego,

źródło: Gazeta Krakowska  

 

O pielgrzymowaniu ks.Jana Palki – widokówka ze zbiorów KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

Karta pocztowa przesłana w roku 1902 przez księdza Jana Palkę do domu rodzinnego w Podłopieniu. Galicyjskie czasy dokładnie 120 lat temu. Potwierdzenie zamiłowania księdza Palki do pielgrzymowania. ” Zasyłam Wam Wszystkim pozdrowienia ” napisał z Santiago de Compostela – całość możemy zobaczyć na przedniej stronie tej karty którą pozwolę sobie pokazać na kolejnej fotografii. Niezwykle cenny historyczny artefakt w moich zbiorach starych kart pocztowych i korespondencyjnych związanych z dziejami Tymbarku – proszę tylko spojrzeć na pięknie odciśnięty stempel poczty w Tymbarku z roku 1902 !!!

Compostela dnia 21/6 1902 – korespondencja przesłana przez księdza Jana Palkę na starej karcie pocztowej. Camino de Santiago przebyta przez naszego rodaka na początku XX wieku. Niezwykła wartość, piękne wspomnienie sprzed lat.

Grota Najświętszej Maryi w Porąbce Uszewskiej powstała dzięki księdzu Janowi Palce z Podłopienia