20 maj 2018
W ten niedzielny, majowy poranek, nim brzask słońca zacznie się uśmiechać zza horyzontu, w Słopnicach – Zaświerczu grupa szesnastu śmiałków, z plecakami, dobrym humorem i pełnych energii wyrusza na BESKIDZKIE CAMINO. Jest godz.4.30. Pamiątkowa fota, modlitwa do świętego JP II i ruszamy do Gaździny Podhala – Ludźmierza. Nad nami potężny obłok czarnej chmury gotowej ze swoich zasobów upuścić nieco wody. Mimo kilkudniowych opadów droga sucha. Ptasi śpiew nas dopinguje, a drzewostan karmi nas swym żywicznym zapachem. Pogoda idealna. Królowa Beskidu Wyspowego – Mogielica daje znać o swojej wysokości. Grupa się rozciąga, ale i tak na szczycie wszyscy meldują się o godz. 6.00. Przy papieskim krzyżu rozpoczynamy modlitwę różańcową za Ojczyznę w setną rocznicę odzyskani niepodległości. I taka też jest intencja naszej pielgrzymki. Łyk ciepłej herbaty i dalej na Jasień. Przed podejściem na Jasień zatrzymujemy się na długość jednej kanapki i dalszą modlitwę różańcową. Jasień wita nas urokliwą zielenią gór. Chwila wytchnienia i kierunek Lubomierz. Do Lubomierza docieramy o godz. 9.15, tu na nas czeka kolejny pielgrzym, a jest nim Teresa z powiatu bocheńskiego. Kolejna kanapka i w drogę. Jaworzynka czeka. Bystre podejście daje znać o sobie, Czoło zrasza pot i oddech szybszy. Wszyscy dajemy radę i to cieszy. Jaworzynka pokonana. Przed nami Gorc Troszacki i dalej Kudłoń który szybko zaliczam. Na przełęczy Borek chwila odpoczynku, kolejna kanapka i kolejna butelka wody opróżniona. Jeszcze ostatni dziesiątek różańca i ruszamy na Turbacz. Przy Szałasowym Ołtarzu jesteśmy przed 13.00, odmawiamy Anioł Pański za zmarłego Jana Dutkę z Limanowej, uczestnika V Beskidzkiego Camino. O 13.20 meldujemy się w schronisku na Turbaczu. Jest sporo osób. Po tradycyjną kwaśnicę, w kolejce trzeba odstać swoje. Kwaśnica z żeberkiem wyśmienicie smakuje. Tuż po 14.00 wyruszamy w stronę Nowego Targu. Po drodze zatrzymujemy się przy kaplicy na Rusnakowej Polanie. Tu przekazujemy dar ołtarza tj: obrus na ołtarz i komża wraz ze stułą dla prymicjanta z Białorusi, który o godz. 11.00 właśnie w tej kaplicy sprawował swoją mszę św. prymicyjną. Nowy Targ wita nas pięknym słońcem. Na Kowańcu przy kościele jesteśmy o godz. 15.40. Kościół odnowiony i pięknie ubrany. Dominują wzory komunijne. Odmawiamy koronkę do Miłosierdzia Bożego i ruszamy do Ludźmierza. O godz. 17.45 meldujemy się u Gaździny Podhala, zdobywamy Ludźmierz. W ogrodzie różańcowym, przed pomnikiem JP II modlitwa dziękczynna za to pielgrzymowanie górami, ostatnia fota i idziemy do kościoła na msze świętą gdzie czeka na nas cudowna figura MB Ludźmierskiej.
Takie pielgrzymowanie to wielki dar który wykorzystaliśmy dla Polski i Polaków w setną rocznicę odzyskania niepodległości. Egzamin wobec Boga i Ojczyzny zaliczony. Szlak Papieski po raz kolejny przetarty, pilnowany i w sercu zachowany. Ślady dla następnego pokolenia zostawione. Troska o Ojczyznę wypełniona.
Mimo zmęczenia, obolałych nóg to jednak radość z pięknie przeżytego dnia. Z całego serca dziękuję uczestnikom VIII BESKIDZKIEGO CAMINO za wspólne wędrowanie, za wzajemną pomoc. Dziękuję również tym wszystkim którzy poprzez SMS-y, telefony i duchowo wspierali nasze zmagania. Pozdrawiam tych którzy ze względów zdrowotnych nie mogli wziąć udziału. Dziękuję regionalnym portalom za publikacje o BESKIDZKIM CAMINO.
Krótka statystyka.
Wędrowało 17 osób, 6 kobiet i 11 mężczyzn. Najstarszy uczestnik 61 lat a najmłodszy 18. 11 osób wędrowało pierwszy raz, 2 osoby czwarty raz, 2 osoby piąty raz, 1 osoba siódmy raz i 1 osoba ósmy raz. Po jednej osobie z Kasinki Małej, Mszany Górnej, Tymbarku, Trzciany, Rupniowa, Mordarki, Limanowej i Laskowej. 2 osoby z Krakowa, 3 z Piekiełka i 4 ze Starej Wsi.
Ciekawostką jest, że nie umawiali się a było z nami siedmioro geodetów z różnych biur. Po tej wędrówce szlak jest bardzo dobrze wytyczony i zmierzony. 50 km potwierdzone.
A tak wspominają Beskidzkie Camino Basia i Agata.
Tegoroczne VIII Beskidzkie Camino pozostanie na długo w naszej pamięci. Wyprawa okazała się dla nas ogromnym wyzwaniem weryfikującym naszą kondycję. Zmęczenie, które nasilało się z każdym kolejnym krokiem chwilami poddawało próbie naszą wytrzymałość i samozaparcie. Jednak dzięki wsparciu i motywacji otrzymanej od sympatycznych współtowarzyszy mogłyśmy się cieszyć z dotarcia do wyznaczonego celu.
VIII Beskidzkie Camino było wspaniałą przygodą, dzięki której można było uciec od zgiełku codziennych spraw, miło spędzić czas na łonie natury i poznać nowych przyjaciół. Tegoroczne VIII Beskidzkie Camino było dla nas pierwsze, ale mamy nadzieję, że nie ostatnie. Do zobaczenia na kolejnych edycjach i innych górskich szlakach
Opracował: Andrzej Czernek
zdjęcia: autora