Interesujące odkrycie na cmentarzu parafialnym w Tymbarku

Podczas prac inwentaryzacyjnych na Starym Cmentarzu Parafialnym w Łososinie Górnej, natrafiono na nagrobek wykonany przez wybitnego krakowskiego kamieniarza i rzeźbiarza Fabiana Hochstima (1825-1906). Odkrycie w dolinie Łososiny pracy tego znamienitego rzemieślnika, zainspirowało autora niemniejszego szkicu do poszukiwań jego dzieł na okolicznych cmentarzy. I tak trafił on do Tymbarku, gdzie do dziś można jeszcze odnaleźć kilka starych zabytkowych kamiennych nagrobków. Szczegółowa inwentaryzacja wszystkich zachowanych pomników nie doprowadziła jednak do odnalezienia żadnego dzieła sygnowanego jego nazwiskiem. Wydawałoby się zatem, że wyprawa, jakkolwiek bardzo inspirująca, zakończyła się niepowodzeniem. Nic bardziej mylnego. Otóż, ku ogromnemu zaskoczeniu okazało się bowiem, iż tymbarska nekropolia skrywa inną równie interesującą historię, tudzież dzieło nie mniej utalentowanego krakowskiego kamieniarza. I tak oto odnaleziono pracę Edwarda Stehlika (1825-1888), właściciela zakładu kamieniarskiego, który uczestniczył we wszystkich ważniejszych pracach kamieniarskich i dekoracyjnych w Krakowie. Szerzej na temat tej postaci napiszemy w dalszej części niniejszego szkicu.

Praca tego wybitnego krakowskiego rzeźbiarza znajduje się na mogile ks. Antoniego Tomasza Kapturkiewicza jak się wydaje zapomnianego dziś duszpasterza. Urodził się 1 grudnia 1844 r. w Tymbarku w rodzinie mieszczańskiej Wojciecha i Magdaleny z d. Kapturkiewicz. Naukę w podstawowym zakresie pobierał w rodzinnym domu, po czym dalej kształcił się w C. K. Wyższym Gimnazjum w Nowym Sączu. Ukończył je pozytywnie zdanym egzaminem maturalnym. 

W 1869 r., rozpoczął studia teologiczne w Seminarium Duchownym w Tarnowie i tutaj po czterech latach nauki 13 lipca 1872 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bpa. Józefa Alojzego Pukańskiego (1798-1885). Jego pierwszą placówką duszpasterską, którą objął jako neoprezbiter 13 lipca 1872 r. był wikariat w parafii pw. Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Ślemieniu. W trakcie pobytu w Ślemieniu podjął i ukończył w 1875 r. studium diecezjalne na kierunku biblistyka. Po trzech latach pracy został w 1876 r. skierowany na kolejną placówkę duszpasterską, tym razem do parafii pw. Świętego Michała Archanioła w Mszanie Dolnej. Obok funkcji wikarego pozostawał również nauczycielem w szkole parafialnej, otrzymując z tego tytułu wynagrodzenie.

Pod koniec 1878 r. został powołany na administratora parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Słopnicach. Ostatnią placówką na której pracował od 22 września 1879 r. była parafia pw. św. Jadwigi w Dębicy. Po niespełna trzech latach pobytu ok. 1882 r. z powodów zdrowotnych wyjechał do domu rodzinnego w Tymbarku. Tutaj niestety w wieku 37 lat zmarł 14 lipca 1881 r. Ciało ks. Kapturkiewicza po uroczystej mszy świętej zostało odprowadzone na miejsce wiecznego spoczynku i złożone w ziemnej mogile na miejscowym cmentarzu parafialnym. Na jego grobie staraniem rodziny i krewnych wzniesiono kamienny pomnik z marmurową tablicą. Po 140-stu latach, nie bez trudu, udało się odczytać jej treść:

ks. ANTONI KAPTURKIEWICZ

UR: 1844 R.

KAPŁAN GORLIWY

A Z CZYSTEGO I NIEWINNEGO

ŻYCIA

ZASNĄŁ W PANU PO 9 LETNIEJ

NIEZMORDOWANEJ PRACY

WE WINNICY PAŃSKIEJ

D: 18 LIPCA 1881

NA ŁONIE SWEJ MATKI

W TYMBARKU

SPOKÓJ JEGO DUSZY

 

Wykonania pomnika na grobie ks. Antoniego Kapturkiewcza rodzina zleciła Edwardowi Stehlikowi, jednemu z najznamienitszych rzeźbiarzy i kamieniarzy krakowskich. Warto w tym miejscu przybliżyć mieszkańcom Tymbarku tę postać.

Edward Stehlik urodził 4 lutego 1825 r. w Krakowie. Był synem Józefa, krakowskiego kupca, i Teresy z Kremerów. Pochodził z mieszkającej w Czechach niemieckiej rodziny Stehlik von Treistet Czenckow, nobilitowanej przez cesarza Rudolfa II na przełomie XVI i XVII wieku, w XVIII wieku osiadłej w Olkuszu. Studiował w krakowskiej Szkole Malarstwa i Rzeźby Instytutu Technicznego w Krakowie u Karola Ceptowskiego. Następnie wiele podróżował. Pomimo rozległej praktyki zagranicznej, nie odbył jednak obowiązkowej  rocznej praktyki u mistrza kamieniarskiego w Krakowie i dlatego nie mógł zostać przyjęty do cechu.  Paradoksalnie nie mógł takowej odbyć, gdyż w roku jego powrotu do Krakowa tj. w 1848 r. nie było w nim ani jednego mistrza kamieniarskiego.  Cech murarzy i kamieniarzy mimo kar i nacisków miasta nie zgodził się na jego przyjęcie. Sehlik postanowił zatem odwołać się do Lwowa do Namiestnika hr. Agenora Gołuchowskiego. Cech przegrał i ostatecznie mógł on otworzyć swój warsztat kamieniarski.

Edward Stehlik pracował między innymi przy restauracji kościoła Św. Katarzyny (1852 – 1864) oraz Sukiennic (odkuł tu kapitele roślinne); zrealizował neogotyckie ołtarze w kościele Dominikanów i w kościele Franciszkanów (1861) oraz obramienie tablicy upamiętniającej oswobodzenie Wiednia na zachodniej ścianie kościoła Mariackiego (model Pius Weloński).  W kościele św. Anny, w nawie zachodniej, znajduje się odkute przez niego w kamieniu epitafium Juliusza Słowackiego, ufundowane przez jego matkę Salomeę Bécu. Wykonał kilkaset pomników nagrobnych o zróżnicowanej formie na Cmentarzu Rakowickim (okazałe kaplice grobowe, nagrobki w formie poziomych lub pochylonych płyt na wolutach, krzyże, obeliski, sarkofagi, kompozycje architektoniczno-rzeźbiarskie o rozbudowanej ikonografii). Do odkuwania trudniejszych rzeźb zatrudniał najlepszych rzeźbiarzy krakowskich (A. Kurzawa. M. Korpal

 Pracował na zamówienia zamożnych rodzin krakowskich (mieszczanie, ziemiaństwo, arystokracja). Tworzył w stylu neogotyckim, neoromantycznym, klasycystycznym, realistycznym. Opracował wzornik pomników nagrobnych i epitafiów, jego dziełem są między innymi neoromantyczna kaplica grobowa Lasockich, neogotyckie kaplice Heraszczenewskich (z neogotyckim drewnianym ołtarzem) i Jurjewiczów, eklektyczne kaplice rodzin Delaveaux i Rzewuskich, a także nagrobek S. Płońskiego nawiązujący formą do latarni zmarłych (1876). Na zamówienie społeczne wykonał grobowce weteranów powstań listopadowego i styczniowego. Zmarł 21 września 1888 r. w Krakowie i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim, jego epitafium, ufundowane przez żonę, znajduje się w kościele Św. Anny.

Odnalezienie na tymbarskiej nekropoli pracy Edwarda Stehlika oraz Fabiana Hochstima w Łososinie Górnej utwierdza autora w przekonaniu, że zamożniejsi mieszkańcy regionu korzystali z usług krakowskich pracowni kamieniarskich częściej niż się dotychczas wydawało. Wydaje się, że są to jedyne ich dzieła, jakie podczas dalszych poszukiwań być może uda się jeszcze odnaleźć. Póki co warto jednak pochylić i objąć ochroną zarówno pomnik sygnowany nazwiskiem Edwarda Stehlika, jak również inne równie ciekawe kamienne nagrobki z XIX i początku XX w. znajdujące się na cmentarzu parafialnym w Tymbarku. A jest ich naprawdę jeszcze wiele i wymagają szybkiej interwencji konserwatorskiej, jak choćby neogotycki nagrobek małżonków Michała (1831-1898) i Katarzyny Bubuli (1831-1897) oraz ich córki Marii (zm. 1898); pomnik na mogile ks. Jana Szczurka (1823-1889) proboszcza parafii w Tymbarku, czy nagrobek na grobie kolejnego proboszcza i dziekana tymbarskiego Szymona Kumorka (1854-1916) oraz Marcina Wikary (1828-1894) i wiele innych. Za każdym tym dziełem kryje się bowiem historią życia ludzkiego, ale także społeczności parafialnej czy miejscowości, w której dane im było mieszkać i pracować. Jest to także nasze wspólne dziedzictwo i warto o nie już dziś zadbać, aby kolejne pokolenia mogły się z nimi zapoznać.

Robert Kowalski,

Łososina Górna 12.05.2021


1. Nagrobek ks. Antoniego Tomasza Kapturkiewicza (1844-1881)na cmentarzu w Tymbarku.

2. Antoni Tomasza Kapturkiewicza od 1869 r. studiował w Seminarium Duchownym w Tarnowie.

3. Jako neoprezbiter w dniu 13 lipca 1872 r. objął wikariat w parafii pw. Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Ślemieniu.


4. Tablica na pomniku śp. ks. Antoniego Tomasza Kapturkiewicza.

5. Nagrobek sygnowany: „E. Stehlik w Krakowie”


6. Oprawa kamienna tablicy Piusa Welońskiego autorstwa Edwarda Stehlika

7. Pomnik-obelisk Floriana Straszewskiego wykonany przez Edwarda Stehlika odsłonięty na krakowskich Plantach w 1874

8. Epitafium Edwarda Stehlika i jego dzieci Heleny i Edwarda

9. Pomnik ks. Jana Szczurka (1823-1889), proboszcza parafii w Tymbarku

10. Nagrobek na grobie Szymona Kumorka (1854-1916), proboszcza i dziekana tymbarskiego

11. Pomnik na mogile Marcina Wikary (1828-1894)

Rocznica śmierci księdza kanonika, proboszcza, Teofila Świątka.

5 maja 1987 roku zmarł ksiądz proboszcz Parafii Tymbark (od 06.09.1955) Teofil Świątek.  Dzisiaj jest rocznica Jego śmierci.

tablica pamiątkowa znajdująca się na froncie kaplicy na cmentarzu w Tymbarku, ufundowana przez ks.kanonika Franciszka Malarza 

Przypomnijmy sobie kilka zdarzeń z okresu pełnienia funkcji proboszcza tymbarskiej parafii. Zdjęcia udostępnione przez Czytelników.

  1. Peregrynacja Obrazku Matki Bożej – 1969

2. Ksiądz proboszcz Teofil Świątek oraz ks.Kazimierz Macheta (ok.1970 r.)

 

3. Fotografia z 1976 roku, udostępniona portalowi przez Kolekcję Prywatną Tymbark, wraz ze wspomnieniem o Księdzu .

Ksiądz Teofil Świątek czytający ogłoszenia. Starsi z nas zapewne pamiętają, że lubił je nieco przedłużać. Czytał, mówił, nawiązywał i powracał do już wcześniej omawianych kwestii. Właściwie, niejednokrotnie sprowadzało się to do wygłoszenia drugiego kazania. Ministranci tych wywodów słuchali i słuchali i jak widać, często musieli polec na stopniach ołtarza. Tak na poważnie, piękne, pamiątkowe zdjęcie naszego wspaniałego proboszcza w latach 1955 – 1987 i dziekana dekanatu Tymbark. Dzisiaj, w tym trudnym dla nas wszystkich czasie, tęskniąc za każdą chwilą w naszym Kościele, ta fotografia okazuje się być niezwykle wartościowa.

4. Budownicy Kaplicy w Piekiełku

31 sierpnia 1986 roku uroczyście została poświęcona przez biskupa Piotra Bednarczyka kaplica w Piekiełku pod wezwaniem Świętego Józefa Robotnika (dziś używa się „Rzemieślnika”).  Ks.proboszcz Teofil Świątek wita ks.bp.Piotra Bednarczyka i przedstawia historię powstania kaplicy

5.   Orędownik erygowania Parafii Podłopień oraz budowy kościoła na Podłopieniu.

Ksiądz prałat Teofil Świątek celebruje Mszy św. na placu budowy kościoła w Podłopieniu – 14.04.1985 r.

6. Współpraca z działaczami Solidarności.

Fragment monografii  Adriana Cieślika  pt. „Życie codzienne w cieniu opozycji”, pochodzący ze strony www.regiony.gminadobra.pl.

Ale była też legalna strona SERWO (od red: grupa działaczy „Solidarności”: Jan Plata, Anna Kapturkiewicz, Mieczysław Wawrzyniak i Adam Sołtys, której nazwa SERWO  pochodziła słów: serce – rozum – wola). Grupa ta organizowała przy współpracy ks. doktora Jana Łaty i ks. Teofila Świątka (ówczesnego proboszcza parafii w Tymbarku) comiesięczne otwarte spotkania dotyczące filozofii, historii, polityki, przemian społecznych itp. Spotkania te odbywały się w domu parafialnym w Tymbarku. Na niektóre z nich zapraszani byli prelegenci np. z Krakowa.  

7. Postawienie figury św.Floriana przy kościele w Tymbarku

Figura św.Floriana stałą na tymbarskim Rynku. Niestety, jak się okazało w wyniku przeprowadzonej przez władze przebudowy dla św.Floriana „zabrakło miejsca”. Figurę przeniesiono i postawiono obok kościoła. Ks.Teofil Świątek powiedział „Nie ma obecnie miejsca dla świętych i jako bezpartyjnego przygarnąłem Go na teren kościelny” (cyt.listu Stanisława Krzyściaka z Brodkówki do „Głosu Tymbarku” – rok 1997).

 

(aktualizacja: 6.05.2021)

Mam nadzieję, że z czasem, stopniowo, dzięki Czytelnikom portalu, poznamy lepiej ten ponad trzydziestoletni okres historii Parafii Tymbark. 

Irena Wilczek-Sowa 

Witojcie młoji łostomili, witojcie! czyli gadka Starego Gazdy

od red: poniższa opowieść na temat sadzenia ziemniaków została opublikowana 30.kwietnia 2015, czyli przed dniem pierwszego maja. Pierwszego maja  w wielu gospodarstwach całe rodziny (korzystając z wolnego dnia w szkołach, zakładach) były zaangażowane do tej pracy.
W 2021 roku wszystkie prace rolne są opóźnione. Jeżeli już to chyba nieliczni zdążyli w tym terminie.
Witojcie młoji łostomili, witojcie
Jak ton cas leci, ani sie cłek nie łobeźry, a tu jus piyrsy moj na karku, i cza bee nowom robote f polu robić.

Co niektorzy downi piyrsygo maja spyndzali na pochodak “piyrsomajowyk”, a robotny gazda to kcioł wykorzystać f inksy sposob, swojom dziatwe, mianowicie, wykorzystywoł pszy sadzoniu zimniokof, i ło tym tero bee.
Coby zimnioki zasadzić cza sie beło do tygo przygotowywać jus w stycniu,cy lutym, co sie dziwujeta i jape łotfirocie, downe pokolonie dobrze wiy ło cym deliberujem. F stycniu lebo lutym, zolezy jako sanna, to znacy, zima beła; woziuło sie koniami na saniak gnoj na kupe f pole kaj miały być sadzone zimnioki.
Woziuło sie porom koni, ej beły to casy, jeno beło słychać dzwonki u końskik homontof, beło takie dzyń,dzyń,dzyń….. wiela sie nie wywiezło bo i rano beło ciomno i po połniu tys nie lepi, no ale jak jus sie f zimie nawiezło tego gnoja to na wiesne beło telo lzy, ze sie jeno pole porzonnie poradliło, puźni s te kupy cza beło ton gnoj rozwiyś po polu na kupki i to cza beło łozrzucić.
No to tero zacynało sie sadzonie, nojcości rano na drugi dzioj, nazganiało sie s dziesincioro bob – cyli gospodyni – i kłozdo miała sfoj kawołek do zasadzonio, śficuły tymi grzbietami do gory, łoj śfiyciuły, a gazdy łorały, to moze nie gazdy jeno pora kłoni,
a gazdy? jedon poganioł pore kłoni, a drugi chodziuł za pugom.
A tero pomyślijcie kielo kilometrof za pu dnia zrobiuł gazda i kłoń, ale scynście ze ftej nie beło tyk zasranyk”ekoterororystof”, bo pewnikom kłonie pasły by sie na miedzak, a  gaździne ciongły by pug, zgraja by sadziuła zimnioki.

No właśnie a co dziecka robiuły?

ano jenno miało kłopacke f gośći i sło co drugom skibe i przygarniało nie zasypane pszes pug zimnioki,a pszycości beło to na ubocy.

Sadzonie wyglondało tak:
nojpiyrf pszełorało sie jednom skibe i baby zacynały sadzić zimnioki,sadziuło sie tak co dwaścia pinć cyntymetroff połowie wysokości skiby, ale jak skiba na ubocy sła na doł to sadziuło sie kapke wysy, a jak do gory, to nizy, coby ton zimnio był mniwiyncy jednakowo pszykryty ziomiom. Casami baby chytały łopiepsz łod zopuźnika, bo albo za nisko sadziuły albo za wysoko, albo  za rzodko lebo za gosto, cza te zimnioki beło fpychać f skibe coby kłoń chdzoncy po broździe nie wywoloł kopytami. I tak zesło do przedpołnio, cyli do dziesionte,f pu jedynoste, ftej gaździno łopuscsała baby co sadziuły i sła robić pszedpołnie-cyli jedzonie-  co prymniejsi gospodorze zadbali jus pszed wielkanocom jo wikt, bo na wielkanocne świniobicie robiuło sie nie tylko kiełbase do śfioconio, ale robiuło sie tys wikt na pośfiotak,a beła to pszewaźnie kiełbasa f wekak, no moze nie dosadnie kiełbasa, ale to miyso co sie robiuło kiełbasy dawało sie do wekof, gotowało  i beło na pu lata do jedzonio, a beło trochy tygo bo śfinie to sie biuło, takie co miały po dwa metry wogi, spyrka na grzbiecie miała pinć palcof grubości,to ji beło s cego zrobić i kiołbasy i bocki, i wyndzonom słonine, to sie jodało i zodon sie nie pszejmowoł ze bee mioł dziś tak modny “zły cholesterol”. Kłozdo głospodyni starała sie coby dzioj fceśni upiyc chlyb, coby inne zakfolały jaki dobry, casami jesce beł kołoc s syrom, a do przypicio beła albo herbula, lebo kawa zbozowo s mlykom. Kłonie tys sfojom miarke łofsa dostały, coby miały siułe dale ciongnońć pug.

Aa, sadzonie polygało na tym ze piyrso skiba beła syrso, i to do nij sadziuło sie zimnioki, a drugo beła wynzso, a to lotego coby beła blizy tyj piyrsyj coby lepi pszykryć zasadzone zimnioki. Gazda u kturygo sadziuło sie zimnioki mioł łoko na woz i potrzoł kielo jesce jes zimniokof coby wystarcyło na cały zogon, wiync casami godołcoby żodzi sadziuły jak zacyło brakować , lebo gości jak zacyło zbywać.

A tero ło samyk zimniokak. Zimnioki do sadzonio, czymało sie f ziomnyk kopcak, bo piwnicki beły małe. Roźnie, roźnicko te zmnioki f kopcak zime pszeczymały, beło nieros tak ze i pszemarzły bo mroz siarcysty beł, a beło tys ze zgniuły bo zima bełą lekko a kopiec porzonnie łocieplony słomom, no ale jak te zimnioki pszecymały zime, to pot koniec kfietnia słą gaździno i pszebiyrała zimnioki,  cza kłozdego beło łobejrzeć i popaczeć cy mo łanne łocka, cyli takie dziorki s ktoryk wypusco kieły, a jus malućkie kiełki beły, boć to pszecio wiosna i syćko garnie sie do zycio, wiync kłozdygo zimnioka łobeźrała, i jak beł duzy to go pszecioła na pu i ftej zimniok dzieliuł sie na “mać” i “dupke”, “mać” sie sadziuło, a “dupke” brało sie do jedzonio, jak beła bida, lebo spasło sie śfiniami.
Zimnioki co beły do sadzonio , cyli “macie”gaździne zasypywały popiołem z dżewa coby nie chyciuła jako zoraza i coby nie łopsychały.
Pola do sadzonio beły rozne ,casami kamiyniste,na ubocy,casami rozny cas beł,
Pamiytom jak nieboscyk Kospszyk mioł sadzić po połuniu zimnioki pot kszokami i wyjechali f pole, a tu jak pszyset śniyk i tako sikawica, i tak cały moj beło brzytko,  ze pszesiedziały te zimnioki do pu cyrfca i tak zrosły f packak ze nijak ni mozno beło je łastargoać,i zasadziuł, i beły te zimnioki piykne, a niebozycka Kospszycka tak puźni godała “soćcie mnie kiej ksecie,jo i tak bedem ros f lecie”

Kłozdo gaździno po zasadzoniu u siebie zimniokof słą późni na łodrobek, do tyk bob co ji pumogały sadzić, tak ze jak beło dziesinć bob do sadzonio to cza beło do kazde iś i łodsadzić, a dziś wartko pszejedzie traktur, jesce jak pszejedzie, bo coros mni widać po polak zogony s zimniokami, ło tym coby kto kłoniami sadziuł to nie fspomne, wiync pszeradli sie trakturem zasadzi sadzarkom, jesce co gupsiejsi to paczeli na miesioncek , bo sadzarkom zasadziuł za wimiełojca, wiync mozno beło wymyślać, ale jak sie sadziuło rynkami ,nikto nimioł casu paczeć na miesiocek, cy jes na korzoj, cy na kfiotka cy liścia, jeno paczeli coby zasadzić bo dobry cas.

Dziś jus nima zogonof kaj kfftnom zimnioki,  cy to na bioło, cy to na rozowo, piekne to beły widoki, dziś jus śfinie nie zrejom, gruli bo ik nima, to znacy śfini, młodiz tys wolom gotowe zimnioki co sie nazywajom frytki, a co modzrejsy nałkowiec fciski kit do zlasowanyk muzgownic ze z zimniokof sie tyje, ze s zimniokof brzuch rośnie, a gupi norod wierzy, no cos to jes ta nowoceno nałuka, nowocesno moda, bo zimniok jes tani, to nie jes biznes dochodowy lo korporacyji, dochodowe som frytki bo kilo kostuje dziesinć cy piytnoście złotyk, dochodowe som te susone i piecone zimnioki f plasterkak nazywane “hipsami’,  bo kilo kostuje śterdziści dutkof, ale zwykły zimniok jes skodliwy bo jes tani, bo kilo kostuje łosimdziesiont grosy i do sklepu trafiuł prosto łot chłopa, a nie s korporacyje, a smakowoł by jesce lepi, i lepi by sie go doceniuło, jak by sie go samymu na przydomowy grzondce zasadziuło, łokopało, a na śfiotygo Jana sło i wygrzebała tygo piyrsego, nojwioksygo zimniocka s pod kszoka, nosykom zgarnoło delikatnom skorke, uskwarzyło sie młode cebule, i do tygo śfyzygo, przyniesionygo s piwnice, lebo ze spiżarki
KFAŚNYGO SFOJSKIGO MLYKA.

hej stary gazda

zdjęcie (IWS) Zamieście, 30.06.2018

cd. opowieści starego gazdy

Wieśniano siywka…

wieśniano siywka zacynała sie jus pszy dobry pogodzie na kłońcu lutygo, a naojlepi na samym pocontku marca. Sioły ftedy gazdy łowies, musioł być fcas zasiony bo mioł grubom łupe i musioł dugo pocnieć, coby kieła puściuł.

Tero jak ziornies na role to jus łowsa nie łobocys, jus nikto go nie sieje, a locego? ano nima komu, nima jus nikaj kłoni, no moze jesce kasik sie znojdzie, ale do niedowna jesce beły na Zomieściu, no pewnikom jesce majom na Paproci, te Zajoce, nie wiom cy dali mo kłonie Zbysek “Lakiereka, na Zowatce moze jes jedon, gora dwa, f Piekiełku nie lepi, F Tymbarku to jeno mechanicne, bo dwa gazdy ze Zmuliska jus pomarły to ji koni nima, no a na Płodłopioniu, to tys nie lepi, Jasiek Puzonista mioł jesce do niedowna piyknom kobyłke s młodymi, chdzołem casami do niygo ze wnukami coby jesce na luzie łobocyły, po drodze pos sie na postronku łąnny kłoń u Lojska Brody. Mioł jesce kłonia Jozek, na Kowolofce, nie wiom moze jesce mo, no ji blizy Dobre taki Pietrek, jeno nie wiom jak sie nazywo.

Wiync tero ani łowsa f polu, ani kłonia nie łobocys, a beło piyknie i wesoło, wozy żelyźniki, beło słychać jak sie jechało po kamynisty drodze, na wozie brony sfojim podrygiwanim metalicny głos dawały, casami jak na wozie beło pełno, i zbozo, i nawozof , a do tygo brony to, za wozom casami docepiało sie jesce pug s kolcami, coby na koniec siyfki, wyłorać płyciutkom skibe f broździe coby woda nie zabiyrała zrusane ziomi.

Telo ło łowsie, puźni trocha sioło sie pszonice jarom, jij nie cza beło  dugigo młokniocio, jak beło ciepło to do dwok tygodni jus wysła, a na kłońcu sioli jocmioj, sioli tys casami,  ”jarzec”,  niy to nie nowy gatunek zbozo, ino tak nazywali zmiysany jocmij s pszonicom, lepi beło potym siyc, bo pszonica beła wysso i mozno beło snopka zrobić jak sie siekło we zbiorki.
Jak wiycie,moze inacy, starsi pamiytajom ze co niektore gazdy, straśnie paczały na miesiocek, coby na pszykłot nie sioć jak jes  now, bo uwozali ze nie bee dobrze bo sie ftej zboze bes przerwy łodnowio, inni beli tacy coby f Wielkim Tyźniu, a nojlepi f  Wielki Piontek wrzucić ziorko do ziomi, taki śfiote pamiyci Michoł “Ranosik”, a znowu Jasiek “Tarnawiok” to łon wiycie f wielkim tygodniu to jeno koło chałpy cosik zbyrgnoł, ale zeby jus kłoniem do pola jechać a tym bardzi f Wielki Piontek zboze sioć, to jus beła u nigo co nojmni zbrodnia. Uwozoł ton Jasiek ze Wielki Piontek to jes wielkie Swioto i nie wolno nić cioskiego robić, a tym bardzi f polu. starali sie syćka zasioć f marcu, bo jak to godajom “siejes f marcu, zbiyros f garcu”.

Niebozycka Kosprzycka zafse licyła kielo jes dni mglistyk f marcu, bo godała ze telo bydzie i dyscowyk we zbiorki, zafse miała takom godke “kielo f marcu dni mglistyk, telo f zbiorki dżdżystyk”, godała tys: „suchy marzec, młokry kfiecioj, jesce maj pszechłodny,  nie bydzie rok głodny”.

Kłozdy sie tygo głodu boł, dyć pszecio to beł jus pszednowek, kfiecioj, jak godała to beł nojdujsy miesionc na pose lo gadziny, stodoły jus zacynały śfiycić pustkami, a nowego jesce nie widać.
Mowiała jesce tak:
“jak f kfietniu słonko grzeje, ftedy chłop nie zubozeje”
abo:
“ciepły kfiecioj, mokry maj, bydzie zytko nicym gaj”
i tak se tymi godkami dodawała łoptymizmu.

No i cos zasioli my, to ca cekać pora dni, łoddychnońć, i myśleć ło nowy robocie, bo pszecio maj za karkom.

stary gazda

zdjęcie: IWS