W rocznicę wydarzenia: Tymbark i Jodłownik na prezydenckim szlaku. Wizyta i spotkanie mieszkańców z prof. Ignacem Mościckim w 1929 r.

Tymbark i Jodłownik na prezydenckim szlaku

Wizyta i spotkanie mieszkańców z prof. Ignacem Mościckim w 1929 r.

Ponad dziewięćdziesiąt lat temu w dniach 17 i 18 lipca 1929 r. po szutrowanych jeszcze wówczas drogach powiatu limanowskiego, poruszała się sprawnie niewielka, licząca zaledwie kilka pojazdów kolumna. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, bowiem w tym okresie samochód był już w powszechnym użytku, gdyby nie fakt, iż niemal w każdej miejscowości przez którą przejeżdżała była owacyjnie witana. Tak samo było w stolicy regionu mieście Limanowej. Z tej okazji została ona odświętnie przystrojona świetlnymi iluminacjami. Na podróżnych czekała grupa rozemocjonowanych mieszkańców z władzami miasta, duchowieństwa i przedstawicielami społeczności żydowskiej na czele. Po nocy spędzonej w Dworze Marsów uformowana w kolumna ruszała w dalszą drogę i podobnie jak dzień wcześniej wszędzie owacyjnie witana. Tak było w Sowlinach, Zamieściu, Tymbarku i wreszcie Jodłowniku. We wszystkich tych miejscach odbywały się podniosłe acz niezwykle spontaniczne spotkania. Któż wzbudzał tyle pozytywnych emocji wśród społeczności lokalnej miasta, miasteczek i niewielkich wsi. Otóż, był nim prof. Ignacy Mościcki Prezydent i Pierwszy Obywatel Rzeczypospolitej.

W lipcu 2012 roku w Muzeum Regionalnym Ziemi Limanowskiej odbył się wernisaż wystawy, na której przypomniano tę historyczną wizytę głowy państwa w powiecie limanowskim. Od tego czasu w wyniku badań archiwalnym udało się odnaleźć kolejne interesujące materiały, ukazujące wizytę prof. Ignacego Mościckiego w naszym regionie.  Okazuje się bowiem, że Prezydent odwiedził nie tylko Dwory Marsów i Romerów o czym pisano także na łamach „Echa Limanowskiego”, ale również spotykał się robotnikami rafinerii w Sowlinach, mieszczanami w Tymbarku tudzież włościanami w Jodłowniku i Zamieściu. Korzystając zatem z okazji jaką jest kolejna rocznica ważnej dla regionu wizyty warto przypomnieć również te mało znane epizody, które stanowią interesujący przyczynek do bogatej historii naszej małej ojczyzny.

* * *

Początek lata 1929 r. był wyjątkowo upalny i suchy. Szereg osób wykorzystując doskonałą pogodę korzystało z urlopów i wyjeżdżało do znanych nadmorskich kurortów m.in. Władysławowa, na Hel czy też do równie popularnego wówczas Zakopanego i Krynicy. Niestety dla pozostałych był to okres wytężonej pracy. Wśród tych „zapracowanych” znaleźli się urzędnicy Kancelarii Prezydenta, dla których od z górą kilku tygodni zasadniczym zajęciem pozostawała organizacja planowanej na połowę lipca podróż najważniejszej osoby w kraju. Na Zamku dogrywano ostatnie szczegóły, opracowywano program precyzyjnie dobierając  miejsca jakie miał znaleźć się na niej  znaleźć. Do Warszawy spływały telefonogramy z potwierdzeniami noclegów, kończące każdy dzienny etap podróży. Wszystkie prace organizacyjne musiały zostać ukończone przed 15 lipca, gdyż  tego dnia szybką koleją z Warszawy przybyć miał do stolicy Małopolski Ignacy Mościcki Prezydent Rzeczpospolitej. Od stołecznego Krakowa właśnie Prezydent planował rozpocząć swoją kilkunastodniową podróż. Miała być ona wyjątkowa pod każdym względem i taką była w istocie.  W jej trakcie Prezydent odwiedził bowiem kilkadziesiąt wsi, miasteczek i miast spotykając się zarówno z władzami samorządowymi, duchowieństwem, przedstawicielami społeczności żydowskiej, przedsiębiorcami czy działaczami społecznymi, ale przede wszystkim nawiązał szczere i sympatyczne relacje ze zwykłymi mieszkańcami regionu. Jak wspominają uczestnicy tych spotkań, w bezpośrednim kontakcie Ignacy Mościcki okazywał się być niezwykle ciepłym i przyjaznym człowiekiem. Fakt, głowa Państwa paraliżowała oficjeli, jednak z cała pewnością nie najmłodszych, dzieci i młodzież, która lgnęła do niego w każdym miejscu, gdzie do takich bezpośrednich spotkań dochodziło. Dlatego zapewne podróż Prezydenta po Małopolsce została zarówno przez ogólnopolskie jak i lokalne media określona mianem rodzinnej wizyty Ojca Narodu u swych ukochanych dzieci.  

* * *

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na jeden ciekawy aspekt, otóż w przeciwieństwie do współcześnie organizowanych wizyt prezydenckich, którym towarzyszą niezwykle wzmożone środki bezpieczeństwa, ścisła ochrona osobista i zabezpieczenia antyterrorystyczne, podróż Ignacego Mościckiego miała zupełnie inny, bardzo otwarty charakter. Podróżował w odkrytym samochodzie bez specjalnej ochrony a cała jego „świta” zmieściła się w zaledwie kilku pojazdach. Można sobie zadać pytanie dlaczego Prezydent miał tyle swobody. Otóż, było to możliwe, gdyż w przedwojennej Polsce Prezydent był dla zdecydowanej większości obywateli uosobieniem majestatu Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Gwarantem niezależności i niepodległości państwa, odzyskanego po 123 latach zaborów i choć w okresie dwudziestolecia międzywojennego, podobnie jak dziś,  na szczytach władzy toczyła się zażarta walka polityczna, to jednak Prezydent RP był otaczany należną mu czcią i szacunkiem. W każdej klasie szkolnej, w urzędzie państwowym i samorządowym na ścianie obok godła państwowego oraz wizerunku twórcy Rzeczypospolitej Marszałka Józefa Piłsudskiego znajdowała się podobizna Prezydenta RP. Dziś podobna sytuacja wydaje się być niemożliwa do powtórzenia, bowiem współczesne polskie społeczeństwo jest niezwykle spolaryzowane w poglądach nt. miejsca, roli i pozycji jaką w naszym państwie winien zajmować Prezydent. 

* * *

Przywiązanie i szacunek do pierwszej osoby w państwie  był widoczny na całej trasie. Wszędzie, gdzie zatrzymywał się Prezydent organizowane były patriotyczne manifestacje. Nie były to jednak typowe „obowiązkowe akademie” jak za czasów PRL, ale spontaniczne, choć dobrze organizacyjnie przygotowane spotkania. W miejscowościach przez które przejeżdżała kolumna pojazdów Prezydenta, witana była entuzjastycznie przez mieszkańców. Budowano specjalne barwne bramy triumfalne. Wzdłuż traktu oczekiwały władze, mieszkańcy, przedstawiciel społeczności  żydowskiej oraz organizacji, związków i stowarzyszeń społeczno-kulturalnych. Wszędzie widoczne były biało-czerwone chorągiewki.

Pierwszy etap podróży Prezydenta objął wizytę w grodzie Kraka, w czasie której spotkał się z mieszkańcami, ale także uczestniczył w uroczystościach wojskowych. Odwiedził Wawel i Skałkę. W dniu 17 lipca 1929 r. rozpoczęła się właściwa część niezwykle intensywna podróży. Już pierwszego dnia pokonał on bowiem kilkudziesięcio kilometrową trasę odwiedzają Orawę, Podhale, fragment ziemi sądeckiej, a kończąc ją w Limanowej.

Podróż rozpoczęła się w Myśleniach,  gdzie zaplanowano pierwszy z wielu krótki postój. Następnie przejechał przez Chabówkę, gdzie oczekiwali na niego przedstawiciele nieodległej Rabki w osobach wójta oraz członków miejscowej Gminy Żydowskiej. Dłuży postój miał miejsce w Spytkowicach, tam zwiedził gospodarstwo hodowlane, spotkał się z miejscowym duchowieństwem i mieszkańcami. Następnie samochód skierował się na zachód do Orawki, gdzie Prezydent zwiedził zabytkowy drewniany kościół a następnie do Jabłonki do Domu Ludowego. Tutaj odbyła się krótka uroczystość z udziałem m.in. znanego działacz spisko-orawskiego  Piotra Borowego. Kolejny etap podróży obejmował Podhale. Na trasie znalazł się wpierw Czarny Dunajec następnie stolica regionu Nowy Targ, gdzie Prezydent przyjął hołd górali, następnie Białka Tatrzańska. Tam zjadł obiad w towarzystwie ks. Jana Madeja miejscowego proboszcza i posła na Sejm RP w jednej osobie.  Kolumna prezydencka zawitała również na moment na Spisz odwiedzając Niedzicę, by później udać się na ziemię sądecką. Zwiedzanie stadni koni i gospodarstwa w Maszkowicach zajęło sporo czasu, którego powoli zaczęło już brakować. Ostatnim etapem tej podróży miała być Limanowa, do której Prezydent dotarł ok. godz. 21. Tutaj w Dworze Marsów zjadł uroczystą kolację wydaną przez gospodarzy na jego część a następnie spędził noc. Kolejny dzień podróży tj. 18 lipca 1929 r. to spotkanie z mieszkańcami miasta i duchowieństwem, którego przebieg dziś jest już powszechnie znany oraz dobrze wspominany. Po uroczystościach w kościele parafialnym rozpoczął się kolejny etap jego małopolskiej podróży.

Wizyta i spotkania w Sowlinach, Zamieściu oraz Tymbarku 18 lipca 1929 r.

Tuż za rogatkami miasta Limanowej kolumna prezydencka nieco przyśpieszyła, jednak nie na długo, bowiem już w oddali można było dostrzec odświętnie ubranych z chorągiewkami w dłoniach mieszkańców osiedli robotniczych w Sowlinach. Samochód z Prezydentem zatrzymał się na wysokości dwóch okazałych willi, w których mieszkała kadra kierownicza największego zakładu przemysłowego w regionie. Tutaj dostojnego gościa witali robotnicy rafinerii nafty, okoliczni mieszkańcy oraz licznie dziatwa. W imieniu wszystkich zebranych głos zabrał inż. Józef Marcinkiewicz (1876-1958),  inżynier budowlany, absolwent Politechniki Lwowskiej, żołnierz armii austro-węgierskiej w czasie I wojny światowej. Po jego krótkim acz płomiennym przemówieniu prezydencki samochód został przez dzieci dosłownie zasypany polnymi kwiatami, wywołując szczery uśmiech na twarzy jego najważniejszego pasażera. Po chwili kolumna ruszyła w dalszą drogę przejeżdżając m.in. przez wieś Zamieście, gdzie pierwszy obywatel RP również był niezwykle entuzjastycznie witany przez miejscową ludność. 

Kolejnym miejsce postoju, jakkolwiek wcześniej nie zaplanowanym, był rynek w Tymbarku. W kronice parafialnej zachował się niezwykle szczegółowy opis spotkania Prezydenta Mościckiego z władzami i mieszkańcami. Autorem tej interesującej relacji jest ks. proboszcz Józef Szewczyk, który  oddał doskonale podniosłą atmosferę jaka towarzyszyła temu historycznemu dla miasteczka i parafii wydarzeniu. Oddajmy zatem głos świadkowi i uczestnikowi lipcowego spotkania z Prezydentem Mościckim w Tymbarku:

W Tymbarku na drodze przy kamienicy gminnej była ustawiona piękna brama. Wzdłuż drogi ustawiły się dzieci szkolne (najbliższej drogi) za nimi stowarzyszenia młodzieży męskiej i żeńskiej a bliżej bramy też po obydwóch  stronach  drogi,  straż pożarna. Po drugiej stronie naprzeciwko nas ustawili się Żydzi z Torą pod baldachimem.

Przy samej bramie (od północnej strony, po prawej ręce w kierunku na Jodłownik) oczekiwałem ja  [ks. proboszcz Józef Szewczyk – przyp. R. Kowalski] z księdzem Mieczysławem Mamulskim i ks. drem O. Bertrandem Czyrnkiem Dominikaninem, bawiącym u rodziny na Jasnej na wakacjach, burmistrzem p. Janem Kubatkiem i reprezentującym gminę p. Dyrektorem Szkoły Kazimierzem Kierońskim. O godz. 10 ½ zajechało auto P. Prezydenta i stanęło przed bramą. P. Prezydent nie wysiadł,  lecz siedząc  w aucie przyjął hołd. Ja, przedstawiwszy się przemówiłem w te słowa:

«Najdostojniejszy P[anie] Prezydencie: Bogu Najlepszemu składam dzięki, że nam dał dożyć tego, iż możemy powitać i złożyć karny hołd swojemu Władcy. Nadto  przyjm[ij] Najd[ostojnieszy] P[anie] Prez[ydencie] najserdeczniejszą podziękę za to, że zbliżasz się do twych poddanych  na całym terenie i wszystkich krańcach Polski,  a zbliżając się do nas zbliżasz nas do serca Najjaśniejszej Rzeczypospolitej (…). Świadomi  jesteśmy wszyscy od najstarszego obywatela do małego dziecka tych Twoich macierzyńskich trosk i zabiegów, jakie podejmujesz dla dobra Twych podwładnych i tej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i dlatego z serca przepełnionego wdzięcznością, miłością i czcią wołamy Najdostojniejszy P. Prezydent, nasz Władca, następca Królów  polskich niech żyje»

Okrzyk ten podjęło pilnie całe zgromadzenie. Następnie przedstawiłem reprezentację miasta, stowarzyszenia młodzieży Straż Pożarną, reprezentację gminy Izraelickiej. Burmistrz podał na tacy bochenek chleba i kilka grudek soli. Chleb i sól zabrał P. Prezydent, podał wszystkim rękę i reprezentantowi Żydów także. Ja miałem ten zaszczyt, że dziękując mi P. Prezydent – długo a serdecznie i silnie ściskał moją dłoń.” [Archiwum Parafii w Tymbarku, Kronika parafii Tymbark, t. II, s. 77-78]

 To historyczne wydarzenie został zatrzymane w kadrze na dwóch archiwalnych już dziś fotografiach. Pierwsza, ukazuje kolumnę prezydencką wjeżdżającą na tymbarski rynek. Doskonale widoczne są zabudowania miasteczka oraz szpaler ludzi ustawiony wzdłuż drogi.  Na temat drugiej, zachowanej w kronice parafialnej, ks. proboszcz odręcznie napisał:

Naklejam tu fotografię przedstawiającą … Fotografia była zdejmowana z okna budynku gminnego znajdującego się po lewej stronie w kierunku Jodłownika. Ja tam jestem tuż przy Prezydencie.”

Spotkanie w Jodłowniku z Romerami i Drożdżami

 Po owacyjnym spotkaniu z mieszkańcami Tymbarku, kolumna prezydencka wyruszyła w dalszą drogę, aby po kilkunastu kilometrach dotrzeć do rogatek miejscowości Jodłownik. Miasteczko to znalazło się na trasie przyjazdu, mało tego również w oficjalnym programie podróży Prezydenta. Kancelaria Prezydenta zaplanowała tutaj dłużej spotkanie zarówno z mieszkańcami ale przed wszystkim zwiedzanie dwóch gospodarstw wzorowych. Na łamach „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” opublikowana została krótka notatka prasowa  informująca o pobycie Ignacego Mościckiego w Jodłowniku. Redaktor odnotował:

 O godz. 12-tej p. Prezydent jadąc przez Swoliny, Zamiecie oraz szereg innych miejscowości, przybył do Jodłownik, gdzie był witany owacyjnie, wysiadł z samochodu. Poprzedzany banderią Podhalan, zwiedził farmę p. Drożdża, oglądając bydło, po czem udał się na zwiedzanie obory zarodowej w majątku p. [Aleksandra] Romera. Należ zaznaczyć, iż Jodłownik jest kolebką czerwonego bydła klasy polskiej. P. Prezydent przez czas dłuższy z zainteresowaniem oglądał ciekawsze okazy, poczem udał się do dworu, gdzie był podejmowany przez pp. Romerów przekąską.

Swoją relację z podróży zamieściła również „Gazeta Lwowska”, pisząc w odredakcyjnym tekście:

O godz. 12. Pan Prezydent przybył do Jodłownika, gdzie zwiedził fermę p. [Jana] Drożdża, po czym udał się na zwiedzania obory w majątku p. Romera Należy zaznaczyć, że Jodłownik jest kolebką czerwonego bydła, rasy polskiej. P. Prezydent przez dłuższy czas oglądał ciekawsze okazy, poczem udał się do dworu, gdzie był serdecznie podejmowany przez pp. Romerów. O godz. 12.30 odjechał P. Prezydent wraz z otoczeniem do Zakliczyna.

Szerzej tą historyczną wizytę opisał lokalna prasa m.in. ukazujący się w Nowym Sączu tygodnik „Głos Podhala”. Na jej szpaltach ukazał się tekst Franciszka Biedronia, w którym autor pisał:

Orszak Prezydenta w asyście strojnej banderii zajechał przed kościół. U wrót starej świątyni wiejskiej powitał Najwyższego Włodarza opat OO Cystersów ks. Magiera. Po modłach udał się Pan Prezydent przed zagrodę gospodarza [Jana] Drożdża, gdzie oglądał czerwone bydło włościan hodowców. Tu przemówił do Pana Prezydenta gospodarz Śliwa z Mostowa, dziękując Mu z całego serca za odwiedziny i zainteresowanie rolnictwem. Następnie oglądał Pan Prezydent oborę gospodarza Drożdża i zapraszany przezeń serdecznie, przestąpił progi wiejskiej chaty. Było tak ongiś było i znowu dziś! Najwyższy przedstawiciel Majestatu Rzeczypospolitej zasiadł do stołu w skromnej izbie wieśniaczej i nie pogardził posiłkiem chłopa. Scena naprawdę piękna i godna dziennikarskiej notatki. (Niestety PAT. tej sceny nie widział!).

Prócz ludności miejscowej wzięła udział w uroczystościach w Jodłowniku także ludność okolicznych gmin i przysiółków. Bajecznie wyglądała grupa dziewcząt ze Skrzydlnej, która długimi wieńcami opasała orszak Pana Prezydenta. Obraz  jak z bajki   – prześliczny.

Z domu włościanina Drożdża udał się Pan Prezydent do dworu pp. Romerów, gdzie zabawił dłużysz czas, podejmowany niezwykle serdecznie przez gospodarzy. Po zwiedzeniu wzorowej obory (najpiękniejsze bydło czerwone)i przekąsce opuścił Dostojny Gość dwór pp. Romerów i żegnany serdecznie przez ludność, udał się w dalszą podróż do Zakliczyna i Dębicy. Na granicy powiatu pożegnał Pana Prezydenta starosta Müller. Oto wspaniały przebieg podróży Głowy Państwa po pięknej ale biednej niestety, ziemi limanowskiego powiatu. Jeśli idzie o porządek, ludność zdała egzamin z odznaczeniem. Na wysokości zadania stanęło także duchowieństwo, nauczycielstwo i władze powiatowe. Dopisała również pogoda”.

Z pobytu i spotkania prof. Ignacego Mościckiego w Jodłowniku zachowały się w zbiorach rodzinnych p. Heleny Romer Wąsowicz 3 archiwalne fotografie a także autograf jaki złożył w Księdze Gości Majątku Romerów tudzież szczegółowy program podróży Pierwszego Obywatele RP w dniach 17 i 18 lipca 1920 r.

Od wizyty Prezydenta Mościckiego na limanowszczyźnie minęło ponad dziewięćdziesiąt lat. Pamięć o tym wydarzeniu nie jest powszechna. Niemniej jednak z uwagi na fakt, iż była to pierwsza wizyta głowy państwa w regionie należy ją przypomnieć. Wydaje się ponadto, że należało by ją również uznać za historyczną i podobnej randze, jak przejazd Świętego Jana Pawła II i krótki postój na rynku w Limanowej.

Robert Kowalski,

Łososina Górna, 16.07.2020

1. Wjazd prezydenckiej kolumny do Tymbarku 18 lipca 1929 r.

2. Widok na Sowliny i osiedle pracowników Rafinerii Nafty

3. Prezydent Ignacy Mościcki wjeżdża do Tymbarku. Widoczny szpaler ludzi, bramę triumfalną w tle Kościół Parafialny Narodzenia Najświętszej Maryi Panny oraz rynek.

4. Spotkanie mieszkańców miasteczka z prof. Ignacym Mościckim na tymbarskim rynku Prezydenta RP

5. Rodzina Jana Drożdż z Jodłownika, którego gospodarstwo odwiedził Prezydent Mościcki

6. Ignacy Mościckiego przybył do Jodłownika w godzinach południowych. Prezydent (x) wysiada z samochodu przed dworem Aleksandra Romera

Podczas wizyty w Jodłowniku Prezydent (x) z zainteresowaniem oglądał ciekawe okazy czerwonego bydła rasy polskiej, hodowanego w majątku Aleksandra Romera.

Fotografie:

  1. Wjazd prezydenckiej kolumny do Tymbarku 18 lipca 1929 r. [PTH]
  2. Widok na Sowliny i osiedle pracowników Rafinerii Nafty [PTH]
  3. Prezydent Ignacy Mościcki wjeżdża do Tymbarku. Widoczny szpaler ludzi, bramę triumfalną w tle Kościół Parafialny Narodzenia Najświętszej Maryi Panny oraz rynek. [KPT]
  4. Spotkanie mieszkańców miasteczka z prof. Ignacym Mościckim na tymbarskim rynku Prezydenta  RP [KPT]
  5. Rodzina Jana Drożdż z Jodłownika, którego gospodarstwo odwiedził Prezydent Mościcki. [ARD]
  6. Ignacy Mościckiego przybył do Jodłownika  w godzinach południowych.  Prezydent (x) wysiada z samochodu przed dworem Aleksandra Romera. [Zbiory Heleny Romer-Wąsowicz]
  7. Podczas wizyty w Jodłowniku Prezydent (x) z zainteresowaniem oglądał ciekawe okazy czerwonego bydła rasy polskiej, hodowanego w majątku Aleksandra  Romera. [Zbiory Heleny Wąsowicz- Romer]

 

HISTORIA PIŁKI NOŻNEJ (63) -ze starych kronik Krzysztofa Wiśniowskiego

HARNAŚ w III Lidze Małopolskiej

Koniec sezonu piłkarskiego 1993/1994. Bardzo dobra gra w jesieni i wspaniały ciąg zwycięstw, z dwiema tylko przegranymi, w rundzie wiosennej. Daje to Drużynie HARNASIA drugie miejsce w grupie i upragniony awans do III Ligi. Kibice i sympatycy HARNASIA w 45 rocznice istnienia Klubu, otrzymali wspaniały prezent, została pokonana zaczarowana bariera.

Wiele pozytywnych czynników wpłynęło na ten sukces.

W 1993 roku Prezesem HARNASIA zostaje, sympatyk i pełen energii,działacz klubowy – Jacek Dziadoń.

Z drużyny Iglopolu Dębica, powrócili wypożyczeni: Rafał Dudzik, Grzegorz Stokłosa, Franciszek Mrózek i Ryszard Wroński II. Do drużyny dołączająmłodzi utalentowani wychowankowie Klubu:Wojciech Dziadoń, Zbigniew Palacz i Piotr Kapturkiewicz.

Następuje mobilizacja kadrowa, dobrze grająca drużyna Harnaś II, umożliwia  szerokiej rezerwie utrzymanie wysokiej formy. Młodzi jeszcze nie dawno juniorzy wywierają presję na pierwszy skład. Tworzy się atmosfera zdrowej sportowej rywalizacji. Każdy mecz jest wielkim wydarzeniem, kibice mają wiele radości i skrupulatnie liczą punkty.

Autorami tego sukcesu są:

Szeroka Kadrazawodników Harnasia – Kapitan drużyny – Wojciech Majeran.

Trener – Marian Tajduś, Kierownik drużyny – Zbigniew Zborowski,

Prezes Klubu – Jacek Dziadoń, Sekretarz Klubu – Zbigniew Majeran,

Członkowie Zarządu: Jolanta Ichas, Marian Jaroszyński, Janusz Piętoń, Stanisław Pachowicz, Maciej Urbański, Marian Sporek, Wojciech Majeran, Jan Smoter, Robert Nowak, Piotr Czak.

Lekarz – Zygmunt Chaja i masażysta Marek Ryś.

Ośrodkiem finansowania Klubu były, Podhalańskie Zakłady Przemysłu Owocowo Warzywnego w Tymbarku. Zakład, daje mieszkańcom pracę i utrzymuje Klub Sportowy, który prowadzi działalność w dwóch sekcjach sportowych: piłki nożnej i tenisa stołowego.

Oprócz PZPOW Harnasia dofinansuje Urząd Gminy w Tymbarku. W tym roku 1994 przeznaczył na piłkę nożną kwotę 60 milionów złotych. Rada Gminy Tymbark przekazała także miejsce na boisko rezerwowe nad rzeką.

cdn.

Foto nr 1.
Boisko w Tymbarku – czerwiec 1994 rok. Pierwsze oficjalne zdjęcie Drużyny HARNASIA jako III – ligowca. Stoją od lewej: Rafał Dudzik, Łojek, Prezes Klubu – Jacek Dziadoń, Jan Szewczyk, Tomasz Majeran, Członek Zarządu – Janusz Piętoń, Jarosław Majeran, Wojciech Majeran, Grzegorz Stokłosa, Ryszard Wroński, Bogdan Puchała, Lekarz – Zygmunt Chaja, Trener – Marian Tajduś, Sekretarz Klubu – Zbigniew Majeran. W dole: Bogdan Smoter, Wojciech Dziadoń, Franciszek Mrózek, Maciej Olesiak, Czesław Kordeczka, Grzegorz Dziadoń, Mieczysław Kubatek, w dole Wojciech Zborowski.

Foto nr 2.
Boisko w Tymbarku – mecz z drużyną CRACOVII – wynik 0:2
HARNAŚ w żółtych koszulkach – od lewej: Wojciech Majeran, Rafał Dudzik, Franciszek Mrózek, Jarosław Majeran, Maciej Olesiak, Grzegorz Dziadoń, Mieczysław Kubatek, Bogdan Puchała, … , Wojciech Zborowski, Grzegorz Stokłosa.

Foto nr 3.
III Ligowa – Drużyna HARNASIA przed kolejnym meczem.
Stoją od lewej: Rafał Dudzik, Trener Marian Tajduś, Tomasz Fałowski, Andrzej Opioła, Wojciech Majeran, Paweł Pięta, Grzegorz Dziadoń, Jan Szewczyk, Wojciech Dziadoń, Łukasz ,Krzysztof Obidowicz . w dole: Jan Burnus, Marek Przechrzta, Paweł Mrówka ,Franciszek Mrózek, Piotr Kapturkiewicz, Wojciech Mrózek, Kierownik Drużyny – masażysta Marek Ryś, Krzysztof Przechta.

Foto nr 4.
Lekarz klubowy –Zygmunt Chaja z synem.

Foto nr 5.
Grzegorz Stokłosa – czołowy napastnik III – ligowego HARNASIA

Foto nr 6.
Rafał Dudzik i Jan Szewczyk … bramkarz i pomocnik,
wychowankowie Klubu i filary III ligowej Drużyny.

 

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

DWA ŚWIATY 

 
Obraz wydawać by się mogło bardzo odległy. Powinien ulec całkowitemu zapomnieniu. Cela, gdzieś w mrocznych dziewiętnastowiecznych kazamatach Sybiru. Sybir – nazwa, słowo, na którą pokoleniom naszych przodków ciarki przechodziły po plecach. W jednym miejscu. Wszyscy zakuci w kajdany. Postać stojąca przy oknie. A naprzeciw, współwięźniowie, rodacy. Upojeni, oszołomieni chwilą. Dwa światy. ” Dwa światy ” – jedna ze stron dodatku Tygodnika Ilustrowanego z lat 1911 – 1912 . Dokładnie było to ” premium ” dla prenumeratorów. Obraz autorstwa Konstantego Górskiego ( 1868 – 1934 ) reprodukowany na planszy o wymiarach 29 x 39 cm – ” SYBIR, WIZYE PRZESZŁOŚCI ”  – serja I i II  – oryginały z moich zbiorów. Rodzinna pamiątka, przekazywana z pokolenia na pokolenie.. .
 
 
 Pamiętam, jeszcze jako dziecko, kiedy te obrazy, wraz z dorosłymi mogliśmy przeglądać, podziwiać. To były przeważnie święta, rodzinne spotkania, jakieś bardzo ważne chwile, które wyraźnie utkwiły w pamięci. Aż dziw, że to przetrwało w tak dobrym stanie przez tyle lat. Wojny, niemiecka okupacja a później czasy komuny. Pamiętam, kiedy rodzice, starsi, pochylali się nad tymi obrazami. Były przy tym wymowne skinienia głowy i tylko jedno słowo. Jedno słowo – popatrz. Nie musieli nic więcej mówić. Te obrazy mówiły same za siebie. 
 
Dzisiaj tylko jedna karta Konstantego Górskiego z wizji Sybiru, wspomnień katorgi i męczeństwa czasów zaborów. Patrzę na ten obraz tak samo jak przed laty, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Być może z dziecięcą naiwnością. Stoję zawsze przy tej postaci pod oknem i zadaję sobie pytanie. Dlaczego, dlaczego tak musi być, że są dwa światy. Dlaczego ta odwieczna klątwa musi na nas tak ciążyć. Dlaczego są dwa światy …  ” Dwa światy ” – Konstanty Górski – premium Tygodnika Illustrowanego – ” Sybir, wizye przeszłości ” Serya II 1912 – zbiory własne Kolekcja Prywatna Tymbark w Tymbarku.

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

 
 
 

HISTORIA PIŁKI NOŻNEJ (62) – ze starych kronik Krzysztofa Wiśniowskiego

Sezon piłkarski 1990/1991, przy dużym apetycie na progres, nie spełnił oczekiwań, kibiców i szkoleniowców. Drużyna zajęła dziesiąte miejsce w tabeli końcowej. Sama gra pomimo dobrego warsztatu i potencjalnych możliwości nie zachwycała.

Pozytywne zjawisko odnotowano na poziomie szkolenia młodzieżowego. Z każdym sezonem pojawiała się nowa grupa młodych piłkarzy, która kończyła wiek juniorski, dobrze wyszkolonych i rwących się do gry. Narastała potrzeba zagospodarowania tego gorącego kapitału.

Na tą sytuację, z wielkim wyczuciem i menadżerską intuicją zareagował Jacek Dziadoń. Sympatyk Klubu, jednocześnie czynny zawodnik, choć nie łapiący się w pierwszym składzie. W 1991 roku zorganizował i zgłosił do rozgrywek Klasy C, Drużynę HARNAŚ II.Kierownikiem Drużyny został Robert Nowak aktywny działacz klubowy i Członek Zarządu.

BUNDES LIGA – bo tak została nazwana, w pierwszym sezonie awansowała do Klasy B. W sezonie 1993/1994, tylko „wypadkiem przy pracy” można nazwać brak awansu do klasy A. W tym czasie Bundes Liga gromi przeciwników, strzelając przy tym olbrzymią ilość goli. Najlepsi strzelcy w tym czasie to, między innymi:

Jacek Dziadoń, Ryszard Gawron, Hubert Leśniak,

Jan Szewczyk i Krzysztof Wiewiórka.

Drużyna HARNAŚ II, spełniała bardzo ważną funkcję szkoleniową. Pozwala juniorom stawiać pierwsze kroki w dorosłej piłce a seniorom przeczekać czas  awansu do pierwszego składu. Zawodnicy Drużyny Seniorów, mają szansę dochodzić do formy po kontuzjach i przerwach w grze.

Powołanie do życia drugiej drużyny – nie było pomysłem nowatorskim. Większe Kluby,nagminnie stosowały ten rozszerzony sposób szkolenia.

Nawet w Harnasiu w początkowych latach działalności, lata 50-te, ten proceder miał miejsce. 2 lipca 1952 roku, odbyło się piłkarskie spotkanie, w którym zawodnicy wówczas SPÓJNIA Tymbark, zmierzyli się ze swoimi rezerwami, w meczu drużyn zwanych wówczas  SENIORZY – I DRUŻYNA. W ówczesnych planach treningowych, jeszcze przez długie lata -w każdy czwartek-grano mecze sparingowe: Seniorzy – I Drużyna.

Utworzona przez Jacka Dziadonia w 1991 roku, Drużyna Harnaś II, przyniosła niezaprzeczalne korzyści dla całego Klubu, zaktywizowała zawodników i podniosła motywacje do gry. Nastąpiło ożywienie, kolejne rozegrane sezony piłkarskie pokazały duży progres. Apogeum tej wzrostowej fali nastąpiło w czerwcu 1994 roku, był nim historyczny awans HARNASIA do III Ligi Małopolskiej.

              cdn.

Foto nr 1.
II Drużyna przed jednym z meczy – od prawej: Jacek Dziadoń, Piotr Kapturkiewicz, Władysław Skrzatek, Mariusz Osiak, Gąsior , Ryszard Wroński, Krzysztof Wiewiórka, Ryszard Gawron, Piotr Czyrnek dalej sędzia z Limanowej Śliwiński.

Foto nr 2.
Boisko Tymbark – Harnaś II przed meczem, stoją od lewej: Kierownik Drużyny Robert Nowak, Wojciech Przechrzta, Sławomir Olejarz, Tomasz Olejarz, Marek Jaroszyński, Ryszard Gawron, Marcin Pażucha, Paweł Wiewiórski. W dole: Krzysztof Przechrzta, Sławomir Ryś, Marcin Janczak, Pawlik, Tomasz Ryś, Paweł Poręba.

Foto nr 3.
Harnaś II – od lewej: Jan Burnus, Marcin Pażucha, Sławomir Ryś, … , Wojciech Zborowski, Marek Jaroszyński, Paweł Wiewiórski. W dole: Sara, Marcin Janczak, Krzysztof Przechrzta, Andrzej Niezabitowski, Piotr Dudzik, Marek Kaim.

Foto nr 4.
II Drużyna Harnasia – od lewej: Sara, Marcin Pażucha, Piotr Czyrnek, Krzysztof Wiewiórka, Wojciech Zborowski, Max Górka, Paweł Wiewiórski, Marek Jaroszyński. W dole: Krzysztof Przechrzta, Gąsior , … , Tomek Ryś, Jan Burnus, Marek Przechrzta.

Foto nr 5.
II Drużyna na ognisku klubowym.
Andrzej Niezabitowski, Paweł Wiewiórski, Piotr Kapturkiewicz, Marcin Pażucha, Andrzej Opioła, Marek Jaroszyński.

Foto nr 6.
Na tradycyjnych ogniskach dopuszczalna była szklanka piwa.
Rafał Dudzik, Ryszard Gawron, Jan Burnus, Marcin Pażucha, Paweł Wiewiórski, Marek Jaroszyński, Marek Ryś – kierownik i masażysta.

Paolone w pierwszym transporcie do Auschwitz

    14 czerwca 2020 roku przypada 80 rocznica deportacji pierwszych Polaków do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz. Niemcy wysłali z Tarnowa do Auschwitz pierwszy masowy transport więźniów. Do obozu zagłady trafiło 728 Polaków w tym  m.in. bohaterski żołnierz pochodzący z Piekiełka, kapitan Tadeusz Paolone – Lisowski, patron Jednostki Strzeleckiej nr 2007 im. kpt. Tadeusza Paolone ZS „Strzelec” OSW w Tymbarku.  W ubiegłym roku nadano również Jego imię Bibliotece Publicznej Gminy Tymbark.

Chwała bohaterom!  

           Uchwałą Sejmu 14 czerwca obchodzimy jako Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady.

st. insp. ZS Robert Nowak

na zdjęciach: kapitan Tadeusz Paolone

 

 

14 czerwca – 80 lat temu do Auschwitz Niemcy przywieźli pierwszy transport więźniów

Jest kilka słów, którymi można opisać bezmiar okrucieństwa i zbrodni niemieckiego okupanta w czasie drugiej wojny światowej. Auschwitz otwiera tę listę. Przed 80 laty – 14 czerwca 1940 r. – do powstałego w Oświęcimiu – na polskich ziemiach wcielonych do III Rzeszy – niemieckiego obozu koncentracyjnego przywieziono pierwszy transport 728 więźniów politycznych z Tarnowa. Tego dnia obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady – pisze Prezes IPN (poniżej przedruk artykułu  publikowanego w czasopiśmie „Do rzeczy” z 8 czerwca 2020 r. ). 

„Zatrzymajmy się na chwilę i wspomnijmy wszystkie OFIARY niemiecko-austriackiej barbarii, szczególnie Polskie Ofiary.
Pamięć to niekiedy wszystko co pozostaje po tych, którzy w nadziei lepszego jutra ponieśli męczeńską śmierć lub naznaczeni piętnem szczęśliwie przeżyli te „nieludzkie czasy na nieludzkiej ziemi”. 

Dajmy świadectwo! Przypominajmy za tych, którzy mówić już nie mogą.”  – apelują członkowie   Społecznego Komitetu Obchodów 14 czerwca 2020.

W pierwszym transporcie do Auschwitz był nasz bohater, pochodzący z Piekiełka, kpt.Tadeusz Paolone. Tak o jego aresztowaniu  pisze Pan Stanisław Wcisło w biografii Kapitana: 

„W opracowaniu „Księga Pamięci. Transporty Polaków do Kl. Auschwitz z Krakowa i innych miejscowości Polski Południowej” T.I. (Warszawa-Oświęcim 2002), na str. 96 i 97 znajduje się opis pierwszego transportu. Oto krótki jego fragment: „Punktem zbornym dla więźniów przywiezionych pierwszym transportem było więzienie w Tarnowie. Sprowadzono ich tam głównie z więzień: Montelupich w Krakowie, „Palace” w Zakopanem, „na Zamku” w Rzeszowie, z więzień w Jarosławiu, Sanoku, Nowym Sączu, w Nowym Targu, Wiśniczu Nowym. W wymienionych więzieniach i aresztach więźniowie – zwłaszcza podejrzani o nielegalną działalność polityczną i przechowywanie broni – poddani byli w czasie przesłuchań okrutnym torturom. 14 czerwca o świcie wyprowadzono więźniów przed łaźnię i po kilkakrotnym przeliczeniu uformowano 100-osobowe kolumny, po czym poprowadzono w kierunku dworca kolejowego, pod liczną i dobrze uzbrojoną eskortą policji niemieckiej. Ulice Tarnowa były puste, gdyż już wcześniej przygotowano je do przemarszu transportu. W celu zastraszenia mieszkańców Tarnowa policjanci strzelali do okien, w których dostrzegli ukryte za firanką twarze. Około godziny 9 pociąg ruszył w kierunku Krakowa. W Krakowie dotarła do więźniów wiadomość o upadku Paryża. Przygnębieni tą wiadomością, niepewni swego losu, zmęczeni tłokiem i upałem, więźniowie z rezygnacją oczekiwali końca podróży.”

Wśród nich był także Tadeusz Paolone – pod fałszywym nazwiskiem Tadeusz Lisowski z Krzywczyc k/ Lwowa.”

Pełna treść pracy Pana Stanisława Wcisło przybliżająca nam sylwetkę kapitana Tadeusza Paolone publikowana była na łamach portalu:  

Na stronie www.tymbark.in w zakładce „Historia” jest link „kpt.Tadeusz Paolone” znajdują się artykuły o Kapitanie, publikowane na stronie. Są tam też materiały mówiące o Zofii Posmysz – współwięźniarce, o nadaniu imienia kpt.Tadeusza Paolone Bibliotece Publicznej w Tymbarku i inne. 

O współwięźniu kpt.Tadeusza Paolone Zbigniewie Tryczyńskim, który zmarł jako ostatni wiezień tego pierwszego transportu do Auschwitz można przeczytać materiał poniżej (publikowany po Jego śmierci w listopadzie 2017 roku).

Zmarł Zbigniew Tryczyński, więzień nr 276, współwięzień Tadeusza Paulone

 

Irena Wilczek-Sowa

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

GONIEC KRAKOWSKI 

 
„Goniec Krakowski ” – ten wydawany w latach 1939 – 1945 – niemiecki gadzinowy polskojęzyczny dziennik informacyjno-propagandowy, całkowicie kontrolowany przez władze okupacyjne Generalnego Gubernatorstwa. Kolportowany w Dystrykcie Krakowskim – ukazywał się od października 1939 do stycznia 1945. Tak brzmi leksykonowa definicja tego co zachowało się do dzisiaj w moich zbiorach w Tymbarku. Obok fotografii i dokumentów, gazety czasów wojny, trudnych, okupacyjnych lat. Oryginały zachowane w doskonałym stanie.
 
 Te kilka gazet, które mam rozłożone tu u siebie w Tymbarku dzisiaj przed sobą, to nic innego jak tylko narzędzie niemieckiego ogłupiania, odwracania uwagi, propagandowa gadzinówka, przepraszam, szmatławiec. Szwabskie gadanie – to przecież z lat wojny i niemieckiej okupacji pochodzi jedna z wersji tego powiedzenia. Coś tam o froncie wschodnim, o Francji, której obywatele mają się dobrze, pomimo wojennej rzeczywistości. Gdzieś tylko kłuje w oczy informacja o obowiązujących godzinach zaciemnienia. Zarządzenie o zaciemnianiu źródeł światła weszło w życie na terenie Generalnego Gubernatorstwa pod koniec czerwca 1941 roku. Niestosowanie się do tego rozporządzenia, nawet przez zwykłe niedopatrzenie, groziło aresztowaniem i karą śmierci.
 
Numer z września 1942 roku. Na jednej ze stron artykuł o Ziemi Limanowskiej – „Rolnicze uprzemysłowienie Limanowszczyzny „.  Wartość, jako archiwalia z epoki, bardzo cenna. Hodowla rasy czerwonej,  trudności uprawy w górskim terenie. Podpisane nic nie mówiącym inicjałem. Dużo miejsca zajmuje Górska Szkoła Rolnicza w Łososinie Górnej. I tu pozwolę sobie zwrócić na tę kwestię uwagę, gdyż ma związek z naszą historią, dokładnie z okresem tworzenia się Owocarni w Tymbarku. Pokazane w poprzednim spotkaniu wojenne dokumenty z moich zbiorów właśnie tego dotyczą. W roku 1939  Górska Szkoła w Łososinie obchodziła dziesięciolecie swojego istnienia. Efektem jej działalności a szczególnie dzięki poczynaniom Józefa Marka, jeszcze przed wojną w Tymbarku zaczęły powstawać pierwsze zręby naszej Owocarni. Paradoksalnie i wbrew często powtarzanym nieprawdziwym dywagacjom, wojna nie przeszkodziła w budowie istniejącej do dzisiaj najstarszej części Owocarni w Tymbarku i jej funkcjonowaniu.  W roku wydania tego numeru „Gońca Krakowskiego”, który dzisiaj przeglądamy, w roku 1942 Owocarnia w Tymbarku działała. Dowody na to mogliśmy zobaczyć przeglądając poprzednio moje fotografie i dokumenty czasów wojny. Do nich śmiało można dołożyć te gazety z lat II Wojny Światowej Oryginalne egzemplarze, które dotarły do Tymbarku w Generalnym Gubernatorstwie w Dystrykcie Krakowskim w czasie niemieckiej okupacji. I pozostały tu u nas do dzisiaj. Ta sterta gazet, część moich zbiorów, to świadectwa czasów wojny. 

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

HISTORIA PIŁKI NOŻNEJ (61) – ze starych kronik Krzysztofa Wiśniowskiego

Ostatni mecz sezonu piłkarskiego 1990/1991 to kolejna spektakularna porażka Harnasia, tym razem z dobrze grającą drużyną z krakowskich Bronowic.

BRONOWICZANKA – HARNAŚ Tymbark, wynik 3:0  (1:0)

Skład Harnasia: Andrzej Ćwik – Andrzej Potoczny, Wojciech Majeran, Wojciech Zborowski, Bogdan Puchała – Bogdan Ślusarczyk, Tomasz Majeran, Maciej Olesiak, Grzegorz Dziadoń – Jarosław Majeran, Mieczysław Kubatek.

cdn

Foto nr 1.
Drużyna HARNASIA w KRAKOWIE, przed meczem z BRONOWICZANKĄ
czerwiec 1991r. Stoją od lewej: Tomasz Majeran, Bogdan Puchała, Bogdan Ślusarczyk, Grzegorz Dziadoń, Andrzej Potoczny, Maciej Olesiak, Jarosław Majeran, Mieczysław Kubatek, Wojciech Zborowski, Andrzej Ćwik, Wojciech Majeran.

Foto nr 2.
Mecz w Bronowicach. Napastnik gospodarzy w asyście całej obrony Harnasia. Tomasz Majeran (7) dalej Andrzej Ćwik, Piotr Czyrnek, Wojciech Majeran i po prawej Andrzej Potoczny.

Foto nr 3.
Bronowice 1991 rok. Wojciech Majeran „nie odpuszcza” górnych piłek. Po lewej, Piotr Czyrnek, Tomasz Majeran, Grzegorz Dziadoń (11), po prawej Andrzej Potoczny i Bogdan Ślusarczyk.


Foto nr 4.
Mecz w Bronowicach, Jarosław Majeran na polu karnym przeciwnika.

Foto nr 5.
Grzegorz Dziadoń –ofensywny pomocnik Harnasia.

Foto nr 6.
1991 rok, boisko w Bronowicach – Bogdan Ślusarczyk w asyście obrońcy gospodarzy.

 

 

 

 

 

 

cdn.

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

DOKUMENTY CZASÓW WOJNY

 
Zachowały się, przetrwały i są świadectwem minionego czasu. Oryginały, dokumenty z okresu okrutnej wojny i niemieckiej okupacji. Pozwalam sobie w naszych spotkaniach z historią pokazać część moich zbiorów dotyczących Tymbarku z lat II Wojny Światowej.  Fotografie są jednymi z cenniejszych dokumentów. Proszę tylko spojrzeć na zdjęcie z 1942 roku. Powstające, będące jeszcze w budowie pierwsze budynki Owocarni w Tymbarku. Fotografia z epoki, formatu pocztówkowego, sygnowana na odwrocie opisem i datą. Dzisiejszy zakładowy biurowiec, jak widać z czasem niejako wchłonął pierwszy owocarski budynek powstały jeszcze przed wojną ( 1937 – 1938 ) a rozbudowywany w latach 1940 – 1942. Owocarnia w Tymbarku w czasie niemieckiej okupacji była jedną z głównych placówek ruchu oporu na Ziemi Limanowskiej.
 
„Statut Podhalańskiej Spółdzielni Owocarsko-Warzywniczej w Tymbarku z odpowiedzialnością udziałami ” z 1941 roku. Niezwykły, historyczny artefakt, oryginał zachowany w doskonałym stanie. Statut naszej Owocarni z lat niemieckiej okupacji. Zmienił poprzednią nazwę ” Podhalańskiej Spółdzielni Owocarskiej w Tymbarku ” oraz niektóre przepisy, co w praktyce oznaczało bezwzględne stosowanie się do rozporządzeń Generalnego Gubernatorstwa. Piętnaście, zapisanych drobnym drukiem stron o wymiarach 12,5 x 19 cm w szarej broszurowej oprawie.
 
Co najmniej dziwnie brzmi określenie tego co widoczne jest na zdjęciach poniżej. Fałszywe, oryginalne dokumenty. Lub na odwrót, oryginały sfałszowanych dokumentów. Jak zwał tak zwał.  Potwierdzenie tego o czym mówi historia Owocarni w Tymbarku, Józefa Marka i wielu innych. Proszę tylko spojrzeć. Autentyczne ” lewe” dokumenty, wystawione dla osoby wysiedlonej gdzieś z Polski, w celu uzyskania możliwości ubezpieczenia i dostępu do leczenia. Materiał na całą opowieść, tu tylko część dokumentów z czasów okupacji. Ten pan nawet Owocarni na oczy nie widział. Niestety wojny nie przeżył. Pozostały papiery o których wspominają dzieje Owocarni w Tymbarku. Konspiracja, ruch oporu i otwartość na każdego, kto tylko pomocy potrzebował. Zaświadczenie o zatrudnieniu i Legitymacja Ubezpieczeniowa z pieczęciami naszej Owocarni z lat 1942 – 1943 i Ubezpieczalni Społecznej w Nowym Sączu ( Neu-Sandez).
 
Fotografia winiarni. Najwcześniejsza, wykonana prawdopodobnie przez żołnierzy niemieckich. Odnaleziona na Śląsku, na giełdzie kolekcjonerskiej w Gliwicach. Na odwrocie opis długopisem, późniejszy już powojenny, w języku czeskim ( więcej patrz / szukaj pod hasłem: Czesi  Słowacy w armii niemieckiej ). Dymiący tu komin górował nad zabudowaniami Owocarni w Tymbarku jeszcze w latach 70-tych XX wieku. Był na samym początku elementem między innymi instalacji maszyn parowych napędzających urządzenia. Elektryfikacja w Tymbarku to dopiero lata pięćdziesiąte. Niezwykle cenna, pamiątkowa fotografia.
 
Kenkarty z Tymbarku. Kennkarte, karta rozpoznawcza – dokument tożsamości wydawany przez okupacyjne władze niemieckie Generalnego Gubernatorstwa. Gminne i wójtowskie pieczęcie z podpisem  Władysława Kuca ( patrz ofiary II Wojny z Tymbarku – Władysław Kuc – zamach na Mullera ).  Data ważności dokumentów aż do 1948 roku. Dowód na to, że niemieccy zbrodniarze planowali swoje panowanie na wiele lat. Dokumenty czasów wojny. Hitlerowskie pieczęcie na fotografiach mieszkańców Tymbarku i odciski palców są nad wyraz wymowne. Pozostały i są dokumentem. 
 
Korespondencja z czasów okupacji z moich zbiorów. Filatelistyczne walory GG,  Obok pieczęcie poczty Tymbark. Niezwykła jest pocztówka, jeszcze z przedwojennego nakładu Stanisława Pyrcia z Tymbarku. Nasze stemple z Tymbarku, pieczęć z Limanowej z oznaczeniem Dystryktu Krakowskiego  ( Distrikt Krakau ), znaczek z portretem Hitlera. Karta nadana w Tymbarku, pocztówka adresowana na Tymbark, koperta z zachowanym do dzisiaj listem ze Lwowa ( Lemberg – Tymbark ). Odcinki z przekazów pocztowych z lat II Wojny Światowej. Okupacyjne pamiątki. 
Minęła już 75 rocznica zakończenia II Wojny Światowej i niemieckiej okupacji. Rocznica, a nie tak jak próbuje ją nazywać dniem zwycięstwa wroga nam nacja. Koniec wojny to de facto w naszej historii początek żałoby. Opłakiwania ofiar zbrodni i ludobójstwa, których sprawcami byli na równi niemieccy naziści jak i sowieccy żołdacy.  II Wojna Światowa naznaczyła swoje okrutne piętno w historii Polski na zawsze. Tragedia ostatniej wojny, Polski i Polaków, całego narodu, naszych rodzin i często bezimienne groby nie mogą być zapomniane. To pokazanie niewielkiej części moich zbiorów niech będzie tylko przyczynkiem do zachowania  historycznej pamięci, którą jesteśmy winni tym co byli przed nami. Z wielką atencją podchodzę do tych wojennych dokumentów. Niektóre z nich to rodzinne pamiątki, stąd i pewnie emocje. Przez to czasem zapomnienie wyłączenia lampy, ale dzięki temu całkiem ciemna i szara rzeczywistość lat okupacji zda się być nieco jaśniejsza. Stąd te tak rozświetlone piękne stare fotografie naszej Owocarni, bezdyskusyjnie symbolu Tymbarku, który promieniuje swym blaskiem już tyle lat. Tak na dobre Owocarnia powstawała wbrew wszystkiemu w latach wojny. Tak, jak wbrew wszystkiemu czerwone maki kwitły swego czasu na zboczach klasztornego wzgórza we Włoszech. Wbrew wszystkiemu. Wbrew wszystkiemu pamięć o wojnie przetrwała.

SPOTKANIA Z HISTORIĄ – KOLEKCJA PRYWATNA TYMBARK

HISTORIA PIŁKI NOŻNEJ (60) – ze starych kronik Krzysztofa Wiśniowskiego

Słoneczna, czerwcowa niedziela 1991 roku stanowiła piękną scenerią do rozegrania meczu 25 kolejki spotkań, sezonu piłkarskiego 1990/1991. Wynik tego meczu, nie mógł zasadniczo wpłynąć na zmiany w tabeli ale piękna pogoda i pełne kibiców trybuny, zmobilizowały zawodników HARNASIA. Wraz z drużyną z Brzeska pokazali efektowny futbol, pełen dramaturgii i zwrotów akcji.

Niestety, goście mieli więcej szczęścia i wykorzystali więcej okazji.   

HARNAŚ – OKOCIMSKI Brzesko, wynik 1:2 (0:2)

Skład Harnasia: Tadeusz Pyrc – Wojciech Zborowski, Wojciech Majeran, Andrzej Potoczny, Bogdan Puchała – Piotr Czyrnek, Tomasz Majeran, Bogdan Ślusarczyk, Grzegorz Dziadoń – Jarosław Majeran, Mieczysław Kubatek.

 cdn.

Foto nr 1.
Drużyna Harnasia, pozdrawia tymbarskich kibiców przed meczem z Okocimskim. Od lewej: Wojciech Majeran, Tadeusz Pyrc, Piotr Czyrnek, Wojciech Zborowski, Grzegorz Dziadoń, Mieczysław Kubatek, Jarosław Majeran, Bogdan Ślusarczyk, Andrzej Potoczny, Tomasz Majeran, Bogdan Puchała.


Foto nr 2.
Mecz Harnaś – Okocimski, czerwiec 1991r. Jarosław Majeran wykonuje rzut karny i zdobywa jedynego gola, dla Harnasia w tym meczu.

Foto nr 3.
Tadeusz Pyrc w pięknej interwencji, broni rzut karny wykonywany przez napastnika z Brzeska.

Foto nr 4.
Grzegorz Dziadoń – w meczu z Okocimskim – czerwiec 1991 rok.
Z tyłu, kryjący przeciwnika Andrzej Potoczny.

Foto nr 5.
Wojciech Majeran – z obrońcą Okocimskiego, w dali Jarek Majeran.

Foto nr 6.
Po wyczerpującym meczu, najlepsza kąpiel i piwo. Bracia – Tomasz i Wojciech Majeranowie oraz Bogdan Puchała i Janusz Kałużny.