Historia kpt. Wacława Szyćko. 80 rocznica rozbicia Związku Walki Zbrojnej na Ziemi Limanowskiej

Minęła 80. rocznica aresztowania kpt. Wacława Szyćko “Wiktor” – pierwszego komendanta Obwodu ZWZ “Lelek” Limanowa – Współtwórcy pierwszych placówek konspiracyjnych w Beskidzie Wyspowym.   Z racji, że Tymbark był jego wielokrotnym przystankiem, jak dwór Zofii Turskiej oraz leśniczówki w rejonie Mogielicy, poniżej opracowanie Przemysława Bukowca.

 

Historia kpt. Wacława Szyćko. 80 rocznica rozbicia Związku Walki Zbrojnej na Ziemi Limanowskiej

 17 maja 1941 r. niemieckie, nowosądeckie gestapo przeprowadziło obławę na budynek szkoły w Rupniowie. W jej wyniku stosunkowo przypadkowo został aresztowany pierwszy komendant Obwodu Związku Walki Zbrojnej Limanowa – kpt. Wacław Szyćko „Wiktor” z małżonką Marią. Ich tragiczne losy nadal pozostają zapomnianą, nie w pełni odkrytą kartą historii na Limanowszczyźnie.

Zawodowy oficer

Nie są znane szczegółowe informacje z młodzieńczych lat Wacława Szyćko. Przyszedł na świat 5 listopada 1905 w Siemiatyczach (inne źródła podają rok 1906). Po ukończeniu gimnazjum i zdaniu matury w 1926 r. rozpoczął służbę w Szkole Podchorążych Piechoty – początkowo uczestnicząc w szkoleniu unitarnym w Różanie do lipca 1927 r. Kolejne dwa lata Wacław związał ze służbą w Szkole Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej – Komorowie, gdzie uzyskał stopień podporucznika służby stałej. W 1929 r. przeniesiony do 1. Pułku Strzelców Podhalańskich w Nowym Sączu na stanowisko dowódcy plutonu. W 1932 r. uzyskał awans na stopień porucznika służby stałej. W drugiej połowie lat 30. por. Szyćko został przeniesiony do 74. Górnośląskiego pułku piechoty w Lublińcu. Tam w 1937 r. uzyskał awans na stopień kapitana oraz objął dowództwo 7. Kompanią strzelców w III batalionie. W drugiej połowie lat trzydziestych Wacław Szyćko poślubił pochodzącą z Nowego Sącza Marię Geisler, która pracowała w szkole powszechnej w Rupniowie na Bednarkach.

1939 r. Bagnet na broń! – bitwa pod Taniną

We wrześniu 1939 r. kpt. Wacław Szyćko brał udział w walkach z Niemcami w szeregach swojego 74. Górnośląskiego pułku piechoty. Obszar południowo zachodniego pogranicza polsko-niemieckiego stanowił pierwszą linię frontowych walk m.in. Oddziału Wydzielonego „Lubliniec” pod dowództwem płk. Wacława Wilniewczyca.  1 września o 4.30 niemieckie jednostki przekroczyły granicę. Kpt. Szyćko dowodził 7 kompanią III batalionu w walkach o wzgórze 265 na linii Łebki – Tanina nad rzeką Liswartą ok. 25 km na południowy zachód od Częstochowy. Atakowała dwukrotnie liczniejsza niemiecka 7 kompania Infanterie Regiment 42. określanego jako „Tanina-Kampfgruppe”. Jednostką niemiecką dowodził kpt. Otto Muxel. Walka pod Taniną przerodziła się w regularną bitwę z wykorzystaniem dużej ilości broni maszynowej. Koło południa jeden z niemieckich pododdziałów przekroczył rzekę w pobliżu zniszczonego mostu w Taninie. Manewr ten stwarzał zagrożenie oskrzydlenia polskich formacji. W czasie boju przytomnie dowodził kpt. Szyćko, który momentalnie zareagował na niemiecką próbę oskrzydlenia. W swojej relacji kpt. Józef Legut dowódca 3 kompanii ckm 74. Gpp opisał w jaki sposób kpt. Szyćko zebrał odwodowy pluton i poprowadził do ataku na bagnety. Niemcy nie wytrzymali tego natarcia i wycofali się na zachodni brzeg rzeki Liswarty. Żołnierze polscy przekroczyli rzekę, prowadząc manewr oskrzydlający nieprzyjaciela na niemieckiej ziemi. Według relacji dowódcy 3 kompanii, ten śmiały manewr przeprowadzony przez kpt. Szyćko podniósł na duchu żołnierzy III baonu. W ciągu całego dnia, 1 września polscy żołnierze pomimo dwukrotnej przewagi nieprzyjaciela doskonale wykorzystywali ukształtowanie terenu stwarzając wrażenie licznej i dobrze uzbrojonej formacji, która dążyła do oskrzydlenia przeciwnika. W źródłach niemieckich walki odnotowano jako Das Gefecht bei Tanina – bitwa pod Taniną. Dalszy wrześniowy szlak 74. Gpp wiódł przez: Wrzosową, Dębowiec, Janów, Złoty Potok, Borzykową, Kielce po Ciepielów. Jednostka była wielokrotnie rozpraszana przez nieprzyjaciela. Polscy żołnierzy dołączali do innych formacji kontynuując walkę. Szczególnie tragiczny los spotkał kilkuset osobową grupę oficerów i żołnierzy 74. Gpp, pojmanych do niewoli w czasie walk pod Ciepielowem. Dowódca niemieckiej jednostki wydał rozkaz aby polscy żołnierze zdjęli kurtki mundurowe, po czym przeprowadzono masową egzekucję na żołnierzach, których uznano za partyzantów. Tragicznego losu uniknął kpt. Szyćko. Brak szczegółowych informacji na temat jego działalności w kolejnych tygodniach. Utrwaliła się wzmianka o przystąpieniu do konspiracji Służby Zwycięstwu Polski. W listopadzie miejsce SZP zajął Związek Walki Zbrojnej. Rozpoczęto tworzenie administracji konspiracyjnej na terenie okupowanego kraju. Późną jesienią 1939 r. w Krakowie kpt. Szyćko „Wiktor” otrzymał rozkaz od nowo mianowanego szefa Inspektoratu ZWZ „Sarna” Nowy Sącz mjr Franciszka Żaka „Franek” w celu tworzenia zrębów konspiracji na obszarze przedwojennego powiatu limanowskiego.

Zarzewie konspiracji ZWZ. Tymbark – Rupniów – Dobra – Skrzydlna – Mogielica

Nie był to przypadek ponieważ małżonka kpt. Szyćki – Maria z d. Geisler pracowała jako nauczycielka w szkole powszechnej w Rupniowie na Bednarkach. „Wiktor” przybył do Tymbarku skąd przez górę Zęzów udawał się na kwaterę w Rupniowie. Dzięki pomocy Marii, kpt. Szyćko nawiązał kontakt z oficerami rezerwy ppor. Janem Cieślakiem „Maciej” oraz ppor. Janem Grzywaczem „Sowa”. Poprzez uruchomioną sieć kontaktów nauczycielek szkoły powszechnej w Dobrej m.in. Józefy Cieślak i Ireny Kolarz utworzono na wiosnę 1940 r. w Skrzydlnej zręby limanowskiej konspiracji. „Maciej” i „Sowa” uczestniczyli w tworzeniu pierwszej organizacji konspiracyjnej na terenie Skrzydlnej już 10 listopada 1939 r. W grudniu tego samego roku do organizacji przystąpiła właściciela dworu w Tymbarku – Zofia Turska oraz zarządca majątku Marian Prökl. Dworski tartak został wykorzystany na melinę broni zgromadzonej przez konspiratorów ze Skrzydlnej późną jesienią 1939 r. Część broni pochodziła z rejony góry Grodzisko, pozostawiona po 156. pułku piechoty. Kpt. Szyćko otrzymał fikcyjne dokumenty na nazwisko Wacław Orłowicz, zatrudniony jako leśniczy w majątku Turskiej w lasach Mogielicy w leśniczówce Andrzeja Florka na Wyrębiskach Zalesiańskich. Budynek choć wielokrotnie przebudowywany stoi do dzisiaj przy zielonym szlaku PTTK  prowadzącym na Mogielicę z przeł. Słopnickiej. Kpt. „Szyćko” wraz z „Maciejem” i „Sową” przemierzali Beskid Wyspowy wzdłuż i wszerz, odbierając pocztę z punktów kontaktowych, organizując tzw. „piątki” konspiracyjne. Wszystkie działania miały na celu przygotowania podziemnej administracji, melin i lokali dla osób poszukiwanych, oficerów i żołnierzy WP chcących udać się za granicę, przeciwdziałaniu propagandzie wroga, ostrzeganiu przed terrorem okupanta. Wiosną w domu Aleksandra Günthera w Skrzydlnej (gdzie mieszkał Jan Grzywacz) doszło do utworzenia pierwszej komendy Obwodu ZWZ Limanowa. Komendantem został kpt. Szyćko, jego zastępcą ppor. Grzywacz, oficerem organizacyjnym ds. wywiadu – ppor. Cieślak. W latach 1940-1941 powstały pierwsze placówki ZWZ w Dobrej, Tymbarku, Kamienicy, Ujanowicach, Limanowej, Mszanie Dolnej, Jodłowniku i Niedźwiedziu.  Konspiracja rozwijała się stabilnie do wiosny 1941 r. Wobec „wsyp” na terenie Nowego Sącza, których szczęśliwie uniknął mjr Franciszek Żak, zagrożenie dekonspiracją znacząco wzrosło. W kwietniu 1941 r. z polecenia Komendy Okręgu ZWZ Kraków, kpt. Szyćko tymczasowo przejął obowiązki Komendanta Inspektoratu ZWZ „Sarna” Nowy Sącz od mjr „Franka”. Ten ostatni w związku z licznymi, „spalonymi” kontaktami oddał się do dyspozycji władz Okręgu. Nie upłynął miesiąc od nominacji gdy nowosądeckie gestapo uderzyło w limanowski ZWZ.

17 maja 1941 r. – początek gehenny

Józef Bieniek, sądecki regionalista, przed laty zbierając relacje od członków konspiracji, powoływał się na teorię pewnego przypadkowego zdarzenia. Mianowicie, żona kpt. Szyćko, Maria, podróżowała koleją do rodziny w Nowym Sączu. Przy okazji rozwoziła pocztę konspiracyjną. W czasie tych czynności została zauważona przez jednego z konfidentów gestapo, którzy często podróżowali pociągami między Nowym Sączem a Chabówką. Niezwykła uroda Marii oraz odwiedziny kilku lokali doprowadziło do zbiegu  nieszczęśliwych wypadków. W sobotę, 17 maja 1941 r. w godzinach popołudniowych, gestapo przeprowadziło rewizję mieszkania w budynku szkoły na Bednarkach. Oprócz Marii zatrzymano mężczyznę legitymującego się dokumentami na nazwisko Orłowicz, który pracował jako leśniczy w lasach Mogielicy. W tym miejscu należy dodać, że kpt. Szyćko co jakiś czas odwiedzał żonę aby pobrać żywność, pocztę oraz zmienić odzież. Niemcy byli przekonani, że Maria bierze udział w konspiracji, natomiast Orłowicza, zabrano aby się upewnić kim jest. Po latach, z dalekiej Australii, Maria napisała kilka zdań na temat tej dramatycznej, ostatniej podróży z aresztowanym mężem przez Beskid Wyspowy do siedziby gestapo w Nowym Sączu: […]Jechaliśmy w cudownej scenerii majowej nocy, w poświacie księżyca i śpiewie słowików, pełni rozpaczy i najgorszych przeczuć. On po śmierć w oświęcimskim piekle, poprzedzoną wieloma miesiącami tak potwornych tortur śledczych, że odbite ciało gniło żywcem i odpadało całymi płatami… . Ja zaś – po pięć lat obozowej poniewierki[…]. Maria Szyćko przetrwała tortury gestapo, pobyt w więzieniu oraz gehennę obozów koncentracyjnych m.in. KL Auschwitz II – Birkenau – blok 22B, marsz śmierci, KL Dachau. Po wojnie wyszła za poznanego w KL Dachau Alfonsa Butowskiego, następnie małżeństwo wyjechało do Australii gdzie osiadło na stałe.

Żołnierzem pozostał do końca

Wracając do 17 maja 1941 roku, funkcjonariusze gestapo w toku śledztwa ustalili, że aresztowany Wacław Orłowicz to w rzeczywistości poszukiwany polski oficer. Kpt. Szyćko zdał sobie sprawę, że los jest przesądzony dlatego postanowił działać. Przed wojną odbywał służbę w 1. Pułku Strzelców Podhalańskich w Nowym Sączu. Miasto znał dobrze. W czasie konwojowania z więzienia do siedziby gestapo, choć skuty, ogłuszył konwojenta i zbiegł w kierunku Dunajca. Chciał przepłynąć rzekę i ukryć się w wiklinie na drugim brzegu. Fatalny zbieg okoliczności sprawił, że w Parku Strzeleckim uciekinier trafił na grupę żołnierzy węgierskich, grających w piłkę. Ci zaś zatrzymali go, oddając w ręce niemieckie. J. Bieniek zebrawszy relacje od świadków tamtych zdarzeń tak opisał konsekwencje nieudanej ucieczki: […]Mszcząc się za próbę ucieczki – gestapowcy tak zmasakrowali kapitana, że odbite od kości ciało gniło i odpadało całymi płatami. Przebywający w sąsiednich celach więźniowie opowiadali, że bijący od kapitana smród wprost dławił, a prowadzący śledztwo oprawcy przesłuchiwali więźnia na podwórku…trzymając przy nosach chusteczki nasycone perfumami[…]. Pomimo tych makabrycznych tortur kpt. Szyćko przetrwał pobyt w więzieniu, ostatecznie we wrześniu 1941 r. trafił do KL Auschwitz, gdzie rok później zginął – 21 września 1942 r. Po aresztowaniu kpt. Szyćko nastąpił stopniowy rozpad struktur ZWZ na Ziemi Limanowskiej oraz dalsze aresztowania członków konspiracji. Nowe struktury na dobre odtworzono dopiero w 1943 r. w szeregach Armii Krajowej.                                                       Ze względu na brak fotografii kpt. Wacława Szyćko symbolicznymi pozostają dwa miejsca upamiętnienia. Jedynym jest tablica pamiątkowa w kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczawie. Drugim  miejscem pamięci jest płyta w kwaterze wojennej na cmentarz parafialnym w Tymbarku.

Tekst powstał jako uzupełnienie fragmentu artykułu: Skrzydlna  – „Ojcowie Konspiracji Ziemi Limanowskiej 1939-1942”, który ukazał się na łamach Echa Limanowskiego nr 306-307, Marzec-Kwiecień 2020.

 Przemysław Bukowiec

zdjęcie: IWS

 

Z historii Parafii Podłopień – uroczystość wmurowania kamienia węgielnego

Pierwszą wielką uroczystością w nowej Parafii Podłopień był akt wmurowania kamienia węgielnego. Kamień węgielny pochodzi z grobu Świętego Piotra (oprawiony w Watykanie w marmurową płytkę). 
 
Ksiądz Tadeusz Machał wspomina: “Przy okazji tegoż kamienia przeżyłem wzruszający moment. Otóż właśnie w jedną z kwietniowych niedziel kończyłem Mszę świętą – sumę, kiedy do kaplicy wszedł ks. kanclerz kurii tarnowskiej – infułat Jan Rzepa. Bez słowa złożył kamień  na ołtarzu. Oniemiałem. Ksiądz kanclerz wyszedł. Ja sam powiedziałem coś tam do ludzi – byłem zaskoczony”  Z historią  kamienia związany był ówczesny ks. biskup radomski, ks. Zygmunt Zimowski” oraz ks. Zygmunt Warzecha, proboszcz w parafii Szczawa. “Prosiłem księdza Zygmunta Warzechę, który akurat wyjeżdżał  z pielgrzymami do Rzymu, aby postarał się przywieźć z Włoch jakiś kamień, ale pobłogosławiony przez samego papieża. Tam w Rzymie ks. Warzecha spotkał tyle przypadkowo, co szczęśliwie, księdza Prałata Zimowskiego i podzielił się tym problemem. Ksiądz prałat Zimowski zareagował wspaniałomyślnie, wiedział o budowie kościoła w Podłopieniu, poprosił znajomego mu biskupa z Włoch o wymagane pisma, i na tej podstawie otrzymaliśmy kamień z grobu Św. Piotra opieczętowany i z dokumentem” – czytamy dalej w książce “Parafia Miłosierdzia Bożego w Podłopieniu”.
 
Uroczystości wmurowania kamienia węgielnego miały miejsce 18 maja 1986 roku w niedzielę Zesłania Ducha Świętego. Mury kościoła i otoczenie zostały udekorowane napisami (wykonanymi przez Czesława Liszkę), flagami, zielonymi gałązkami.  Przybył  ksiądz biskup ordynariusz Jerzy Ablewicz i Jego gość – Ojciec Generał Cystersów z Rzymu – Policarp Zacar z pochodzenia Węgier, wizytujący opactwo szczyrzyckie. Jest też Ojciec opat z Szczyrzyca, Hubert Kostrzański i Ojciec Prezes Polskiej Kongregacji 00. Cystersów – Opat z Wąchocka – Benedykt Matejkiewicz, czyli w tym dniu w Podłopieniu gościło aż czterech biskupów. Obecni są także: kanclerz kurii tarnowskiej ks. inf. Jan Rzepa oraz ks. inf. dr Władysław Kostrzewa (kapelan biskupa ordynariusza).
 
Ks. proboszcz Tadeusz Machał witając Księdza Biskupa powiedział: „Uroczystość przybycia Ducha Świętego do młodego Kościoła, który był tak nieliczny, że w całości mieścił się w jednej sali na górze była dla Apostołów wydarzeniem ogromnym i przełomowym. Słusznie nazywa się ten dzień startem Kościoła w historię ludzkości. Dla nas uroczystość ta jest też wielkim wydarzeniem. Witamy bowiem serdecznie pasterza Diecezji i ojca, który zrodził tą parafię, a dzisiaj przybył, aby umocnić ściany powstającego kościoła świętym kamieniem. Z wiarą żywą pragniemy przyjąć twoje błogosławieństwo… dla tej parafii, która – jak Kościół w Wieczerniku stawia pierwsze kroki, uczy się chodzić, uczy się być sobą”.
 
Kazanie, które wygłosił ksiądz biskup ordynariusz było o Duchu Świętym i o szukaniu Boga przez człowieka. Wspomniał  też o świętej Teresie, Benedykcie od Krzyża i o awarii w Czarnobylu (minął niecały miesiąc od wybuchu). Trwałym śladem uroczystości wmurowania kamienia węgielnego jest płyta  marmurowa umieszczona na ścianie, po prawej stronie kościoła (ofiarował ją ks. Franciszek Korta, proboszcz ze Złotej, który wcześniej był wikariuszem w tymbarskiej parafii).
 
Ciekawostką w tym dniu było ciekawe zjawisko meteorologiczne – „halo słoneczne”, które pokazało się na niebieskim niebie po Mszy św. Ludzie z tego znaku odczytali wielkie błogosławieństwo – wspomina ks.Tadeusz Machał.
 
“Nad całym zaś placem budowy i zgromadzonym tam ludem unosił się duch radości, którą widać było iw strojach i w orkiestrze i śpiewającym zespole i w uradowanych twarzach, a także w świątecznym stole. Biskup zaś Ordynariusz dziękując parafianom i ks. Proboszczowi za trud budowania tak kościoła materialnego jak i duchowego z radością udzielił swojego błogosławieństwa na dalszą pracę, która przy niegasnącym zapale całej wspólnoty i pomocy Bożej będzie szybko postępować naprzód, aby ludzie mieli bliżej do Boga i czuli się w tym kościele jak w przedsionku nieba” – tak uroczystość opisał ks.Ryszard Stasik (proboszcz z Łososiny Górnej) w sprawozdaniu z uroczystości, przygotowanym dla tarnowskiej kurii.
 
IWS
 
 

Kamień niesie Jan Drzyzga, obok Andrzej Czernek

Bezpłatny kurs doszkalający dla pilotów wycieczek

Polska Organizacja Turystyczna wychodząc naprzeciw oczekiwaniom rynku oraz grupy zawodowej pilotów wycieczek, oferuje bezpłatny kurs doszkalający dla pilotów wycieczek, który zostanie realizowany we współpracy z Forum Regionalnych Organizacji Turystycznych. Kurs pozwoli na poszerzenie wiedzy na temat walorów i atrakcji turystycznych 16 województw w Polsce wraz z przybliżeniem specyfiki pracy pilota wycieczek w kraju.

Czas trwania kursu: 64 godziny zegarowe (po 4 godziny zajęć dla każdego województwa), od 07.06.2021r do 23.08.2021 r. (częstotliwość zajęć: średnio raz na 1-2 tygodni)

Zajęcia szkoleniowe odbędą się w formie zdalnej, przy wykorzystaniu platformy webinarowej, zapisy uczestników odbywać się będą na stronie www.forumrot.pl oraz na profilu www.facebook.com/forumrot na podstawie kolejności zgłoszeń. Nabór rozpoczął się dzisiaj.

Szczegółowe informacje wraz z harmonogramem i tematyką zajęć dostępne są na stronie internetowej http://forumrot.pl/kurs-dla-pilotow/.

Osobą kontaktową w MOT ws. kursu jest Mirosław Bartyzel, email: mirekb@mot.krakow.pl, tel. 12 421 16 04.

“Jan Paweł II Papież” – Wacław Dudzik

“Jan Paweł II Papież”

Do miłości wciąż dążyłeś,
O świętości nas uczyłeś.
A mocą Ducha Świętego,
Nosisz miano szczęśliwego.

Jezus Chrystus i Maryja,
Opiekunką Twoją była.
W każdym dniu i każdej dobie,
Wspierała Ciebie w potrzebie.

Ciałem, duszą, wciąż oddany,
Przez cierpienie oraz rany.
I przez krzyże życia swego,
Masz znamię sprawiedliwego.

Tradycyjnie w poczet świętych,
Spośród polskich serc wyjętych.
Miłowałeś Boga w chwale,
Myśląc o Ojczyźnie stale!

Dzięki za trud, poświęcenie,
Za wskazówki, nauczanie.
Uświęciłeś duszę, ciało,
Aby żywot wieczny miało.

Teraz wraz ze szczęśliwymi,
Wspieraj ludzi na tej ziemi.
Także wstawiaj się za nami,
Za wiernymi Polakami.
Oraz także za każdego,
Kto prosi wsparcia Twojego.
A Duch Święty niech wspomoże,
Od złego uchroń nas Boże.
Bóg wszechmocny jest nad nami,
Drogi wybieramy sami.
Wybrali Cię na Papieża,
Polski naród Cię odwiedza.
Na ołtarze wyniesiony,
Nie potrzeba Ci korony.
Cześć i pamięć się należy,
Twoje ciało w Rzymie leży.
Tyś Maryi się zawierzył,
W jej opiekę świat powierzył.
A przez Boże Miłosierdzie,
Zapanuje pokój wszędzie.
 
Wacław Dudzik, 2014 

Jan Paweł II – obraz, Parafia Podłopień

 
 
 
 
 

Historia Kapliczki “Nad Floradem”

Poniżej artykuł autorstwa Ryszarda Sobczaka, z cyklu “Nasze kapliczki”. Cykl ten ukazywał się w Głosie Tymbarku. Materiał o kapliczce “Nad Floradem”, jak to teraz mówimy, ukazał się w numerze 5. GT, w 1991 roku. Pan Ryszard był również autorem fotografii kapliczki, jednakże  czarno-białe odbitki już wyblakły (minęło 30 lat), dlatego załączyłam moje, zrobione tydzień temu, zdjęcia. 

Obok skrzyżowania dróg Zagonna, Pasterniki i Smagówka napotkać można nowa kapliczkę wkomponowaną w zarys tutejszego krajobrazu. Na jej  kopule znajduje
się z końca XIX wieku niegdyś przydrożna kapliczka, ufundowana  w celu “uspokojenia”  “pokutujących dusz” lub w podziękowaniu za otrzymane łaski od Boga.
Znajdowała się po przeciwnej stronie drogi Zagonna. Ona też w latach 70 została całkowicie odnowiona na wzór hełmu kości0ła w Tymbarku. Wykonawca był
Kwiatkowski z Zaświercza któremu te prace zlecił Wł. Leśniak. Przebieg dalszej odnowy tejże kapliczki był w rękach 58 letniej Janiny Leśniak.

W związku z poszerzaniem drogi, kapliczkę należało przenieść. Mieszkańcy Podłopienia postanowili wybudować nową kaplicę, na której kopule umieszczono starą
przydrożną kapliczkę. Nowa kaplica  zbudowana z kamienia na kształt groty massabelskiej. Projektantem kaplicy jest Edward Musiał, który jest również wykonawcą wspólnie z Józefem Wcisło.
W Kaplicy za szybą, została umieszczona drewniana figura Matki Bożej- Serce Maryi, którą ofiarował tutejszy proboszcz Józef Leśniak. Po prawej statua Pana
Jezusa Frasobliwego, poprzednio znajdowała się w małej kapliczce. Po lewej stronie statua M.B.Bolesnej- Limanowskiej, która ofiarowała pani Antonina Giza. U góry
w Kapliczce (małej) umieszczona jest figura św. Antoniego, którą ofiarowali państwo Musiałowie,  a obok  jest statua MB Niepokalanie Poczętej. Oświetlenie i wodę funduje pani  pani Janina Leśniak.
2.x.1988 r. był dniem poświęcenia wraz ze mszą,  tak fascynującej Kapliczki.