“Byliśmy w  najpiękniejszym teatrze Małopolski” – informują nas uczniowie z Podłopienia

 Dnia 26 stycznia 2017 r. uczniowie klas III – VI Szkoły Podstawowej w Podłopieniu wraz z opiekunami wyruszyli na wycieczkę do Krakowa.  Naszym celem był Teatr im. Juliusza Słowackiego. O godzinie 13:30 rozpoczął się spektakl teatralny pt. „Czarnoksiężnik z Krainy Oz”. Piękne stroje, wspaniałe dekoracje i świetnie odgrywający swoje role aktorzy, na pewno na długo zapadną oglądającym w pamięć. W rolach głównych wystąpili : Dorotka – Emilia Kalarus, Strach na wróble – Rafał Szumera, Blaszany Drwal – Rafał Dziwisz, Lew – Wojciech Skibiński, Oz – Krzysztof Jędrysek.  Po wyjątkowym spektaklu, dzięki pomocy polonistki, klasa 6 miała okazję sfotografować się z aktorami. Czekając na placu Świętego Ducha pamiątkowe zdjęcie zrobili z panią Emilią Kalarus (teatralną Dorotką) i wraz z resztą szkolnej grupy z panią Dorotą Godzic (teatralną Dobrą Czarownicą). Szczęśliwe dzieci bezpiecznie wróciły do domu. Dziękujemy tym, którzy przyczynili się do wyjazdu. Dziękujemy aktorom za to niezwykłe przeżycie. Jeszcze raz wszystkim DZIĘKUJEMY!

 Aleksandra Duda, uczennica klasy szóstej

Zebranie Wiejskie na Podłopieniu

W niedziele odbyło się też Zebranie Wiejskie Wsi Podłopień. W zebraniu wzięło udział  ok.60 -ciu mieszkańców Wsi Podłopień. Zebranie prowadził Sołtys Wsi Stanisław Puchała. Przybyli też: Wójt Gminy,  Przewodnicząca Rady Gminy, radny Bogdan Kordeczka, kierownicy jednostek organizacyjnych Urzędu, Dyrektor Powiatowego Rejonu Dróg Marek Urbański oraz Starostwa Powiatu Limanowskiego Jan Puchała.

Po przywitaniu przez sołtysa głos zabrał Wójt Paweł Ptaszek, który przedstawił zebranym wykonane inwestycje oraz ważniejsze wydarzenia w życiu Gminy w okresie  2015 – 2016 (w pierwszej połowie kadencji). Zapoznał też z planami i zamierzeniami Gminy na 2017 rok. (Informacje te znajdują się też w, rozdanym wśród przybyłych, najnowszym Informatorze Samorządowym). Na zakończenie Wójt podziękował za współpracę Staroście, radnym Gminy Tymbark, sołtysowi, Radzie Sołeckiej, pracownikom Urzędu: Pani Skarbnik Zofii Dudzie, Pani Sekretarz Stanisławie Kaptur, kierownik OPS Pani Dorocie Ogórek oraz mieszkańcom.

Inwestycje, które zostały wykonane we współpracy Powiatu Limanowskiego oraz Gminy Tymbark omówił Dyrektor PZD w Limanowej. Szczególnie omówił kwestie, które były przez niektórych krytykowane, czyli np. sprawa wykonania jedynie przejścia dla pieszych, chodników po obu stronach drogi. Pan Urbański podkreślił, że zakres inwestycji wynikał głównie z faktu braku możliwości dokonania jakichkolwiek uzgodnień z PKP ( wykonanie przejścia dla pieszych to kilkuletnie rozmowy, przy udziale różnych osób, np.senatora Koguta). Pozostałe rozwiązania to przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo uczestników ruchu, głównie pieszych.

Głos zabrał Starosta, który wyraził zadowolenie, że tak duża osób przyszła na to zebranie. Ponadto zapewnił, że jeżeli będą możliwości np. przy budowie kolei Kraków-Piekiełko, to będą prowadzone rozmowy w sprawie wykonania przejazdu dla samochodów. Złożył deklaracje, że powiat wykona chodniki koło kościoła, ale gdy osoby mające działki wyrażą na to zgody. Starosta omówił tez inne inwestycje, które powiat limanowski planuje wykonać na terenie Gminy Tymbark przy współfinansowaniu Gminy. Złożył podziękowania władzom samorządowym za współpracę z powiatem limanowskim, na co czekał długie lata. Na zakończenie wyraził duże zaniepokojenie sprawą szkoły na Podłopieniu., gdyż żaden samorząd, ani ten ani inny, nie jest w stanie tej szkoły utrzymać. Nadzieję widzi jedynie w ewentualnych dodatkowych pieniędzy uzyskanych od kuratorium, o co będzie zabiegał przy współpracy z władzami Gminy Tymbark.   Nie ma szansy na wybudowanie nowej szkoły w Podłopieniu, nie ma takich środków, w przeciwieństwie lat ubiegłych kiedy takie możliwości były.

Za wykonane inwestycje,  które przez lata wydawały się nierealne podziękował władzom Powiatu oraz Gminy, w imieniu zebranych Pan Józef Kordeczka. Głos zabrał sołtys, który również podziękował władzom, ale szczególnie panu Dyrektorowi Markowi Urbańskiemu za wszelką pomoc, za współpracę, za konsultacje.

Pani Przewodnicząca zabrała głos stwierdzając, że plotki o tym, ze nie wszyscy radni głosowali za tymi inwestycjami są nieprawdziwe. A jeżeli są różne zadania przy innych sprawach to faktycznie radni nie głosują, ale na następnych sesjach, np. nadzwyczajnych są przegłosowywane (o tym fakcie wg Pani Przewodniczącej mają świadczyć protokoły z 10 i 30 września).

Sołtys Stanisław Puchała przedstawił sprawozdanie w wykonania zadań w roku 2016 oraz przedstawił plan na 2017 rok.

Zebranie Wiejskie jednogłośnie przyjęło jednogłośnie uchwałę w sprawie upoważnienia sołtysa, we współpracy z Radą Sołecką, do dysponowania środkami pieniężnymi Wsi Podłopień.

Przedstawicielka KGW Podłopień podziękowała za otrzymane na rzecz Koła środki finansowe.

Podczas zebrania były omawiane sprawy: parkingu przy kościele, budowy dodatkowych przejść dla pieszych, remontów dróg gminnych znaków drogowych, odśnieżania i posypywania dróg, wiat przystankowych, drzew i krzewów rosnących przy granicach dróg, które są powodem ograniczania widoczności lub nawet mogą stać się niebezpieczne dla użytkowników drogi w przypadku ich złamania. Wszelkie zgłaszane tematy mają być przedmiotem dalszych uzgodnień pracowników Urzędu, Powiatu, sołtysa i zainteresowanych mieszkańców, mających na celu ich rozwiązania. Przy czym kwestia gałęzi, konarów jest wyłącznie w gestii właścicieli i tylko np. presja sąsiadów może wpłynąć na ewentualne ich wycinanie.

Sprawą, która przewijała się przez całe zebranie i budziła duże emocje to sprawa szkoły w Podłopieniu. Szczególnie kwestia ewentualnej rozbudowy. Tu swoje zdziwienie wyraził Sołtys Stanisław Puchała, który przypomniał, że gdy on mówił o tym, że w tym budynku są jedynie warunki do nauki dla klas początkowych i dla tych najmłodszych dzieci należy zapewnić najlepsze i bezpieczne warunki, to usłyszał słowa, że jest przeciwnikiem szkoły w Połopieniu. Wójt Gminy potwierdził słowa Starosty, że budowa nowej szkoły jest nierealna. Tym bardziej, że z roku na rok wzrasta kwota dopłaty do oświaty z budżetu gminy ( do szkoły na Podłopieniu to  kwota ok.430 tys.zł, koszt następnych klas to dodatkowa kwota ok.100 tys. na jeden oddział. W dyskusji pojawił się wątek przejęcia szkoły przez stowarzyszenie, tym bardziej, że grupa mieszkańców, która zabiegała za ośmioklasową szkołę w Podłopieniu  deklarowała pomoc w zdobywaniu środków. Jak podkreślił Starosta dałoby to dużo  większe możliwości, nawet i wybudowania nowej szkoły ( jako pozytywny przykład wskazał szkołę w Mstowie). Również Pani Jeżowa potwierdziła, że przejęcie szkoły przez stowarzyszenie jest bardzo dobrym pomysłem, sprawdzonym już nie przy jednej małej szkole. Tak samo Piekiełko absolutnie nie zgodziłoby się na powrót szkoły do gminy.

Dyskusja na temat szkoły zakończyła Zebranie Wiejskie w Podłopieniu.

IWS

Zebranie Wiejskie w Tymbarku

W niedzielę Zebranie Wiejskie w Tymbarku rozpoczęło cykl zebrań wiejskich w Gminie Tymbark. Prowadzącym Zebranie był sołtys Wsi Tymbark Andrzej Ligas. Na Zebranie przybyło ok. 30 mieszkańców Tymbarku, kierownicy jednostek Urzędu Gminy, Wójt Gminy Tymbark, Przewodnicząca Rady Gminy Zofia Jeż, radny Jarosław Oleksy oraz Starosta Limanowski Jan Puchała. Po przywitaniu przez sołtysa głos zabrał Wójt Paweł Ptaszek, który przedstawił zebranym wykonane inwestycje oraz ważniejsze wydarzenia w życiu gminy w okresie lat 2015 – 2016 (w pierwszej połowie kadencji). Zapoznał też z planami i zamierzeniami Gminy na 2017 rok. (Informacje te znajdują się też w, rozdanym wśród przybyłych, najnowszym Informatorze Samorządowym). Na zakończenie Wójt podziękował za współpracę Staroście, radnym Gminy Tymbark, sołtysowi , Radzie Sołeckiej, pracownikom Urzędu: Pani Skarbnik Zofii Dudzie, Pani Sekretarz Stanisławie Kaptur, kierownik OPS Pani Dorocie Ogórek oraz mieszkańcom.

Następnie sprawozdanie z gospodarki leśnej złożył Pan Tadeusz Rybka (dochody ponad 24 tys. zł, cena kubika ok.184 zł ).

Zebranie Wiejskie jednogłośnie przyjęło uchwałę w sprawie upoważnienia sołtysa Andrzeja Sołtysa do dysponowania, w uzgodnieniu z Radą Sołecką, środkami finansowymi Sołectwa Tymbark.

Zebranie Wiejskie podjęło, też jednogłośnie, uchwałę w sprawie przekazania drewna Pani Sobczakowej, której, w ostatni piątek, pożar bardzo znacznie zniszczył budynek mieszkalny.

Inwestycje realizowane (oraz planowane tj. jest głownie skrzyżowanie DK 28 w stronę centrum Tymbarku oraz skrzyżowanie DK 28 w stronę Kościelnej oraz w górę w stronę Podlas)  we współpracy samorządów Gminy Tymbark oraz Powiatu Limanowskiego przedstawił Starosta Limanowski Jan Puchała, który na zakończenie wyraził podziękowanie za bardzo dobrą współpracę, jakiej nie było  w  poprzedniej kadencji. Pogratulował Wójtowi i radzie Gminy, ze zakończył się czas kłótni i nastąpiła współpraca, co można było zobaczyć na sesji budżetowej. Do tych słów odniosła się Pani Przewodnicząca Zofia Jeż, która wyraziła zadowolenie, że Wójt i Starosta zmienili swoje stanowisko, i że są skłonni do współpracy (dodając, że Wójt na szczęście już nie słucha źle podpowiadających mu osób).

Ze stwierdzeniem Pani przewodniczącej nie zgodził się Starosta, który powiedział, że nie zmienia zdania, ale jest za gospodarnym wydawaniem pieniędzy, a na pewno forsowana przez radnych, będących w opozycji do Wójta, inwestycja Bindówka, która w ich sposobie wykonania miała kosztować ok.400 tys. zł ( a przez Wójta została wykonana kilkakrotnie taniej)  była brakiem gospodarności. Również Wójt nie zgodził się z wypowiedzią Pani Przewodniczącej, przypominając też, że chyba jako jedyny wójt w kraju nie otrzymał absolutorium za to, że wykonał inwestycje taniej oraz w krótszym terminie.

W wolnych wnioskach Pan Jan Kawula przypomniał sprawę , już wcześniej zgłaszaną, chodników na drodze powiatowej biegnącej nad Domem Kultury. Pan Piotr Borkowski pozytywnie ocenił pracę prezesa ZGK w Tymbarku Sp. z o.o, ale jednocześnie zadał pytanie czy to prawda, że rozpoczęto działania zmierzające do prywatyzacji zakładu ( od prezesa Golonki otrzymał zapewnienie, że nie ma żadnych tego typu działań). Prezes OSP Stanisław Przybylski podziękował za dobrą współpracę, jaka miejsca w obecnej kadencji władz samorządowych. Były też zgłaszane problemy związane z odśnieżaniem.

IWS

“Awanturą o Basię” rozpoczynamy cykl pt. “Historia tymbarskiego dworu” autorstwa Pana Stanisława Wcisły

Awantura o Basię

Kto z nas, będąc w wieku szkolnym, nie czytał książki Kornela Makuszyńskiego pt. „Awantura o Basię”. Większość chyba czytała ją z wypiekami na twarzy, śledząc  losy osieroconej małej Basi, której dobrzy ludzie starają się pomóc. Fakt, że nie znają oni dobrze zaistniałej sytuacji powoduje szereg komplikacji, a te z kolei „awantury” o małą Basię.
Wszystkie te problemy zawsze jednak kończą się dobrze, na co duży wpływ ma sama Basia, a raczej jej pogodny charakter i wesołe usposobienie do życia. Finałem wszystkich przygód i „awantur” jest odnalezienie zaginionego ojca i ustabilizowanie życia – w miłej atmosferze – tak Basi jak i jej ojca. Odzyskanie szczęścia przez wszystkich uczestników „Awantury o Basię”.
„Awantura o Basię to naprawdę ciekawa opowieść i warto przeczytać ją po raz drugi, będąc już nawet w wieku mocno dojrzałym.
Czy jednak wielu czytelników zastanawiało się, co zainspirowało autora, by napisać tak ciekawą powieść? Wiadomo bowiem, że każdy autor do swej twórczości jest inspirowany przez jakąś osobę, czy zdarzenie, z jakim zetknął się w życiu. Podobnie było i w trakcie podjęcia decyzji napisania opowiadania o losach i perypetiach małej Basi, które Kornel Makuszyński opisał w swej książce „Awantura o Basię”.
Kim była naprawdę Basia, którą Makuszyński wybrał na bohaterkę tego opowiadania? Warto uchylić nieco rąbka tajemnicy i przedstawić ją , jako postać prawdziwą „z krwi i kości” oraz ukazać jej prawdziwe życie, bowiem Basia Bzowska to postać autentyczna, która żyje do dnia dzisiejszego. Przez szereg lat broniła się przed jej ujawnieniem. Pragnęła pozostać nie odkrytą. Od czego jednak są wścibscy i dociekliwi , którzy węsząc i tropiąc potrafią ujawnić nie jedną tajemnicę. Tak i w tym przypadku. Powoli, śledząc krok za krokiem, doszli do właściwej osoby, która jednakże długo broniła się ujawnieniem tego. Stąd powstała nowa „awantura o Basię”, by ta wyraziła zgodę na jej ujawnienie. Po dość długim czasie „pertraktacji” pani Barbara skapitulowała i dla świętego spokoju wyraziła zgodę, pisząc na kartce z życzeniami świątecznymi, w post scriptum: „Ten Pan od Makuszyńskiego jeśli chce to niech pisze o mnie, choć mnie o tym nic nie wiadomo.”
Serdecznie dziękujemy za zezwolenie, dzięki któremu możemy nieco wkroczyć w prywatne, lecz prawdziwe życie Basi z „Awantury”.
Wprawdzie nie mamy konkretnych dowodów, które niezbicie wskazywały na tożsamość pani Barbary, jednakże , według wszelkich znaków „na ziemi” , główną bohaterką „Awatury o Basię” jest obecna pani dr Barbara Zych, żona profesora Politechniki Warszawskiej, p. Włodzimierza Zycha.
Obecna pani Barbara Zych urodziła się w Tymbarku, jako wnuczka pani Zofii Turskiej – dziedziczki dóbr ziemskich w Tymbarku(postać znana i wielokroć wymieniana w „Almanachu Ziemi Limanowskiej”). Jej mama, a córka pani Turskiej, Janina, w roku 1935 wyszła zamąż za Franciszka Bzowskiego, syna dziedzica majątku ziemskiego w Drogini, który przyjaźnił się z Kornelem Makuszyńskim.
Franciszek Bzowski ukończył Uniwersytet Jagielloński jako inżynier rolnik i do czasu ożenku gospodarzył w ojcowskim majątku. Po ślubie zamieszkał w Tymbarku, w dworku pani Turskiej . W kwietniu 1936 r. miał zamiar wyjechać na nieco dłuższy okres czasu do Szwajcarii. W związku z wyjazdem żona – pani Janina Bzowska, będąca już w końcowym okresie ciąży – przygotowywała mu wyprawę. Przygotowując bieliznę, znosiła ją z piętra na parter, gdzie miała być zapakowana do kufra. I wtedy właśnie nastąpiła tragedia. Wśród naręcza bielizny znajdował się także pistolet – nabity, jak się później okazało. Idąc po schodach, w pewnej chwili pani Janina potknęła się. Wykonując gwałtowne ruchy, by nie upaść, spowodowała wystrzał z pistoletu, zaś kula trafiła ją w brzuch, co spowodowało duży upływ krwi. Sprowadzony natychmiast lekarz, dr Kazimierz Cwojdziński, stwierdziwszy sytuację zajął się najpierw dzieckiem, które wyjął z łona matki, stosując cesarskie cięcie. Matkę natomiast samochodem odwieziono do szpitala w Krakowie. Niestety, na skutek powikłań i dużego upływu krwi, pani Janina zmarła 3 maja. Pochowana została w rodzinnym grobowcu na cmentarzu w Tymbarku. Dziecko natomiast, które urodziło się nieprzytomne, ale dawało oznaki życia, dzięki usilnym staraniom lekarza i pomocy pani Turskiej, ożyło i rozpoczęło normalne rozwój. Później okazało się , że w ciele Basi – bo pod takim imieniem została ochrzczona, utkwiła śmiercionośna kula, która zatrzymała się w splocie nerwowym tuż obok kręgosłupa. Kula ta tkwi tam do dzisiejszego dnia, co potwierdziła pani Barbara.
Wiadomości o dzieciństwie pani Basi, niestety, niewiele wiemy. Wiadomo tylko, że była dzieckiem radosnego usposobienia i była ulubienicą wszystkich, a o którą ze szczególną troską troszczyła się babcia – czyli pani Turska.. W tym okresie, prawdopodobnie, zetknął się z nią pan Makuszyński i zauroczony jej urodą, rezolutnością i wesołym usposobieniem obrał ją, jako bohaterkę swej opowieści w książce pt. „Awantura o Basię”. Że zaś mała Basia Bzowska, córka tragicznie zmarłej Janiny , była taką w rzeczywistości, wspominały o tym p.Bronisława Filipiak – pracownica dworu, zwana prawą ręką p. Zofii Turskiej oraz p.Bronisława Szewczykówna – nauczycielka, która bywała częstym gościem we dworze.
Można to zresztą zauważyć samemu, jeśli dobrze przyjrzymy się jej fotografiom z tego okresu.
To tyle odnośnie dzieciństwa Basi Bzowskiej. Skoro jednak już weszliśmy do tego ogrodu – za zgodą właścicielki -spójrzmy także, chociaż skrótowo, na dalsze lata panny Bzowskiej, a zarazem pani Barbary Zych.
Wychowywana była pod troskliwą opieką swej babci – pani Zofii Turskiej, dla której Basia była „oczkiem w głowie”. Tak było do końca okupacji, a raczej do czasu likwidacji dworu i wyrzucenia jego mieszkańców po prostu na bruk. Dzięki swej serdecznej koleżance, jaką była Teresa Steczowicz, Basia nie przeżyła bezpośrednio tragedii rodzinnej, jaka wydarzyła się w dniu likwidacji dworu (pisano o tym w „Almanachu” nr 24…), gdyż Teresa w tym dniu właśnie zaprosiła ją do swego domu.
Jako dziecko Basia była bardzo rezolutna i miała wesołe usposobienie. Dzięki tym zaletom była ulubienicą wszystkich mieszkańców dworu. Prawdopodobnie w tym okresie Kornel Makuszyński zetknął się z nią i uroczony jej urodą, rezolutnością i wesołym usposobieniem obrał ją, jako bohaterkę swej opowieści pt. „Awantura o Basię”. Że zaś Basia taką była w rzeczywistości wspominała o tym często p. Bronisława Filipiak (pracownica dworu, zwana „prawą ręką” p. Zofii Turskiej) oraz p. Bronisława Szewczykówna – nauczycielka, która była częstym gościem we dworze. Widać to zresztą i na fotografiach, z okresu jej dzieciństwa, jakie udało nam się zdobyć.
A teraz – skoro już uzyskaliśmy zezwolenie –poświęćmy nieco uwagi późniejszym wydarzeniom z życia pani Basi.
Po ustabilizowaniu się spraw związanych z likwidacją dworu przez władze PRL, Zofia Turska, wraz z córką Danutą i Basią zamieszkały we Wrocławiu, gdzie, jak pisze sama p. Barbara (w trzeciej osobie): „Wychowaniem wnuczki zajęła się z troską najlepszej matki.
Barbara, mieszkając z ciotką Danutą Turską, ukończyła Wyższą Szkołę Rolniczą we Wrocławiu, a potem zgodnie z tradycją rodzinną, wyjechała na dalsze studia do Zurychu (Szwajcaria), gdzie na renomowanej uczelni Eidgenossische Technische Hochschule uzyskała w roku 1964( jako pierwsza kobieta na tej uczelni – przypis mój) tytuł doktora nauk rolniczych. Ale nie mogła już, niestety, spożytkować swojej wiedzy w ukochanym Tymbarku, jako jedna jego prawna spadkobierczyni.
W okresie studiów w Zurychu poznała Włodzimierza Zycha robiącego doktorat z dziedziny fizyki na tamtejszym uniwersytecie.
Barbara i Włodzimierz pobrali się w 1965 r. w Warszawie, gdzie zamieszkali i mieszkają do dziś.
Barbara pracowała początkowo w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, następnie w Centralnej Bibliotece Rolniczej. Mąż, Włodzimierz, jest profesorem fizyki na Politechnice Warszawskiej.
W roku 1967 urodził im się syn Piotr Antoni, który ukończył geografię na Uniwersytecie Warszawskim. Pasją jego życia są podróże po całym świecie i chodzenie po górach.”
Tyle o sobie podaje p. Barbara. Natomiast w „Miesięczniku Politechniki Warszawskiej (Nr 02 (110) z lutego 2007 r.) znajduje się artykuł Joanny Kosmalskiej, pt. „Historia pewnego marzenia”, poświęcony prof. W. Zychowi – mężowi p. Barbary – w którym na specjalne podkreślenia zasługują takie zdania: „Zafascynowany zagadnieniami fizyki jądrowej, współtworzący pierwsze placówki naukowe tą dziedziną się zajmujące, pierwszy Polak, który pracował naukowo w CERN-nie. Sądzić należy, że również pierwszy, który przemierzył tysiące kilometrów, aby oglądać budowle gotyckie.”… „Jest autorem skryptu „Podstawy fizyki” i współautorem książki „Wybrane zagadnienia fizyki”, był opiekunem wielu magistrantów i promotorem wielu prac doktorskich.(…) Był inicjatorem wprowadzenia do programów nauczania nowych przedmiotów, jak np. ”Komputerowe metody analizy danych.”…”Był współtwórcą utworzonego w roku 1975 Wydziału Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej. To w jego gabinecie – jak pisze prof. Pluta w laudacji – toczyły się gorące dyskusje nad programami nauczania i profilem przyszłego absolwenta.” Zaś między tymi zdaniami jeszcze zdania mówiące o jego prywatnym życiu. ”Wolne od pracy i badań chwile spędzał na zwiedzaniu Europy. Najpierw sam, potem z narzeczoną, obecnie żoną, Barbarą, która podobnie jak on robiła doktorat na Politechnice w Zurychu, na Wydziale Rolnym…. Odbyli wtedy, i później wiele wycieczek Jedna z nich, licząca ponad 5 tyś. kilometrów – od Włoch, poprzez Francję, Niemcy, na krajach Beneluksu kończąc – szlakiem budowli gotyckich. Inną podobną – szlakiem budowli romańskich.”
Zamiłowanie do podróżowania odziedziczył po rodzicach ich jedyny syn, Piotr, który obecnie jest geografem Że zaś dziedziczenie jest cechą, z której można wiele wnioskować, widzimy to i w następnym pokoleniu, jakim jest córka p. Piotra, Zosia. Jak widać na fotografii, jest ona bardzo podobna do swej babci, czyli pani Barbary. Ma też wiele podobnych cech – np. pogoda ducha, duża żywotność o zadziwiające często słuchaczy trafne uwagi i wypowiedzi. Cechy te tak bardzo przypominają bohaterkę z książki „Awantura o Basię” K. Makuszyńskiego, co stanowi jeszcze jeden powód, by stwierdzić, że była nią pani Barbara Zych, pod swym dziecięcym nazwiskiem Basia Bzowska.

Stanisław Wcisło 

Z wizytą “U Aniołka”

Dzisiaj, korzystając z pięknej pogody, rodzina z Gminy Tymbark wybrała się z odwiedzinami do Aniołka, który stoi sobie pod Górą Zęzów, cichutko w lesie, i czeka na gości. A jak to się stało, że Aniołek  ten zatrzymał się właśnie w Tymbarku?  Informację znaleźliśmy na portalu  (tutaj ) Szkoły Podstawowej w Zawadce, która w ubiegłym roku szkolnym, w ramach  programu “WF z klasą”,  realizowała projekt: “Ścieżka  turystyczno  – regionalną ,,Mój sportowy region’’. 

A oto jakie informację o Aniołku zebrali uczniowie Szkoły w Zawadce w maju 2016 roku:

” W październiku tego roku aniołek będzie miał siedemdziesiąt lat. Rzeźba poświęcona w 1939 przez proboszcza Tymbarku Andrzeja Bogacza wydaje się być dzisiaj zapomniana. Szkoda…Człowiek nieustannie tworzy coś wyjątkowego, co potem staje się jego dziedzictwem kulturowym, bogactwem tradycji regionalnej małej ojczyzny. Niestety zapomina, że jego dzieła, tak jak i on sam nie są wieczne, ulegają zniszczeniu. Czas bezpowrotnie zabiera to, czego człowiek, mimo iż sam jest twórcą nie potrafi docenić i zabezpieczyć. Dlatego smutna wydaje się nam być historia tymbarskiego Aniołka Na Górach. Nie tylko przez okoliczności, w których powstała, ale przede wszystkim przez zapomnienie i zaniedbanie specjalistów. I tylko entuzjazm i wielki zaangażowanie pani Urszuli Figury, wnuczki fundatorów pomnika sprawiają, że to wyjątkowe miejsce urzeka i wciąż przyciąga, a pamięć o tych , którzy bezimiennie zostali tam pochowani, wciąż żyje.

Dziecka postać ze skrzydłami.

Aniołek, nie anioł. Tak potocznie mówi się o rzeźbie znajdującej się na osiedlu Kuligówka, na południowym stoku Zęzowa w Tymbarku. Kilkumetrowy pomnik przedstawia modlącego się Jezusa w Ogrójcu: klęczący Chrystus wpatrzony jest w postać aniołka, który podaje mu kielich. Anioł wyobrażony jest tutaj w postaci dziecięcej, co bardzo wiąże się nie tylko z funkcjonującą nazwą tego miejsca, jak również z okolicznościami ufundowania pomnika.

Dziewiętnastowieczna bezradność

Na płycie znajdującej się na pomniku trudno już odczytać napis; mówi o fundatorach kamiennej rzeźby: ,,Fundator Staniec Michał, Franciszka 1939’’.

Po pierwszej wojnie światowej rodzina Stańców pracując na polu wykopała szczątki ludzkich kości. Prawdopodobnie były to szczątki zmarłych dzieci na epidemię cholery, która zaatakowała ludność Tymbarku i okolicznych wsi w dziewiętnastym wieku. Urszula Figura wspomina, że dziadkowie bardzo często mówili o dającym się słyszeć płaczu dzieci, o dziwnie wyczuwanym niepokoju, kiedy znajdowali się w pobliżu tego miejsca, a nawet o biegających, siwych koniach: słowem – ,,tam coś straszyło’’. Trudno do wyjaśnienia zjawiska, babcia pani Urszuli tłumaczyła prośbą zmarłych ludzi o modlitwę. Rodzina Stańców postanowiła zebrać znalezione szczątki w jedno miejsce, a  zarazem je ,,uspokoić’’. Zleciła także rzeźby artyście słopnickiemu Andrzejowi Kwiatkowskiemu z Zaświercza. Tak powstał Aniołek. Nad zbiorową mogiłą dzieci czuwa Aniołek. Opiekun, nieustanny towarzysz, obrońca. Uosobienie wszystkiego, co dobre. Nieprzypadkowa wydaje się powszechnie przyjęta nazwa tej rzeźby. W ciszy tymbarskiego wzgórza klęczy przejęty Chrystus.”.

Powyższa informacja w jednym punkcie jesienią ubiegłego roku stała się nieaktualna, a mianowicie Gmina Tymbark pozyskała środki zewnętrzne na odnowienie “Aniołka”, które zostało zakończone we wrześniu 2016 roku (portal pisał o tej  inwestycji https://tymbark.in/aniol-ignorant/).

Poniżej trasa “aniołkowej” wycieczki: