Historia
Nasza historia – o wyborach w 1947, będących wynikiem Konferencji w Jałcie – symbolu zdrady aliantów wobec Polski
Kopia dokumentu sporządzonego 16.I.1947 przez Wójta Gminy Tymbark, a skierowanego do Sołtysów Gromad. Na podstawie tego typu dokumentów tworzono w Polsce „Gromadzkie Komitety Obywatelskie Wyborcze”, które między innymi działaniami, miały sprawiać wrażenie demokratycznego charakteru wyborów do Sejmu Ustawodawczego, które zostały przeprowadzone 19 stycznia 1947 r.
Jak wiemy z historii wybory te zostały przez komunistów sfałszowane. Do ich przeprowadzenia zobowiązali polskie władze przywódcy trzech mocarstw sojuszniczych – Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Związku Sowieckiego, podczas konferencji odbytej w dniach 4–11 lutego 1945 r. w Jałcie na Krymie. Podpisane wówczas przez Winstona Churchilla, Franklina Delano Roosevelta i Józefa Stalina porozumienie przewidywało przeprowadzenie „wolnych i nieskrępowanych wyborów w możliwie najszybszym czasie”, w których „będą miały prawo uczestniczenia i wystawiania kandydatów wszystkie partie demokratyczne i antynazistowskie”. Konferencja w Jałcie stała się symbolem zdrady aliantów wobec Polski i ich zgody na podporządkowanie Europy Środkowo-Wschodniej Józefowi Stalinowi.
Więcej o wyborach w 1947 w cytowanym niżej artykule pochodzącego z oficjalnego portalu Instytutu Pamięci Narodowej (https://polskiemiesiace.ipn.gov.pl)
Sprawdzianem popularności komunistów w społeczeństwie, swoistym testem wyborczym, było referendum ludowe z 30 czerwca 1946 r. W rzeczywistości referendum, którego wyniki zostały sfałszowane przez komunistów przy aktywnym wsparciu Sowietów (na prośbę Bolesława Bieruta nad Wisłę sprowadzono płk. Arona Pałkina, szefa Samodzielnego Wydziału „D” w Ministerstwie Bezpieczeństwa Państwowego ZSRS, specjalizującego się w fałszowaniu dokumentów), odwlekało termin wyborów do Sejmu Ustawodawczego. Okres ten komuniści i ich sojusznicy wykorzystali do walki z Polskim Stronnictwem Ludowym i zbrojnym podziemiem niepodległościowym. Referendum było także doskonałą okazją do przetestowania metod fałszowania wyników głosowania.
Wybory do sejmu zostały wyznaczone przez Krajową Radę Narodową, quasi-parlament Polski Ludowej, na początek 1947 r. We wrześniu 1946 r. KRN uchwaliła ordynację wyborczą, która przewidywała pięcioprzymiotnikowe głosowanie: powszechne, tajne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne. 372 posłów wybierano w 52 okręgach wyborczych, a kolejnych 72 miało pochodzić z list państwowych. Podział na 52 okręgi wyborcze naruszał zasadę równości, bowiem dyskryminował wyborców z centralnej i wschodniej Polski kosztem wyborców z tzw. ziem odzyskanych. Prawo głosu przysługiwało każdemu obywatelowi Rzeczypospolitej Polskiej, który w dniu wyborów ukończył 21 rok życia, jednak zgodnie z art. 2 ordynacji z list wyborczych można było skreślić osoby pozbawione zdolności do działań prawnych i praw publicznych, wpisane na niemiecką listę narodowościową (jeżeli nie zostały zrehabilitowane), kolaborujące z niemieckim okupantem, a także „osoby współpracujące z podziemnymi organizacjami faszystowskimi lub bandami [zbrojnym podziemiem – przyp. red.], dążącymi do obalenia demokratycznego ustroju Państwa”. Komuniści szeroko korzystali z tego artykułu, siejąc strach wśród osób uprawnionych do głosowania.
Kampania wyborcza prowadzona przez Blok Stronnictw Demokratycznych, zdominowany przez PPR, od samego początku wymierzona była w Polskie Stronnictwo Ludowe. Komuniści wykorzystując szeroko pojęty aparat represji (Urząd Bezpieczeństwa, Milicję Obywatelską, Ochotniczą Rezerwę Milicji Obywatelskiej, Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego, „ludowe” Wojsko Polskie) terroryzowali i zastraszali swoich adwersarzy politycznych. Za publiczne pieniądze, pozostające poza jakąkolwiek społeczną kontrolą, organizowali liczne wiece i mityngi wyborcze, kolportowali prasę oraz materiały propagandowe (plakaty, ulotki, odezwy). Do szerzenia propagandy wykorzystali także wojsko. Pod koniec 1946 r. powołano do istnienia grupy ochronno-propagandowe, złożone z żołnierzy „ludowego” WP i KBW, których zadaniem miała być ochrona wieców i spotkań przedwyborczych, szerzenie wśród lokalnej społeczności propagandy oraz zastraszanie ludności, a także zmuszanie jej do jawnego i manifestacyjnego oddawania głosów na blok. Prowadząc kampanię wyborczą komuniści oskarżali peeselowców m.in. o współpracę z niemieckim okupantem czy też rozbijanie ruchu ludowego.
Skoordynowane działania wymierzone w polityków i działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz zbrojne podziemie niepodległościowe prowadziła Państwowa Komisja Bezpieczeństwa, na czele której stał minister obrony narodowej gen. Michał Rola-Żymierski; w jej skład wchodzili ponadto: minister bezpieczeństwa publicznego Stanisław Radkiewicz, komendant główny MO gen. Franciszek Jóźwiak, dowódca KBW gen. Bolesław Kieniewicz. Pod zarzutem nielegalnego posiadania broni, współpracy z niemieckim okupantem, czy też wspierania zbrojnego podziemia aresztowano w całym kraju blisko 2 tys. aktywistów i sympatyków stronnictwa (w tym ponad 150 kandydatów na posłów), wielu osobom nie postawiono jednak żadnych zarzutów (areszty prewencyjne). Ludność była zastraszana i terroryzowana przez funkcjonariuszy UB i MO oraz aktywistów PPR, którzy wspólnie z ubekami i milicjantami tworzyli tajne bojówki. Rozbijały one peeselowskie wiece, atakowały lokale stronnictwa, zastraszały działaczy ludowych, a nawet dopuszczały się ciężkich pobić i skrytobójstw. Do wyborów komuniści zamordowali ok. 150 osób. Wśród ofiar znaleźli się nie tylko szeregowi działacze i sympatycy stronnictwa, ale także członkowie kierownictwa szczebla lokalnego oraz kandydaci na posłów do Sejmu Ustawodawczego.
W wyniku różnorakich działań podjętych przez Polską Partię Robotniczą i aparat bezpieczeństwa unieważniono dziesięć okręgowych list wyborczych PSL, obejmujących 76 kandydatów na posłów. Pozbawiono praw wyborczych ok. 410 tys. osób. UB zwerbowała do tajnej współpracy znaczną część członków komisji wyborczych – ogółem 47,2% składu wszystkich komisji obwodowych i 43,3% składu komisji okręgowych, w ten sposób znacznie ułatwiając sobie proces fałszowania wyników głosowania. Na ok. 5,5 tys. komisji obwodowych komunistom udało się utworzyć 3,5 tys. komisji złożonych wyłącznie z członków PPR. PSL wprowadziło swoich mężów zaufania do 1,3 tys. komisji.
Według oficjalnych danych, podanych do publicznej wiadomości 1 lutego 1947 r., w wyborach do Sejmu Ustawodawczego Blok Stronnictw Demokratycznych uzyskał 80,1% głosów, PSL – 10,3%, SP – 4,7%, PSL „Nowe Wyzwolenie” 3,5%, pozostałe listy otrzymały poparcie 1,4% głosów. Wyniki te były następstwem fałszerstw, dokonanych przede wszystkim przez rodzimych komunistów (ponownie sprowadzony do Polski płk. Pałkin tym razem ograniczył się do nadzorowania samego procederu). Z polecenia Bolesława Bieruta i kierownictwa PPR w niektórych obwodach zamieniano urny, podrzucano do nich karty z głosami „oddanymi” na listę bloku, fałszowano protokoły głosowania. W wielu lokalach uzbrojeni funkcjonariusze UB i MO zmuszali wyborców „pod karabinami” do oddawania głosów na PPR i ich sojuszników. Władze naczelne PSL zakwestionowały oficjalne wyniki wyborów, a na ręce Generalnego Komisarza Wyborczego w Warszawie złożono wiele protestów. Z wycinkowych danych wynika, że Blok Stronnictw Demokratycznych otrzymał blisko połowę głosów, zdaniem Mikołajczyka jego partia uzyskała 60–70% głosów.
W Sejmie Ustawodawczym zasiadło 116 posłów z PPS, 114 z PPR, 109 z SL, 41 z SD, 24 z PSL, 15 z SP i 25 z pozostałych ugrupowań oraz bezpartyjnych. Sfałszowane wyniki wyborów stanowiły bardzo ważny etap na drodze budowania w Polsce systemu totalitarnego. Przyczyniły się także do przyspieszenia rozkładu PSL mikołajczykowskiego. Przede wszystkim jednak położyły kres nadziejom znacznej części społeczeństwa na zakończenie dyktatury Polskiej Partii Robotniczej, która dążyła do wprowadzenia nad Wisłą ustroju na wzór sowiecki.
dr Mariusz Żuławnik
Zalety i wady człowieka – jak je opisywał Mikołaj Rej (1507 -1569)?
Fragment książki „Mikołaj Rej z Nagłowic, życiorys ” z księgozbioru Koła im.Kazimierza Wielkiego Towarzystwa Szkoły Ludowej w Tymbarku.
człowieka pytali, co jest potrzebniejszego królowi, moc czy sprawiedliwość? powiedział: iż gdyby była wszędzie sprawiedliwość po świecie, nigdyby mocy nie było potrzeba, boby już każdy tego zachował przy tem, co czyje jest….” A dalej znów pisze: „Bo patrz, zkąd jaki książe ma sobie miłość zjednać u poddanych, jeno z sprawiedliwości. Bo jeśli z hojności albo z dobrodziejstwa, tego się już wszystkim dostać nie może. Ale
sprawiedliwość święta, ta się leje, jako jasna woda po ziemi, a ta wszystkie zniewolić musi, iż muszą onego sprawiedliwego człowieka i sławić
i błogosławić.”
Lecz możnym nieraz źle doradzają pochlebcy, i o takich fałszywcach pisze Rej bardzo ostro, iż: ,najszkodliwsze zwierzę – pochlebca, które trzech razem kąsa jadowitem żądłem swojem, -bo kąsa pana, iż go na złe sprawy przywodzi onemi obleśnemi słowy swemi; kąsa tego, kogo obgaduje, a hydzi, samemu sobie przysługując; kąsa wreszcie nędznik sam siebie, gdyż to nań wszyscy baczą, a jego się strzegą, a palcy go sobie ztyłu ukazują; bo on jeno tego szuka, aby komu odjęto, jemu dano.” Pochlebca też łatwo do pychy doprowadzi takiego, który mu wierzy.
„A czemże się ma pysznić człowiek, ta nedzna mucha?” pyta Rej.
„A sprawiedliwość nie innego nie jest, jeno to każdemu przywłaszczyć, co czyje jest. Każdy człowiek poczciwy, najpierwej sam się nadobnie
rozmierzy wszy, a rozsądziwszy w sumieniu swojem, jeśliby co komu winien został, tedy bez srogości żadnej prawa, bez wszelkiego przymuszania, z powinności a z bojaźni bożej sam każdemu odda, co komu słusznie należy. Ależ, niestety, jakże to my rządzimy się tą sprawiedliwością? Niech się jeno ukaże żydek z misą szafranu, albo ze złotem, a druga strona znów z gołemi rękami. Już drzwi każdemu, który z pustą dłonią przyszedł, będą zamknięte, już pewno mu powiedzą poczekaj do jutra. Wiesz to Pan Bóg, jak my dziś, ludzie chrześcijańscy, tą sprawiedliwością szafujemy.”
Zazdrość też jest wadą, której wystrzegać się winien każdy człowiek, pomnąc na przykazanie: miłuj bliźniego swego, jak siebie samego.
Posłuchajmy, co pisze Rej.
A właśnie to prawie djabelski grzech jest, który bezpotrzebnie żałuje nędznemu człowiekowi tego, czem jest. Znajdziesz takiego, co, gdy się
zboże źle urodzi, u niego go niemasz, tedy łaje. Także gdy mu bydło zdycha, a u sąsiada nie wszystko, djably winuje. Ano człowiek poczciwy ma wszystko skromnie znosić, cokolwiek od Pana Boga przypadnie, a nie żałować ni w czem bliźniemu swemu, a cieszyć się obietnicami pańskiemi, iż Pan Bóg wziął, Pan Bóg dać może i wszystko nagrodzić wedle woli Swojej.”
„JAK TYMBARCANIE MASŁO DO NIEBA POWIEŹLI” – gadka opublikowana w lipcu 1938 roku w Przeglądzie Mleczarskim
Siedli se ano krzesny Michal przed swoją chałupą w niebie i fajkę pokurzują. Ale smutno in było, bo od kielku juz roków gór nie widzieli.
– Ej, Miełyz Mocny!. kie by se tak na ziem zejść! – pedzieli sami do siebie, nie za glośno, co by nikt nie slysoł. O pore od nich kroków spacerowaly młode cepry. niedowno z cyśca wypuscone, wesołe telo ze jej!.. Poniektórzy z nich grali na organkach krakowiaki i mazurki i pieknie im slo. Z góralami ale zoden by się z nich mierzyć nie mógl… zeby górole hawoj byli. A nie było ich temu, ze z Poniezusem pojechali ku cyścowi, bo ta znowuś gromada Podhalańców miała być tymi casy do nieba wprowadzona po długim prazeniu sie za ziemskie grzechy. Toz to i otucno, nijako tak jakosi było na dusy krzesnemu Michałowi.. Spomniały im sie ziemskie casy, kie to po holak za owcami se chodzowali, wiersyckom śpiewali, a one im te śpiewki odciskowały seroko…
– Hej, zeby tak zejść, a obocyć to jesce roz, Miely Boze, – zatrubowali sie znowu, ino juz glośno. A prawie wtedy seł pobok święty Jan i usłysoł ich..
– Coz to, Michalku, coz to? spytał grzecnie bardzo, a takim głosem, jak by muzycka z Dunajca najpiekni zagrała.
– Do gór haw cnię, – rzeką krzesny.
– Niby ze tesknis?…
– Po cepersku to sie ta moze i tęskni, po naskiemu sie cni…
Uśmiechnął sie wesoło Jan święty:
– Kwardy z wos góral, krzesny! Ale cemuz to na ziem se nie zejdziecie?..
– Zebych to mógl..
– Mogę to lo wos zrobić, ino..
Krzesny mu ani skońcyć nie dali, telo sie tym uciesyli.
– O, ranyści!.. Moge zejśé!?
– Ino mi masła z Podhol i serków mocie przynieść !. Bo to sie, wicie, imieniny moje nabliżają. a tu i te góraliki nowe z cyśca przychodzą… Trza by ich przecie jakosi przyjąć godnie… Spragnione to to syćkiego długim biedowaniem..
– Ba, ale jakoz jo wom masła i serków przyniesem, kie haw nimom pieniędzy?…zatroskał sie krzesny.
– Mos tu miesek. Zapłacis kielo padnie, ino mi dobrych serków a masła przynieś! – pogrozili święty Jan krzesnemu, który juz sie po góralsku obroł i na ziem se seł kwardym krokiem, jaz ta w niebie dudniało.
Na Podholu w tym casie było juz po połedniu i ludziska z jarmarku z Nowego Targu śli i jechali, jak komu padło. Krzesny Michal napatrzyli sie Tatrom a potem stanęli se w mieście na placu, przed pomnikiem Orkana, co go ta w skali wyrobili, i pozierają, cy kany znajomka nie obocą. Nikogo przecie ze swojaków doźryć nimogli. Roz w roz ino nawija im się przed ocy to taki to zaś siaki obtarganiec. Nojbardzi uzolili sie nad dziewcęsiskiem siumnem, w pietnostu rokach moze, co na geślickach gralo podhalańskie, spaniałe nucicki. Spomnieli se o miesku, co go w zanadrzu mieli i usuli przygorztek śrybla, a recysko mieli serokie jak powała.
– Naści,- rzeką. Gęślorecka ocnalo ze skóry nie wyskocyła na widok telich piniędzy, ze sie ludzie zlecieli cudować. Nojwięcej zesło sie dziadów, co na jarmark ściągnęli i kazdy łape wyciągo, a krzesnemų zol było, toz to i suł śrebniki, ze to stuł. A luda coraz więcy sie garnie i kazdy zęby wyscyrzo, jakby krzesnego razem z tym mieskien i śrebnikami keiol zjeść.
I niewiada na cymby się to syćko skoncylo, kieby nie jeden Tymbarcon, śwarny chłopak, co sie prawie nawinał i krzesnego za rekaw ulapil.
– Cor kces? – pytaja krzesny, myśląc ze i on kce piniedzy, a nie mioł pozioru na obtargańca.
– Nie poznajecie mie to krzesny? Dy my u wos sześć roków temu bycka kopili. Pociez na bok, bo rany świecie!…
Kcący nie kcący wyśli z nim z tłumu, na zotyłki sie skryli i dopiero do mowy!
– Skądze wyšcie telo piniedzy dorwał, he? Dy tu juz po ziandarów pośli, coby wos wzieni. jako podyrzanego.. Dobrze zeście ze mną uciekli,- godo mlodziacek. A nie wiedzioł ta wcale, ze krzesny juz nie zyje i z nieba tu przyseł.
– Skąd mon to mom, a tobie nic do tego. Alem ci wdzieęczność winien, boby mie te urwisie ziandarom daly.. Podź na jednego!.
Młodziocek ale nie spieszył sie nikany. Jak ta stoł przý peręcy tak stoi.
– Coz to?! Podź-ze!…
– Nie pijem!
– He!?
– Nie pijem, godom wom i pieknie za dobro wole dziękuje! – 1zece.
Poźro roz krzesny, poźrą drugi, Kie licho! …. Dyć to chłop z gęby! ..
– Chłopeś cyś nie chłop? – spytają.
– A chłop.
– I nie pijes?
– A nie.
– Tacy jak jo nie pijaja, po coz caz tracić po próżnicy i zdrowle, a jesce i piniądze.
– A jaki-ześ to ty jes?
– Spółdzielca.
– He?
– Spółdzielca. Jes nos takiech cało gromada. Piniązków my wiela tela złozyli, masinki zakupili i masło takie robimy, ze hyr o nos idzie seroko!..
– Kaz to?
– W Tymbarku.
Zatrubował sie Tymbarcanek, ale nie na długo.
No, i wiecle, zawieźli Tymbarcanie dziesięć fur masła i sera do samego nieba!
Paolone w pierwszym transporcie do Auschwitz
14 czerwca 2022 roku przypada 82 rocznica deportacji pierwszych Polaków do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz. Niemcy wysłali z Tarnowa do Auschwitz pierwszy masowy transport więźniów. Do obozu zagłady trafiło 728 Polaków w tym m.in. bohaterski żołnierz pochodzący z Piekiełka , kapitan Tadeusz Paolone – Lisowski, patron Jednostki Strzeleckiej nr 2007 im. kpt. Tadeusza Paolone ZS „ Strzelec „ OSW w Tymbarku. Trzy lata temu nadano również Jego imię Bibliotece Publicznej Gminy Tymbark. Chwała bohaterom!
Uchwałą Sejmu 14 czerwca obchodzimy jako Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady.
95 lat temu w Tymbarku został założony zespół teatralny
1927 roku w Tymbarku rozpoczął działalność amatorski zespół artystyczny pod kierunkiem i opieką mgr. Ludwika Pieguszewskiego. Zespół, który działał przy Ochotniczej Straży Pożarnej, w swoim programie podejmował tematykę religijną oraz patriotyczną, której zadaniem była, obok kulturalnej, również wychowawcza rola. Działalność zespołu wspierał tymbarski dwór (właścicielka Zofia Turska), który sprzyjał wszelkim kulturalnym poczynaniom.
W latach 60,70-tych społeczną pracę w zakresie kultury, też poprzez organizację przedstawień, jasełek, kontynuowała córka Ludwika Pieguszewskiego, również farmaceutka, Danuta Pieguszewska (1919–1982).
Od kilku lat młodzież działająca przy tymbarskiej parafii poprzez organizację przedstawień typu: Misteria Męki Pańskiej, jasełka, czy innych tematycznych , jak np. ku czci św, Jana Pawła II, w pewnym stopniu nawiązuje do historii tymbarskiego amatorskiego zespołu z dwudziestolecia międzywojennego.
O działalności Zespołu napisał w 1937 roku tarnowski diecezjalny tygodnik “Nasza sprawa” (o czym wiemy ze „Spotkań z historią – Kolekcja Prywatna Tymbark”, spotkanie XIII) – numery z grudnia 1937 roku. W nich korespondencja i zdjęcie z teatralnego występu w Tymbarku.
W tychże Spotkaniach nr XIII publikowane jest też zdjęcie z Kolekcji pod tytułem: 'Tymbark w starej fotografii”
Pod fotografią znajduje się następujący opis:
Fotografia wykonana została w Tymbarku przy okazji jakiegoś uroczystego wydarzenia. Świadczą o tym odświętne stroje pań – moda z epoki, korale, broszki, apaszki – panowie w garniturach. Na honorowym miejscu w pierwszym rzędzie siedzi dziedziczka Zofia Turska. Pani dziedziczka – tak się mówiło i tak było przyjęte. Obok po jej lewej ręce nauczycielka Bronisława Szewczyk. Mężczyzna siedzący centralnie to starosta limanowski Ludwik Malkowski – a więc wydarzenie było ważne. Po prawej stronie starosty jego żona, a dalej Zuzanna Pieguszewska, Helena Kilbert, powyżej stoi nauczycielka pani Filipiak. W środkowym rzędzie nad starostą pan w ciemnym garniturze to magister Ludwik Pieguszewski – aptekarz. Magister – wystarczyło powiedzieć tylko to jedno słowo i wszyscy wiedzieli w Tymbarku o kogo chodzi.
Zdjęcie Zespołu znajduje się również w opracowaniu „W Gminie Tymbark” wydanym w 2005 roku.
IWS